Znam przypadek, gdy kobieta w 7 m.c. wylądowała w szpitalu z mocnymi powikłaniami, okazało się, że do tej pory nie miała USG, bo jej lekarz prowadzący (chodziła na fundusz) nie umiał go wykonać! To przypadek sprzed trzech lat. Aż strach się bać... A ryzyko jest spore... Też chodziłam prywatnie, co prawda każda wizyta ponad 100 pln, jednak poczucie bezpieczenstwa bezcenne. Szkoda tylko, bo nie wszyscy moga sobie pozwolic na platne wizyty, a wtedy loteria na kogo sie trafi... Trzymam kciuki za wszystkie lutówki!!! Wykonajcie koniecznie II usg - tzw. połówkowe, ważne, aby lekarz znał się na rzeczy, zeby nie wystraszył, albo czegoś nie przeoczył.