Maria Magdalena.
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Maria Magdalena.
-
Szmat czasu mnie nie było :P i już nie bedzie, ale chcę Wam wszystkim podziękować za dobre słowa jakie pisałyście :) a na końcu ... życzyć spokojnych świąt, dużo prezentów, porządnego przejadania się i żeby nikomu nie zagrażała zgaga. Udanego Sylwestra i wszystkiego co najlepsze w 2007. Buziaki ślę i znikam. Kici- kici, grze, Natka , Karola, ćma i inne :) :) :) :) :) :)
-
Właśnie ćma masz rację, nie można odrobinę kochać i się kontrolować czy nie daje się znów za dużo. Ech... chyba zjem ciastko na poprawę nastroju.
-
Grze a dajesz sobie ten margines bezpieczeństwa o którym pisał Zostawiony? Ufasz mu całkowicie?
-
Mi też się wydawało że to było potrzebne, pewnie tak jest jesli zauważa się zmiany na lepsze - grze, czy on stara się bardziej ( zawiódł przecież Twoje zaufanie), czy przeprosił itd. Co to w nim zmieniło? To dopiero widać po pewnym czasie, albo niestety nie widać zmian na lepsze.
-
Mieszkamy :)
-
U mnie w tamtym tyg. sie wprowadził, ale ten spędzimy osobno, pracuje itd. Zmieniło się wiele, tzn. jest mniej przytulania, całowania itd. czego mi brakuje, jest trochę dziwnie, mówi ze kocha ale nie mówi tego tak często jak kiedyś. Wiem jak to z boku kiepsko wygląda, powiedziałam mu nawet ze jeśli tak ma to wyglądać to ( mimo że kocham) to sie wypisuję bo potrzebuję czegoś więcej... niż pogłaskania po głowie. Przecież nie będę prosić o więcej i narzucać się. Ogólnie jestem pomiędzy myśleniem że wszystko wróci do normy a że ... tfu... Uda się! Nie ma wyjścia:P
-
Kici-kici buziaczek dla Ciebie! :) Dobre serduszko z Ciebie! Ciężko jest ale wyciągam się za uszy. Jutro robię babski dzień z samą sobą, maseczka, spacerek, eee...sprzątanie.
-
Nie wiem czy pozwolicie mi coś napisać ( ale widzę że Was nie ma to sobie sama pozwalam:P ) u mnie nie rózowo. Jednak jest tak że to wszystko jest strasznie trudne, nawet jak on wraca, to się wszystko zmienia, nie jest tak samo, i szczerze Wam powiem że wymagania rosną. Przez ten misiąc wróciły moje problemy ze zdrowiem i jeszcze te smutki związane z nim, w efekcie ciągle płaczę, a on... pomaga jako przyjaciel ale momentami ma coraz mniej sił. Depresja czy coś takiego mnie dopadło. Ale żeby nie było tak pesymistycznie to rację ma co napisała wcześniej chyba Kici-kici że trzeba znaleść w sobie siłę, żeby żyć dla siebie :) :) dla Was na cały weekend żeby wszystko było dobrze. Ja nadal walczę.
-
ćmo przychylę się do zdania dziewczyn, w pewnym momencie duma wygra z potrzebą zobaczenia go i proszenia. To dobry czas na zobaczenie jakim jest się silnym człowiekiem. Wiem że to trudne, ale możliwe. Polecam dwukropek. pl na poznanie przyjaciół, ja poznałam tak osoby które też były po przejściach, mozna pisać do siebie, wybrać się na kawę, aż byłam w szoku, zdaję się że na ogłoszeniach szukam znajomych czy coś takiego na gazeta.pl , bardzo polecam. Buziaki dla Was wszystkich
-
To chyba kwestia nie tylko uczucia ( miłości) , żyjąc w związku zawsze się ma jakieś wątpliwości. Co innego mieszkać razem a co innego osobno, życie pod jednym dachem to większy hardcore:P Ja tez kiedyś miałam wątpliwości, ale człowiek dojrzewa, dokonując złych i dobrych wyborów. Jeśli to prawdziwa miłość to wróci. Ale ten miesiąc dał mi do wiwatu, mocniej stanęłam na własnych nogach.
-
Cześć Dziewczynki Ćmo----> wczoraj spojrzałam w kalendarz i policzyłam że nie byliśmy razem miesiąc i jeden dzień ( a nie miesiąc i tydzień jak mi się wydawało) 2 tyg. przed rozstaniem widziałam że coś jest nie tak, nie był taki czuły dla mnie itd. spytałam wprost\" masz wątpliwości czy mnie kochasz\' ? Odparł że tak. Tydzień ( bo wiesz, my mieszkaliśmy ze sobą od roku) póxniej kłótnia zaczynająca się od bzdety, on pow. że spędzi noc u rodziny, ja wściekła \" pomogłam\" mu wyjść z mieszkania. Już wtedy powiedział że nie czuje tego co dawniej. Był to człowiek który pracuje po 14-15 godz. na dobę, po pracy nie miał siłę na nic, weekendy jeśli nie pracował, to chciał spędzić w domu. A ja bez pracy = wypoczęta. Ale się rozpisałam. Na początku to ja zadzwoniłam i go przeprosiłam że tak brzydko go potraktowałam, płakałam do słuchawki, jak każda porzucona. Tydz. później on zaproponował spotk. , myślałam naiwnie ze wrócimy do siebie, prosiłam go o to ale powiedział że nie może oszukiwać siebie. Dla mnie kolejny koszmarny tydz. , myśli najgorsze z możliwych, tel. do niego że nie wytrzymam psych. i coś sobie zrobię. On powiedział że jak sobie coś zrobię, to on natychmiast też coś sobie zrobi, odnajdzie mnie tam gdzieś po drugiej stronie i nakopie w tyłek. Wiem że sam też to przeżywał, oboje braliśmy leki uspokaj. ( ziołowe). Zaproponował przyjaźń, na początku się zgodziłam ale po nast. spotkaniu zauważyłam że nie dam rady, to było wykańczające. Zadzwoniłam i pow. że nie bedę pisać i dzwonić, że dziękuję mu za te 8 lat i byłam z nim b. szczęśliwa ale to koniec, pożegnałam się. Pytał czy jestem pewna, czułam że chce mieć ze mną jakiś komtakt, wreszcie pow. że zawsze mogę do niego zadzwonić z każdym problemem o każdej porze dnia i nocy. Miałam twarde postanowienie nie zadzwonić nigdy więcej. Czwartego dnia on zadzwonił, spytał czy się nie gniewam że dzwoni, rozmawialiśmy tylko. Z mojej strony zero kontaktu nadal. Za trzy dni znów tel. - spytał czy pójdę z nim do kina. A powinnam? Myślę że tak. Miałam przeczucie... ale odpychałam je od siebie. Przepraszał, całował po łapkach, rozmawialiśmy. Daje mu okres próbny, zaufanie nie odrodzi się od razu. Na początku miałam mnóstwo pytań- czy nic nie czuje czy nie wie co czuje. Na początku to było że nic, potem że nie wie. Teraz mówi że już wie i rezygnuje z drugiej pracy żebyśmy mogli się częściej widywać.
-
wzięłam go w krzyżowy ogień pytań:) powiedział że już nie ma wątpliwości, kocha i chce być ze mną, wie że musi mnie odzyskać pytałam czy jest pewien, czy za 2 miesiące nie wywinie mi znów takiego nr bo mu się odwidzi, skąd wie że kocha a nie np to przzwyczajenie, czy przyjaźń. Przepraszał za to co przecierpiałam:( a ja mu powiedziałam że wezmę go na okres próbny - zob. jak się będzie starał. powiedziałam że nie ufam mu w 100% , że na to będzie musiał zasłużyć. Dziwczyny do przesłania mam Rubika, Górniak \" Nie proszę o więcej\", muzykę z tańca z gwiaddami, co tam jeszcze , jakby ktoś chciał to niech pisze.:) Acha, nieodzywanie się to dobra rzecz, ale ja znawcą nie jestem.
-
Coś dziwnego się dzisiaj stało... Wrócił.
-
Stać! Dzięki Karola za piosenkę, doszła, ale nie mogłam do Ciebie wysłać, a może jednak doszło? Jak nie, to jutro moę popróbować:) Coś mi poczta muli
-
O piosence, a to macie też książkę jakąś? :) Oj wiedziałam kiedy się tu zakręcić.
-
Hej, a ja też mogę dostać? W zamian też coś mogę przesłać:P Ale mam dołka dziś, ale ponieważ nie smęcimy, to nie mogę teraz zacząć narzekać tylko się :D
-
Dobranoc, pora wyłączyć net:)
-
o co chodzi?
-
Ćma może mieć swoje zdanie, dla mnie wcale nie zamula:) Czekanie to nie grzech... choćiaż ja osobiście nie mam na to siły. Wszystkim czytającym topik :):):):):) Nie róbmy innym przykrości, no!
-
Witam i o zdrowie pytam? :) Lonely co z myszoskoczkiem? Ja sama mam świnki morskie, ale wiem że nawet małe zwierzęta są kochane, mądre i dużo pomagają, naprawdę.Miałam kiedyś chomika i też mu tak jakby zaropiało oczko... I odszedł. Ale to było ponad 10 lat temu , inne czasy, teraz jednak więcej wiedzą o małych zwierzątkach, co powiedział wet? Dziś udało mi się pospać prawie do 10, no człowiek się rozwija. Przez pierwsze dwie noce spałam z jego koszulką, ale później mi przeszło, ale jak beczałam to wyjmowałam z szafy jego koszule i do nich beczałam. To się napewno kwalifikuje do leczenia:)
-
Brawo, lonely :) Grze:) Wszyscy:)
-
grze walczyć tak, ale nie narzucając się, tak. Miałam na myśli że \" poddać się\" w sensie \" nie dzwonić, nie prosić\". Z tego podniecenia jakoś się źle wyraziłam.
-
A wiecie co jest najlepsze ze wszystkiego? Że oni naprawdę będą kiedyś tego żałować ( wynika to z wpisów na tym i innych topikach)i chcieć wrócić, ale będzie już wtedy za późno. Zabrałam się za pranie, raz na tydzień mozna się zmobilizować. Lonely ja jestem chociaż myślami z Tobą, jakie plany na dzionek?
-
Tak, macie rację, zależy od jakiej strony patrzeć na to. Przecież wcale nie żałuję że się poznaliśmy, byłam z nim szczęśliwa. No już mi lepiej. Nie zadzwoniłam, pobeczałam trochę i pomodliłam się( jestem katoliczką) i... wtedy on zadzwonił. Rozmawialiśmy spokojnie, pytał czy się nie gniewam że dzwoni. A wiecie co jeszcze pomyślałam, że w zyciu jest dziwnie, żeby coś osiągnąć nie można się poddać, a w naszym przypadku walka wydaje się przegraną, a poddanie się może przeciwnie? Może trzeba się poddać żeby wygrać? :) Uśmiech dla Was wszystkich!
-
Dzień dobry, nie wiem czy taki dobry:( Coraz ciężej u mnie, nie wiem czy nie zadzwonię do niego, ale nie, wiem że nie mogę. Jaka jestem słaba. Wczoraj była u mnie psiapsióła, wiecie jaki pogląd panuje wśród moich znajomych? Że on mi zmarnował 8 lat życia. I jak o tym myślę to zaczynam wierzyć że tak właśnie jest, i znowu łzy, ech takie życie:(