jak wiecie bylo lato ,upal i czekalam na malzonka,nie chcialam daleko jechac,wybralismy 200km od miejsca zamieszkania,padlo na slesin kolo konina ,cieple jezioro ogrzewane elektrownia,wiec nawet malo sloneczna pogoda,jaka mielismy ,nie odebrala dzieciom przyjemnosci kapieli,zwiedzilismy oczywiscie lichen(cos pieknego)ale przerazila mnie komercja panujaca wtakim miejscu,nie jestem zagorzala katoliczka(raczej niepraktykujaca)ale od takiego miejsca to chyba sie czegos oczekuje,napewno spokoju ,zaduby,powagi i wielu innych rzeczy ale nie straganow co 2 metry(pamiatki ,dewocjonalia,itp.)ludzi machajacych do ciebie zebys zaparkowal na ich podworku,lodziarni,plastikowych figurek na wode ze zrodelka.....wiem kazdy chce zyc,tam ludzie ztego zyja,ale to takie dwa swiaty,wiara i konsumpcja,myslicie ze przesadzam........................................zwiedzilismy tez piekne muzeum w Koninie,stare meble,wiatraki,chatka,super.po powrocie goraczka przygotowan do wyjazdu,oczywiscie mase zaleglosci,typu drobnych napraw,,,,,,,,,,,,no i znow czekam