Też mam dzisiaj cięższy dzień. Miałem sen...wyjątkowo realistyczny, po przebudzeniu jeszcze z pół godziny myślałem że to nie sen...byłem w jakimś dziwnym stanie pomiędzy snem a jawą...w tym snie rozmawialiśmy o tym, że wszystko się po tych kilku miesiącach (!!!! mijają dwa tygodnie od rozstania) zaczyna się układać, że kochamy się i jesteśmy sobie przeznaczeni, zawsze byliśmy...
Wiem że ten sen to projekcja moich marzeń, cały wczorajszy dzień ukrywałem to, czułem się świetnie, wypracowałem sobie dobre samopoczucie. Jednak w nocy podświadome marzenia dały o sobie znać.
Ten sen sprawił że wszystko wraca. Jest źle. Znowu. Jestem w pracy, ale myślę tylko o wieczorze. Otworzę butelkę wina, wypiję kilka lampek. Bedzie lżej.
Jutro będzie nowy, lepszy dzień.