-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez ferdżi
-
no dobra skaczę dalej......
-
no dobra skaczę dalej......
-
no dobra skaczę dalej......
-
no dobra skaczę dalej......
-
no dobra skaczę dalej......
-
no i znów nowa stronka...
-
mój chleb już dochodzi w piekarniku, później włożę jeszcze ciasto. A żeby nie było tak lekko, to się okazało że w domu mam tylko 1 paczkę drożdży :O Musiałam więc wybierać, czy ciasto czy chlebuś. Jak widać padło na chlebuś a ciasto w końcu zrobiłam półkruche (w rękawiczce) :D na tym położyłam jabłka na nich gorący budyń i na to zeskubałam ciasto. Nie pochwaliłam się że ostatnio udało mi się nabyć superową blachę z odpinanym rantem. Może nie byłaby to jakaś sensacja, ale ten rant jest dość wysoki jak na blachy i dlatego zakupiłam, bo przyda się do pieczenia sernika. Dziś jednak blacha przejdzie chrzest bojowy :D Joluś, to masz fajnie, tylko 200 metrów, taki codzienny spacerek, też dobrze robi. Saam, jeśli zalałeś gorącą wodą, to na pewno do niedzieli będą już dobre do zużycia. Wiadro powiadasz ...dobrze że nie po farbie :D ale czy sprawdzałeś czy ma atest do żywności ? Calinessa, cieszę się że pospałaś spokojnie i nikt niepotrzebnie Cię nie budził. Niestety u mnie nie ma coś za coś :D za stary wyga :P:D Dziś sama nie wiem jakim cudem dał się skusić na placki z cukinii, ale marudził że w tym jest za dużo składników :D typu pietruszka, marchewka :D Daa, nawet nie wiesz jak się cieszę że u Ciebie po wczorajszym dole nie ma śladu :D Tyle pracy dziś wykonałaś aż się dziwię :D czyżby to znaczyło że mam na Ciebie aż tak dobry wpływ ???:D No idę wyjąć chlebuś i włożyć ciasto.
-
No tak Joluś, rzeczywiście powoli trzeba przygotować szkolne rzeczy, a z książkami to zawsze był problem. Rodzicom się nudzi a czy to znaczy że są nie chodzący? Nie wychodzą nawet na spacerek przed dom? Jasne że się cieszą kiedy do nich przyjeżdżasz, tym bardziej że jeszcze im gotujesz i pewnie załatwiasz wszelkie sprawy z lekami, lekarzami dla nich...eh samo życie. Saam, nie wiem w którym kalendarzu piszą o dniu seniora, ale w moim nie było. Postanowiłam że będę zaliczać się do seniorów w dniu kiedy nabędę prawa do emerytury :D wcześniej nie :D Tak że ani jedno święto nie do świętowania, pozostaje tylko świętować z okazji piątku :D Oj, idę już wreszcie do kuchni, bo do wieczora tego ciasta nie ukręcę a tym bardziej muszę, bo jeszcze chlebuś upiec też trzeba, nie chce się jechać do sklepu :D No to idę
-
O witaj Joluś czym jesteś tak zajęta że do nas nie zaglądasz? Ciebie też pozdrawiam serdecznie
-
no i już mam problem z głowy :D poszukałam firmy, która przyjeżdża i pierze na miejscu i już w poniedziałek rano przyjadą i wypiorą a ja nie będę się męczyć :D Z tej radości pójdę chyba do kuchni i jednak zaczynie ciasto drożdżowe :D eh, jak nie wiele do szczęścia potrzeba :D
-
Hej Daa, cieszę się że jesteś Powiadasz żeby poświętować słodkościami ? Kurcze, nie mam nic słodkiego, jakoś nie zdążyłam nic zrobić. Poszłam do mamy i ugrzęzłam, bo się okazało że ma problem z telewizorem. Programowałam i nic, sprawdziłam wszelkie połączania anteny, podokręcałam i też nic. Przy tym wszystkim musiałam odsuwać meble, a w końcu przestawiłam szafę w inne miejsce, by się pozbyć łączenia anteny ale i tak nic nie pomogło. Nawet myślałam że tv jest padnięty, ale przeniosłam tv do pokoju syna, a tam antena z mojego tv i tu idzie, czyli jest dobry. Apiać od nowa, programuję i dalej nic. Kiedy już miałam dzwonić po syna żeby przyjechał i wyszedł na dach i tamtą antenę sprawdził, to wpadło mi do głowy że może zasilacz antenowy padł, mimo że się świeci kontrolka. Przyniosłam od siebie nowy zasilacz, podłączyłam i działa !!!:D Hurra, ale ja głupia, trzeba było od tego zacząć. A ja zmachałam się przesuwaniem mebli, noszeniem telewizora a wystarczyło tylko wymienić zasilacz...eh głupia ja, głupia:D Później zajęłam się kuchnią, tz dziś gotuję zupę ziemniaczaną na prośbę żonkila, a poza tym starłam cukinię na placki smażone. Wciąż mi chodzi po głowie jakieś ciasto, ale jeszcze nie dam rady wyrabiać nic rękami, więc chyba sobie odpuszczę. Daa, z tym dywanem to masz rację, ale ja zawsze piorę a mam co prać :D Ten dywan, to 4 m na 1,5 i dwa lata temu oddałam go do pralni a odebrałam taki jak oddałam. Postanowiłam więc że póki mogę to sama sobie poradzę, ale też biorę pod uwagę że zawiozę do innej pralni. Niestety, żonkil mi w niczym nie pomoże, bo znów mu kostka spuchła i ledwo chodzi, a sama tego dywanu po wypraniu nie podniosę. W dodatku wiadomo, wszem i wobec, że jak facet chory w domu, to czysty kataklizm :D:P W niczym nie pomoże a jeszcze wymaga obsługi:D Tak że zaraz zacznę poszukiwać firmy która przyjeżdża do klienta i pierze na miejscu, bo przynajmniej będę widziała co i jak.
-
teraz już idę zająć się poważnymi sprawami :D Wam wszystkim życzę pięknego piątku
-
teraz kawusia http://s3.ifotos.pl/img/Wzmocnion_hshasqx.jpg ja myślę że najlepsza jednak z rana...zapraszam tu się parzy zielona herbatka http://bi.gazeta.pl/im/1/7993/z7993651X.jpg też zapraszam... i jeszcze małe śniadanie http://domowa-uroda.pl/wp-content/uploads/2014/02/%C5%9Bniadanie.jpg
-
U mnie chłodno, a nawet zimno, można powiedzieć. Rankiem było tylko 8 stopni :O aż takiego ochłodzenia to nie chciałam. Pewnie w ciągu dnia się ociepli, bo słońce lampi na całego a niebo bez żadnej chmurki. Nie mam na dziś jakichś większych planów, chyba że wezmę się w końcu za ten dywan. Mam ochotę upiec jakieś ciasto, bo przedwczoraj wyciągnęłam dla gościa ostatni kawałek sernika i zapasów już brak :D Korci mnie na jakieś ciasto owocowe, a że jabłek pod jabłonią sporo to być może się zdecyduję na drożdżowy z jabłkami, ale to się okaże wieczorem co z planów wyszło:D Daa, strasznie mi przykro że tylko 1 liczbę trafiłaś, a już się cieszyłam, że będę Cię odwiedzać w Gdańsku :D Saam już pewnie w pracy, ciekawe do czego zaprawił te ogóry. Calinessa pewnie już śpi po przepracowanej nocce. Ciekawa jestem, jakie myśli filozoficzne ją najdą kiedy się obudzi :D Jolka gdzieś znów nam się zawieruszyła :( Olivier pewnie znów w drodze ...
-
Dzień dobry wszystkim Dziś piątek, lada moment zacznie się weekend, trzeba się nastroić pozytywnie z samego rana :D 21 sierpnia Imieniny obchodzą: Franciszek, Wiktoria oraz Agapiusz, Anastazy, Andrzej, Apolinaria, Apolinary, Baldwin, Baldwina, Bernard, Cyriaka, Daniel, Fidelis, Fidelisa, Joanna, Maksymilian, Męcimir, Paulina, Pius Przysłowie: „Jeśli piękny sierpień, gotuj sobie chłopku kieszeń” Nie wiem jak rozumieć to porzekadło, czy pozytywnie czy negatywnie? Podobno świętujemy dziś Dzień Ninoy Aquino (Filipiny) Benigno Simeon „Noynoy” Cojuangco Aquino III (ur. 8 lutego 1960 w Manili) – filipiński polityk, senator od 2007 do 2010. Syn byłej prezydent Corazon Aquino oraz senatora Benigno Aquino. Zwycięzca wyborów prezydenckich w maju 2010, prezydent Filipin od 30 czerwca 2010. Szkoda że nie czegoś do świętowania bliższego nam :D A może nie będziemy szukać lepszej okazji do świętowania jak ta że jest piątek:D Może z tej okazji , wieczorkiem wychylimy jakąś lampeczkę winka, albo małego drinka?
-
Saam, tyle ogórków (wiadro) chcesz założyć na małosolne ? kiedy to zjesz ? Bo chyba chodzi Ci o takie do bezpośredniego zużycia. Pamiętaj że takie ogórki przekiszone też dobre nie są . Ja daję więcej soli, bo zdarzały się mięknąć i gorzknąć przy mniejszej ilości soli. Daa, no jak sama widzisz, znalazłoby się kilka marzeń do spełnienia :D Pewnie, ja też zaraz bym kupiła dom ale w górach :D zresztą nad morzem mógłby być drugi :D heh...rozmarzyłam się :D No ale nie puściłam więc nie mam szansy na wygraną, może jednak Tobie się poszczęści, byłoby super. Teraz już się pożegnam, jakoś zimno mi się zrobiło, trzeba się ogrzać pod kołderką. Dobrej nocy Wam życzę , miłych snów
-
hehehe Daa, ja to bym chciała tyle :D nie bałabym się :D oj myślę że nie miałabym problemu z rozdysponowaniem :D Skreśl , wygraj a jak wygrasz 25 i będziesz miała za dużo, to ja wszelkie nadwyżki przyjmę :D:P Nie chce deseru ? a to się zbiesił :D Może jak się przejdzie po sklepach to mu przyjdzie ochota. No ale przecież ten deser delikatny, w lodówce postać może, sama go zjesz a może jutro synio przyjedzie, to na pewno nie pogardzi.
-
a wiesz że można i przez internet grać w lotto ? Kiedyś puściłam kilka zakładów, no ale kurcze nie zapisałam sobie loginu i hasła i nie mogę teraz zagrać a takie 25 baniek to by się przydało :D eh...przydało....
-
no trochę potrenowałam oko:D Wydawało mi się że nie śpię, ale chyba jednak coś mi się przysnęło, bo wstałam trochę bardziej energiczna :D Na szczęście zmobilizowałam się do tych kuchennych prac i wreszcie mam porobione a ja strasznie, ale to strasznie nie lubię bałaganu. Po prostu cierpię wtedy :D no, co zrobię, tak już mam:D Najgorsze że te palce skancerowane i ciężko coś zrobić. Bo przecież wczoraj machnęłam nożem tego lewego kciuka, ale wcześniej starłam na tarce kilka palców prawej :D no i taka kaleka jestem :D, tak mam zawsze przy przetwarzaniu. Albo się potnę, albo poparzę :D U mnie zrobiło się zimno, wiatr mocny i zimny, ale w słońcu przyzwoicie. Wkurzyłam się na dobre, bo kiedy rano sprawdzałam pogodę, to prognozy mnie przygnębiły a jak godzinę temu sprawdzałam to już była zupełnie inna W konia nas robią Tylko straszą i dołują A i tak pewnie jeszcze wszystko się odmieni za kilka dni, oby tylko spadł deszcz. Ciekawe czy Calinessa, zebrała coś ogórasów ze swoich upraw, bo u niej to totalnie sucho, a ogóry lubią wodę. Tak mi przyszło do głowy pytanie, co zrobią z wodą z basenu ? Chociaż taka basenowa to może się nie nadaje do podlewania, bo pewnie w niej jakaś chemia pływa. W basenie małej nie było chemii, to mogłam użyć do podlania, no ale chcę deszczu !
-
o na początku stronki była Calinessa Tak masz rację, fajnie jest teraz z tymi kamerkami. Szczecina też nie znam, ale byłam tam raz , dawno temu, też przejazdem a raczej przesiadkę miałam w Szczecinie. Tyle że na pociąg do Katowic czekałam kilka godzin, to poszwędałam się trochę po mieście. Niestety było to zimą , więc jakoś szczególnych uroków Szczecina nie dojrzałam a może było mi zbyt zimno, bym mogła ocenić, i docenić co widzę. Eh...stare dobre czasy...może jeszcze kiedyś tam wrócę. Wiesz tak sobie obiecuję że kiedy będę na emeryturze, to zwiedzę całą PL :D No a jak będzie zobaczymy.
-
i dalej nic nie widzę a mimo to napiszę jeszcze do Jolki. Joluś, przykro mi że nie możesz chodzić po górach, bo źle się tam czujesz. Być może to tylko taka nie przekroczona kiedyś bariera i takie masz wrażenie. Kiedyś miałam podobnie, strach przed górami po pierwszym w życiu tam pobycie. Trwało to latami aż raz się odważyłam i pojechałam do Szczawnicy. Tam też góry a jednak cały strach minął, bo tam czułam się wyśmienicie. W Wiśle też dobrze się czuję i mam chęci do chodzenia, mogłabym cały dzień być w trasie. Niestety do Wisły jeżdżę tylko z żonkilem a on do piechurów nie należy:( Kiedyś wystarczyło mu dojść do dobrej knajpy i już tam mógł siedzieć do wieczora, a mnie ciągnęło w dal. Dlatego teraz rzadko tam bywam, bo się wkurzam że samej mnie nie puści a ze mną iść nie może:( Najchętniej więc pstryknęłabym palcami i przeniosła się do Szczawnicy, bo tam jeżdżę sama i jestem swobodna, chodzę gdzie chcę i ile chcę:D Może jakbyś kiedyś przełamała opory, miała dobrego przewodnika, to poczułabyś się w górach doskonale, czego Ci z całego serca życzę
-
Daa, podoba mi się Twoje wyznanie miłości do braci topikowej :D Możesz częściej wyznawać tą miłość, to doły się zasypią a w serduszku będzie tylko radość bo przecież wiesz że to miłość w stu procentach odwzajemniona
-
no i znów nic nie widać a tu nasuwa się pytanie do Saama, który w końcu przepis zamierza wykorzystać ? i czy rzeczywiście ogóraski dojechały ?
-
hehehe, też po obiedzie się położyłam na dowolnie wybranym boku :D i po dość długiej drzemce znów weszłam do kuchni. A tam oczywiście naczynia po obiedzie nie umyte, pół gara ugotowanych buraków czekających na obranie i starcie :( No cóż, miałam jechać po rękawiczki, ale w końcu wzięłam takie z farby do włosów :D Też się nadały :D Najpierw zajęłam się burakami, później słoikami by do nich włożyć owe buraki a na końcu umyłam cały ten bajzel, jaki mi się zrobił w kuchni:D O matko i córko, mam dość puplania w wodzie, mycia słoików i pasteryzowania....kurcze, marzenie ściętej głowy...jeszcze wiele przerobów przede mną. Po cichutku myślę już o kapuście, bo jakimś cudem, mimo suszy urosły całkiem ładne główki. Pewnie znów partiami zacznę kisić, no ale najpierw muszę jeszcze przerobić resztę buraków, które spokojnie sobie jeszcze rosną:D Nie wspomnę o pomidorach, które codziennie dojrzewają i trzeba będzie w końcu ten keczup wyprodukować :D Jabłka też by wypadało pozbierać, albo zrobić sok, albo marmoladę, a może ususzyć część...i takie tam moje codzienne, późnoletnie dylematy:D
-
Hej Calinessa, widzę że rozpędziłaś się i częściej bywasz w Szczecinie niż na topiku :D No ale widoki fajne, można oko nacieszyć. Myślę że Olivier delektuje się tam każdą wolną chwilką. Daa, niezmiernie się cieszę że pokazałaś nam swoje słoneczne oblicze Piosenka jeszcze trochę mało pozytywna, ale jak widzę idzie ku lepszemu i tak trzymać. Saam, jeśli chodzi o ogórki do słoików to też robię podobnie jak Daa. Tyle że ja leję wodę zimną z kranu, solę, solą kamienną, ale jak nie ma to zwykłą jodowaną też używałam, 2 łyżki takie nie bardzo płaskie na 1 litr wody. Do każdego słoika najpierw wkładam liść winogrona, wiśni, porzeczki czarnej, później układam ogórki, na to wciskam laski chrzanu, jak gdzieś grubości małego , lub serdecznego palca, kroję duży ząb czosnku, a jak małe to nawet dwa i na górze układam gałązki kopru. Na słoik zakładam folię do żywności i dopiero zakręcam słoik. Jeśli chcesz zrobić ogórki na szybkie zużycie, czyli na już w większym słoju, to po pierwsze, nie musisz dawać liści, wystarczy że włożysz chrzan, czosnek i koper a ułożone ogórki zalejesz gorącą osoloną wodą. Za dwa dni, można już wybierać pierwsze mniejsze ogóreczki. Jeśli nie chcesz na już, to zalewasz zimną wodą z kranu z solą, wtedy cały proces jest spowolniony i trzeba czekać około tydzień. Zbyt dużo dziś nie zrobiłam, dobrze że chociaż pomyłam naczynia i ogarnęłam chatę. Niestety w ostatniej fazie porządków znów uszkodziłam ranę i znów musiałam założyć laleczkę :( A tu w dużym garze gotują się buraki :O Kurcze, nie mam rękawiczek, pewnie muszę podjechać do sklepu by je kupić, inaczej nie da się nic robić :( Był przed chwilą syn z małą na rolkach (4 km) przyjechali :D a pojechali z powrotem rowerkami, które były w naszym garażu:D Teraz muszę się zająć obiadem, a później pewnie się położę, bo coś mnie ciągnie dziś do łóżka... Muszę jeszcze napisać że nienawidzę komarów, więc świętować nie będę, chyba że ukatrupię jakiegoś i w ten sposób uczczę to święto:D Przepieprzonych lat to mam sporo, ale o tym myśleć też nie chcę:D A wyznawać miłość mogę codziennie, ale tylko mojej ukochanej wnusi :D ale owszem nie miałabym nic przeciwko takim wyznaniom w stosunku do mnie :D No, juz mnie nie ma