-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez ferdżi
-
Dzień dobry sobotnio U mnie kolejny upalny dzień się zaczyna. Noc była z pełnią, chyba przez ten księżyc z całą tarczą, był powodem mojego przebudzenia około godziny 1. Kilka godzinnych bez snu, ale na szczęście udało mi się zasnąć około 4. Niestety, noce też zrobiły się cieplejsze, mam nadzieję że to już ostatnie takie dni z upałami. Mam nadzieję że Daa, szczęśliwie dojechała do celu. Calinessa, wczoraj zmęczona ale szczęśliwa , może dziś zda nam relację z wczorajszych lekcji jazdy. Saam, to ciesz się, że tego lotniska jednak nie ma, pewnie hałas byłby ciągły i nie do wytrzymania:( Dziś zaplanowaliśmy wyjazd do rodziny, co prawda niezbyt daleko, ale pewnie wrócimy dopiero wieczorem. Życzę wszystkim pięknego dnia
-
no właśnie nie jeden a dwa helikoptery, urządziły sobie trasę przelotu tam i z powrotem Jasny gwint jak mnie to wkurza, przecież lecą nad linią wysokiego napięcia. Kiedyś to było nie do pomyślenia a teraz w powietrzu jak widzę wolna amerykanka...no i znowu lecą, aż mi się dom trzęsie
-
Mam nadzieję że żonkil już w domku, zjada obiad i zaraz ruszacie w trasę. Pamiętaj o nas, jak tylko dasz radę, to machnij łapką że szczęśliwie dojechałaś Saam, no właśnie o tym pisałam. Faceci się boją badań, bo jakby co wykazały, a przecież lepiej zapobiegać niż leczyć. Czasem nawet takie badanie może uratować życie, więc nie mów mi że nie masz czasu, znajdź go, bo życie masz tylko jedno. Kurcze, właśnie nad moim domem przeleciał bardzo nisko helikopter :O
-
Daa, coś masz same trudności z tą kartą parkingową:O stale coś przeszkadza. Wiesz, synowa raz robiła te buraczki i tarła je na miazgę. Można i tak, ale wtedy trzeba dłużej gotować słoiki. Widocznie za krótko gotowała i dlatego się zepsuło. Ja trę na dużych oczkach i takie gotuję całą godzinę na wszelki wypadek. Ona sobie nie da przegadać że to tylko czas gotowania miała za krótki, zraziła się i tyle, jak nie dostanie ode mnie to kupi w sklepie:O eh...młodzi. Tak myślę o tej kuzynce żonkila ...86 lat sporo czasu ale moja mamcia ma niewiele mniej:( Co prawda to 7 lat różnicy, ale dziś tak czas szybko leci...nie chcę nawet myśleć by jej nie było. Czasem mnie wkurza i denerwuje tak że mam ochotę wyjść z domu i już nie wrócić, ale wiem ze to tylko chwilowe emocje, później przechodzą i jest dobrze. Tak myślę, że ciężko by mi było przeżyć stratę mamy czy kogoś bliskiego:( Wiem jak bardzo przeżywałam śmierć taty do tej pory nie mogę o tym myśleć bez wzruszenia:(
-
no i też nie
-
a może teraz
-
i jeszcze jeden
-
i skok
-
Z lotnictwem mam tylko tyle wspólnego, że od czasu do czasu dam się wznieść w górę i odstawić w inne miejsce:D Czasem podróż bywa męcząca a czasem całkiem przyjemna, na szczęście, jak do tej pory, ile miałam startów tyle szczęśliwych lądowań :D Pozdrawiam ciepło wszystkich lotników i mała prośba, by nie latali tak często nad moim domem jak do tej pory:D
-
Trochę już obskoczyłam chatę, ale jakichś większych zaległości nie mam więc jest spoko. Kurcze przez okno w kuchni widzę jeszcze dwa rządeczki buraków, jeszcze je muszę przerobić, miałabym spokój:D Wciąż mówię że mam dość przetworów i znów coś się w oczy albo w łapy rzuca. Te buraki to muszę ugotować w całości i utarte do słoików, pewnie wszystkie pójdą do syna, bo ja mam jeszcze spory zapas a synowa się zbuntowała, jak jej raz się zepsuła cała partia, i powiedziała że więcej buraków robić nie będzie. Co mi pozostało? Samej przerobić i dać już gotowe. Pewnie bym się nie wysilała, ale wnusia bardzo lubi moje buraczki i robię to specjalnie dla niej. Saam, na podglądzie widziałam że pisałeś ale nie przeskoczyłeś. Skoro się nalatałeś to trzeba było jeszcze skoczyć :D Dobrze, że wszystko Ci się dziś układa, pewnie dlatego że wykonujesz wszystko w locie:D Zazdroszczę Ci deszczu u mnie cała palma
-
O, Daa, tak mi przykro, jakoś smutne wieści się o Ciebie ocierają. Niestety tak bywa, wciąż nam brakuje czasu, na podtrzymywanie przyjaźni, odwiedzenie rodziny a później okazuje się że nie zdążyliśmy i już nie odwiedzimy i się nie spotkamy:( Prawdziwie są słowa ks. Twardowskiego,"spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą" :(
-
http://www.tapetus.pl/obrazki/n/181259_wielosmakowe-kolorowe-lody.jpg
-
zapowiadają na dziś znów upały:( zostawiam więc lody, może ktoś się skusi, bo kawy herbaty nikt nie tyka:( http://www.tapetus.pl/obrazki/n/181259_wielosmakowe-kolorowe-lody.jpg Miłego dnia
-
Witam pięknie piątkowo Obudziłam się dziś przed 6 nie wiadomo po co, nie wiadomo czemu:O Chciałam jeszcze pospać ale się nie udało. W głowie zaczął się rodzić plan na dziś, bo wczoraj byłam zbyt zmęczona by o tym myśleć. Będę trochę sama, bo żonkil jedzie na konferencję i pewnie pół dnia go nie będzie. Pewnie się ucieszą jak się dowiedzą, że jednak będzie na starcie w szkole. Mnie to nie cieszy, no ale siła wyższa, wyniki złe, nie ma szans na przyjęcie do szpitala(paradoks:O ) Mieliśmy wczoraj świętować ale nikt nie świętował:( Jola przywiozła złe wieści I tu nie potrafię zrozumieć, przecież robili jakieś badania, dlaczego nic nie wykazały od razu, tylko dopiero po ponad miesiącu:O To chyba jakaś kpina, ale konowały tam są. Joluś, skoro powiadomiłaś wychowawcę, to na pewno wychowawca zawiadomi rodziców, to jego obowiązek. Wiesz, mój dziadek też miał gruźlicę,podobno prądkował, mieszkaliśmy w jednym domu. Wiele nie pamiętam z tamtych czasów, ale wiem że wszyscy byli badani i nikt więcej chory nie był. Nie przejmuj się więc na zapas. Może nikt z kolegów nie zachorował, tylko musisz też powiadomić tego kolegę z którym się najczęściej spotykał. Strasznie to przykre, nawet nie wiedziałam że ta choroba jest tak groźna. Trzymaj się dzielnie Saam, wierzyć mi się nie chce że przytyłeś. Wciąż pracujesz, nie masz czasu na jedzenie, więc jakim cudem? Może zbadaj sobie tarczycę, czy czasem coś się nie przyplątało. A tak w ogóle to kiedy ostatnio robiłeś badania ? Faceci o siebie nie dbają, nie chodzą do kontroli, nie robią badań a jak już coś się stanie to przeważnie jest zaawansowane:( Pomyśl o tym proszę. Weselicho będzie, pewnie w bliskiej rodzinie, a może i jakieś chrzciny też będą w niedługim czasie ? :D Daa, wybacz, sądziłam że jedziesz świtem bladym do Gdańska a z tego co piszesz, to chyba raczej popołudniu. To dobrze, bo jeszcze mam nadzieję że tu kukniesz. Calinessa, pewnie jeszcze śpi, mnie się coś pochrzaniło że pracuje do 18 a się okazało że znacznie dłużej. Może dziś będzie wolny dzień? Wczoraj zapomniałam napisać, że jednak się zdecydowałam i zakupiłam sokowirówkę:D Kupiłam oczywiście na allegro, ale wcześniej nie będzie jak dopiero w poniedziałek. Pomyślałam że przecież na drzewach jeszcze sporo jabłek zostało, gruszki też, będę chciała robić jeszcze soczki:D kupiłam więc dość mocną maszynę na 1000 W.
-
Już ciemno za oknem, a ja dopiero siadam przy kompie. Nie ukrywam że dziś jestem strasznie zmęczona a na dokładkę strasznie wku...ona Wszystko idzie nie tak:( Żonkil jednak mam odłożony pobyt w szpitalu, prawdopodobnie na koniec miesiąca, jutro dowiem się dokładnie. Teraz mi się wszystko pochrzani, bo w każdej chwili będę musiała lecieć na wyspę, a jak go teraz zostawić ? Z pracą też na razie ucichło i nie wiem czy jest sens na coś liczyć:( Poza tym przerobiłam wszystko co miałam do przerobienia i leczo wyszło prima sort. Saam, cieszę się że zakupy za Tobą , w dodatku udane. Czyżbyś się wybierał na jakieś weselicho ? Pytałam ile schudłeś i nie otrzymałam odpowiedzi:( Daa, życzę Ci udanego wypadu, szczęśliwej drogi i miłego wypoczynku Calinessa, pewnie jesteś już w domku i regenerujesz siły po ciężkiej pracy, spokojnej nocy Ci życzę. Joluś, odezwij się, wróciłaś z syniem ? Wszystkim życzę dobrego wieczoru, spokojnej nocy i kolorowych snów
-
wysłałam posta bo się obawiam czy czasem komp mi całkiem nie padnie. Zatrzymuje się, nie pokazuje się to co napisałam, pulpit mi wskakuje zamiast okna dialogu...eh, to sobie poprawiłam:O Aronię podzieliłam, teściowej syna,dwa wiadra jabłek i 15 litrów aronii a my z mamą po 5 :D I tak myślę, że mam dość, bo miałam już nic nie robić ...:D Muszę jeszcze dziś mamie ugotować leczo, bo mnie męczy już od kilku dni, a tu dziś koniecznie jeszcze przerobić trzeba, to wiadro jabłek.Tak mi przyszło do głowy, że może jednak upiekę szarlotkę a resztę przesmażę, to już dużo nie wyjdzie. Aronię, po umyciu na razie zamrożę, tak że będę mogła się zająć tym leczo i jabłkami. Kurcze, nie mam pomysłu na dzisiejszy obiad, podpowiecie co robicie ? zainspirujecie mnie ? :D No nic, lecę już do kuchni, robota czeka
-
Witaj Daa też bym chciała z Tobą do Gdańska, wciąż sobie obiecuję lot samolotem ale jakoś wciąż coś stoi na przeszkodzie...niech się wreszcie skończą te wakacje...:O Fajnie masz, tyle bratanic, ojejkuś ale duża rodzina. Ja mam tylko jednego bratanka, mimo że 30 mu już stuknęła w zeszłym roku, to on wciąż kawalerem jest:( Zawsze cieszy, kiedy dzieci się rodzą, czy to w bliższej czy dalszej rodzinie. U mnie też już wszyscy czekamy na wdechu...niby termin dopiero za dwa tygodnie, ale wszystko się może zdarzyć... Calinessa, wybacz, jakoś chyba przeoczyłam Twój wpis o terminie egzaminu, ale co tam, moje dobre myśli i tak zawsze przy Tobie są. Melduję że zostało zerwane 25 litrów aronii. Oczywiście zerwane wspólnymi siłami. Cała czwórka pracowała.
-
Mamy dziś 27 sierpnia; Imieniny obchodzą: Cezary, Józef, Monika oraz Agnieszka, Amadea, Amadeusz, Cezariusz, Dominik, Fortunat, Gebhard, Honorat, Jan, Liceria, Liceriusz, Małgorzata, Manea, Marcelin, Przybymir, Piotr, Rufus, Sabinian, Serapion, Stosław Przysłowie: „Kto latem pracuje, zimą głodu nie czuje” Poza solenizantami, mogą też dziś świętować tirowcy. Czyli jeden z moich synów:D Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i życzę pięknego dnia
-
do tego kawusia ; http://www.kawatopodstawa.pl/wp-content/uploads/2011/07/viennacoffee.jpg i zielona herbatka ; http://www.ikobiety.pl/wp-content/uploads/2012/10/zielona_herbata.jpg
-
No to zacznijmy świętowanie, zapraszam na przepyszny torcik http://ri.pinger.pl/pgr453/e795a6f90020d820537a041d/105064_tort_truskawki_polewa_czekoladowa.jpg
-
Dzień dobry wszystkim Widzę, że wczoraj przeskoczyło na 300:D No to nie musimy świętować z innego powodu, mamy własne święto:D Jeszcze powód do świętowania może być, jak Jolka przywiezie synia do domku, to się cieszyć będziemy podwójnie :D Jolu, szczęśliwej drogi i radosnego powrotu w towarzystwie synia Calinessa, mam nadzieję, że to nie dziś masz egzamin, ale jakby co, to ja na wszelki wypadek, przesyłam wszystkie dobre fluidy w Twoją stronę i zaciskam kciuki, coby się tym razem udało. Pamiętaj, podejdź do tego na luzie Daa, gdzie Ty po nocach na zakupy jeździsz ? No chyba, że chodziło o artykuł pierwszej potrzeby, jak procenty zamknięte w butelce :D Pewnie jak czytasz ile ja czego przytachałam, to wyobraźnia pracuje :D ale wiadro wiadru nie równe :D a też i sposoby przetwarzania są różne:D Tak, że spoko, dużo już nie zostało do przerobienia. Saam, to niedopuszczalny błąd :D takie dobroci w garażu się marnują a Ty jakieś sałatki musisz zajadać :D Dobrze, że dziś odbierasz autko, bo mam wrażenie, że bez niego czujesz się jakiś zagubiony:D Zakupy odzieżowe to zawsze przyjemna sprawa. Piszesz, że zmieniasz garderobę, ale i tak domyślam się, że schudłeś strasznie, przez te ciągłe prace. Pochwal się ile Cię ubyło ? To, że żonkila nie ma co na siebie włożyć, to jest tak normalne jak to. że codziennie wstaje słońce i codziennie zachodzi:D Chyba nie ma kobiety, która powiedziałaby, że ma dość ciuchów :D Być może masz rację w sprawie goryczki w aronii, nie zostało to wytłumaczone na filmiku który oglądałam. Tak robiłam pierwszy raz, a wcześniej gotowałam takie świeże zerwane z krzaczora i szczerze mówiąc, jakoś szczególnie nie odczułam tej goryczki. Zapewniam Cię jednak, że w piwku poczułabym ją od razu :D
-
sory muszę odskoczyć mam telefon...
-
a pisałaś jeszcze żeby winko zrobić z aronii? wiesz , jakoś nie przepadam za winkiem, jeśli już to trzeba by zrobić destylat z takiego winka, a ja nie mam na czym:D Specjalistką od win jest moja mama, ja robię tylko nalewki. Teraz jednak nie robię nawet nalewek, bo nie ma mi kto ich podbierać :P a ja mało trunkowa jestem :D Poza tym mam jeszcze spory zapas nalewek z poprzednich lat, to mogę Was częstować nimi do znudzenia:D
-
trochę jeszcze popracowałam w ogrodzie, ale jakoś siły już opadły i dałam sobie spocznij na dziś. Wiesz Calinessa, ten sok, jednak ma teraz inną barwę, jest po prostu czerwony, dopiero zauważyłam różnicę, kiedy wlewałam do szklanki z wodą. Miłej spokojnej pracy Daa, wróciłaś już z pogrzebu ? Joluś, co tam u synia, bo chyba miałaś być wczoraj u niego, a może mi się coś pochrzaniło ? A może już wiesz kiedy go wypiszą, toż to już ostatnie dni sierpnia. U mnie też coś się chrzani, nie wiadomo czy żonkil pójdzie do szpitala, przez to kolano. Jutro wszystko się zadecyduje, bo zrobi badania i pójdzie z wynikami do naczyniowca, czy jest sens by się zgłaszał do szpitala, pewnie jak jest stan zapalny to i tak nic mu nie zrobią :( eh...zawsze coś. Idę teraz zaliczyć prysznic, muszę się trochę odświeżyć po ciężkiej wyczerpującej pracy :D Na-ra
-
aaa no właśnie miałam napisać co i jak z tym sokiem z aronii. Otóż nie, nie zmienia się kolor, nadal jest intensywnie granatowy. Za to smak niepowtarzalny, tym bardziej że do litra soku z cytrusów dodałam jeszcze pół litra soku z jabłek i to wszystko poszło do aronii, jak dla mnie rewelacja. Niestety vena mnie opuściła do przetworów, choć aronii jeszcze sporo. Mam 11 krzaczorów a na każdym gałęzie się uginają pod ciężarem owoców. Nie wiem, może zrobię jeszcze jedną taką porcję. Dziś użyłam 2 kg aronii z tym że ją zamroziłam i odmroziłam, podobno lepiej oddaje sok, może coś w tym jest, ale ja nie zauważyłam jakiejś wielkiej różnicy. No teraz już biorę się za odkurzanie...