Witam i też jestem tu nowa. W sobotę miałam transfer i czekam, czekam i to jest dla mnie najgorsze. Staramy się od 7 lat. Ja mam wadę wrodzoną macicy (jednorożną) i stąd nasze problemy. Mam teraz taką mieszankę uczuć, że potrafię płakać i śmiać się na zmianę. Czy Wy też tak macie? Przechodzę teraz taki rozstrój emocjonalny, że aż sama siebie nie poznaję. Ryczę nawet gdy sobie przypomnę zdjęcie w szpitalu wiecie faza blastocysty -strzałka-mały bobas. Wydaje mi się, że wychodzą teraz te wszystkie wizyty, hormony, emocje. Podchodziłam do tego roboczo. Etap za etapem. Testy, zastrzyki, pobranie komórek, ale po transferze totalnie się rozsypałam. Mieszkam w UK, ogólnie jestem zadowolona. Pobrali mi aż 18 komóreczek z czego powstało 13 embrionów. Zakładam, że nie jestem w ciąży bo i czemu miałoby mi się udać za pierwszym razem. Przecież to ja, ale mam nadzieję, że przeżyją moje mrozaczki i dojdzie do drugiego transferu. Znowu ryczę. Pozdrawiam. Dajcie znać please