Aleks_555
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Aleks_555
-
Chciałam się pożegnać moje miłe koleżanki . Czekałam na ten wpis .:D Na wahriata nie ma rhady - rzekła hrabinii ,grasejując z lekka.:D ____________________________________________ Niech Weranda funkcjonuje spokojnie .:) A ja będę czytała co tam u Was. Do Aurinko wyślę list wyjaśniający ,choć prawdę mowiąc ,szkoda czasu na ...no mniejsza o to . Ściskam mocno -Aleks.
-
Aśka ,nie wygłupiaj się..:D Przecież wiem ...:D Słuchaczko miła ,krem \'\'Halina \'\'...hmmm...miałam piegi w liczbie 14 .Policzone i wywabiane tym kremem ,bezskutecznie . Teraz też mam ,tylko nic a nic mi nie przeszkadzają. Ale poradnik Mamusi jeszcze chyba wczesniejszy jest.Napisała go Niemka -Lilo Aureden.Piegi -spis stron się zagubił,ale znalazłam.:) No więc : Poza maścią z chininą z apteki ,koniecznie maślanka wcierana w twarz.Także woda cytrynowa,tylko nie daj Bóg plasterek cytryny !!! Tak jest napisane.:D Sok ogórkowy oraz sok z pietruszki leczą te wstrętne piegi . Można także obłożyć się plasterkami pomidorów i rzodkwi i położyć sie na 30 minut.Szok domowników murowany, ale nic to .Piegi znikają jak śnieg wiosną. No i woda utleniona .Już podaję receptę. Dwie łyżki wody utlenionej 5% ,zmieszać z małą ilością mąki kartoflanej i ...na buźkę.Gdy wyschnie ,zmywamy i smarujemy oliwą. Nasze prababki stosowały natomiast -kwiat lipowy,woda różana,agar -agar ( co to u licha ??? ),wyciąg z kurzego ziela i kwas borny.Proporcje mogę podać dokładne.:D Tą mieszaniną posmarować się i po pół godzinie -zmyć mlekiem. Pradziadkowie ponoć padali na kolana natychmiast . I jeszcze ..kwiaty mleczu zalać wrzątkiem ,i tym naparem smarować buźkę. Brzmi to tajemnoiczo i jakoś tak .....archaicznie .Ale może ? Warto o rannej rosie coś zebrać ,zrobić napar i pobawić się w swoją babunię ? Ściskam ,życząc cery jak krew z mlekiem -niczym Helena Kurcewiczówna .W młodym wieku ,oczywiście .:D Bo o cerze ksieżnej Kurcewiczowej ,Sienkiewicz nic nie napisał.
-
A jednak nie.Mój pierwszy topik w życiu netowym. Aurinko witaj.:)Zmieniłam laptopa bo sfatygował mi się niczym Ziobrowy.Dużo danych uciekło w niebyt ,nie mam pojęcia dlaczego. Miba - dobrze że jesteś. Kawunia,Ty diabełku.Jak jeszcze tu zajrzysz ,to wiedz iż pamiętam o Tobie.A z Anam spotykam się co miesiąc.Jak to wszystko jednak się toczy i toczy.. Linka i jej Jagódka ? Co z nimi ? Czy Weranda się reaktywuje ? Jak myślicie ? A kobietki co stąd uciekły to dlaczego niby ? Hej ? To mój rekonensans .Szpica i zwiad .Reszta inną razą.:) A Wy piszcie o Waszym zwierzyńcu na początek .Bo u mnie stan liczebny się nie zmienił,ale osobowy -tak.I dziwne; taki smutek jakiś mnie ogarnął przed spaniem ...i jak do mamy ...na Werandę.Tu była moja pierwsza przystań.I może powinno tak zostać ? Teraz jesień,za oknem czarno.Nero stróżuje w miejscu Kuby,który odszedł do Psiego Raju.I 19-letni Czaruś za nim poszedł niedługo. Przemijanie.Nie mam z tym problemu jeżeli chodzi o mnie.Ale tylko o mnie. Acha,Mamusia moja ma się nad wyraz dobrze.Za 2 dni ma urodziny -92 lata.Mamusia.Temat sam w sobie.I miłość ...i niezgoda na jej charakter.Pamięć Mamusi dopisuje niestety.W jej wypadku częściowa lobotomia byłaby czymś niesłychanie miłym.Ech... Sciskam wszystkich - ALeks. ps.A pamiętacie mnie jeszcze ??:(
-
Hej ,próba czy nie zapomniałam hasła......
-
Ale co mam pisać ????:D:D
-
No co ? Przecież było tornado u mnie ? Noooo... Buzia...
-
Ha..werandowiczki opalają się na plażach mórz południowych...Miba na plaży polskiej pewnikiem,a ja tu sama siedzę.. Jak to dobrze ,że chociaż jakieś owady :D mi towarzyszą.. A propo\'s owadów .Czy któraś usiadła kiedyś gołą..no prawie ..pupą na osie ? Mnie to się zdarzyło w czasach gdy nosiłam mini .Na bardzo ważnym rodzinnym przyjęciu,w czasie mowy ku czci wiekowej jubilatki.. Bardzo dawno temu.. Siadłam ja sobie i ...ból i ogień nie do opisania .Ale pomna tradycji moich przodków,którzy bez zmrużenia oka wytrzymywali nie takie niedogodności ,wysiedziałam ze łzami do końca przemówienia,czując jak biedny owad przesuwa mi się ostatkiem sił w miejsca jeszcze bardziej newralgiczne niż mój szanowny tyłek...czyli w przodek -nomen omen.Gorączkowo myślałam ,czy to coś dysponuje na pewno jednym żądłem,bo nie uśmiechało mi się przez resztę dnia przemieszczać się krokiem ...rozkracznym.. Ale nie .. Było wszystko OK.Owad ów - to dorodna osa ,płci mi nie znanej,która przeżyła.Żądło z pośladka wyjął mi starszy pan ,z zapałem wielkim i zaśmiewając się do łez.. Zawsze tak jakoś było,że nigdy nie mogłam liczyć na jego współczucie..I tak sobie myślę,czyź nie zmarnowałam życia z kimś tak ogromnie nieczułym ? To tyle o owadach.Mogę tak jeszcze długo ,bo w moim życiu owady ,glisty i różne takie paskudztwa ,odgrywały niepoślednią rolę.. Na ogół je lubię. Jak już pisałam ,bardzo miło wspominam jedną dżdżownicę,która na moją cześć zjadł pierwszy zakochany we mnie chłopiec.Pamiętam ,jak ze stoickim spokojem mełł w uściech szczerbatych ,biedną różową glistę...w końcu dając za wygraną ,i z wytrzeszczem oczu ,połknął ją niczym makakron.. Nigdy,powtarzam z mocą - nigdy i nikt ,nie pokazał mi tak ,jak bardzo mnie kocha..:) Biedny Zbyszek ( to imię było niezwykle popularne w moich czasach ) jako człowiek już dorosły ,został skatoway przez SB.Teraz ma padaczkę .. Ciekawe,czy owa dżdżownica nie była preludium do wydobycia siły jego charakteru,bo nawet inkasując kopniaki miażdżące mu twarz,niczego nie podpisał.. Konto ma czyste i ...........700 zeta renty.. Ściskam wszystkich - Aleks.
-
Oczywiście...:D Korniki,jako reprezentacja braci mniejszych,są hołubione i głaskane po chitynowym pancerzyku- od głowy ,poprzez plecki aż do odwłoka.. Wprawdzie gryzą werandę,ale co mają zrobić biedactwa ,skoro muszą czymś się żywić ? Dla mnie gorszym zajęciem jest pożeranie np.maleńkiego ,upieczonego na rumiano prosiaczka,co wczoraj chciano mi zasugerować..brrrr.. Uściski - Aleks..
-
Miła pomarańczko...same nudy .Polityka i takie tam...:D Jesienią Weranda pewnie otworzy podwoje ,o ile te korniki oszczerbacieją i nie zjedzą jej całkiem..:D A tak w ogóle to napiszę co u mnie słychać.. Moja Mamusia -terrorystka kończy niedługo 92 lata.Ma się świetnie.Umysł jakby jeszcze ostrzejszy ...tak jak i język.Dzisiaj spędzam z Nią cały dzień i domyślam się iż wrócę wyżżęta jak ścierka do podłogi..Chociaż - jest coś zaskakującego.Zaczynam łapać z Nią kontakt.Qrcze ! Gdy ja skończyłam lat 6o !! A co do tej pory ? Dlaczego nigdy nie rozmawiała ze mną ? Teraz patrzę nieco inaczej na małżeństwo moich Rodziców.Zawsze uważałam,że mój uroczy,waleczny Ojciec wart był innego traktowania.Teraz - sama nie wiem.Bo gdyby mój osobisty starszy pan miewał romanse ,to teraz - na starość - uciekłabym od niego ,jak i moja Babcia od Dziadka.Mama została.I to był błąd.... Dziewczyny ,mnie zaczęły gnębić choróbska wieku starczego.:)Ale ma to pozytywną stronę,bo dzięki nim ,wlazłam w ogóle w internet.Z nudów - po prostu.A spotkałam w nim tylu wspaniałych ludzi ...a jednocześnie zdumiało mnie zjawisko ,warte zbadania przez psychologów...... Powiedzcie mi proszę ,dlaczego ??? Dlaczego -jeżeli piszemy anonimowo - potrafimy tak bezinteresownie dokuczyć drugiemu czlowiekowi ,za to tylko ,że ów myśli inaczej ? I jednocześnie ....dlaczego...też pisząc anonimowo ,jesteśmy zdolni do współczucia i dobra ?Mam na myśli nie tylko zbiórkę na uratowanie konia na Kafe,ale także pomoc na innym portalu ,dla konkretnych osób ? No i smutno mi bardzo,bo nie tak dawno Emerytka radziła mi na werandzie w sprawie mojej Mamusi.Teraz nie żyje.. Bardzo chciałabym,aby przypuszczenia iż była osobą fikcyjną ,były prawdą.Bo jakoś tak ciężko myśleć ,że ktoś z nas - odszedł ,prawda ? Dziewczyny miłe,wypoczywajcie i zaglądajcie jednocześnie .. Ściskam mocno werandowiczki i wszystkie które tu zaglądają. Jednocześnie mocno przytulam do serca ...brrrrr...korniki,bo wyglądają mi na poczciwe robaczki .:D No i napiszcie co u Was .Czy Linka już całkiem zdrowa ,a Aurinko na Kurpiach co porabia..A Miba ? I inne ? Wasza - Aleks.
-
A psik !!! Apage satanas !! To do korników.:D:D..Chociaż niech se siedzą i wpieprzają Werandę.Jak mają zęby dobre ,to smacznego.Tylko psiekrwie zostawcie dach chociaż,na jesień werandowiczki zjadą ,to będzie jak znalazł. A co tam ,panie w pięknym świecie? Ano nic dobrego.Mecz żeśmy przerżnęli,chociaż miał być Grunwald ponoć.:)No tak,ale jakby Zyndram z Maszkowic przeszedł na stronę krzyżacką,to może i w 1410 też byłoby 2:0 dla Niemców.Czyli Litwa i Korona ich,a my w dyby..A teraz Zyndramem był piękny Lucas Podolski z Gliwic. Z drugiej strony czego tak się cieszą piwożłopy ? Polskimi ręcyma kasztany z ognia wyjęli .A jak się rzucali kibice .Ich- nie nasi.Siedzą teraz w austriackim sanatorium ,więzieniu niby.:D.Za faszyzm ponoć. A poza tym meczem też nic dobrego.Wchodzi w życie w tym roku zarządzenie unijne zabraniające zamieniać droższe leki na tańsze odpowiedniki.Łoj..bidoki te przewlekle chore,bidoki.. No cóż,wypada iść na łąki po jakie zioła i suszyć zacząć ? Ale jakie te zioła ,kurcze ,mają być ? Te w doniczkach - z marketu - jasne .Bazylia,oregano i inne takie .Ale jak wyglada waleriana czyli kozłek ( ciekawe czy kozy go jedzą ?) na sen konieczna ? I na nerwy ? Czy jakiś kornik zna się może na ziołach i ich zbieraniu ? Jak się zna,to niech przerwie szamanie i skrobnie lepiej.. Ściskam Was robale i werandowiczki też - Aleks..:)
-
Aurinko Tak sobie myślę,że to coś na kształt altanki ,obrośniętej kwiatami,bez tylnej i przedniej ściany ??? Pozdrawiam ...:)
-
No ...jestem,aby nie było ,że nie zaglądam.. A zaglądam ,tylko nie piszę,bo ostatnio byłam zajęta..a to traktatem lizbońskim,a to zakupami..:) Noo,tylko nie myślcie,że miałam coś do czynienia z tym nieszczęsnym traktatem,tylko byłam zmuszona niejako do przeczytania go od deski do deski ..:D,bez żadnych podtekstów..:D. No i co mi z tego przyszło ? Taki był piękny,jak go nie znałam,a teraz przestał mi się podobać.. No bo pomyślcie sami ..Jakiś unijny safanduła zabroni łowić naszym rybakom dorszy.Bo niby za małe są.To co ma robić taki rybak ? Ma napisać na sieci - kurduplom wstęp wzbroniony? Albo z centymetrem krawieckim od cioci z Wejherowa,ma je mierzyć ? A ja lubię filet z dorsza i jeżeli Unia mi go nie da,tym gorzej dla Unii,bo ją będę obszczekiwać na różnych forach,mnożąc szzeregi eurosceptyków.. No i znowu cukru za dużo,więc nam już w lubelskiem zamknęli cukrownię.A naród ma tradycję cukrową,szczególnie na rubieżach Rzeczpospolitej.Tam ,moje kochane ,jest masa uczonych-samouków.Takie Nikifory w swoim fachu.. Oni po prostu pasjami przeprowadzają doświadczenia w stodołach,na zawartość cukru w cukrze.I dobrze dla nich byłoby ,jakby ten cukier staniał nieco.. Ale nieee !!! Towarzyszka Unia nie pozwala..I co jej do naszej księżycówki ,która jest ponoć lepsza od whisky ? Ja wierzę na słowo,bo dla mnie whisky to gorzej niż kocie siki..:D Z tych nerw nakupiłam ciuchów w ilościach hurtowych,tudzież kilka par butów .. Patrzę na to szklanym okiem,niczym martwy dorsz.I po co to starej babie ,hę ? Będzie ładniejsza może ? Akurat !! Ściskam Was moje miłe- Aleks.A do traktatu wrócę jeszcze,bo kilka paragrafów z jednego artykułu mi się nie podoba.. A co ,nie wolno ? :D:D
-
Życzenia Wesołych Świąt,mokrego dyngusa i Zajączka,żeby przyniósł jakieś prezenty :D - życzę Wam ja - Aleks. Ps.Pamiętacie może ,że takie babsko kołacze się gdzieś po świecie ?:)
-
Moje miłe..:) Życzę Wam Wesołych Świąt i kąpieli od stóp do głów w Lany Poniedziałek.. Na Jurze zima całą gębą .Sosny pokryte śniegiem,karmniki wypełnione ziarnem...o Jezu,co się dzieje .Choć te święta wyjątkowo wcześnie są.. Ja po tej długotrwałej chorobie nerek całkiem do niczego.Siedzę jak zmokła kura i ta cholerna tradycja zmusza mnie do działania.. No i oczywiście zrobię wszystko ,a jakże ..kurcze.. Żurek też ,na białej kiełbasie.Choć marzy mi się barszczyk czerwony i do tego paszteciki z gotowego ciasta francuskiego ,nadziane mięsem tym co będzie zmielone na pasztet.5 minut roboty....ale nie ....tradycja..:( Co do Krasińskiego ,że tak przeskoczę jak konik polny ,to obrzydliwiec przebywał w moim pobliżu,choć z przyczyn oczywistych ,nie było dane nam się spotkać.. Nie lubię Krasińskiego,jego twórczości i jego osoby..Złoty Potok,gdzie mieszkał i gdzie jest pochowana jego córeczka ,jest prześliczną miejscowością,ale oczywiście daleko leżącą od Paryża,gdzie przebywała jego kochanka. Chodząc często po alejach starego parku,patrząc na duży staw z przystanią dla łódek ,wiem iż tymi alejami i on chodził - myślami daleko..daleko..Od rodziny,od uroczej żony.. Ocknął się na chwilę,gdy zachorowała jego córeczka,ale gdy umarła - uciekł do kochanki ,by nigdy nie powrócić. Przysporzył żonie dodatkowego cierpienia..ech..było,przeszło.. Nieraz czytam na wątkach,jak cierpią zdradzone kobiety i myślę,że człowiek w sumie się nie zmienia.A jednakowym okrucieństwem potrafił ranić 100 ...200 ..1000 lat temu,jak i obecnie. Ale co ja wypisuję ? Hę ? Dziewczyny ,wyrzućcie mnie z werandy.. Aleluja !:D Niech żyją jaja ..:D Ściskam delikatnie ,coby nie potłuc waszych jajek ..kurzych ,przepiórczych oraz wydmuszek...Aleks.:)
-
Belwa.. ..widzę ,że to sen Ci spędza z powiek..:D.Ten statek kosmiczny,na którym zamierzasz dokończyć grzesznego żywota.. Nic się nie martw.Wyrzucą Cię po prostu na zewnątrz i będziesz sobie fruwała do dnia Sądu Ostatecznego.:)Może spotkasz jakiegoś przystojnego ,ruskiego kosmonautę,bo ponoć ich tam jest istne zatrzęsienie ...i raz...jeszczio raz ...jeszczio mnogo ,mnogo raz...No i ..wychażu adiiiiin ja na dorogu..nocz ticha ..itd..:D No,zazdroszczę Ci.Bo do mnie może jedynie przyjść dziadyga z sąsiedztwa z pukaniem...sąsiadeczko,otwórz wieczko..:D.. O Jezuuuuu... Pozdrawiam - Aleks.
-
Belva ...ty kłamczucho paskudna !!:D:D:D Stara ,siwa baba w podartym kaszmirowym szalu..No ,padnę chyba.Dziewczyny ,nie wierzcie .Ja Wam powiem ,bo widziałam ją tak jak się szczupaki łowi :D ...na żywca.. Piękna,elegancka ,młoda kobieta w szalu cudnej urody...Nooo,chyba że w czasie lotu ,gdy turbulencja chwyciła ,to posiwiała.No i może w tych Alpach plaga moli była ,i szal wzięły i zeżarły... Ona uprawia KOKIETING !! To powinno być ścigane prawem...:D Pozdrawiam -Aleks..:)
-
WSZYSTKIM WERANDOWYM BABCIOM - WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO - od niebabci..:D Niebabcia to jak nielot czyli kiwi ..Niech tam.Nie każdemu dane urodzić sobie wnuka. Aurinko ,dostałaś niezwykle pouczający wpis,więc pamiętaj !! Nie stań się Villas Violettą ani Brogitte Bardot.Kuriozalne w tym wszystkim jest to ,że miła i troskliwa skądinąd kobietka ocenia Twoje warunki niezwykle subiektywnie.. Ja miewałam wiecej psów jak cztery..Obecne cztery to dla mnie tyle co nic,tym bardziej że z dużych ostał mi się jeden.Reszta to psie badziewie,jak to określił mój weterynarz ,który jest u mnie częstym,aczkolwiek wcale nie radośnie witanym gościem przez swych pacjentów,którym ani w głowie wdzięczność w postaci rosenthalowskiej miski..:D Ja uważam ,że cztery psy to ani dużo ani mało.Cztery mastiffy to dużo kilogramów..Cztery małe kundelki ,które pragną domu ,to tyle co nic.Wszystko zależy od pojemności serca .A pieniądze zawsze się jakoś wyskrobie.. I tym skrobiącym i skamlącym pozdrowieniem kończę ,ściskając Was - Aleks.
-
Hejka ,jestem...:) Jam wcale nie taka malutka,jak myśli Linka ..:) Zza torby dobrze mnie widać. Wiecie co ? I ja jestem na naszej klasie.Odnalazły mnie moje koleżanki z liceum i...jestem w kropce. Chcą się spotkać , a ja zdecydowanie nie.Boję się.Nie ,nie tego ,że się zmieniłam,bo i one też się zmieniły ,a ja staram się ( aczkolwiek z godnością ) starzeć się..jakby tu rzec ? noo..estetycznie. Ale nie jest mi już po drodze. Niedawno moja bliska przyjaciółka ,z którą przesiedziałam w jednej ławce całe liceum ,owdowiała.Przez te lata kontakt się zerwał ,choć nie do końca.No i poczułam zew.Obowiązku.Bo moja najbliższa kiedyś osoba została sama.. Dziewczyny.Robiłam naprawdę wszystko,ale to nie miało sensu,bo to była obca mi kobieta .Nic a nic nie przypominała mojej Marylki.Pewnie ona to samo myślała o mnie.. Smutne to bardzo.Idziesz i idziesz jedną ścieżką,potem dochodzisz do rozstaju dróg i co ? Koniec ? Bo kiedy ścieżki się krzyżują ,to już nic nie ma....Wolę przebywać z ludźmi poznanymi niedawno,których odkrywam dopiero.. Ciekawe,jak Linko spotkałabyś się z Ursusem ? Może dla Was ,czas byłby łaskawszy ? Może gadałybyście jak niegdyś ? Napisz koniecznie,bo czego jak czego ,ale Ursusa jestem ciekawa jak mało kogo..Taką miała ksywę ...byczą ..powiedzmy,i jednocześnie gumowo-protektorową..:D Pozdrawiam - Aleks.. ps.Benigno,następnym razem będę w Warszawie kilka dni,bo teraz moja córuś robi karierę tak zwaną w \'\'stolycy \'\'..Z chęcią spotkałabym się na jakiej kawce ..:)
-
Nojka ,to bardzo proste..:D Wasz wielbiciel musi mieć najwyżej 1,50 wzrostu i na spacerze Wasz biust może zasłaniać mu słońce.. A onże jak i Arystoteles na emeryturze - słońce najważniejsze,bo grzeje stare członki. Choć chciałam zwrócić uwagę iż w czasie deszczu ,duży biust wybranki może się przydać,do schowania się pod niego.Jakaż oszczędnoć na parasolach..:) Pozdrawiam i życzę uśmiechu...Aleks.
-
Torba przyjedzie do Warszawy .Na jeden dzień tylko,aby spotkać się na żywo z przyjaciółką z internetu.:) Benigna ..rozglądaj się niebawem,czy nie zobaczysz harcerza ( są jeszcze harcerze ?) ,przeprowadzającego przez jezdnię ,oszołomioną ruchem wielkomiejskim starowinę,z torbą lakierowaną koloru czerwonego.Nie z żadną imitacją ,Boże broń..:D:D.. Starowina ,przedarłszy się przez knieję samochodów,podniesie załzawione ,wyblakłe oczy na harcerza ...rękę suchą i żylastą położy mu na ramieniu i drżącym ze wzruszenia głosem ,wyjąka : ..synuś,dziękuję ci.... To będę ja,Wasza koleżanka z Werandy..:) Aurinko ,sterylizować można po cieczce,bo w czasie NIE WOLNO !!! Jeżeli sunia zostanie pokryta,nie ma to żadnego znaczenia..A może zostawisz sobie taką małą dziewczynkę ? Pozdrawiam - Aleks..
-
Hersylko,miła sąsiadko..:):) Tak trzeba trzymać.Kobieta jak i nadzieja ,umiera ostatnia.. Mam na myśli kobietę,która mieszka w każdej kobiecie,jeżeli wybaczycie mi te finezje stylistyczne.. Całuję serdecznie...Aleks Napiszę coś na ten temat inną razą :D ,bom nieczasowa obecnie..
-
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku,dla Werandówek i miłych gości - Aleks.. Oby ten rok był lepszy niż poprzedni ( jak dla mnie )..:):)
-
Hiii Benigno... Przypomniała mi się moja samochodowa wpadka.Też byłam wtedy piękna i młoda.Teraz niestety młoda już nie ,a co do piękna ? Rzecz gustu... Mój maluch,ten wyśniony i kochany niczym pierwszy kochanek. Opona poszła akurat na wiadukcie ,w deszczu ogromnym.Ja zrozpaczona ,z dzieckiem na tylnym siedzeniu,oczywiście do tej pory nie umiejąca zmienić koła. Czasy były inne.Kierowcy nie bali się zatrzymać z pomocą słabej białogłowie.Jeden biedak mocno zafrasowany stwierdził,że mój samochód nie posiada w bagażników żadnych przyrządów i trzeba zatrzymać innego malucha.. Ciemno,deszcz leje jak diabli ,a ja siedze w samochodzie.A ta bida zatrzymuje kolejne maluchy.Sytuacja zrobiła się taka,że obok mnie stały 3 samochody i trzech panów chórem narzekało na mojego męża ,który wypuścił żonę z dzieckiem,bez narzędzi do amiany koła. W końcu koło zostało zmienione.Mnie zostały złożone wyrazy współczucia z powodu starszego pana i żeśmy się rozjechali.. W domowe pielesza wpadłam z pretensjami.I co się okazało ? Wszystko to było pod moim siedzeniem.Sama tam położyłam te narządy,jako nijak mi nieprzydatne..:) Ściskam - Aleks
-
Witajcie...po raz pierwszy...:) Libro,to moje opowiadanie ,napisane na moim blogu i pod innym nikiem.. Cieszę się,że komuś się podobało na tyle ,że chciał poświęcić mu trochę myśli i tu zamieścić,na tym mądrym topiku...:) Jak wszystko co piszę , tak i to jest z życia wzięte.Więc i ta historia jest prawdziwa.. Jest dalszy ciąg.Po pięciu czy sześciu latach A.umarła .Tak jak żyła ostatnio - cicho i spokojnie.Niewydolność krążenia..ponoć. Obecnie w tym pięknym, wielkim domu mieszka jej matka i ....jej mąż ,który się nią opiekuje.. Niedawno poprosiła go,aby sprowadził do domu Martę i ich synka.Tak dawno w tym domu nie było radości i uśmiechu.. Też wiedziała...a teraz chce,aby on nie został sam...Bo posunął się znacznie w ostatnich latach. Pozdrawiam - Aleks.
-
Witam Was ,moje miłe... Koci problem...problem wszystkich zwierzaków ,staje się dla mnie kwestią determinującą moje życie..Pisałam już kiedyś iż boję się ,że mój charakter -razem ze starością - poszybuje w dziwactwo,jakie dotknęło wiele znanych kobiet.. Jeszcze 10 lat temu ,byłam skłonna w swoje 50-te urodziny ,wsiąść w samochód i jechać z pełnym bagażnikiem jedzenia i ubrań do dalekiej wsi ,gdzie mieszkała samotna starowina.W sąsiedztwie trójki swoich dzieci.. Teraz takie poświęcenie rezerwuje dla tych najsłabszych,pogardzanych ,zagrożonych najwyższym wymiarem kary ,tylko za to ,że są niepotrzebne nikomu..Albo odwrotnie ;bardzo potrzebne -jak konie - aby po intensywnej ich eksploatacji ,wywieźć je do rzeźni.Mimo,że z końskich oczu płyną łzy żalu.. Tydzień temu ,pod marketem,znalazłam jeszcze jednego biedaka do kompletu.Dorosłego burasa ,z łapą złamaną,udomowionego,którego dobry właściciel wyrzucił zimą na marketowy parking. Został u mnie z imieniem - Franuś,na cześć jego opiekuna,św.Franciszka,który na tym olbrzymim parkingu - doprowadził go prosto do mojego samochodu.. A teraz jeszcze raz poczytam ,co piszecie o torebkach.Lubię torebki.Mam jedną ,starą ,z prawdziwego węża.Gdy zaglądam do szafy,ona normalnie na mnie syczy..I słyszę...ty próżna babo,pseudomiłośniczko zwierząt.Byłam kiedyś żoną króla węży,zanim mnie nie pohańbiłaś ,nosząć w mym dumnym wnętrzu - tyle klamotów.:) Pozdrawiam - Aleks.