![](http://wpcdn.pl/kafeteria-forum/set_resources_2/84c1e40ea0e759e3f1505eb1788ddf3c_pattern.png)
![](http://wpcdn.pl/kafeteria-forum/monthly_2018_12/A_member_1891857.png)
Aleks_555
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Aleks_555
-
A czy naprawdę musi być zawsze jakaś walka ? Mało agresji w życiu codziennym ? Boimy się wyjść wieczorem na ulicę,aby gromada wyrostków nie wyrwała nam torby,w której mamy portfel,telefon ,klucze... Ja zostałam kiedyś napadnięta w swoim samochodzie,gdy stałam na czerwonym świetle.Od tego czasu zawsze mam zablokowane drzwi... ....A wychodzi na to iż trzeba mieć również zablokowane serce,bo jeżeli otworzysz się na innych,to wcześniej czy później dostaniesz po głowie. Weranda była spokojnym miejscem,ale już od dawna ten spokój był zakłócany.Przeczytałam wiele stron wstecz...To naprawdę wyjątkowy topik,i taka pewnie była intencja założycielki... Nadal nie rozumiem tej potrzeby walki na internetowym forum... ..Przecież tu nikt nikomu nie musiał nic udowadniać..Wystarczyło tylko być. Nie wierzę w te insynuacje osób niezalogowanych.... Mam nadzieję,że założycielka topiku \' kobieta dojrzała\' nie zlikwiduje go... Pozdrawiam wszystkich.....Aleks... Na wszelki wypadek zapalam świecę.Może jej ciepłe światło,złagodzi nieco srogie serca....
-
To pozwól sobie na słabość !!! Na wybaczenie innym ich przywar i błędów !!! Ja powiem Ci coś wyłącznie od siebie.. ...Wchodząc już w smugę cienia,mam w swym sercu wyłącznie wybaczenie,bo nie wiem kiedy - ale za niedługo - ja będę musiała prosić o nie,jeżeli oczywiście jest prawdą to,w co wierzą całe narody. Nie należy mylić tego z pozwalaniem na brak szacunku do swoje osoby i nadstawianiem tzw.drugiego policzka...o nie ! Okazuję SZACUNEK wszystkim,ale tego wymagam również w stosunku do siebie. Zawsze byłam silną kobietą; obecna słabość - fizyczna,spowodowana chorobą - przygnębia mnie. Nawet jak na tym forum zrobię sobie wędrówkę w czasie i przestrzeni,to komu to przeszkadza,skoro wiele kobiet lubi to robić. Pisałaś - wnuki czytają.:) Zazdroszczę Ci.Ja mam dwoje dzieci,ale wnuków nie widać - a czas po temu już dawno...Te osoby ,co wpisały się po połnocy,stanowczo mogłyby być moimi wnukami.Ta agresja - budzi strach.Nie,nie o siebie.O innych,którzy spotkają się z nimi w świecie realnym.Mnie,mam nadzieję,to nie spotka... Jeszcze raz proszę- nie bój się słabości.Tu nie masz wrogów,a tylko im nie wolno jej okazać. Pozdrawiam -Aleks.
-
Moja odpowiedź była przeznaczona dla nika \"jestem rozżalona\".. Ps.Linko ,mniej boli ale czuję się ,jakby po mnie przejechał walec.. To ja jestem rozżalona,że tylu turystów chodzi z plecakami,a ja muszę siedzieć w domu i patrzeć co dalej. Oranżowy niku,zeźliłeś mnie nieco ...ale Ci tego nie życzę..:)..tego rodzaju rozżalenia... Uściski.. Odezwę się dzisiaj - Aleks..
-
Witam... Odpowiem Ci ... Ty nie jesteś naćpaną małolatą.Poprawnie piszesz i myślisz,więc poświęć mi trochę czasu i przeczytaj.. Nie tolerujesz błędów u innych,dlaczego więc wymagasz tolerancji ode mnie.Przecież zauważ,że do Twojego wpisu się odniosłam,a tamte póżniejsze ,grubo po północy poleciłam skasować. Mam prawo nie oglądać tu bełkotu ? Mam .. Jesteś inteligentna;czytając te wpisy przyznałabyś mi rację ... Twoja ocena obu topików.. Powiedz,dlaczego robisz to nie proszona ? Jesteś krytykiem literackim na emeryturze ? Masz to we krwi i musisz ,nawet jak Ci za to nie płacą ? No to faktycznie,oczy przyzwyczajone do czytania dzieł ,muszą oglądać coś takiego... Pytanie : czy na pewno MUSZĄ ? Co jest takiego,że jesteś zmuszona to czytać ? Sposób na życie ? Taki kogiel -mogiel,gdzie real miesza się z wirtualem,z coraz większą przewagą tego ostatniego ? Nie znam odpowiedzi. Ty ją znasz,a także wiesz ,dlaczego nie chcąc się przyłączyć i gardząc nami,tak uparcie wszystko czytasz. A może spróbujesz ? Może nadasz inny ton temu topikowi,jeżeli masz doświadczenie. Jeżeli nie chcesz- odpuść sobie. Świat realny jest taki piękny.Spojrzyj na słońce ,na drzewa ,na ludzi i zwierzęta... Wejdź na stronę internetową fundacji \"OCALENIE \".. Zobacz,jak młodzi ludzie,zmagają się z okrucieńswem innych ludzi.Po takiej szkole żaden z nich nie wejdzie na netowe forum,aby dokopać innemu człowiekowi.....mimo wszysko....bo wiedzą już,że ludzie są różni.. To chyba Ciebie prosiłam kiedyś - \'nie niszcz nas\'...daj nam spokój. Pozdrawiam - Aleks.
-
Nie mogę spać tej nocy... Ból staje się nie do wytrzymania.Ból fizyczny.Przejdzie na pewno.. .Znam ja inny rodzaj bólu,który raz doznany...nigdy już nas nie opuści...Dobrze,że jest takie miejsce,niby daleko a jednak blisko.Weranda - wirtualna,a zapełniona ludźmi..Ludzie są różni.. Potrafią przytulić,gdy ci źle ; potrafią też zadać ból.Tak,ale muszą być z krwi i kości ..i bliscy ..Obcy człowiek może tylko zadrasnąć. A ci co zostawili takie wpisy ? Co chcieli ? Zadać ból,chociaż w ten sposób ? I to jest ten cel w życiu ? A może ja źle myślę ? Może ich życie boli tak,że dopiero po zadaniu ciosu - ulga .I pewnie jest to odpowiedź.Tylko czy ciosem jest wpis o aspiracji ? Nie dziwię się,że młodzi się śmieją.. ASPIRACJA - wielkie słowo -zupełnie nie jest w korelacji z tematem kawy.Z żadnym tematem,których setki powstają dziennie na internetowych forach...Bo to nie bieg na długim dystansie.Tu nie ma zwycięzców ani przegranych.Bo to nie jest prawdziwe ŻYCIE...Jest to tylko forma kontaktów między ludźmi - jak dawniej poczta i listy.Różnica jest w szybkości dotarcia do adresata i możliwości wejścia niejako do jego domu....a paszkwile i anonimy to pomysł stary jak świat. No i nic nie zmieniły się kryteria oceny ich nadawców ! Ale czy to obchodzi użytkowników nowych mediów,przeświadczonych na ogół o swej anonimowości ? To tyle... Ewik,Twój pokój zobaczyłam; ciekawe jak go urządzisz i czy córce się spodoba.Gdzie jak gdzie,ale w NY z urządzeniem mieszkania nie będzisz mieć kłopotu.No i ten festyn ...jak on może wyglądać w Stanach,bo jak na polskiej prowincji to ja wiem... -Zaraz,zaraz - wszak ja też wiejska baba,jak Aurinko..:):) Tylko pomóżcie mi rozwikłać pewne zagadnienie :miejscowość w której mieszkam,miała prawa miejskie ...ho..ho....za Piastów,gdy Warszawa była mazowiecką osadą i gdzie jej tam było do Płocka ! -A Nowy Jork ? ..Ba..do odkrycia Ameryki brakowało jeszcze 100 lat z okładem.. Prawa miejskie utraciła jakieś 200 lat temu i jest to niby wieś z rynkiem,kościołem i ratuszem.Czyli jestem tą wiejską babą ,czy nie ? - A jeżeli tak,to niech mi ktoś wytłumaczy - racjonalnie -dlaczego to określenie ma taki wydźwięk pejoratywny ? Pozostając w zadumaniu - Aleks...
-
Witam wszystkie werandowiczki,a szczególnie nowoprzybyłe - Idalię ,Małgoś i Nieśmiałego Nika.. Idalio,dzięki za zmianę wystroju Werandy.Teraz jest jeszcze piękniejsza ,o ile to możliwe... Razem z Wami przybyły Wasze przyjaciółki : Basia -Stelli,ciocia Maria - Aurinko,młoda przyjaciółka -Mani,no i Ursus -Linki.:) -Ten pojazd ,który widziała Linka...hmmm...czy to nie był wehikuł czasu ? pt.\'Babie lato -ekspres\' ,pozwalający nam bezproblemowo robić wycieczki w przeszłośc,do miłych naszemu serc i ludzi ? Ja już parę razy odbyłam taką podróż; nie miałam problemu z jazdą ,ani z powrotem na Werandę..:) Wstawiam świecę do świecznika.....trzask zapałki...płomień...zapach..Światło odbija się w szybach Werandy...jest ciepłe,wydobywa urodę sprzętów.I nie tylko sprzętów....Przeglądam się w ręcznym lusterku,poprawiam włosy... Mimo,że jestem chora,wyglądam dobrze.To światło świecy - ono działa cuda.. Jak dobrze miały nasze prababki.Nie miały kremów peelingujących,liftingujących,podkładów rozświetlających - a były takie piękne....bo miały to światło,które dodaje urody.. Czy Izabella Łęcka byłaby tak piękna w świetle żarówki elektrycznej? Pozdrawiam serdecznie wszystkich,dziękując za trzymanie kciuków za mnie - Aleks.
-
Dobranoc Werando ... I trzymaj za mnie kciuki w dniu jutrzejszym... -Karoseria jeszcze mi wytrzymuje...ale to co pod maską ?:):) Zapalam świecę.... Dzisiaj nie wyglądam przez okno... Wolę jeszcze raz spojrzeć na Werandę,którą tak polubiłam... Pozdrawiam serdecznie - Aleks.
-
Do Borowinki...:) - A może Ty coś napiszesz ? CZEKAMY ! Miły ,pomarańczowy niku ...niepotrzebnie się pytasz...To dla Ciebie co wieczór jest zapalana świeca ...w Twoim kolorze.;)
-
Moje miłe... Dobrze,że zaczynacie gościć na Werandzie.Maniu,Ty jesteś werandowiczką ze stażem - dłuższym niż mój.:) Otworzyłam Twoje zdjęcie; masz zdolnego męża .Co do tego dołożyć ? Moim zdaniem nic,ale zgłosi się pewnie fachman od ogrodów - Aurinko,to może coś doradzi... Ewikk... -Jedno okno naszej Werandy będzie z widokiem na Manhattan!! Ja nigdy nie byłam w Nowym Jorku,i już nie będę na pewno!!! Dzięki Tobie będę mogła zobaczyć to miasto - Twoimi oczami! A Ty będziesz oglądać różne rejony Polski -z naszych relacji.. Ja niedawno wróciłam ze spaceru po lesie.Towarzyszyły mi moje psy - nie wszystkie,o nie - tylko 3 sztuki.Największy na smyczy,ponieważ na widok zająca lub sarny budzi się w nim instykt łowcy.Oczywiście nikomu nic nie grozi,jako że jest to wyjątkowo poczciwy pies...ale musiałby mieć napis -\"kocham cały świat\" - a i to nikt by mu nie uwierzył,zważywszy jego wygląd. -Dwa pozostałe to konglomerat cech wszystkich psów w bliższej i dalszej okolicy...no ,wyglądu nie komentuję.Tak na prawdę,czy na prawdziwą miłość można zasłużyć sobie tylko wyglądem ?...A w ogóle - czy trzeba zasługiwać ? A jeżeli ktoś ma uszy nieco asymetryczne,czy zakręcony ogon ...to co ? -Powiem krótko ; dla mnie jest zjawiskiem.:) Robi się ciemno,z moich okien widzę tylko zarysy sosen.....zapada ciemność,absolutna ciemność - jaka jest tylko w lesie.A może będzie księżyc ? Teraz jest cicho... Nie ma wiatru..sosny stoją nieruchomo....ptaki już się umościły do snu.... Zapalam świecę - kolor orange-tradycyjnie. Może ktoś będzie chciał tu posiedzieć ? Proszę,foteliki czekają - Aleks....
-
Mania :) Po raz drugi muszę powiedzieć - nie pamiętam.... -A chodzi mi po głowie ta piosenka... -Może sobie przypomnę ? Do wieczora....pa..
-
Jarzębina...Stello:-) -Moja babcia robiła pyszną konfiturę z jarzębiny.Jak to możliwe,przecież owoce jarzębiny mają małe pesteczki ? -Wiem tylko,że owoce rwała po pierwszych przymrozkach...ale co dalej ? - nie pamiętam...
-
Witam w piękny, słoneczny poranek. Do \'czyzby mozna\'.. -nie tylko można zajrzeć,ale rozgościć się,coś napisać albo tylko odpocząć i posiedzieć ...wedle uznania. Ta weranda istnieje niejako w naszej wyobraźni,ale widok przez jej okna jest bardzo prawdziwy.A okien jest tyle,ile nas tu gości. Popatrz sama - -Z jednego widzisz Puszczę Kurpiowską ;widok zawsze się zmienia...zależnie od pory roku...i ludzi.Przychodzą różne zwierzaki,kręcą się ludzie - bo nie ma takiego miejsca na ziemi,aby nie można było spotkać człowieka.. -\'bo żeby do ludzia -przyszedł ludź -to ludź do ludzia -musi coś czuć\' Z innego okna zobaczysz Park Jurajski nowej generacji,gdzie za dinozaura robi Wasza Aleks.Jak każdy dinozaur jest to zwierzę łagodne,roslinożerne - w realu mięsa też nie jada -można z nim nawet pogadać,bo przepada za towarzystwem ludzi...a i ludzie go lubią,bo nie gryzie,choć uzębienie ma ..i owszem. -Zobaczysz las sosnowy- sosny w nim ponad stuletnie -tak jak teraz wyzłocone słońcem,spokojne..bez ruchu.Patrzę na nie w tej chwili,gdy to piszę...więc jak to jest ? ...Wirtualny swiat tak do końca ? Chyba nie ... Przejdziesz na inną stronę Werandy i widok diametralnie się zmieni; podwórko w kamienicy z oficynami...Jedno warszawskie,drugie w mieście powiatowym - ale jakże podobne.Usłyszysz gwar ,rozmowy,nawoływania dzieci.A co będzie najcudowniejsze - zobaczysz ludzi,których już nie ma....Źle...!..Są...! w naszej pamięci,więc nie można powiedzieć,że odeszli.Oni tu wrócą,na naszą Werandę - a są to ludzie warci powrotu- innych nasza pamięć nie przechowuje. -Tych okien Weranda ma sporo.Usiądź na wiklinowym foteliku,nalej sobie pachnącej ,parującej herbaty i poczęstuj się ciastem drożdżowym ze skórką pomarańczową,jakie kiedyś piekła moja mama....a może i Twoja ? A my -córki -pieczemy takie samo,ale tamto inaczej smakowało.Spojrzyj w okno Werandy ...i jeżeli zobaczysz swój widok,to opisz go nam.. Posłuchamy wszyscy - z radością. Pozdrawiam...Aleks.
-
Witaj Szymonko....witaj Ewwik... Nie zapomnij sprawdzić co grają w warszawskich teatrach,Szymonko.Wydaje mi się,że nasza nowa werandowiczka się ucieszy. Szczególnie co w tetrze Krystyny Jandy... Ewik...to co opowiedziałam,to nie legenda.Legendą jest tylko ten duch,dzwoniący łańcuchami... - W zamku,w mojej okolicy zginął śmiercią głodową Maćko Borkowic,z wyroku króla Kazimierza Wielkiego. - A o Mazepie,to innym razem...o ile coś jeszcze pamiętam.;)..a nawet jak będą nieścisłości,to inne werandowiczki mnie poprawią...:) Żegnam Was,zapalając zapachową świecę w ulubionym przeze mnie kolorze \'orange\'...żebyście nie mówiły,że nie wpisałyście się,bo było ciemno.... Dobrej nocy-wszystkim- werandowiczkom ,gościom i przechodniom.
-
Aurinko,jesteś...jak dobrze.. Faktycznie,pagórków u mnie dostatek ..i ostańców..To w mojej okolicy przebiega szlak Orlich Gniazd,a nad najbliższą okolicą góruje zamek - a właściwie jego ruiny - gdzie głodową śmiercią zginął Maćko Borkowic.. Pamiętacie ten obraz Matejki ? Zarośnięty Maćko schodzi po drabinie w lochy pod wieżą zamczyska,obok sznur na którym spuszczono mu ostatni posiłek - bochen chleba i dzban wody... Wie już,że ostatni raz ogląda ludzi i światło dzienne.Czy żałuje ? Nie wiadomo.Myślę,że tego iż dał się złapać - wszak obaj smalili cholewki do jednej białogłowy i stąd pewnie ta mściwość dobrodusznego króla. - Miejscowi ludzie twierdzą,że w zamku straszy.Czy na pewno ? Ja tego nie stwierdziłam,a może po prostu zdobyłam zaufanie ducha nieszczesnego Maćka ? Bo z wrodzonego zamiłowania do szczerości,określiłam króla Kazimierza jako fircyka w koronie ... - No bo moje drogie,co można powiedzieć o człowieku ,który zmarł \'bezpotomnie\' ,a był ojcem 5 -ciu synów ...sic! i to spłodzonych z żoną swego rycerza... No ,dajmy spoczywać w spokoju głównym aktorom tego dramatu...i wszystkim im współczesnym... -Przeminęli,ale pamięć o nich została...i budowle z wapienia,wśród których tak dobrze spacerować i wyobrażać sobie,co myśleli ich budowniczy.... -co też często czyni - Wasza Aleks...
-
:) Witam Stello .... Wiatr,o którym wspominałaś wieje prosto z Gór Sokolich ,z Parku Jurajskiego.. Mam nadzieję nadzieję,że pojawią się Te....( bez urazy,proszę ),które mnie tak urzekły - Aurinko,Linka,Szymonka i pozostałe .... Napiszcie coś ,proszę.... Czy Puszcza Biała jest równie piękna - teraz - jak i mój las sosnowy ? Co Aurinko ? A sąsiadka,Szymonko ,ta aktorka - nadal mieszka w Twojej kamienicy ? Czy może podpisała angaż w Hollywood ? -czego jej serdecznie wszyscy życzymy.... A Imitacja Linki ma pozdrowienia od mojego nowego lokatora ,buraska - kaleki bez jednej łapki... Czekamy na Was dziewczyny..:) Wasza Aleks.
-
Dzięki Ci za miłe słowa Borowinko.. Taki mam dzisiaj przykry dzień... Wczoraj była rocznica smierci mojego Ojca,i ja - jego jedyna córeczka - o niej zapomniałam!!!Co z tego ,że już ...nasta ? Co z tego,że mam dużo obowiązków,że zdrowie szwankuje...Powinnam pamiętać i koniec ! Wszyscy zapomnieli.Moja matka - 92-letnia -zajęta swoim obolałym ciałem....mój brat - bo dzieci,bo wnuki...i ja ,córka. Ja wiem;On by nie miał o to pretensji.... O nic nie miał,jak żył.Pochodził z Kresów i widział w życiu takie rzeczy,o jakich nam się nie śniło - dlatego życie,samo w sobie ,było dla niego darem,za który był nieskończenie wdzięczny .Komu ? Nie wiem,bo kościoła unikał . Najmłodszy syn z dużej rodziny.Najukochańsze dziecko swojej matki - bo późne,po 40-tce -wynagrodził jej to uczucie najbardziej ze swojego rodzeństwa,kiedy po smierci swego męża a mojego dziadka - została sama... ...Patrzę na zdjęcia,sprzed wojny .Taki był przystojny w tym kapeluszu na bakier i płaszczu z garbardyny (chyba ?)... ...A to z okresu wojny ? ...Czapka cyklistówka,krótka kurtka,bryczesy i długie,oficerskie buty...na pierwszy rzut oka wiadomo,że własciciel tegoż odzienia nie przygląda się bezczynnie okupantom ! ...A po wojnie - szkoda mówić.Nie lubił się widocznie fotografować ,bo następne zdjęcia są ze spacerów z córeczką,taką samą zadziorą jak on sam.... A teraz jest zapomniany...bo już przeminął. Taka jest kolej rzeczy ? Dać z siebie wszystko,i iść tą samą drogą,jak tysiące przed nami i tysiące po nas? A świat za oknem jest taki piękny ! I ludzie są dobrzy ! Wystarczy tylko dobrze się przyjrzeć...i wykorzystać ten czas nam dany,dobrze wykorzystać. Jeszcze raz pozdrawiam i życzę dużo słońca - Aleks.
-
Witam mile moje.:) Wzruszyły mnie Wasze wpisy,a szczególnie ten od Stelli.Cóż,taki i ze mnie człowiek,który porusza się jak słoń w składzie porcelany.Jeżeli jeszcze raz ktoś przeze mnie poczuje się PODLE,to daję słowo - zniknę w otmętach netu,przepraszając uprzednio.... Czy Wy też tak macie,że zastanawiacie się nad dotychczasowym życiem,wracając często do czasów swej młodości ? A przecież do starości jeszcze nam daleko.Podobno jej oznaką jest to,że sznurując buty,myslisz - co tam w dole jest jeszcze do zrobienia?:) Mnie nachodzą ostatnio takie refleksje: co wynika z twojego życia kobieto ? Co zostawisz po sobie,poza dobrami materialnymi ? Jakie uczucia,tak naprawdę ? Może to wynika z choroby ,którą przebyłam,a może po prostu - wreszcie mnie dopadła dojrzałość. Zbliżają się urodziny mojej 92-letniej matki.Jest bardzo sprawna umysłowo,fizycznie już mniej.Patrząc na nią,wspominam często moją babcię i zastanawiam się nad tą sztafetą pokoleń.....To powielanie swoich losów....czy to aby na pewno przypadek? .....Moja babcia.Uśmiecham się,jak chyba każda wnuczka,myśląc o Tej,która nigdy sie nie gniewała ,a jej cierpliwość była nieograniczona....A przecież umarła tak dawno,ale uczucia i szacunek do siebie,przetrwały lata.Jako młoda dziewczyna,z najbogatszej rodziny na wsi,miała narzeczonego - była już po zrękowinach,jak to się mówiło.Wtedy poznała dziadka,który pochodził z dobrej rodziny,ale niestety zubożałej. W tym czasie zajmował się ujeżdżaniem koni,w pobliskiej stadninie księcia x - powiedzmy. Ach,co się działo...jak zajechał do wsi piękny chłopak,z czarnym wąsem na karym koniu.A wszak wiecie - kto nie jeździł na karym,ten nie jeździł na koniu w ogóle.Moja kochana Antosia,z długim ,pszenicznym warkoczem - straciła piękną główkę !!! ....Afera na wieś i okolicę! Przecież miały się połączyć dwie największe gospodarki na wsi! A ten Jaśko,na dodatek spiskował i wiecznie miał kłopoty z carską ochraną ! Babcia fantazję miała ! Po awanturze rodzinnej uciekła z ukochanym i wróciła po tygodniu !No i cóż mieli robić biedni rodzice ? Musieli urządzić wesele,ale nie dali błogosławieństwa...niestety. ....I stało się.2 tygodnie po ślubie przyszli aresztować dziadka za tajną drukarnię.Sybir - murowany ! Ostrzeżony -zbiegł,a granica z Galicją była blisko.Młoda żona dołączyła w Krakowie i z jedną walizką opuścili kraj.Moja mama urodziła się we Francji.Po powrocie,gdy Polska wybuchła,uczyła sie polskiego od dzieci na podwórku....ale przedtem było jeszcze jedno ,drobne wydarzenie - jak I wojna światowa.... No dosyć ględzenia :).Moja rodzina,jak i każda chyba ,jest gotowym scenariuszem na film pełnometrażowy... Może innym razem,też gdy będzie padał deszcz,dokończę tę historię wielkiej milości,która za pięknie się nie skończyła.... Mam do Was taką prośbę... Nie zgłaszajcie do modera pomarańczowych wpisów,dopóki nie są wulgarne.Nie każdy chce się logować,a natomiast każdy jest miłym gościem.A słowa krytyki ? Trudno.Trzeba przeczytać,przyjąć lub nie. Ściskam Was mocno.:)
-
Moje drogie:) Ja zdążyłam przeczytać wpis...do Vigi...Uwagi o orografii już nie.Nie ma sensu już o tym pisać,a tym bardziej oceniać tę osobę tylko na podstawie jej postów.Ja jestem dobrej myśli.:) Może ona się przekona do nas i sama zacznie pisać? Dzień dzisiejszy dla mnie ciężki.Nie chce mi się nawet przebierać palcami po klawiaturze , a i pomysłu brakuje...może to przez ten zgrzyt? A co nowego w kamienicy Szymonki ? Nie wierzę,że nic się nie wydarzyło nowego.No tak,ale instytucja stróża już mocno podupadła,szczególnie na etapie gospodarza domu - a była to instytucja całą gębą....humor i satyra na wyciągnięcie ręki... Poza tym nikt już chyba nie hoduje gołębi... Szymonko,a zjawisko sąsiadeczek wyglądających z okien,wspartych na poduszeczkach jeszcze istnieje?....Takie to było kiedyś denerwujące....a teraz mnie wzrusza.Te starsze panie widziały wszystko.Niech no wszedł łobuziak z sąsiedniej kamienicy....no...pani Ostrowska ,lub pani Nowakowa zaraz podnosiły krzyk !....a poszedł ty jeden w diabły stąd ! Matki mogły być spokojne .:) No tak,miałam tylko zaznaczyć swoją obecnośc,a poleciałam słowem po necie...bez ładu i składu. Pozdrawiam wszystkie dziewczyny. Te z drugiej półkuli niech się nie denerwują.:):):) A może powinnam zostawić Nera?
-
Zostawię jeszcze wiersz - poetki,którą czytuję wtedy ,kiedy mi źle i smutno ( dosyć często )....przepraszam. Wystarczy spojrzeć... Namalowałam Ci kolor nieba abyś się szybko do niego wzbiła i jeszcze szybciej uwierzyła, że wcale wysoko nie trzeba szukać dla siebie ukojenia, by tam odnaleźć swoje w marzenia . Nie chciej być orłem, zostań na ziemi. Tu też zobaczysz księżyc i słońce. Ciesz się porankiem, a między swymi, spłynie na ciebie tchnienie gorące. Bo jednak coś tu przecież znaczysz. - spójrz więc za siebie, sama zobaczysz
-
Mimo wszystko,jakbyś tu zajrzał \"Akurat \" \" \"Zwierzeta Eulalii\", \"Pegasus\", schroniska dla zwierzat w Mielcu, Rzeszowie i Lublinie.. A ludzie? najchetniej pomagam zebrakom, bo ani oni mnie, ani ja ich nie znam..\" Wystarczy ! Mój Nero zna się na ludziach ! .....Jesteś dobrym człowiekiem...:-) Pozdrawiam..:) I czytam Vigę..
-
Kochane:) Sałatka jest samograjem ! Minimum pracy,maksimum rozkoszy na podniebieniu! No,dzięki ,że spróbowałyście tej konfiturki;już myślałam,że odstraszył Was ten zielony pieprz,ale to jest pychotka.Można też dodać cynamonu... Ciekawe,czy Viga spróbuje. Już nie mogę się doczekać na jej pisanie. Nero patrzy na mnie i merda ogonem;czuje bestia,że o nim pisano.:) Pa,dziewczyny.. Ps.Jeżeli któraś by wiedziała o tych drozdach ( czy naprawdę na nie Włosi polują ),to proszę,niech mi napisze.Ale jest to prawdopodobne; pamiętacie ucztę Nerona ( nomen-omen ) opisaną w Qvo vadis?.....te języki flamingów ?...No nie,ale dzisiejsi makaroniarze to nie Rzymianie !:):)
-
Zaglądam cichutko na werandę.No,jak miło.:-) Widać,że weranda przy niedzieli nie była osamotniona.. Linko .... Imitacja może nie bać się mojego Nera;on jest przyzwyczajony.:-) Wręcz - jest to miłośnik kociego rodu,który u mnie ma swoich przedstawicieli,również mocno poharatanych przez życie.Zwierzęta tak jak i ludzie; w życiu mają różne szczęście.Moje ,chyba kiedyś myślały ,że umarły i obudziły się w raju.Cóż,świata podobno nie da się zmienić,ale tę małą działeczkę,która jest w naszym pobliżu - na pewno. Niedziela minęła,nie wiadomo kiedy.Miłe są takie pogwarki rodzinne,szczególnie jak deszcz dzwoni o szyby ,a z oddali słychać pomruk burzy.Tak było dzisiaj i mnie po południu. Patrzałam na mojego 70-letniego brata.Taki siwiutki już,chory na serce,a przecież patrząc na niego,widzę szczuplutkiego maturzystę w mundurku z lampasami.Ja smarkata,upierdliwa jak pchła w spodniach,dręczyłam go ciągłymi prośbami o czytanie mi książek. Znudzony,zaczął mi czytać Trylogię.....i tak,niewiele z tego rozumiejąc,poznałam po raz pierwszy książki,które później były dla mnie jak Biblia.Wtedy jeszcze mieszkaliśmy w kamienicy,o której już pisałam.Zimy bywały wtedy chyba inne niż teraz,a może mnie wtedy tak się wydawało.... Za oknem zamieć; piec kaflowy rozgrzanytak,aż kafle się rozchodzą ( czy ktoś jeszcze pamięta,jak to wygląda ?),z otwartych drzwiczek bije blask ognia... Ja w bamboszach kupionych u górali,zajadająca cukierki grylażowe....chyba tak się nazywały moje ulubione ,w kształcie małych poduszeczek. I w tej scenerii po raz pierwszy usłyszane słowa : \" Dzień sądu idzie przez Dzikie Pola\"......uuaaa... Kiedy to było? Pozdrawiam Was serdecznie.:-) Nic Wam nie zostawię,bo mojej konfitury truskawkowej nikt nie ruszył.:(
-
No nie.... musi być poprawka,tak tego nie zostawię. Proszę się nie śmiać ze mnie.:)
-
Vigo,jak dobrze,że wróciaś!!!! Poczytałam wszystko,moje kochane kobiety,które śpicie kiedy ja wstaję,i przeczytam jeszcze kilka razy dzisiaj. Nero,ty łajzo ! kogo oprócz Vigi tu jeszcze wpuściłeś ? Że co ? To nie był zły człowiek,tylko potrzebujący ludzi? Pewnie masz rację,bo serce u ciebie ze złota,ale zabieram cię do domu,bo chociaż weranda wirtualna to ty mój piesku jesteś bardzo prawdziwy .A wygląd masz ,że ho..ho.. Zaczyna się piękny dzień - niedziela. Na obiad do mnie przychodzi mój brat z rodziną.Jest emerytowanym lekarzem.Między nami jest 15 lat różnicy wieku.Był jeszcze brat srodkowy,ale już nie żyje.Swój rozwód,po 25 latach małżeństwa przypłacił życiem.Tak , nie tylko kobiety przechodzą ciężko takie historie;zdarzają się też mężczyźni,którzy nie przyjmują do wiadomości tego drugiego w życiu swej żony.A tacy byli szczęśliwi w dniu ślubu ;oboje niezwykle piękni wysocy,z dyplomami ukończenia dobrych uczelni.Dlaczego im nie wyszło ? I skąd ta nienawiść ?...bo pod koniec ich małżeństwa była nienawiść. A jakim prawem w ogóle trwa moje małżeństwo,skoro w dniu mojego ślubu rodzina dalsza i bliższa,prorokowała mojemu związkowi 3 dni z dzisiejszym ( dniem slubu włąśnie ) wytrwania. Ja najmłodzsza córka w domu,oczko w głowie tatusia i mój małżonek -jedynak,wychowany przez zakochaną w nim do szaleństwa matkę ,bez ojca a w ogromnym ,jak na te czasy -komforcie.A jednak.Chociaż burze były,oj były....o sile rażenia,że hej! No dosyć ględzenia o swoich sprawach!Może innym razem coś powiem,o ile mnie nie wyśmiejecie. Dżemiki,moje dziewczyny - pychota! I ten z mango i ten z renklod. W ogrodzie mojego poprzedniego domu była piękna renkloda.Zawsze tam były stada os.Owad jak owad,a teraz przez pryzmat śmierci Ewy Sałackiej, postrzegany jako zabójca. Posprzątałam na werandzie,włożyłam do wazonu pomarańczowe mieczyki,takie same na jakie patrzę w tej chwili, i zostawiam Wam półmisek mojej sałatki.... Melon,kukurydza,szynka konserwowa,ser żółty i majonez.... UŚCISKI..
-
Już się pożegnałam,ale pomyślałam sobie,że Viga z drugiej pókuli będzie bała sie wejść ,jak zobaczy mojego Nera. Vigo,spokojnie:),on dobrych ludzi rozpoznaje na pierwszy rzut ....hmmm..ślepia.. Wyjęłam właśnie z piekarnika ciasto drożdżowe,więc zostawiam do konfitur i dżemiku renklodowego.. A Nero ? Proszę ...urodziwa kość i wierszyk.:):) Ich pierwszy bal\" - Ludwik Jerzy Kern Może to jakiś atawizm, A może źli szarlatani - Dość na tym, Że zawsze są do tego balu absolutnie nieprzygotowani. Zawsze ich ten bal zaskakuje I nie wiadomo czemu - Nigdy nie zdążą przygotować fraków, Lam, Muszek, Cekinów Lub diademów. Nigdy do fryzjera nie idą, Nigdy się nie kąpią przed tym balem, W ogóle są tacy spokojni, Jak by tego balu miało nie być wcale. A cale to zachowanie, To objaw bynajmniej nierzadki. Tak samo przed pierwszym balem Zachowywały się ich babcie, Ich dziadkowie, Ich ojcowie I matki. Są tacy opanowani Jak pan Achilles pod Troja, A potem nagle zrywają się, moja pani, I lecą na ten bal tak jak stoją. Sierść maja za toalety I trwa to któryś już wiek - A pierwszy bal PSA jest wtedy Kiedy zobaczy pierwszy w swym życiu śnieg.