Mam dopiero 17 lat i jestem jeszcze niedojrzałą emocjonalne kobietką. Mianowicie - 2 lata temu zakochałam się w chłopaku. Byliśmy dobrymi kumplami. Gdy dowiedział się o moich uczuciach od razu otwarcie powiedział 'nic z tego nie będzie' i jak na ironię zaczęłam bardziej starać się o jego względy. 'Kocham go' mówiłam jemu, przyjaciołom, najbliższym.. I udało się. Po 2 latach niesamowitej męki jesteśmy razem od 2,5 miesięcy. Wszystko było idealnie, nie zauważałam jego wad. A teraz... widzę każdą. Przeszkadzają mi te wady. Gdyby ktoś spytał mnie za co go kocham musiałabym się wysilić, niestety. Nie potrafię tego zmienić. Myślałam, że mi przejdzie, ale to trwa zbyt długo. Więc to wygląda trochę tak, jakbym postawiła sobie cel i uparcie do niego dążyła, a kiedy w końcu udało się ten cel osiągnąć najzwyczajniej w świecie cała 'miłość' wypłynęła ze mnie nie wiadomo jak i kiedy. Nie wiem co mam robić. Wiem, że on bardzo mnie kocha, a ja nie chcę go zranić. Co mam zrobić? :(