Aleks_555
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Aleks_555
-
Witajcie miłe.. Ja też znalazłam idiotę... Siedział zamknięty na terenie gimnazjum...Pewno zamierzał przestać być tym idiotą ,i uznał iż sam pobyt na terenie ,gdzie wielkim ,olimpijskim ogniem płonie kaganiec oświaty - będzie skutkował erupcją wulkanu inteligencji. Tylko jak miał tego dokonać,skoro odziedziczył niezbyt ciekawe geny po rodzicach ,a i wychowanie niezbyt staranne. No,darujmy sobie ten eufemizm... Nie odebrał żadnego wychowania...Bo i skąd ? Kto go miał wychować ? Wiejski okrutnik ? Co go wyrzucił jak psa ? A i ja ,litując się i kochając ,nie egzekwowałam różnych pożytecznych i niezbędnych umiejętności..Takich jak...podaj łapę...siad...nie skacz na pańcię !! idioto !! Aaaa,zapomniałam..Chodzi o jednego z mojej gromadki. Psa,właśnie.Łaciatego jak krówka.Zginął wczoraj a ja nie zmrużyłam oka w nocy.I do tej pory szukałam go wszędzie,pełna przeczuć jak najgorszych. Ale była radość .:D A ja na stare lata musiałam chodzić przez ogrodzenia,aby go wydostać.Wszak niedziela dzisiaj. I ta pustka,o której mówiła Aurinko też rzuciła mi się w oczy.Od nas też emigrowali .I to całymi rodzinami.Kilka domów stoi opuszczonych ,i to w okolicy bajkowej,z widokiem na ostańce i góry. Pozdrawiam - Aleks.
-
Benigno:D Nie wyobrażam sobie ! A jeszcze gorzej - w domu .Ma on charakterek,o tak.. Myślę,że na takiej wyprawie przywódca musi byc jeden.Ale nasza Aurinko jest odważna jak lew i trzy tygrysy ,razem wzięte.. Pozdrawiam - Aleks
-
:D:D:D:D Linko....w galerii w której bywam ,,poziomy parkingu są oznaczone jak wieszaki dla przedszkolaków. Zapamiętujesz,że jesteś pod psem i koniec.Ale nie koniec!Psów jest kilka !!! Dla mnie trauma. A pod Tesco są warzywa i owoce.Zapamiętujesz sobie truskawkę,ale następnym razem stawiasz samochód pod gruszką itd...Wychodzisz..idziesz pod truskawkę a samochodu nie ma !:) Uściski - Aleks.. ps.za to w mojej miejscowości wszyscy mnie znają.Jak w Stalowych magnoliach ! Jest ta atmosfera....
-
Witam moje sieciowe koleżanki... Myślę sobie co tu napisać ? Aby odciągnąć Was od Starego Browaru,Arkadii i olbrzymich galerii handlowych. Większe miasta opanowują giganty.Olbrzymie biura / gabinet prezesa ZUS-u to pikuś / ,centra handlowe o parkingach większych niż miejscowość w której mieszkam. W dodatku budowniczy parkingów zakładają ,że będą parkoać zdziecinniałe staruszki / powojenny wyż zbliża się wielkimi krokami pod handlowe galerie /..bo oznaczenia są dla młodszych przedszkolaków.A to piesek,a to kotek ,biedronka,motylek ,marchewka i inne warzywa.. A ja pod taką galerią zastanawiam się ,pod czym ja stoję ? Bo zapomnialam ? Motylek paź królowej czy pszczółka Maja...A nie ! To poprzednim razem .. Może marchewka a może kapustka ? A niech to piorun spali ! I stoję jak słup Herkulesa i pluję sobie wbrodę,że nie zapisalam w telefonie. Ale jak zapisałam sprytnie numer mojej karty paliwowej do mister Shella,to wiele czasu zajęło mi dojście iż było to pod Stefanią.. Jak Trędowata.. Aurinko ,jestem pod wrażeniem...Ale uważaj serce ,bardzo uważaj, aby nie spotkała Cię przygoda Beaty Pawlikowskiej - wtedy jeszcze żony Wojciecha Cejrowskiego. Swoją drogą,zachodzę w głowę,dlaczego dwoje takich wytrawnych podróżników,nigdy nie podróżowało razem ? Otóż Beata kiedyś podróżując pirogą z kilkoma tubylcami,zorientowała się ,że płyną niekoniecznie tą odnogą rzeki,ktorą by sobie życzyła.Oczywiście - protest,i dowiedziała się,że zamierzają darować ją swemu wodzowi,ponieważ ten dzielny człowiek miał wszystko / w ich mniemaniu ..o!! minimaliźmie ludzi nieskażonych cywilzacją /...ale nigdy ,przenigdy nie posiadał żony o oczach koloru wody.. Tak więc uważaj ,przyjaciółko,jeżeli masz oczy takowe .Na wszelki wypadek zaopatrz się na Stadionie Dziesięciolecia w biżuterię z Szanghaju,abyś miała jakiś bakszysz... No ..bo taka odmiana po starszym panu ? Facet w spódnicy,nie będący Szkotem ? Bo Szkota to zaakceptowałybyśmy jakoś moje siostry ,no nie ? Taki Sean Connery.Ciekawe ,co oni noszą pod tymi spódnicami ? Mam na myśli Szkotów,bo wodzowie plemion amazońskich - wiadomo.Nic - tylko włócznię.Zatrutą w dodatku curarą....Szkoda nawet zachodu.. Podróż Aurinko zaczęła mi spędzać sen z powiek. Zaczęłam sobie wyobrażać iż ja się z nią tam wybieram.Boże mój,to nie jest wyprawa na śmieszne acz ekscytujące safarii w Kenii. Samo pakowanie .Co zabrać,co odrzucić ? Nadbagaż murowany .. Siatka na motyle ? Albo na krokodyle ? A tam są chyba kajmany,czy aligatory ?Ale czy nas interesuje entymologia ? A na piranie ,Aurinko ? Pomyslałaś o tym ? Może jakiś paralizator policyjny ? A co na anakondę albo kuguara ? Osobiście radziłabym Ci dobrego przewodnika .Puść go przodem,tak ze 4 metry,obojętnie w jakim kierunku.On przejdzie - Ty za nim.On nie przejdzie - przeżegnaj się i cofnij. Pamiętasz Linko jak mówiłam Ci ,że nigdy nie wiem , o czym napiszę na werandzie ? Siadam ,czytam ,wpisuję swojego nicka....i leeeecę po necie.. Zamierzałam spełnić życzenie Aurinko i napisać o jednej z polskich królewien.Ale na tronie polskim.Moim zdaniem najbardziej niespełnionej w życiu.Brzydkiej ,starej pannie mającej piękne siostry.Córce Bony - Annie. Podróż w dorzecze Amazonii naszej koleżanki jednak wzięła górę. Anna Jagiellonka - nie zając.Wybaczy nam i poczeka z udowodnieniem nam,że los człowieka zawsze może się odmienić.Na dobre i na złe. Ściskam Was - Aleks.
-
Moje miłe... Benigno,otworzyłaś puszkę Pandorry...nie,co ja mówię.Wszak wstrętna Pandor była mężczyzną.Jak indor,jak kondor....i pomidor. Ty otworzyłaś butelkę z zamkniętym w niej dżinem.Też facetem,tylko starszym.. Ale ja Wam tego nie zrobię! Wtłoczyłam dziada z powrotem,niech siedzi,bo inaczej zostanę eksmitowana z werandy,ewentualnie zdzielona w głowę bamboszem,abym zamilkła.Bo wsiadłszy na konia ...np. Bucefała / o koniu trojańskim nie wspominam,jako że jego imieniem nazwano wirusa komputerowego i nie chcę wywoływać wilka z lasu /..na którym jeździł Aleksander Macedoński,zacznę Was zanudzać nie rozwiązanymi zagadkami w historii. A tu miły temat modernizacji wnętrz.I calkowicie współczesny. Tak moje siostry.Dawniej to były emocje. Chciałaś sobie kupić parę cegieł do obudowy hrabiowskiego kominka ? Po co market ? Szłaś w pobliskie ruiny.Bo ,gdy byłyśmy małymi dziewczynkami ,niewinnymi całkowicie ,wszędzie można było znaleźć jakąś ruinę...czegoś tam.I nie było to bynajmniej jakieś cenne wykopalisko. Oczywiście moja siostro,mogłaś się pochylić i po prostu podnieść sobie tę cegłę .Ale po co ? Skoro z zakamarków wyłaniał się ówczesny przestawiciel handlowy,umundurowany w beret z antenką i stare walonki,zdarte z pomnika \'\' za wolność naszą i waszą \'\'....i ochrypłym barytonem proponował Ci,nie zwracając uwagi na płeć - kup pan cegłę !! A towar był przedniej klasy,pięknie opakowany w Trybunę Ludu i po umiarkowanej cenie. I nikt ,moje siostry nie narzekał na tłok i muzykę.A klimatyzacja działała - pierwsza klasa !! Cóż,nie ma już folkloru tamtego.Zniknął z ostanimi ruinami,ale robiąc zakupy w eleganckim markecie ,wspomnijmy polskiego zakapiora,który jako pierwszy po wojnie ,wprowadził hasło - \' Polak potrafi!!!! Pozdrawiam - Aleks.
-
Witam moje miłe .. A pewnie,że coś wspomnę. Szczególnie,że po obejrzeniu linków :) Linki ,ogarnęła mnie żałość .Bo innym się udało....kopać,a ja tylko w ogródku i to pod przymusem. A Egipt ? Marzenie.Ile jeszcze tajemnic kryją piaski pustyni ? Jakie szczęście mieli i Niemcy i A nglicy,prawie w jednym czasie,około roku 1920. Schliemann znalazł ruiny Troi,tej homerowskiej,kierując się tylko opisem jej w Iliadzie.A Carter odnalazł w Dolinie Królów grobowiec Tutanchamona.. I w tym sęk.Przynajmniej dla mnie.Byłam w Dolinie Królów- dawno temu.Nie muszę chyba pisać iż nic nie znalazłam.. No nie !! Nie całkiem ! Znalazłam - ze dwie czy trzy ichnie stonogi,czy inne jakoweś robactwo,oraz trupa skorpiona.. Ale pobudziło to moją ciekawość ...to znaczy nie ten trup skorpiona,ale bytność w owej dolinie .. Zaczęłam czytać dokładnie różne sprawozdania z działań ekspedycji Cartera oraz o samym faraonie Tutanchamonie.. Zaraz dojdziemy do sęka. Otóż w Tutanchamona zamieszana jest nasza piękna siostra Nefretete,żona jego ojca Amenhotepa / późniejszego Echnatona/.. Jedne źródła podają że był on synem Echnatona,inne że zięciem ..I to jest ten głowny sęk.Jak teraz się o tym dowiedzieć na pewno ? Ciekawe moje miłe,bardzo ciekawe ... Pomyślcie...taka macoszka ...malachit na powiekach,karmin na ustach i głowa na niezwykle smukłej szyi.. A może pamiętacie zamierzchłe ubiegłe stulecie,gdy wrzaskiem mody stały się medaliony ,zawieszone na długim łańcuchu,z wizerunkiem egipskiej królowej ? Ach,miałam taki...z miedzi...do zgniłozielonego sweterka i obowiązkowego płaszcza z ortalionu.Pamiętacie dziewczyny,jakie byłyśmy dizajnowate ???? :D Wszak owe płaszcze - to był pierwszy włoski design na naszym rynku.I skuter lambretta .A my siostry ,na tylnym siodełku we wdzięcznej pozie,trzymałyśmy wpół dzielnego jeźdźca .Bez żadnego idiotycznego kasku,który z każdej pięknej dziewczyny robi Batmana. Szkoda mi zsiadać z tego skuteru,i wracać do Teb,do pałacu faraona,zanim jeszcze nie sfiksował i nie przeprowadził aksamitnej rewolucji ,wyprowadzając się w głąb pustyni. Otóż nasza Nefretete miała to nieszczeście,że urodziła pięć córek. Moje miłe.My wiemy,że miała szczęście.Bo pięć córek to pięć słońc dla matki.Ale wytłumaczcie to takiemu zgredowi,który od dawna miał nierówno pod sufitem. Uznał on iż został obłożony klątwą ,ponieważ zaczął czcić boga Atona zamiast -jak dotąd -Amona.No czy to nie wszystko jedno ,moje miłe ? Tylko jedna litera,a jakie koszty .Wszystkie pomniki zburzyć i postawić nowe,zmienić nazwy miast i ulic.. Znamy to ,znamy... Osobiście mieszkałam już w woj.katowickim,stalinogrodzkim i z powrotem w katowickim,nawet nie ruszywszy się nogą z domu.. Wracając do Tutanchamona .Jeżeli był synem z jakiejś tam innej żony ,nie mogła go lubić.I to może być wyjaśnieniem jego nagłej śmierci,bo badania wykazały iż zginął śmiercią Lwa Trockiego - prawie 3300 lat póżniej - czyli od ciosu ostrym narzędziem w głowę. Podobno jego następca ,kapłan Eye był kochankiem macoszki....ale to mogą być plotki. Natomiast inne źródła podają,że Tutanchamon był mężem jednej z córek Nefretete,więc ja nic nie rozumiem...Po co zginął ? Nie był taki najgorszy.Chyba ,że nie mógł sobie poradzić z Germanami tej części świata - z Hetytami,którzy posiadali niezwykłą tajemnicę wypalania rud żelaza.I ich rydwany były pancerne ,jak hitlerowskie Tygrysy.. A jeszcze ta klątwa.Ta sama która dosięgła naszą ekipę,która otworzyła grób Kazimierza Jagiellończyka na Wawelu... Ale o tym innym razem,nie na noc.Abyśmy sny miały spokojne i piękne,nie zmącone przez siły nieczyste.. Uściski - Aleks.
-
Jeszcze zaglądam ,w szlafroku w zebrę ,aby wyjaśnić Pstrowskiego. Linko,wiadomości będziesz mieć z pierwszej ręki.Jako aktualna nieustająco żona byłego górnika PRL-u,pamiętam z barbórek przysłowie... - Pstrowski,górnik ubogi.. -przekroczył normę... - i wyciągnął nogi... Ów wierszyk miał przestrzegać przed podobnym błędem, młody górniczy narybek. Wincenty Pstrowski,górnik w pierwszym pokoleniu,myślał sobie -że w kopalni wystarczy splunąć w dłonie i...wiśta wio... Wystosował apel do górników o przekraczanie i tak wyśrubowanych norm właśnie o prawie 300%.Został bohaterem pracy,dostał order i mieszkanie i...umarł .Raptem rok tak tyrał. Kopalnia to nie praca na swieżym powietrzu..Skończył z przepracowania ,bo musiał dać przykład.Oficjalnie na białaczkę. Władze na czele z Bierutem ,oddałyby mu nawet własne łóżko i piernaty od Stalina. Ale nie! Nie pomogło! Później widziałam Pstrowskiego w Gdyni.Był to drobnicowiec jego imienia. A wniosek jaki ,moje kochane werandówki ? Nie przemęczać się! Aby...aby..bo my i tak słabe kobiety. Dobrej nocy - Aleks.
-
Miłe klubowiczki... Jestem jednym wielkim znakiem zapytania ???? Nie nadążam,ale rzuca mi się w oczy jedno.W jakiś niezamierzony przeze mnie sposób,stałam się łącznikiem między dwoma topikami.Bo chodzi tylko o dwa ,określone ? Nie znam się na netowych gierkach.Co gorsza,nie widzę szans ,aby mi to ktoś wytłumaczył . Lubię pisać z kobietami.Rozumiem je wszystkie,niezaleznie od wieku i charakteru. Lubię w życiu realnym przebywać z kobietami.Też je rozumiem a one mnie.Żałuję,że mogę tak rzadko spędzać z nimi czas.Dlatego internet ma być namiastką tych spotkań. Ale bardzo źle się czuję w atmosferze nieżyczliwości i podejrzeń. Dlatego myślę,że lepiej będzie jeżeli pozostanę na jednym topiku. Oczywście mogłabym zmienić nick i pisać wszędzie. Ale po co ? Czy mnie się nie rozpozna ? A czy dobry obyczaj nie wymaga ,aby być szczerym do w stosunku do swoich interlokutorek ? Pozdrawiam - Aleks. Ps.Będę czytać...:)
-
Benigno :D Tuareg był jeden jedyny...jak czarny tulipan!! A tłum w burnusach i turbanach to coś innego...brrr... W Mahdii ,w starej medinie wrażenie było podobne do Twojego.. Nogi za pas,i uciekać ! Ten krążek do mleka też pamiętam.:) Pozdrawiam serdecznie i uciekam definitywnie ,bo normę przekroczyłam w 300 % ,jak Pstrowski. I nie chcę tak skończyć :D - Aleks..
-
Mamo tygrysa czy kocia A czy nie mozna jaśniej ? Ja nic nie rozumiem ? Kto i co przenosi ? Jesteś u nas .Czy ktoś Cię gdzieś przeniósł ? A jeżeli tak,to gdzie ?? Pozdrawiam Ciebie oraz tygrysa :) - Aleks.
-
Linko Imbryk był też ! Pokaźny! I ja jestem herbaciana baba,nie chcąc powiedzieć...róża.;) Obecnie ,zawsze na mojej płycie kuchennej stoi szklany imbryk z esencją.Bo herbata na smyczy,czyli w woreczku - to nie to . A owa wielkopolska duchówka i sabatnik z Kongresówki miał bardzo liczne zastosowanie.Np.kasza...nie gryczana,tylko tatarczana / podobno to było coś innego / ...\'\'taiła\'\' się w owym sabatniku.I drewienka do podpałki też się tam suszyły... Ryż też tam \'\'dochodził \'\',ale rzadko. W moim domu była to potrawa tylko okazjonalna,podawana wyłącznie z cukrem i cynamonem,który występował jako kora z drzewa i trzeba było trzeć na tarce. Jeżeli już jestem przy ziarnach,to przypomniał mi się pierwszy raz jedzony kus-kus,na pustyni,w domu Berberów. Jakież to dla mnie było straszne ,piekące i tłuste.Nie miałam pojęcia,jak prosta \'\' w obsłudze \'\' jest ta kaszka.I jak delikatna. :D...Nie dziwcie się miłe moje,że jak nigdy piszę o jedzeniu i o kaszach.Jestem na diecie i musialam je ostatnio polubić. Moim ostatnim odkryciem jest ryż...jaśminowy.. Już sama nazwa jest pyszna.A on sam ...również. A wracając do pustyni..wiecie co ,moje kochane ? Widziałam tam miód,marcepan i ucieleśnienie snów wszystkich kobietek - czujących Józefa. Wysoki,niezwykle muskularny ,w czarnych spodniach na kształtnym.....no...mniejsza o to !! Turban z chustą spływającą na szerokie ramiona i dwa rzędy olsniewających zębów.. I to spojrzenie - tak jak pisał Sienkiewicz - wielkie ,czarne i łzawe !!! Sama esencja Wschodu !!! Tuareg ! Prawdziwy Tuareg ! Jeżdżący konno jak sam szatan!!! No,wprawdzie ja miałam nawet wtedy swoje lata,ale wrażenie było niesamowite.A młodsze panie o mało nie zemdlały ! Bajka ....nie..nie ...100 bajek z Tysiąca i jednej nocy ... Sułtan Damaszku,latający dywan,Ali Baba i Szecherezada - out ! A w hotelu - zimny prysznic.Nie dosłownie,choć upał zwalał z nóg.. Po prostu - starszy pan- ze swą środkowo- europejską urodą i dostojną / już / szpakowatością. I jakieś prozaiczne ględzenie,gdy w mojej głowie jeszcze tkwiła ta fatamorgana,i galopowali jeźdźcy na białych koniach w szafirowo-czarnych chustach.. Idę już lepiej,zanim całkiem mnie nie znielubicie - o le !!! Aleks..
-
Ja tą drogą zwrócę się do nicka \'\' Belvo \'\' ? Powiedz miła,bo i mnie się wydajesz znajoma ? Twoja podopieczna to może Meksykanka,niemożliwa straszliwie ? I tylko słowiańska dusza jest w stanie sobie z nią poradzić ??? Jeżeli pomyliłam Cię z kim innym,to wybacz.Znaczy to,że w internecie jest całe mnóstwo zapracowanych Słowianek,które niosą innym pomoc i dobre słowo. Pozdrawiam wszystkich - Aleks.
-
Witajcie ... Stello..podaj link do tej stronki o drobiazgach.Zrobić nic i tak mi się nie uda,ale poczytać miło. Benigna...sabatnik,to w moich stronach włąsnie piekarnik w kuchni węglowej.Duży jak i cała kuchnia, i zawsze nagrzany.. Pamiętam,że kiedyś weszła tam moja czarna kotka...ojej,co byłoby.. W Małopolsce chyba mówią - szabaśnik. Emilka...jak się sprężysz to poczytasz.Ten nasz topik jest wolny,nas jest niedużo,ale dzięki temu - wszystko czytamy z uwagą.Czekamy na Ciebie ! Mamo tygrysa ...tak nawiasem mówiąc ,jaki ten tygrys ? Bengalski czy syberyjski ? Masz rację,ja tak robię ,jak mi przykro.Bo złości już dawno nie czułam.Ciekawe dlaczego ? Czy tak się już wyciszyłam ? Jak kogoś pominęłam,zaraz to naprawię..:) Napiszę później.Właśnie wróciłam ze szpitala,gdzie mi robiono jakieś niezwykle ważne badania ,pod tytułem \'\' wolno ci umrzeć,jak my-służba zdrowia- będziemy chcieli \'\'... Pozdrawiam - Aleks.
-
Linka U mnie też piekło się zimą jabłka,ale w ...sabatniku..:) A do środka,oprócz cukru dokładało się konfiturę z wiśni,robioną w domu z owoców naszego ogrodu. A jeszcze jak mama miała humor,to ręczną trzepaczką ubijała pianę z białek i zapiekała na tych jabłkach.Och,jak to pachniało ! Próbowałam niejednokrotnie robić to samo moim dzieciom.Ale w piekarniku gazowym czy elektrycznym ,nie miały tego smaku co w \'\'sabatniku\'\'.. Życzę dobrej nocy - Aleks..
-
coperto :) Ja ? Taka cudna ? Wiesz w co trafilaś ? W moje piegi ,które kiedyś były moim kompleksem,a teraz gdy nim być przestały ,nieco zanikły. A ten jelonek jest w kropki i mieszka w lesie ,jak i ja.:D Tylko ja ,to raczej taka stara jelenica .../ nie mylić z żoną jelenia ! / A myszki są śliczne.Węże ...hmm...Piękny był na torebce.Nie pomyślałam nad tym nigdy,że jego też można polubić .Ale jak go karmić ? Żywym stworzonkiem ? Natura.Jedno zjada drugie... KTOŚ kiedyś to obmyślił....
-
Ewo Ta stronka o wiatrakach bardzo ciekawa.Jeżeli bym miała na swoich włościach jakąś górkę,niewątpliwie zaczęłabym myśleć nad dywersyfikacją dostaw energii:D, aby żaden Putin ( czyt.Zakład Energetyczny) nie pluł nam w twarz. Tym bardziej,że bez prądu nie ma u mnie życia,mimo że mam gaz w domu.Ale piec jest sterowany prądem .Bramy na pilota.Kuchnia elektryczna.Telefon nie działa,jeżeli nie ma prądu - oprócz komórek.Nie mowię już o internecie i lodówce. Brrrr... Ale się człowiek uzależnił... Stello ..ja mam w domu bardzo cieplutko.Kocham ciepło a nie cierpię chłodu.Dlatego mam dwie kotłownie - na gaz i na węgiel (groszek ,też sterowany prądem,niestety ).23 stopnie to niezbędne minimum dla mnie.Wtedy żyję i ruszam się. Natomiast pamiętam jakąś straszliwą zimę ,gdy chodziłam do szkoly podstawowej.Szkoły były zamknięte i nie odchodziło się od kaflowych pieców.Czytało się książki całymi dniami,gryząc suszone w domu pestki dyni. Oczywiście wyszło się także na sanki z przyjaciółką Ewą i odmroziło się nogi.Potem parę lat chodziło się z czerwonym paskiem w okolicach kostek i brało się rozgrzewające kąpiele nóg w korze dębowej. Ale było cudownie !! I komu przeszkadzałby brak prądu ? Piece grzały,kuchnia węglowa od rana do nocy dostarczała ciepłej wody w łazience.Ogromny,emaliowany czajnik cały czas mruczał cicho.A w domu była cała szuflada świec. No i rozmowy,gra na pianinie... Nie piszę dalej,bo zaczynam tęsknić za chociaż jednym takim wieczorem.. Uściski - Aleks.
-
Ewo Ta stronka o wiatrakach bardzo ciekawa.Jeżeli bym miała na swoich włościach jakąś górkę,niewątpliwie zaczęłabym myśleć nad dywersyfikacją dostaw energii:D, aby żaden Putin ( czyt.Zakład Energetyczny) nie pluł nam w twarz. Tym bardziej,że bez prądu nie ma u mnie życia,mimo że mam gaz w domu.Ale piec jest sterowany prądem .Bramy na pilota.Kuchnia elektryczna.Telefon nie działa,jeżeli nie ma prądu - oprócz komórek.Nie mowię już o internecie i lodówce. Brrrr... Ale się człowiek uzależnił... Stello ..ja mam w domu bardzo cieplutko.Kocham ciepło a nie cierpię chłodu.Dlatego mam dwie kotłownie - na gaz i na węgiel (groszek ,też sterowany prądem,niestety ).23 stopnie to niezbędne minimum dla mnie.Wtedy żyję i ruszam się. Natomiast pamiętam jakąś straszliwą zimę ,gdy chodziłam do szkoly podstawowej.Szkoły były zamknięte i nie odchodziło się od kaflowych pieców.Czytało się książki całymi dniami,gryząc suszone w domu pestki dyni. Oczywiście wyszło się także na sanki z przyjaciółką Ewą i odmroziło się nogi.Potem parę lat chodziło się z czerwonym paskiem w okolicach kostek i brało się rozgrzewające kąpiele nóg w korze dębowej. Ale było cudownie !! I komu przeszkadzałby brak prądu ? Piece grzały,kuchnia węglowa od rana do nocy dostarczała ciepłej wody w łazience.Ogromny,emaliowany czajnik cały czas mruczał cicho.A w domu była cała szuflada świec. No i rozmowy,gra na pianinie... Nie piszę dalej,bo zaczynam tęsknić za chociaż jednym takim wieczorem.. Uściski - Aleks.
-
:D:D:D Gabrysia ,z paskiem na grzbiecie to są niebezpieczne,ale żmije... W żadnym wypadku - myszki. A co do wyleczenia z fobii ? Wszystko można.Ja dopiero od kilku lat wyleczyłam się,z paraliżującego mnie strachu przed pająkami.Po prostu,wytłumaczyłam sobie,że on się boi mnie jeszcze bardziej. Teraz wezmę w rękę każdego-czarnego,krzyżaka,zegarowca - aby wynieść go w bezpieczne miejsce. Nigdy żaden mnie nie ugryzł.Więc czego ja się tak bałam ? A że są brzydkie ,biedaki ? Czy to ich wina ? Nie każdy rodzi się motylem. Pozdrawiam- Aleks.
-
A dla mnie Gabrysiu ,żadne żyjące stworzenie nie jest wstrętne. Myszy ? Wiem,że należy je traktować jako szkodniki,ale jeżeli zyją sobie spokojnie w lesie ? Moje leśne myszki są z takim śmiesznym paskiem na grzbiecie. Nieraz je ratowałam z pyszczka moich kotów.Brałam w dłonie trzęsące się ze strachu ciałko i wynosiłam daleko w las,zamykając w domu rozżalonego myśliwego. Teraz to prawie się nie zdarza,bo myśliwi są w latach,że tak powiem.I tuszy sporej.Więc nie chce im się wysilać i biegać za myszami,skoro siedząc w oknie można sobie tak słodko pomarzyć,obserwując dziesiątki ptaszków w karmnikach. Pozdrowienia...
-
Aurinko Polskie sosny są chore ? Holenderskie lepsze ? Tak jak holenderskie krowy podobno też lepsze od naszych muciek? To ja tak nie chcę ! Wysiadam na najbliższej stacji,a pociąg niech pędzi sobie beze mnie. A le na Jurze nie wycina się sosen,aby posadzić nowe.Jura jest teraz modna i coraz więcej ludzi chce tu mieszkać.A sosny tu mają ponad 100 lat,i są zdrowiusieńkie. Wiem,że tak musi być.W końcu kiedyś parę sosen też dało życie,aby stanął mój dom.Ale serce boli,jak to idzie na taką skalę. I może taka kolej rzeczy ma być ? Przecież w pobliżu miał stanąć olbrzymi kompleks sanatoryjny,wybudowany przez Żydów i dla Żydów.Były plany,bardzo ambitne. A le człowiek robi plany po to ,aby Bóg się śmiał .Więc i ja nie myślę o jutrze. Moje sosny też nie myślą.Szumią sobie jak 100 lat temu ,i uśmiechają się poczciwie do siebie i do mnie. Ot - mowią- zamieszkała tu jakaś Aleks i zamartwia się naszym życiem.A my żyłysmy i żyjemy,a człowiek niech martwi się o siebie.Bo przecież widziałyśmy ,co ludzie sami sobie mogą zrobić. W końcu tu ,niedaleko nas jest miejsce ,gdzie rozstrzelano w początkach września 39 roku częstochowską inteligencję.A i patryzantka była w pobliżu. A wieść o ludziach niosła się koronami drzew. Pozdrawiam serdecznie - Aleks. ps.Pomarańczowemu nickowi dziękuję za serduszko przysłane mi wirtualnie.
-
Wszystkiego dobrego.. Ps.Nie wiem jak Wy,ale ja uwielbiam szare myszki.One mają zazwyczaj bardzo wiele mądrych rzeczy do powiedzenia,tylko same nie chcą w to uwierzyć. Ale jak się już otworzą...to..ho..ho..:) Trzeba tylko znaleźć WYTRYCH,do ich serduszka.
-
Hejka !! Ktoś tu mówił o historii ? Jestem.Wprawdzie ja nie alfa ani omega z tego tematu,ale coś mi się zawsze po głowie kołacze.Jak orzech w skorupce.Ale tylko w tej części mózgowia,która jest odpowiedzialna za historię. Tam gdzie są nauki ścisłe wieje wiatr halny.. Witam / bo mi się zapomniało / wszystkie werandowiczki z Benigną na czele. Patronka tego nicku już gościła na naszej Werandzie.Może nie osobiście,ale w doborowym towarzystwie księcia Henryka Pobożnego ,który wsparty pomocą jeszcze istniejącego zakonu templariuszy,tak dzielnie walczył pod Legnicą w r.1241 z tatarską ordą Batu-chana. Owa Benigna ,mniszka z zakonu cystersów / bodajże / zginęła bohaterską śmiercią w czasie tego najazdu.Później została świętą. A ponieważ imię to w języku łacińskim oznacza życzliwość,więc jeszcze milej witamy Benignę ,aby jak naszybciej poczuła się jak w domu.:) Macie rację ,miłe,co do roślin.One też pragną żyć.Ja ,widząc wycinkę drzew w lesie - cierpię.Nie psychicznie.Fizycznie - boli mnie wszystko.Ten odgłos walącej się sosny,rani mi serce. Nieraz myslę sobie,co dalej będzie ? Czy w tym lesie zostanę już do końca ? A jeżeli nie ? I ktoś,beztrosko wytnie te stare sosny,bo przecież zasłaniają słońce ? Ha,cóż ! Wszak tyle już mówiłysmy o przemijaniu.Tylko ,że ja tam mogę przeminąć.Zrobiłam już właściwie wszystko co było do zrobienia.Ale one mają więcej lat,niż dwa moje życia wzięte do kupy.Stoją takie dumne i rozłożyste.Na pewno nie podejrzewałyby niczego złego,gdyby podeszli do ich stóp,ludzie z piłami elektrycznymi. Wolę nie myśleć.Żegnam Was lepiej,bo coś smutas jestem - Aleks
-
:D:D:D Ale jam nie dziewica !! Ba,zapomniałam z kretesem,jak się czuje dziewica.Skleroza - straszna rzecz. Dobranoc wszystkim - Aleks. ps.Ten co by mnie ewentualnie miał porwać...jakby tak był podobny do Bohuna ? Za dużo wymagam ? Wszak jako dusza ,byłabym młoda...chyba ?
-
Witam.. Jay,ależ Ty musiałaś mieć bogate to uwłosienie.Sorry,za ten czas przeszły,ale wiemy wszystkie iż jest on całakowicie odwracalny. Ja dzisiaj wybrałam się na zakupy.Nigdy tego nie robię w niedzielę,ze względu na tłumy,ale po kilkunastu dniach mojego unieruchomienia w domu,zrobiły się braki.Szczególnie u moich koto-psów. A tam,promocja goni promocję. Kupisz kawę,dostajesz kubek.Kupisz mopa,dostajesz wiadro.Kupisz odkurzacz,dostajesz elektryczną szczoteczkę do zębów. A jak kupię plazmę ? Ciekawe,nie pytałam. Już niedługo będą czasy,moje miłe,że kupując samochód w salonie,będziemy wyjeżdżały z boy friendem w promocji.Ciekawe,czy owa promocja będzie obowiązywała do pewnego wieku ? No bo w końcu,moje siostry ,czy jesteśmy aż tak stare ? Skoro dzisiaj media pokazują szczęśliwą mamuśkę bliźniaków - lat 67 !!! Mózg mi się lasuje !!! Ale z drugiej strony,na cóż nam taki boy friend ? Co mamy zrobić ze starszym panem ? Albo z własnymi zasadami ? Wszak nasze pokolenie wyżu demograficznego,miało zasady ,które powinny być zakazane prawnie. Bo pomyślcie miłe ... Nasza droga w końcu dobiegnie kresu.A u wrót lepszego świata czeka święty Piotr i pyta ..ile razy i z kim zgrzeszyłaś córko ? A my ?? Spuszczamy głowę i jest nam wstyd,że życia nie znamy.I przypinają nam skrzydła anielskie i zapraszają na niebieskie łąki. A tam chodzimy i śpiewamy.A ja ? Relegowana z licealnego chóru za absencję ? Bo w swej naiwności myślałam,że wystarczy występ na akademii uświetnić własną osobą,a to iż tylko poruszam ustami ,nie wydając głosu - wyjdzie wszystkim na dobre.. No i śpiewamy...śpiewamy...całą wieczność. A nasze siostry,w ciepluteńkim czyścu ,siedzą gołe i wesołe jak w saunie.Odchodzi rozkoszne gadulenie....o tym...o owym.Czas szybko biegnie i pokuta też. Ale zaleciałam w przyszłość.:-D Podsumowując.Dodatek w postaci boy frienda oddać córce,wiadro wystawić do zbierania deszczówki,aby w niej myć nasze liliowe liczka,a szczoteczkę - jeżeli nie lubimy elektrycznej - użyć do ubijania jajek.Wszystko się przyda.. Ale czemu,u licha,myślałam dzisiaj o naszych ubożuchnych młodych latach,gdy zdobycie serwolatki było sukcesem. Ale sukcesem niewątpliwie dla mnie jest to,że mogę wymieniać myśli z osobami,które wiedzą co to jest SERWOLATKA. Uściski - Aleks.
-
Ofka :D Wiem co miałaś na myśli,ale dzisiaj - to pozwól mi \'\' na żywca \'\'.. Tylko nie całkiem,jak to zrobił pewien zazdrosny ,o ciemnej karnacji. Pozdrawiam serdecznie - Aleks.