Z perpektywy bycia córką takiego to włąśnie weekendowego alkoholika, co wiecznie siedzi narąbany mogę stwierdzić, że mam ogromny żal do niego i do mojej mamy za to co mi razem zrobili. Mój ojciec nigdy mnie nie uderzył ani nie zezwał, ale alkohol dominował całę jego życie, więc jak się już pewnie domyślacie kontakt z nim jest na tyle sporadyczny, że wcakle go nie znam a przecież z nim mieszkam. Matka nigdy nie zdecydowała się odejść a przez to, że wiecznie musiałą o wsyztsko martwić się sama stałą się bardzo zgorzkniłą i bezuczuciową osobą. MAcierzyńsywo to dla niej chyba całe życie był cięzki przymus, ale właściwie miała dwoje dziedzi mnie i jego. Z perspektywy lat spędzonych w domu pełnym niepokoju czy mój ojciec wróci ze sklepu czy zginie na kilka godzin mogę powiedzieć, że moje życie jest zrójnowane. Jestem znerwicowana, biorę odpowiedzialność za wszystkei krzywdy tego świata i pozbawiona kontaktu z ojcem zawsze pakuję się w związki z mężczyznami, którzy upodlają mnie na każdym kroku. Nie pomijając oczywiście faktu, że są to dla mnie właściwie obce osoby i kontakt z nimi jets mi całkowicie niepotrzebny. To tyle ode mnie, decyzja należy do WAs