Śmierć zwierząt, z którymi byliśmy silnie emocjonalnie związani to wielka trauma po ich odejściu. Czy to kot, pies, królik, nie ma to znaczenia. Mijają dni, tygodnie, a trauma pcha przed oczy naszej wyobraźni niemal żywe wspomnienia naszych małych przyjaciół. Chociaż 4 sierpnia straciłem 2-letniego pieska to do dzisiaj nie mogę się psychicznie z tego pozbierać. Codziennie płaczę, niedojadam, niedosypiam, nie godze się z tym. Był jak mój mały synuś, spał wtulony we mnie, jadł wtedy kiedy ja. Ehh ... pozostaje nam się łączyć w bólu i prosić czas by uleczył nasze zranione serca.