Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

kola80

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez kola80

  1. OneWish- dziś obowiązki zawodowe mocno mnie przerosły. Jutro mam wolne :) Do akupunktury używają bardzo cienkich igieł. Samo wkłucie praktycznie nie boli, potem w ogóle nie odczuwasz miejsca z igłą. Pani doktor umieszczała igły na głowie, między oczami, na nadgarstkach, w okolicach pępka i na nogach. Potem przykrywała mnie miłym kocykiem, włączała muzykę relaksacyjną. Po około 5 minutach ogarniało mnie uczucie pełnego wyciszenia i relaksu. Osiągałam stan pomiędzy jawą a snem. Po wyjściu z gabinetu nie potrafiłam opowiedzieć o czym myślałam, choć wiem, że nie spałam. Czułam się rozluźniona i tak trochę 5 cm nad ziemią. Niestety przed samym transferem tak dobrze nie trafiłam. Zabieg wykonywała ta sama pani doktor, ale położona mnie z inną panią, która cały czas coś mówiła. A tu ważne było wyciszenie i skupienie. Cały zabieg na nic. Po transferze leżałam już sama, ale nie potrafiłam się wyciszyć. Powodzenia jutro :) Dziewczynki na resztę pytań odpowiem jutro :) Dobranoc!!
  2. Cześć Dziewczynki, ja jak zwykle ostatnia. Po dzisiejszej pracy nie mam już sił na odpisywanie. OneWish, po moich doświadczeniach mogę tylko powiedzieć, że info z laboratorium pozytywnie nastraja na przyszłość. O akupunkturze napiszę niebawem. :) dobrej Nocy!!!
  3. No i ja znowu po przerwie. Ten weekend poświęciłam na relaks i z nowymi siłami zaczynam tydzień :) Groszku- witaj :) rozumiem Twoje obawy i strach, ale razem łatwiej przez to przejść. Kiedy będziesz miała transfer? Ja również zmagam się z tarczycą, mam niedoczynność. Lekarze w mojej klinice jednak się tym nie frapowali. Inne podejście miał endokrynolog i również biorę euthyrox 25. OneWish- zmotywowałaś mnie do skupienia się na swoim ciele :) Miałam akupunkturę przed pierwszym transferem, bardzo przyjemna i odprężająca sprawa, polecam :) Trzymam kciuki za dobre wieści z labo!!! Agusia- rozumiem, że chodzisz do dr Sz., bardzo pozytywna osoba, przeprowadzała mi jeden transfer, Jesteś w dobrych rękach. Powiedz mi proszę o ile to nie problem, jak długo czekałaś na dawczynię? Je mam taką samą grupę krwi jak Ty, a czekanie dłuży się w nieskończoność. Podchodzicie na świeżych komórkach? Jeśli masz jakieś pytania, pisz śmiało. Ja mam już za sobą jeden program. No i również przy pierwszym programie nie dopłacałam za dodatkowe komórki. Teraz się nad tym zastanawiam. Pozdrawiam Was wszystkie :)
  4. Jestem i ja :) Dopiero wróciłam do domu, w pracy nie mogę korzystać z forum. klaudia- trzymam kciuki za pozytywne wydarzenia. Myślę, że w kwestiach z dawczyniami wszystkie wątpliwości rozwijają się dopiero, gdy pojawi się upragnione dziecko. Wcześniej to tak trochę działanie po omacku. Życzę Ci samych dobrych decyzji :) OneWish- wczoraj dyskutowaliśmy o Łodzi i Białymstoku. W Bialym dostaje się 2-3 komórki (dziś dzwoniłam). Czas oczekiwania od 1 m-ca do trzech. Podoba mi się w Twoim programie to, że masz sprawdzoną dawczynię. No i nie musiałaś długo czekać. Ilość komórek też spora. Z Gdańska do Łodzi dojazd coraz lepszy, myślimy intensywnie. Pytałaś o kontakt z laboratorium. Dawczyni miała pick-up w czwartek, pierwszy kontakt był w sobotę. Invicta ma takie procedury, wiem jednak, że nie wszystkie kliniki to praktykują. Bądź dobrej myśli! Dziękuję za opis lekarzy :) Jagoda- ten brak regulacji prawnych doprowadza właśnie do takich sytuacji, że kliniki stosują samowolę. My nie mamy na to wpływu i godzimy się na wszystkie warunki. Nie mamy też wyjścia. Dobrze, że w Polsce program z KD w ogóle jest dozwolony. Jest dla nas nadzieja, mimo wszystko :) Pozdrawiam Was wszystkie i życzę dobrej nocki!!
  5. OneWish- na transferze byłam sama, ta chwila tak szybko minęła. Nie odczuwałam braku męża. Badanie na czystość pochwy robiłam raz, ale tylko dlatego, ze często zapadam na infekcje pęcherza. To było przed programem z moimi komórkami. Może teraz znowu je powtórzę. klaudia- nam również nikt nie udzielił odpowiedzi. Dlatego zdecydowaliśmy coś zmienić. Nie daje to oczywiście gwarancji sukcesu, ale przynajmniej sobie nic nie będziemy zarzucać. Nasze zarodki również były klasy b i c. Czytałam gdzieś wypowiedź embriologa, że to ile komórek się zapłodni, w dużej mierze zależy od ich jakości. Ale tak naprawdę to każdej z nas zależy na TYM jednym zarodku, który zostanie z nami na długo, każdej z Was i sobie tego życzę.
  6. Jagoda- dziękuję za miłe przyjęcie. :) Nie udało się, fakt, ale trzeba dzielnie brnąć do przodu. Ja gotowa do podejścia jestem choćby jutro, ale od 3m-cy szukają nam dawczyni :( Masz rację, dopingujmy razem OneWish, niech zapowie wspaniały początek.
  7. OneWish- transfer przebiegł szybko i sprawnie Przed i po stosowałam estrofem, luteinę, kwas foliowy, relanium. Monitorowałam progesteron i estradiol po ET. Wyniki były b.dobre. Transfer nie bolał, w pomieszczeniu był tylko lekarz i położna. Po pierwszym ET miałam wolne, po drugim poszłam do pracy. Przy następnej próbie również planuję pracować. Czas szybciej płynie, nie myśli się obsesyjnie o jednym. Do Białegostoku mamy 400 km, do invicty 10 km. A myślę o zmianie, bo ostatnia nieudana procedura pozytywnie nie nastraja i czas oczekiwania na drugą dawczynię wlecze się niemiłosiernie. To już prawie 3 miesiące. No, ale może niebawem telefon zadzwoni i znowu ruszymy do boju :)
  8. OneWish- głowa do góry. :) Sprawdzona Dawczyni to klucz do sukcesu. U nas 11 000, to opłata podstawowa. Łącznie z dodatkowymi wizytami i 2 transferami wyszło koło 20 000 zł. Coraz mocniej Białystok mi chodzi po głowie. Trzymam kciuki za Twoje zarodki.
  9. Witam Was wszystkie :) Dziękuję Jagodzie za założenie tego wątku. Bardzo on mi bliski. Bliski, bo sama korzystałam z KD, niestety bez powodzenia. Czekamy na kolejną dawczynię i mam nadzieję, niebawem ja będę pisała o nadchodzącym transferze. Mam 34 lata, za sobą wyboistą drogę do macierzyństwa. Ponad rok temu okazało się, że jestem nosicielką wady genetycznej. Szansa na urodzenie zdrowego dziecka 15%. Kurczowo się tego chwyciliśmy i poddaliśmy in vitro z badaniem PGD ( przedimlantacyjnym) zarodków. Żaden z 12tu zarodków nie był zdrowy. Nie wyobrażamy sobie życia bez dzieci, dlatego już w dniu kiedy do transferu z moich komórek nie doszło podjęliśmy decyzję o programie z KD. Podeszliśmy ponownie w gdańskiej Invicta, na dawczynię czekaliśmy 3 miesiące. Nie wyznaczyliśmy żadnych wytycznych co do wyglądu i cech Dawczyni. Dostaliśmy 7 komórek z czego zapłodniły się 4, do 5tej doby dotrwał jeden zarodek. W dobie szóstej zamrożono jeden opóźniony. Żaden z nich niestety się nie przyjął. Były słabej klasy. Nasza dawczyni nigdy nie miała swoich dzieci (25 latka). Mój mąż ma b.dobre wyniki, a ja jestem zdrowa. Dlatego teraz postawiliśmy warunek, że Dawczyni musi mieć dziecko, lub ewentualnie już komórki z sukcesem oddała. OneWish- bardzo dobrze, że macie sprawdzoną Dawczynię. Głęboko wierzę, że u Ciebie będzie dobrze. Kasja- mam pytanie, ile komórek dostałaś w Bocianie? Ja płaciłam 11 tyś za 7 komórek. Zaczynam powoli myśleć o zmianie kliniki. Wszystkie Was gorąco pozdrawiam, Dzielne Babki :)
×