Mała chora,kaszle w nocy i wyje.Inhalacji za Chiny nie da sobie zrobić i choroba trwa dłużej a ja sie denerwuje.ma teraz kryzys i wrzeszczy,krzyczy,tupie i protestuje.W dodatku podanie jej leku który CAŁY połknie graniczy z cudem.Młody po chorobie siedzi w domu i ciągle marudzi.A ja....wychodzę z siebie.Wkurzam sie na to wszystko.A to ,że usypiam ją pół godziny a ona i tak wrzeszczy przez sen i stoję nad jej łóżkiem co chwile.Syn sie nudzi,wiadomo.Upał a ja choćbym chciała to i tak nie wyjde z nimi bo mała chora.Jestem tym wszystkim rozdrazniona,nie mam juz siły.Nie chodzi o to,że nikt mi nie pomaga(mąz pracuje po 12 g) i jest w domu pózno(przyzwyczaiłam sie juz.) ale takie życie.
Moja mam ma depresje od lat,pogłębia sie gdy nadzchodza świeta i takie tam....czy mnie tez to czeka?Może powinnam zacząć brać cos ziołowego?Sama juz nie wiem.
Hmmmm......chciałam sie tylko wygadać,jakos zrobiło mi sie lżej.