maja73
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez maja73
-
Grudniowa mamo, sądzę, że do wtorku to nie wytrzymasz, skoro ciągle masz te skurcze. Mija kuzynka tez miała niedawno taki \"masażyK\" i po ponad dobie znalazła się na porodówce. Poszło niezwykle szybko i sprawnie, choć położne myślały, że to trochę potrwa. O 21 pojechała na porodówke, a przed północą już urodziła. Życzę ci takiego porodu, szczególnie jeśli tak długo czekałaś na to dziecko. Daj znać, jak już będziesz mobilna. Powodzenia!
-
Spojrzałam na wsteczne strony. Esensja jechała wczoraj po 7 rano do szpitala jak odeszły jej wody. Skoro urodziła dziś po 3, to nieźle się wymęczyła bidulka.
-
Esensja, gratulacje synka! . Kolejny brunet na naszym forum. Od wczoraj mam straszną biegunkę, co bym nie zjadła. Ale już nie piszę, że może niedługo, składam raczej wszystkie objawy na karby nerwów. Skurcze są od paru dni coraz częstsze, mam nadfzieję, że wszystko naturalnie idzie w dobrym kierunku. Pakuję torbę tak, jakbym nie miała ochoty tam jechać, tzn. wczoraj zdobyłam się na kolejny krok- zebranie w jedno miejsce wyników badań, karty ciąży i książeczki ubezpieczeniowej. A przed kilkoma dniami wyłożyłam na wierzch szlafrok i ręcznik kąpielowy. I tak pakuję się od tygodni. Aha, włożyłam jeszcze ciuszki dzidzi na odbiór ze szpitala do reklamówki. Babet rzeczywiście wspominała, że idzie w piątek do szpitala, w końcu minął jej termin. I że chyba w poniedziałek coś lekarze postanowią. No to jutro rozpakowuje się Babet. Aniu, a ile czeka się u was w szpitalu, jak mija termin, zanim interweniują? Bo u ciebie to już 5 dni po terminie. Kubusia urodziłam 10 dni po terminie.I był wywoływany. Dzisiaj jestem jakaś śnięta, ciągle bym leżała i drzemała, na dworze szaro. Potem nie będzie tylu okazji do drzemki. Anialubon, nasza Marysia była też przez pierwsze 2 tygodnie aniołkiem, ciagle spała, jadła. A potem dała nam zdrowo popalić, przyszedł czas wzmożonej aktywności. Oj, te nieprzespane noce.
-
Grudniowa mamo 06, u mnie było tak, że czop odszedł mi w poniedziałek, a w piątek urodziłam. ale nie miałam takiej ingerencji jak ty z tym masażem szyjki. Sądzę, że u ciebie powinno to pójść szybciej. Pozdrawiam i życzę lekkiego porodu!
-
Ania, no to koniecznie musisz przetrzymać dzidzię. Ja bym chciała z kolei być już na Święta w domu. Położna mi mówi, że u nas w szpitalu prowokują poród po 8 dniach od wyznaczonego terminu. Także równie dobrze mogę urodzić po śŚwiętach
-
Ok, wyłączam się, w końcu znudzi się temu komuś mieszanie (chyba w wieku gimnazjalnym)
-
Cześć Anna! Filipka, łobuziak jeden, wypisała się jak się nie mylę na swoją prośbę. Podczytałam na innym topiku. Stwierdziła, że woli zdychać w domu po cesarce. Szpital, nawet najlepszy, to nie to co dom. A u mnie nie odchodzą żadne czopy, wody. No ale ty Aniu masz pierwszeństwo ze względu na termin
-
I znowu! Już się nie bawię
-
Wreszcie! Asia dzięki!
-
Piszę dalej Asia jak u ciebie? Żadnych skurczy? U mnie na tym wczorajszym były silniejsze do 65
-
Jeszcze nie ma końca strony? A ktoś ma niezły ubaw
-
nie lubię takich numerów U mnie nic jestem nadal w dwupaku
-
A kysz!!!!!
-
Komuś chyba bardzo się nudzi, czuje się niedowartościowany i chce zwrócić uwagę na siebie
-
Witaj Filipka! Rzeczywiście, pustki na forum. Ja dopiero teraz jestem wolna, bo cały dzień kierat. Śniadanie, sprzątanie, obiad, gary, a potem pojechaliśmy na to ktg. I nic, skurcze dochodziły do 60. Dzidzia ma sie dobrze i czuję, że znów urosła. Boże, urodzę 3miesięcznego bobasa. Na porodówce u nas cisza spokój, rodziła tylko jedna dziewczyna, wzięta z patologii na wywołanie. Posiedziałam sobie z aparaturą na wygodnej sofie i gadałam z położną. Bardzo fajna kobietka. Mogłabym urodzić jutro w nocy, bo ona wtedy ma dyżur. Ale kiedy Małgosia zechce wyjść z mamusinego brzuszka? Filipka, córeczka cudowna. Tak się cieszę, że już jesteś po i trochę ci zazdroszczę. Wieczorem dla relaksu weszłam sobie do wanny na peeling i poprawę golenia. poza tym moczyłam się, bo strasznie puchną mi nogi i ręce. Ale nic nie pomogło. Obrączka strasznie uwiera, a nogi mam jak balony, takie nienaturalnie napompowane.
-
No dobra, idę dać śniadanie dzieciom i trochę pokręcić się po mieszkaniu. Zajrzę potem. Pewnie będą już wieści od Eweliny.
-
Ewelinka, trzymaj się! No to kolejna mamusia się rozpakowuje. Będzie Bartuś. A u mnie nic, nocka spokojna. Wysłałam męża po zakupy na rynek i do piekarni. Wczoraj smsowałam do pewnej położnej ze szpitala, w którym będę rodzić i przy okazji pomarudziłam, że tu nic cisza, a kończy się 40 tydzień. Zaproponowała, że dziś ma w szpitalu dyżur cały dzień i mogę przyjechać na ktg. Przy okazji pogadamy sobie. To złota kobieta. Gdyby nie to, że każdy grosz się u nas liczy, poprosiłabym ją o bycie przy porodzie. Nawet nie wiem, ile by wzięła, ale pewnie 300zł najmniej. A tyle kasy piechotą nie chodzi. Zepsuła się nam na dodatek pralka, we wtorek przychodzi mechanik i nie wiadomo, ile zażąda. Złośliwość rzeczy martwych...
-
Super poród, co? Tylko takiego sobie zyczyć.
-
Wklejam coś od Alli, która udziela się też na innym forum. Bardzo Was przepraszam ze tak zaniedbuje kafeterie ale nie mam czasu. Marlenka jest bardzo grzeczna, je ladnie, w nocy tez nie jest zle. Dzis tak do dwunastej sie troche krecila ale potem to jak juz zasnela to spala do 3.30 i po karmieniu znow spala do 6 takze chyba ok. Dzis tak przelecialam te strony gdy mnie nie bylo, bardzo Dziekuje za wszystkie zyczenia i strasznie przepraszam ze tak dlugo trzymalam was w niepewnosci.Niestety nie mialam jak Was zawiadomic. Wszystko potoczylo sie w tak szybkim tempie ze ja momentami czulam sie jak w transie. Pomimo ze calosc trwala ok 10 godzin od momentu gdy zaczely sie skurcze czyli od 1.30. Gdy do was pisalam to wlasnie bylam juz po konsultacji telefonicznej z lekarzem i kazal mi jechac do szpitala.Byla 3.30. Do szpitala jechalam smiejac sie naprawde, a jak K zobaczyl ze ja do was pisze to tez sie ze mnie zaczal smiac i powiedzial ze chyba nie jest ze mna tak zle jeszcze.Bo nie bylo w sumie. Koniec koncow jednak moj lekarz na porod nie dojechal,mala stwierdzila ze nie mysli na niego czekac.Po przyjezdzie podlaczyla mnie do ktg na chwile a pozniej moglam chodzic i robic co chce.Co tez robilam probowala wszystkiego o uczyli mnie w szkole i w sumie na poczatku dzialalo. Gdzies kolo 7 polozyli mnie juz na stale i to na boku i to bylo niezbyt dobre rozwiazanie, ale cos im tam nie wychodzilo pomimo ze ja czula ze skurcze mocne to aparat nie wsklazywal. Gdzies kolo 9 zawiadomili doktora ze rozwarcie na 6 cm, no to ok myslal ze urodze kolo 6 wieczor.Wiecej mnie nie sprawdzali, caly czas bylam pod ktg skurcze na 60 70, wody odchodzily i gdzies tak przed 11 poczulam ze cos jest nie tak ze skurcze sie zmienily na takie parte bardziej i powiedzialam o tym Krzyskowi a on wszczal alarm i dobrze bo sie okazalo ze rozwarcie na 9. Pielegniarki ktore sie mna opiekowaly powiedzialy ze ok zaraz bedzimy rodzic i jedna zadzwonila po doktora, powiedzial ok bedzie za 10 minut. Dla mnie to 10 minut to bylo wiecznosc i mowie ze juz nie wytrzymam, i wtedy jedna powiedziala ze nie czekamy rodzimy. Mi kazaly tylko oddychac i wspolpracowac ze skurczami, mala urodzila sie praktycznie sama.W momencie gdy juz jedna ja trzymala wpadl lekarz.Takze reszte on dokonczyl. Marlenke polozyli mi na brzuchu takze gdy lekarz mnie szyl, bo troszke peklam nic nie czulam, ani zastrzyku ze znieczuleniem nic kompletnie.Przytulila sie do mnie i to bylo njwszpanialsze uczucie pod sloncem.Pozniej tez moglam patrzec jak ja waza myja itp.I czulam taka niesamowita radosc a gdy patrzylam na K to widzialam ze jest taki dumny. Bardzo bylam zadowolona ze zdecydowal sie byc ze mna, jego pomoc byla nieoceniona.Caly czas trzymal mnie za reke i pomagal, naprawde byl wyjatkowy. Kazdemu polecam rodzenie z mezem.Mi pozniej tylko powiedzial ze nic go tak nie przerazalo jak to ze cierpie i nie moze mi pomoc. Ale co tam ja juz ne pamietam tego, zwlaszcza jak patrze w czarniutkie oczka naszej coreczki lub gdy sie do mnie usmiecha. Jedno mnie tylko martwi, boje sie o nia okropnie zeby jej sie nie stala jakas krzywda, caly czas do niej zagladam.A jak sie jej ulewa lub sie krzywi czy cos to ja to tak przezywam bo wydaje mi sie ze cos ja boli i tak mi jest jej strasznie szkoda. tak chcialabym ja przed wszystkim ochronic. Dziewczyny czy wy tez tak macie czy jest nadzieja ze sie troche uzbroje bo na dluzsza mete to zwariuje.Dobra to tylebo i tak bedziecie mialy co czytac.ja ide sie chwilke polozyc poki malenka spi. Postaram znow sie odezwac.
-
Brzoskwinka, moja córeczka tez miała taką żółtawą wydzielinę między wargami sromowymi. Nie wolno tego usuwać.Z czasem to zniknie. A jak jest tam trochę kupki, to trzeba oczywiście, zawsze wycierać od przodu do tyłu. Pozdrawiam!
-
Kodzik, do tych wszystkich diet trzeba podchodzić z przymrużeniem oka. Np. Hinduski jedzą pikantne potrawy o wyrazistym smaku i dzieci karmią piersią. Super, że mąż chociaż to raczy zrobić. Szkoda słów na niego... Jesteś z nielicznych mamuś, która nie ma obolałych brodawek, masz szczęście.
-
Także nie przejmuj się aż tak bardzo. Wiem, że mleko mamy jest najlepsze i że teraz promuje się naturalne karmienie. Ale czasem bywają tego rodzaju sytuacje i ważna dla Karolci jest przede wszystkim twoja bliskość i bezpieczeństwo. Podobno też z wiekiem trudno jest utrzymać długą laktację. Kuzynka karmiła swoje 2 córki do 3 lat, a gdy w wieku 38 lat urodziła syna, trwało to bardzo krótko i przeszła na butlę, bo nie miała mleka.
-
Renika, u mnie było z Kubą totalne fiasko z karmieniem piersią. Po 2 tygodniach walki (poorane brodawki, krzyki głodnego Kuby) dałam mu butlę. Na przemian butla i pierś. A po miesiacu już tylko butla, bo pokarm mi zupełnie zanikł (niestety za dużo mleka modyfikowanego, a ja nie miałam tyle cierpliwości, wiedzy i samozaparcia). Dostawał Nan1, potem Nan 2 lub Bebiko (w zależności od tego co było w promocji). I chował się zdrowo, przez pół roku nie dostał nawet kataru. Potem były jakieś przeziębienia (sporadyczne). Dopiero jak poszedł do przedszkola, zaczęła się jazda z infekcjami.
-
Ania, u mnie tak samo. Objawy zazdrości są rzadkie i raczej niezbyt widoczne. Kuba i Marysia bardzo są ze sobą związani. Gdy Kuba wychodzi do przedszkola, Marysia żegna się z nim czule. Pokazuje potem na jego zdjęcia i woła \"braciszek kochany!\". A jak wraca, rzuca mu się na szyję i nie odstępuje na krok. To mnie utwierdza, że warto mieć rodzeństwo. Co do spacerku, to przy łagodnej pogodzie można już wyjść na spacer z tygodniowym dzieckiem. Najpierw na pół godziny, stopniowo można wydłużać jak jest ładnie na dworze. Gdy dziecko nie ma skończonych 2 miesięcy, niezbyt jest z nim wychodzić przy temperaturze poniżej 4 stopni. Z większym niemowlęciem można już tę temperaturę odrobinę zaniżyć (do - 7 stopni). To jest to co pamietam ze świeżej gazetki \"Twoje dziecko\", polecam, bo jest dużo artykułów akurat dla świeżych mamuś. Ja kupiłam ze względu na bajkę na płytce.
-
Obejrzałam zdjęcia na naszej @. Dobyło trochę. Kropek,Maja jest prześliczna, jakie ładne usteczka! Rozczulające jest to zdjęcie z mamą i tatą. Kasiula_ha, widzę ,że zdjęcie na świeżo po porodzie. Śliczna dzidzia Anialubon, fajny ten wózeczek, funkcją podobny do mojego, wygląda na solidny. I ładny kolor. Też lubię niebieski. A Julka pozuje jak modelka. Ciekawa jestem, jak się czuje w roli starszej siostry. Okazuje swą zazdrość?