

Aleks_555
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Aleks_555
-
I on jest powieszony razem z Kopernikiem ? Matematyka.Dziedzina absolutnie dla mnie niedostępna,jak Antarktyda dla ciepłolubnego Nigeryjczyka.. Mozg człowieka ma masę zwojów...jest pokarbowany...U mnie w miejscu,gdzie są predyspozycje matematyczne- jest gładki jak kolano. ....Aleks
-
Że pomarańcza to widzę. Ale dlaczego biedna ? W czym mogę pomóc ? - Aleks. PS.A o tym Polaku,to faktycznie nic nie słyszałam.Napisz serce coś o nim,bo Aurinko z tymi psami wróci nieprędko.
-
Święta matuchno,jak nauka to może Łukasiewicz ? No,Aurinko.....wymień tego powieszonego !!! - Aleks
-
:):) Jak nie Puławski albo Jan z Kolna,to kto tam może wisieć??????????
-
Moje miłe...puk,puk.. Chyba Was nie ma ? Przyszła pora niedobra dla nas.Zimno i ciemno.Kominek niby jest,ale żadna nie napaliła..A ja nie mogę ?..Ależ tak ! Palić to ja z wielką chęcią... Dawno temu,chciałam pomóc swej mamie w rozpaleniu ognia pod kuchnią.. To były czasy .Kuchnia,z białych kafli,otoczona mosiężną poręczą z suszącymi sie na niej ściereczkami... Nad kuchnią,na mosiężnych haczykach - kubeczki do kawy i herbaty..Na 6-ciu fajerkach zawsze się coś gotowało...I ten piekarnik - nazywany u nas sabatnikiem.. Miło było i ciepło,ale miało wadę ; trzeba było rozpalić.Najpierw małe kawałki suchego drzewa...później większe...a potem świecący węgiel,czarny jak....węgiel... Mnie się nie chciało palić.Może wiatr był nie taki,a może drzewo mokre.Ale co to znaczy genialna głowa ! Na ledwo tlący się ogienek - mało myśląc - przechyliłam butlę denaturatu / pamiętacie jagodziankę na kościach ? / i z serca polałam... O Jesssu...płomień sięgnął sufitu!!! Najgorsze,że zajęła się również moja grzywka,stylizowana na Brigitte Bardot! ! ...a moje brwi i rzęsy ? Zniknęły ! Razem z moją nadzieją na udaną jazdę na łyżwach z moją pierwszą miłością - Zbyszkiem ! Przecież nie mogłam mu sie tak pokazać!! Pamiętacie \'\' Hanię \'\' Sienkiewicza ? Gdy Hania po ospie staje przed zakochanym w niej / wspomnianym przeze mnie / Selimem Mirzą ? Jak to ujął pisarz ?...I od niego uleciał ptak zwany miłością ?...Coś w tym stylu . Czy ja miałam pozwolić,aby od mego Zbyszka uciekło tak wielkie i dozgonne uczucie ? Nigdy !! Do szkoly nie chodziłam chyba miesiąc.Uczucie przetrwało.Niestety nie dozgonnie,ale nie szkodzi - i tak było piękne. A co do uczuć... Tyle sławnych par było w historii i stworzonych przez fantazję pisarzy.A mnie najbardziej ujęła prawdziwa historia miłości siostry Bolesława Chrobrego - Świętosławy,nazwanej później Sigrydą- do pięknego króla Norwegii - Olafa Trygvassona.Najwspanialszego wikinga owych czasów i pięknej Słowianki,która została matką królów - Szwecji i Danii.. Ale o tym może innym razem,bo też byłoby o ogniu,bitwie morskiej i łzach kobiety,która płacze w namiocie nad ciałem pięknego ukochanego...a motyl który musnął ją w locie skrzydełkiem - jawił jej się duchem wikinga...wybaczeniem...bo to ona,razem z bratem - potężnym władcą Polski - wydała mu wojnę... Musiała,w obronie interesów swego syna ,później znanego jako Olaf Wielki- konung Szwecji.. I widziała ,jak jest zatapiany Długi Wąż- flagowy statek wikingów - z jej podobizną wyrzeźbioną w drzewie.. Silny,szlachetny szczep Piastów .Nieodrodna córka Mieszka I i Dąbrówki...Gotowa poświęcić życie dla kraju,do którego jechała z płaczem jako 14-letnia dzieweczka.Ale którego była - po śmierci męża- królową... Obowiązek... Służebność władzy - krajowi i poddanym... Do tej pory przetrwały sagi o tym uczuciu.A w odróżnieniu od Romea i Julii,ta miłość wydarzyła się naprawdę... Pozdrawiam Was,nostalgicznie - Aleks.. ps.Jak się jutro nie odezwę,to znaczy iż osobiście rozpalałam ogień na kominku.
-
Aurinko Goździk polski...na długiej łodyżce...w celofanie... Nie uważasz,że należy mu się pomnik ? Ileż wzruszeń dostarczały te kwiaty ! Szczególnie w kolorze czerwonym... Dobrej nocy,może uda sie nam zasnąć ,jak myślisz ???? - Aleks.. Ps.Kiedyś...kiedyś...opiszę zaginięcie mojego męża i mój rajd po częstochowskich szpitalach.A jako ,że w młodości porywczą kobietą byłam,to....eee...lepiej nie nic nie pisać....
-
Wybacz Kropko,ale jestem na tę chwilę za mała,aby Cię pocieszyć.Wiem,że jest Ktoś - czuwa nad Tobą.A Jego imię ?... Któż to wie?..Ale bez jego wiedzy ,nic się nie dzieje... Donald Walsh - \'\'Rozmowy z Bogiem \'\'. ****Była kiedyś duszyczka, która wiedziała, że jest światłością, młoda i przeto żądna doświadczenia. “Ja jestem światłością\", powiadała. “Ja jestem światłością.\" Jednak świadomość ani powtarzanie tego nie mogły zastąpić doświadczenia siebie jako światłości. Stało się wiec, że duszyczka zapragnęła siebie poznać. Tak mocne było jej pragnienie, że pewnego dnia powiedziałem: “Czy wiesz, Maleńka, co musisz uczynić, aby zaspokoić to swoje pragnienie?\" “Co takiego, Boże? Co? Nie cofnę się przed niczym!\", odparła duszyczka. “Musisz odłączyć się od nas\", rzekłem, “a potem pogrążyć się w ciemności.\" “A czymże jest ciemność, o Przenajświętszy?\", spytała duszyczka. “Wszystkim, czym nie jesteś ty\", wyjaśniłem i duszyczka zrozumiała. Tak wiec oddzieliła się od Całości i zstąpiła do innego świata. A w tym świecie miała moc ściągania na siebie wszelkich odmian mroku. I tak postąpiła. Lecz pośród owych zgromadzonych ciemności zawołała, “Ojcze, Ojcze, dlaczego mnie opuściłeś?\" Jak i wy to czynicie w swej najczarniejszej godzinie. Ale przecież ja nigdy was nie porzuciłem, zawsze stoję u waszego boku, gotów przypomnieć wam, czym w istocie Jesteście; zawsze gotów przyjąć was z powrotem do siebie. Zatem, bądźcie światłem - w ciemności i nie przeklinajcie jej. I nawet kiedy osaczy was to, czym nie jesteście, nie zapominajcie swej prawdziwej istoty. I wiedzcie, iż to, jak się zachowacie w chwili najcięższej próby, może stać się zaczynem najwspanialszego triumfu. Albowiem stwarzane przez was doświadczenie jest wyrazem tego, Czym W Istocie Jesteście - I Czym Pragniecie Być.*** - Aleks.
-
. Słoneczko świeci,więc i humor bardziej dopisuje.Mam nadzieję ,że nie tylko mnie i Lince/jak zdążyłam zauważyć / Powiem Ci Lineczko,co zrobiłam.Starszy pan zapamiętał to na całe życie,chociaż ja się tego wstydzę.Ale za to,powodowany chyba odruchem Pawłowa ,kwiaty zawsze wybierał niezwykle starannie- jak chociażby wczoraj /umieram z bólu głowy od tego zapachu / Wyobraź sobie ,Lineczko,mnie - jako 22 latkę.Wiem,że to będzie ciężko- ale postaraj się.Mam malutkie dziecko i pracuję.W moim zakładzie Święto Kobiet było bardzo uroczyste,a później wszystkie dziewczyny z mojego działu szły do knajpki z cygańską muzyczką /w asyście kolegów,oczywiście / Ja - absolutnie ! Wszak jestem zakochana / jeszcze / w swoim mężu ,i jak corocznie razem spędzamy to święto.Synek miał zostać u moich rodziców... W domu - męża niet !! Komórek nie było ! Ale ja czekam !...czekam....czekam...Zrobiła się godzina 22.. Czekam,ale tylko by zabić i zakopać !! Chodzę po hollu /tym samym,w którym to mamusia czekała na nasze nocne powroty z Ojcem /...chodzę,to powiedziane mało.. Krążę jak wściekły tygrys...a holl w domu rodziców był duży...25 m i 6 m wysoki...Bynajmniej nie blada jak mamusia...o nie !! Oczami wyobraźni widzę go w otoczeniu jakiś lafirynd !!!Wszak to nie jego święto,więc z kim tak się bawi ? ! I po jaką cholerę ja wychodziłam za mąż ? Mamusia miała rację wspominając o mezaliansie !!! I słyszę...trzask furtki...dłuuuuugie chrobotanie klucza w drzwiach wejściowych...No,domyślam się...Staje w progu - z miną idiotyczną,z tym goździkiem jednym...jedynym..czerwonym,którego łebek zwisał jak głowa zarżniętego koguta... Wiecie moje miłe ? Byłam cholerykiem.Podobno nadal jestem,chociaż ja tego nie widzę... Poczułam to co pan Zagłoba,gdy zobaczył na kozackiej beluardzie ciało Longina Podpipięty... Krwi..krwi..natychmiast rozlanej !! Doskoczyłam do starszego pana,wyrwałam mu ten nieszczęsny goździk...i połamałam do reszty ,wyrzucając za drzwi ....razem z ofiarodawcą.. No,nie myślcie źle o moim okrucieństwie.Wyrzucić mocno nietrzeźwego faceta / chociaż zbrukanego innymi babami / w marcu,na bruk...ale niedaleko mieszkała jego mamusia,dla której on był słońcem i księżycem jednocześnie.. On po prostu poszedł do niej.Takiego ja miałam męża w młodości !! No i ja czułam się bardzo pewnie.Mieszkałam wtedy w pięknym domu moich rodziców,żył mój Ojciec,który był dla mnie wałem obronnym przed całym światem...a do pustej mojej mózgownicy nie docierał fakt sakramentu i przysięgi na dobre i na złe... Nastąpiła przerwa - w pożyciu ,że tak powiem.. Po trzech dniach ,trochę mi przeszło.Obie mamusie,porozumiawszy się,przypuściły zmasowany atak na dwójkę wariatów,którzy jednakże tworzyli rodzinę i byli rodzicami...i ...kochali się bardzo...wtedy,oczywiście... Po wspólnym obiedzie nastapił...\'\'powrót taty \'\'. Miało to jednak dalsze następstwa w naszym życiu,nawet wtedy jak już byliśmy na swoim.. Starszy pan pamięta,że jeżeli się ze mną umówił / obojętnie w jakiej sprawie /,chocby się paliło i waliło - musi tego dotrzymać.. A ja ? Już do końca mojego zatrudnienia w owym zakładzie,nigdy nie opuściłam obchodów Święta Kobiet w knajpce z cygańską muzyką... Uściski - Aleks..
-
Moje kochane.Chciałam tylko tu zajrzeć,a napisać później,ale tyle jest tu emocji...Odpowiem,jak potrafię.. Kropeczko miła.Oczywiście,że zostań z nami.Myślę,że mogę to powiedzieć w imieniu pozostałych werandowiczek,które są wszystkie bez wyjątku życzliwe i gościnne... Postaraj się trochę nas poczytać,wiele się dowiesz z naszych postów.. Co Ci doradzić w tym nieszczęściu ? Pamiętam początek mojego małżeństwa..Mój starszy pan /wtedy 24 -letni / zaciągnął swoją 43 -letnią mamę do lekarza.Bo sama za nic nie chciała.Ona ? Taka zapracowana i wiecznie w podróżach po świecie. I piękna ! A ponieważ była po rozwodzie ,a jedyny syn wpadł już w szpony zachłannego dziewuszyska - mnie ,więc miała plany ułożenia sobie życia.Był ktoś.... Badanie.Czekanie na wyniki ze Śląska i ....wyrok śmierci....3 miesiące najwyżej...To się nie da opisać !!! To było 35 lat temu,a nie da się zapomnieć ! Przede wszystkim - niewiara w lekarzy.Szukanie innych..Rzuciliśmy wszystko,ale nie wierzyliśmy...że To się stanie.. Stało się,jak jej wywróżyła wróżka - na rękach syna- po 4-ech miesiącach.Spokojnie.Wiedziała...i nie bała się.. Jak sobie z tym poradzić ? Mój mąż bardzo kochał matkę.Zmienil się bardzo.Wszyscy się zmieniliśmy.Nas,młodych i szczęśliwych ludzi musnął skrzydłem anioł smierci..Nie ma recepty.Każde słowo - to fałszywy akord.. Jak powiesz młodym ludziom,że każdego z nas to czeka i Bóg wie co robi ? A wie na pewno ? Dlaczego żyją starcy a młodzi ludzie odchodzą ? Jak mąż Linki . Czytając jej post ,miałam w gardle gulę i łzy w oczach,bo wyobraziłam sobie i ją i te dwie malutkie dziewczynki.. I też pewnie było pytanie DLACZEGO ?... Teraz jestem starszą panią i wiem ,że wszyscy idziemy w stronę Tęczowego Mostu.I godzę się z tym.Tak ma być i już... Wszyscy - jednakowo,niezależnie od statusu materialnego i poglądów politycznych... Dlatego Stello nie obraź się czasem na nas ,za takie a nie inne spojrzenie na przeszłość...Spotkamy się pewnie niedługo za tym Tęczowym Mostem,i nasze dylematy będą tyle warte ,ile dyskusja nad wyższością groszku nad marchewką.... A dołączy inna werandowiczka,która powie,że najlepszy jest smak ,jak to się pomiesza i doprawi sosem ....życzliwości dla świata... Venesso..zabłądziłaś tylko.A nie wydaje Ci się ,że skoro przypadek Cię tu skierował ,to powinnaś już tu zostać ? A co do Legnicy...Byłam,widziałam..Obce wojsko na naszej ziemi,chociaż nie było wojny... Uściski dla wszystkich - Aleks..
-
Witam na Werandzie Venessę Rozgość się u nas ! Pozdrawiam - Aleks
-
.. Stello kochana,tamte czasy wspominam dobrze.To moja młodość,a młodość zawsze jest piękna. Ale nic nie poradzę,że widziałam także inne rzeczy... Ulica Jasnogórska w Częstochowie.Pewna ładna willa,w otoczeniu starych i pięknych drzew.Piękne miejsce i straszne zarazem.Siedziba UB.A w podziemiach - katownia.Krzyki ludzi słyszeli sąsiedzi.I strzały.A nocą ciężarówka wywoziła...coś....gdzieś... Trzeba i to pamiętać,bo to Polacy robili Polakom.W imię nowego,jedynie słusznego ładu... A wiecie jak wyglądało święto 3 -maja na Jasnej Górze w czasach generała Jaruzelskiego ? Szliśmy z dziećmi szpalerem - zomowców w pełnym rynsztunku.. Aleja Najświętszej Marii Panny- odcinek między parkami...wozy pancerne,wszędzie siedzieli z tymi metrowymi pałami i tarczami.Tymi pałami uderzali w te tarcze...a my ...szliśmy..tylko pomodlić się...nie walczyć....Bo i gdzie ? Pod cudownym obrazem ? Niemniej pamiętam także wczasy pracownicze nad morzem,gdzie jeździło się z dziećmi za grosze.. Pamiętam pochody 1 -go maja,które chociaż obowiązkowe- były dla mnie okazją do spotkań się poza pracą z moimi koleżankami i kolegami... A także wiatr we włosach,gdy ze starszym :D panem mknęliśmy na motorze pustą prawie\'\' zakopianką\'\'..I pobyt w Zakopanem u kochanej gaździnki... ...Stella miła !! Ach,żebym to ja mogła się przenieść chociaż na jeden wieczór na motor marki MZ...i .....to...może i nic bym nie powiedziała na sowieckie koszary w Legnicy i nie tylko...Oczywiście przez jeden wieczór... My na tej naszej Werandzie jesteśmy różne.I bardzo dobrze !! A jak de Mello powiedział,to co robiliśmy i robimy dla innych - robimy także dla siebie..Byle coś tam robić.Chociaż ociupinkę.. Czy ja szukając bezdomnemu psu robię to tylko dla niego ? Nie tylko ! To ja jestem szczęśliwa!! On ,jak narazie jest zadowolony... Uściski serdeczne - Aleks..
-
Maniu moja miła Jak mogłam o Tobie zapomnieć ? Przecież Ty byłaś na werandzie przede mną !! Wracaj szybko ! I zabierz swoją młodą przyjaciólkę.:) A ja wczoraj - wylegując się - usłyszałam piosenkę,której słowa zrobiły na mnie wrażenie.Znalazłam ją i kopiuję Wam słowa.. ...V rozbiór Polski... Sytuacja świata w roku 2008 Osiągnęła punkt krytyczny po kryzysie katyńskim Przy dyskretnej aprobacie komunistów chińskich Podpisano dokumenty porozumień berlińskich. Efekt rozmów był podpisany sympatycznym tuszem , Polskę dzielą między siebie Putin z Dablju Buszem. Przeczuwając, że zanosi się na 5 Rozbiór Polski Przebudziły się jej dzieci - lud specjalnej troski . Czy to tak było, czy nie było, czy to tak było ? Czy to tak było czy nie było, tylko się śniło ? Czy to tak było czy nie było, jak to się stało ? Czy to za dużo czy za mało ? Czując, że gotuje się kolejny rozbiór Polski Zgromadzili się Polacy - lud specjalnej troski . Tym bardziej, że Francja słowem Jacquesa Chiraca Zapewniła, że nie będzie ginąć za miasta Kraka . Wobec takiej sytuacji Aleksander Kaczyński Wyjątkowy stan wprowadził podejmując się misji, Na naradę w Ministerstwie jakim walczyć orężem Przybył pan prezydent z żoną i pan premier z mężem . Co ciekawe - poparły ich wszystkie siły w kraju ; Wobec zagrożenia stanąć umieli nawzajem Czy to tak było, czy nie było, czy to tak było ? Czy to tak było czy nie było, tylko się śniło ? Czy to tak było czy nie było, jak to się stało ? Czy to za dużo czy za mało ? Zagrożenie zakończyło wszystkie waśnie, kłótnie, spory. Strach pokazał, że ten kraj nie jest tak bardzo chory. Wobec tego zagrożenia terytorium Polski , Podał rękę bratu prezydenta poseł Niesiołowski . Nad Bałtykiem niczem dawni bojownicy burscy , Pogodzili się ze sobą nawet bracia Kurscy . Oddziały samoobrony morskiej sformowali sprawnie . Nikt na świecie nie wie co mam w sercu na dnie, Bo myśli ten kto myśli, a nie myśli wtedy kto To jednak to nie było, to nie było nie to Tak jednak to nie było, co ty mówisz kobieto ? To jednak tak nie było, jak się wszystkim wydawało . Mało za mało, ale jeszcze trochę brakowało Barykady oczekują na przybycie armii Połączonych sił rosyjskich i amerykańskich . W ogniu bitwy o Mazowsze w prawosławnej cerkwi , Roman Giertych wziął za żonę wdowę po Kwaśniewskim Najgroźniejsza sytuacja była sierpnia dnia ósmego, Gdy 3 armie się spotkały w okolicach Jatnego Pod dowództwem komendanta Przemysława Gosiewskiego , Powstrzymano atak tam odwodu pancernego . Lecz niekiedy dzieje się też takie coś co boli , Colin Powell wziął ministra Dorna do niewoli . Kryzys został zażegnany przez rotmistrza Ziobro , Kontratakiem San Francisco wziął i Władywostok. Czy to tak było, czy nie było, czy to tak było ? Czy to tak było czy nie było, tylko się śniło ? Czy to tak było czy nie było, jak to się stało ? Czy to za dużo czy za mało ? Może to nadzieja zwykła była sprawiać cuda ? Nikt nie wierzył, że atak na Moskwę może się udać ! Ale ochotnicze hufce generała Leppera Pokonały siły Rosji cztery do zera. Bramki bowiem na wyjeździe liczą się podwójnie . Chwały zatem nikt przy zdrowych zmysłach mu nie ujmie. Cała ta historia niesie morał i to całkiem spory , Świat zobaczył, że ten kraj nie jest tak bardzo chory . Pozdrawiam - Aleks.
-
Floska,my też mamy mole.I to bynajmniej nie ze starości.Ja osobiście /jak już pisałam / mam ich cały rój,jak wyleniałe futro z nutrii. A gryzą cholerki ! Jak nie mole,tylko tygrysy bengalskie - do żywego mięsa. Na szczęście mamy cieplutką Werandę, a na niej przyjaciółki sieciowe...Lineczkę .Aurinko ,Szymonkę ,Idalkę ,Stellę ,Ewikk zza oceanu ...Borowinkę..od czasu ..do czasu ...i de Mello ...chociaż rzadko... Może kogoś pominęłam ? Ale ja znowu po lekach,więc wybaczcie .. Pozdrawiam Was wszystkie.Szczególnie zaimponowały mi przyjaciółki o tatarskich korzeniach!!!Może pamiętacie miłe,że mój ulubiony pisarz - Melchior Wańkowicz ,pan z panów - miał babkę ze strony matki pochodzenia czysto tatarskiego.I to dodało jego krwi takiego powera,że sam uczestniczył w Bitwie pod Monte Cassino,a jego najastarsza córka Krysia walczyła w czasie powstania warszawskiego ,w słynnym Parasolu - jako łączniczka Anna../poległa na początku powstania /... Zginął także Tol - jego brat,i jego dwoje dzieci.. Tak .Sejm Rzeczpospolitej Obojga Narodów,wiedział co robi,nobilitując Tatarów.Natomiast nigdy posłowie nie zgodzili się,aby przypuścić do stanu szlacheckiego - Kozaków z Siczy.. I dzięki temu mamy \'\'Ogniem i mieczem \'\'...I dobrze... No jak zwykle.Nie obyło się bez wspomnień.To w celu odgonienia moli....a kysz.....- Aleks.
-
Witaj Werando Ewik ,to dzisiaj chyba jest Twój Thanksgivng Day? ...Święto dziękczynienia .. Indyk pewnie obowiązkowy ? I sos żurawinowy ,i ciasto dyniowe ? To na cześć pierwszych pielgrzymów ze statku Mayflower,z roku 1621 którzy założyli kolonię na ziemi amerykańskiej.Pierwszą zimę po przybyciu głodowali.Wielu straciło życie,ale druga już była obfita ,bo zasiane zboże ponoć bardzo obrodziło.A także pojawiło się ptactwo- wyjątkowo smaczne - właśnie indyki.. To święto - podziękowanie Bogu za uratowanie życia- ustanowił /jako państwowe / dopiero prezydent Abraham Lincoln. Jak było z tym indykiem naprawdę ? Nie wiadomo.Podobno to tylko legenda,a ocalenie życia pionierzy zawdzięczają Indianom,którzy dostarczyli im żywność.. W świetle późniejszych poczynań osadników względem pierwszych mieszkańców Ameryki,ta wersja wydaje mi się bardziej prawdopodobna.Wdzięczność nie jest najmocniejszą stroną rodzaju ludzkiego. O ile milej wierzyć,że to indyk uratował życie.Tym milej,że swojego zbawiciela można po prostu zjeść - podlewając go sosem żurawinowym i śpiewając nad jego upieczonymi zwłokami - psalm dziękczynny... Ewikk,tego zwyczaju nie przejęliśmy - dzięki Bogu. A święto wdzięczności u nas ? Ciekawe,kiedy by wypadło ? Ja bym głosowała za 15 -tym sierpnia,gdy zatrzymano bolszewickie hordy...gdyby...no właśnie... Gdyby to zwycięstwo nie było tak krótkotrwałe.Po 25 -ciu latach i tak wpadliśmy w sowieckie łapy.. Ale skoro Rosja uznała za wielkie święto narodowe -odbicie Kremla z rąk polskich w 1612 roku,to i my możemy sięgnąć do dalszych dziejów naszej historii. ...A swoją drogą...jakie to miłe ,że zjednoczone wojska polsko - litewskie ,szarogęsiły się na tym wstrętnym Kremlu.Aż serce rośnie !!! Jakie to było zagrożenie w ruskiej podświadomości,skoro to wydarzenie jest upamiętnione,a nie np:.....taki odwrót Napoleona spod Moskwy w rou 1812..hih.. A nasze święto wdzięczności ? Coś co uratowało nam życie ?.. Może bitwa pod Legnicą w r.1241 ? Gdzie dzielny Henryk II Pobożny,wspomagany przez rycerzy- kiedyś wspomnianego przeze mnie - zakonu templariuszy ,dzielnie stawił czoło mongolskim hordom Batu-chana ? Trzeba było być nieskończenie odważnym człowiekiem,wszak cała Małopolska z Sandomierzem i Krakowem ,była w mongolskich łapach. Bitwa została przegrana.Dzielny książę poległ,a jego ciało - pozbawione głowy- zostało rozpoznane na polu bitwy,po sześciu palcach u stóp.Mimo to stał się cud..Batu -chan uszedł z terenu Polski.. No cóż,nasza historia jest tak bogata w wydarzenia ekstremalne,że nie nastręczyłoby nam żadnych trudności - znalezienie kilkudziesięciu świąt dziękczynienia.. Nie to co Amerykanie ! Jakaż to historia ?...raptem jedna wojna,która tak naprawdę była porządną wojną - secesyjna.A te pozostałe ? Toż to wojenki tylko.A światowe nawet nie zahaczyły o terytorium amerykańskie.Toteż nic dziwnego,że takie święta - jakie i zwycięstwa. To listopadowe - głównie nad indykami,bo poległo ich miliony.. Pozdrawiam wszystkie - Aleks....Borowinko,dzięki za pamięć..
-
Dzięki Idalko Siadłam i piję.Jestem po serii telefonów.Są szanse,bo pies jest młody i ładny.Moich 6 sztuk w swoim czasie nie chciał nikt,bo albo za duże i trzeba karmić...albo za stare....albo za paskudne,choć dla mnie piękne- absolutnie.Oczywiście ,to nie było w jednym czasie,ale ten stan utrzymuje się od lat.Jeden odchodzi za Tęczowy Most- a na to miejsce wskakuje inny nieszczęśnik. Tak samo jest z kotami.Jak na mój wiek,mam ich za dużo.Ale zawsze jest tak- że sytuacja jest podbramkowa.Mam do wyboru ; własna wygoda lub życie jakiegoś biedaka.Oczywiście nie zastanawiam się,chociaż starszy pan mruczy,że mieszka w schronisku.. ...Mruczy,a potem kocha jak i ja.. Chociaż pod tym względem udało mi się go wychować...:) Dzięki za dobre słowo i za herbatkę.Piję własnie prawdziwą - z miodem i cytryną... ...Trochę mi lepiej.A jakby tak Aurinko napisała o Szarym ? Szczęście absolutne ! Zawsze fascynowało mnie pokolenie,które nie wahało się postawić na szali zwycięstwa nad wrogiem - własnego,młodego życia. Zastanawiam się ,czy mozliwa byłaby powtórka w obecnym... Myślę że nie. Do tego zdolne mogło być tylko pokolenie Kolumbów. Uściski serdeczne - Aleks..
-
Witaj Werando ! Jak cieszę się,że wróciły nasze dwie forumowiczki...pani na Kurpiach i obserwatorka kamienicy z Alei Szucha .. Co do tej ostatniej mam wielką prośbę ... ...aby nie pisała do szuflady ! Ja proszę ! Gorzej !...ja się domagam historii Szarego !!! To co mówi o tamtych strasznych czasach naoczny świadek,musi ujrzeć światło dzienne... Specjalne pozdrowienia dla sąsiadeczki - Kawuni ..i nie tylko.. Dzisiaj przeczytałam \' u sąsiadek \' coś,co spowodowało,że płakałam jak przysłowiowy bóbr.. Otóż jest tam zamieszczone podziękowanie jednej pięćdziesiątki dla drugiej ,za pomoc w sfinansowaniu operacji .Moje drogie ! W dzisiejszych paskudnych czasach,ta osoba chce zostać anonimowa ! Czyli powodowało Nią serce - szczerozłote... Poczułam się dumna,że należę do jednego pokolenia z tą cudowną osobą! Zachciało mi się z powrotem żyć na tym świecie,w którym można spotkać PRAWDZIWYCH LUDZI ! Jak cieszę się ,że nie tak dawno nauczyłam się obsługi komputera.I trafiłam do Was !Tyle ciepła tu dostałam. I pogłaskania po skołatanej / niekiedy / głowie..Nasze pokolenie - jak widzę- trzyma się nieźle...Oby tak dalej,moje kochane dziewczyny.. Ściskam Was bardzo mocno - Aleks..
-
:( A ja jak byłam w Rimini,też parę lat temu,to oglądałam delfinarium.Tylko.A o pomniku nic nie słyszałam,a szkoda... Lubię oglądać pomniki.W ogóle lubię dzieła rąk ludzkich,obojętne czy to są budynki,pałace,kamienice czy ruiny amfiteatrów,akweduktów. Także pomniki na cmentarzach,szczególnie te stare.. Lineczko,dzięki za wsparcie :) Przynieś to cudowne prześcieradełko na werandę,tak pięknie urządzoną przez naszą Idalkę... A Aurinko ? Cisza ? Oglądam własnie na TVN-ie film \'Lawina \'. Mam nadzieję,że Kurpie nie zasypało.W każdym razie nikt o tym nie mówił. Uściski - Aleks.
-
No nie !!!!:):):) Ty Idalko umiesz działać na moją wyobraźnię !!! Szczególnie ta miękka budka dla Nera,który jest wypisz -wymaluj,taki bandziorowaty,jak psy używane to pilnowania terrorystów w Iraku.Tylko charakter ma iście anielski.. Poza tym,do Waszych kotek ,z chęcią dolączyłaby: Mrusia,Kasia,Tunia,Wandzia i Ginger.To moje kocice.Chłopaki mogą zostać i chronić mego domu przed zimową inwazją myszy.. A żabki ? Z chęcią ! Do żabek jestem zawsze pierwsza ! Mam słabość do żabek,odkąd pamiętam.Nawet w sadzawce /jak pisałam/ mam żabią rodzinę,wyjątkowo sympatyczną i życzliwą.. Przyznam się Wam w wielkim sekrecie,że pocałowałam kiedyś żabę,aby przybłąkał się do mnie jakiś królewicz. Przybłąkał się - starszy pan.Oczywiście,nie zawsze był starszy... Kiedyś,dawno temu....za górami....za lasami....był nawet młody i niczego sobie,chociaż nie był księciem Walii..No i ja nie Diana... Ale mimo wszystko...kiedy on się tak zestarzał ? Kiedy to przeleciało ? A może ja zapomniałam się i pocałowałam królewicza ? No to kto siedzi w fotelu ? Kto ?...eeeech.. A propos - pamiętacie bajki z \'Tysiąca i jednej nocy \' ? Była tam jedna o żabim królu,którego pokochała żona sułtana i oddawała mu cześć niemal boską ? A swego nieszczęsnego męża,zamieniła od pasa w dół - w marmur... Ta bajka zawsze robiła na mnie duże wrażenie .Bo moje drogie...bajka - bajką.Ale wiadomo jak tam było naprawdę ? A może ów sułtan był anonimowym seksoholikiem ? Jak Michael Douglas,który nawet musiał leczyć się z tej przypadłości w zamkniętej klinice ? O ile protsze i tańsze było dla tej kobieciny,która dodatkowo była czarownicą - utworzenie z newralgicznych części małżonka- pomnika z lastriko ..Wszak o górną połowę dbała i to bardzo .Biła go wprawdzie po plecach rózgą,ale tylko raz w tygodniu.. A żabi król ? Pewnie przyjaciel zdradzonej kobiety .Ale bajka piękna.. Pozdrawiam cieplutko - Aleks.
-
Witajcie miłe Jak tak dalej pójdzie,trzeba będzie zainstalować na naszej Werandzie jakiś kominek /może z płaszczem wodnym/,aby nam było ciepło. W tym temacie mamy mistrza.Idalkę.Nikt lepiej nam nie opisze ciepła,wystroju i ciepłych bamboszy.Ja nawet nie martwię się,że na werandzie okienka jakby nieszczelne.Ona poradzi !!! U mnie zasypało... las ...bardzo.Od rana w okna stukały ptaszki,przypomiając o sobie! -Jak to ?- świergoliły -Całe lato cieszyliście się naszym śpiewem, ludzie,a teraz zapomnieliście ?... -O nie ,moje maleńkie.Starszy pan zaraz oczyścił karmniki i nasypał ziarna słonecznika z ubiegłorocznych zapasów.I bułeczkę dla sójek. I słoninkę dla sikorek.. Ale prawdziwa zima jeszcze chyba daleko.Poznaję to po wróbelkach. Wiecie moje miłe,że żaden szanujący się wróbel nie przybędzie do lasu,nawet jak mieszkają w nim ludzie ? Dlaczego ? Nie mam zielonego pojęcia,ale tak jest. A ja od dwóch lat doznałam zaszczytu!! Przylatują do mnie dwie wróble rodziny. Ojcowie,matki ,dzieci i ciotka z wujkiem...Przełamały strach przed lasem.. Wiem,że chodzi o smakołyki.Ale w swojej pysze,myślę, że lubią mnie trochę. Jeszcze ich nie ma.Czyli zima nie zostanie dłużej.. Teraz czekam na wiewiórki i dzięcioły.Już zaglądają w okna.. Listopad....zaraz święta,Nowy Rok...i znowu jestem starsza.Nie szkodzi.Taka kolej rzeczy.Tylko jak wyjść z tego doła,którego mam od kilku dni ?Ma on strasznie strome ściany.Taki zapadnie budowali kiedyś nasi przodkowie na mamuty,właśnie na Jurze... Idąc tym tokiem rozumowania,pochodzę w linii bezpośredniej właśnie od mamuta- tak właśnie się czuję,w tej mojej pułapce.. Czyżby czekał mnie ten sam los ?:) Pozdrawiam - Aleks. I wybaczcie to jęczenie.Ale gdzie mam się nieco wyżalić ,jak nie tu ?
-
Witaj Werando Oj,żebym ja wiedziała ,że Idalka będzie po nocy \' dziadowć \' na werandzie,to dołączyłabym niechybnie.. Tłukłam się nocą,jak dusza zbója Madeja po piekle...tylko koty dotrzymywały mi towarzystwa... Myśli....myśli....myśli.... Moja rodzina teraz odwiedza cmentarze.Nie w komplecie - jak coraz częściej się zdarza.Znowu nie ma syna... Rozumiem...daleko....nowa kobieta.... Gdzieś czytałam,że matka powinna być jak cięciwa - przygotowana do wypuszczenia strzały /dziecka /- jak najdalej.Udało mi się. Sprawdziłam się jako cięciwa.Tylko dlaczego czegoś mi brakuje ? Gdzie popełniłam błąd ? Cóż,powinnam być zadowolona.Ja i starszy pan - nadal w niezłej formie,nadal pracujemy pełną parą.Moje kłopoty zdrowotne,które przywiązały mnie do domu - miną w końcu. Mieszkam - jak chcą rankingi -w najpiękniejszym i najzdrowszym regionie kraju.Jestem otoczona zwierzakami w ilości niemal hurtowej - czyli mam to,o czym marzyłam od dzieciństwa. Więc czego jeszcze chcę ? Czy człowiek jest zwierzęciem,któremu zawsze mało ? A mnie jest mało ! Mało kontaktu z moimi dziećmi ! I w tym kontekście zwyczajnie boję się starości.. Uściski - Aleks.. ps.Idalko - dzięki za wiersz.. de Mello - dobrze że jesteś.A może coś znajdziesz na \'tą okoliczność \'?
-
Idalio ...moja miła.. Ależ rozpisuj się jak najwięcej.Twój opis Powązek ,to dla mnie uczta dla wyobraźni.Ja nigdy nie byłam na tym cmentarzu,a tak chciałabym go zobaczyć i chociaż odwiedzić groby powstańców. W tym roku w ogóle nie będę na żadnym cmentarzu...fizycznie,bo myślami - przy moich bliskich... Trzymajcie się ciepło dziewczyny....zapowiadają paskudną pogodę.. A Aurinko gdzie ??? Pozdrawiam - Aleks
-
Wiosno miła,jak dobrze.. Te swoje pięć groszy dołożyłam... A co do nie lubię ? Co ja takiego nie lubię ?....Dużo....z wyjątkiem samego słowa ..\' nie lubię \'.. Otóż ..NIE LUBIĘ.. - wieprzowiny -wołowiny - karpia w galarecie -sałatki jarzynowej -ciastek z kremem A także... - ludzi ponurych - agresji - obojętności na los zwierząt,bo od tego tylko krok do obojętności na los człowieka -pisarzy o mrocznej osobowości - a przede wszystkim - CIEMNOŚCI..i zimna.. To tylko mi narazie przychodzi do głowy.A na pewno jest tego więcej. Natomiast - LUBIĘ ? Oooo,byłoby tego.Tylko po co mam Wam głowę zawracać ? Mało na świecie ciekawszych rzeczy ? Idalko miła ,cieszę się,że mamy jedno zdanie o twórczości tego pisarza.Ale nawet ,jakbyśmy się różniły z oceną,to przecież nic takiego ,prawda?.Wszak mamy prawo do tego.Najwazniejsze,że my zaczynamy się przyjaźnić.. Uściski - Aleks.
-
Dziadować mogę.Cokolwiek to znaczy !! Jak chcecie moje miłe ! Z Wami to ja na krańce świata... Ale miły pomarańczu,który jesteś w kolorze właśnie ugotowanej przeze mnie zupy dyniowej....sorry....jeżeli chodzi o Kosińskiego,to ja wymiękam.. Był wspaniałym człowiekiem - jak uważa Urszula Dudziak... Ale ja nie lubię i jego,i jego twórczości.W ogóle nie lubię takich mrocznych osobowości.Dostojewskiego - też nie... I te ich samobójstwa...takie jakieś.Ta torebka z folii na głowie i to w wannie... Hemingway.To jest klasa.Chciał odejść.Musiał wedłg niego,bo nie akceptował swojej słabości.Ale zrobił to jak mężczyzna ! Sztucer na grubego zwierza.Sam zabijał z niego wielokrotnie i bogini Nemezis kazała mu zrobić to samo - ze sobą... O czym to ja plotę ? To chyba to święto ? Chociaż mój dół robi się jakby płytszy ? To chyba dzięki Wam,Linko i Idalio ... -Aleks... ps.ale o Kosińskim poczytać mogę... Aurinko ! Czyżby Kurpie już były odcięte od netu?
-
A może w Zaduszki zejdziemy na \' Dziady \' ? Ciemno wszędzie.. Głucho wszędzie... Co to będzie... Co to będzie... A może ,jak mi wróci energia,opowiem Wam,jak mając 8 lat schowałam się w częstochowskim kościele św.Zygmunta,aby w Zaduszki podejrzeć dusze- rzekomo świętujące w tę noc ? Mówię - RZEKOMO ....nic dodać,nic ująć......veni...vidi...vici... Dobranoc
-
Werando miła Kajam się na kolanach.I mnie dopadł dół ,głęboki jak Rów Mariański. Dziwne.Nie zdarza mi się to....raczej.Pewnie się starzeję.Czas zresztą na to.I spacja mi ledwo chodzi....i białkę mam puklatą ...i ludzim w górach potracił...Nie !...to z Krzyżowcow ! Oczywiście nie spacja...ble..ble.. I nikt mnie nie lubi,wiem to na pewno.:( Wyjątkowo zamieszczę coś produkcji nie własnej.Coś jak kupne ciasto,ale z najlepszej cukierni... Tadesz RÓŻEWICZ... \"Spadanie\": Dawniej bardzo bardzo dawno bywało solidne dno na które mógł się stoczyć człowiek człowieka który się znalazł na dnie dzięki swej lekkomyślności lub dzięki pomocy bliźnich oglądano z przerażeniem zainteresowaniem nienawiścią radością wskazywano na niego a on czasem dźwigał się podnosił splamiony ociekał Było to solidne dno można powiedzieć dno mieszczeńskie inne dno było przeznaczone dla pań inne dla panów w tamtych czasach bywały na przykład kobiety upadłe skompromitowane bywali bankruci gatunek obecnie prawie nie znany swoje dno miał polityk kapłan kupiec oficer kasjer i uczony bywało niegdyś także drugie dno obecnie jeszcze istnieje mgliste wspomnienie ale dna już nie ma i nikt nie może stoczyć się na dno ani leżeć na dnie Dno o którym wspominają nasi rodzice było czymś stałym na dnie jednak było się kimś określonym człowiekiem straconym człowiekiem zagubionym człowiekiem który dźwiga się z dna z dna można też było wyciągać ręce wołać \"z głębokości\" obecnie gesty te nie mają większego znaczenia w świecie współczesnym dno zostało usunięte ...koniec... Potem dolewamy do dyni 1 szklankę wody i gotujemy/dusimy na małym ogniu pod przykryciem 30 minut. Tak moje miłe.Znalazłam to w przepisie na zupę z dyni,którą zamierzam ugotować w ramach wkładu w anglosaską kulturę Halloween.Do tej zupy jest potrzebny garnek o grubym dnie... Jako osoba czująca Józefa skupiłam się na dnie,a nie na zupie... Podejrzewam,że onaż- ta zupa - też osiągnie dno w moim wykonaniu ...a szkoda... Pozdrawiam - Aleks.. Ps...nawet de Mello gdzieś przepadł. A tak by się komponował / kolorystycznie z tą zupą /.. Idę spać... Zeszłam na psy...dosłownie i w przenośni.../ i nawet nie są to OGARY/..