casta
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez casta
-
Madzia, Beatka dziękuję. Nie ma dnia żebym nie uroniła łzy. Boli jak cholera. W pierwszym tygodniu, zaraz po jego odejściu płakałam jak bóbr. Padałam z bezsilności. Dosłownie, choć mięliśmy jeszcze jakiś kontakt tel. Ponoć, najtrudniejszy jest pierwszy miesiąc. Ale dalej trzeba jakoś żyć. Jeśli mam spróbować z mężem, ten ostatni raz, to wszystko muszę budować od początku. I tu nie chodzi o niego, tylko o mnie. O moją psychikę, nastawienie, zaangażowanie. Na razie tego nie widzę. Wydaje mi się to nieosiągalne. Może to walka z wiatrakami i nic z tego nie będzie. Czas pokaże.
-
Od tego wszystkiego zaczęły się u mnie problemy ze snem. Trudno mi zasnąć, bo wspomnienia wracają i ciągle o tym myślę. I na co mi to było...
-
Beatka, spotykacie sie ponownie?
-
Beatka! Jak miło? Pisz co u Ciebie? Bardzo tesknilismy! :-)
-
Gość 10 lat, niesamowicie mi przykro. Ubolewam nad Toba. Twoja historia jest jak z bajki. To poznanie. ..Aż trudno uwierzyć ze tak to sie potoczylo. W jakim wieku on ma dzieci? Co on czuje do zony? Jakie sa ich relacje? Przepraszam ale 10 lat bycia razem to juz jak małżeństwo.
-
Gość przykro mi ze tez przez to przechodziłas. Nie chciałam Cię skrytykować. Przepraszam jeśli urazilam Cie. Po prostu obronilam swoje zdanie bo zarzucilas mi ze każe jej zwiednac na ławce rezerwowej. A czas jest chyba najlepszym lekarstwem bo cóż innego mozna w takiej sytuacji począć. Do specjalistki mi daleko ale cos wiem na ten temat i wszystko bym oddała zeby jednak takiej wiedzy nie miec.
-
Zeby to było takie proste. Sam seks. Czasem mimo szczerych chęci po prostu nie udaje sie, bo rozmowa, czułość, namiętność, gesty robią swoje. I wpadamy nie wiedząc kiedy w sidła amora. Czasem wydaje sie ze trzyma sie rękę na pulsie, ze jest kontrola nad emocjami, a to bywa złudne.
-
Wstrzymaj sie z jakimikolwiek działaniami. Nie wpadaj w panikę. Teraz czas gra główna role i pozwól mu zadziałać. Ochloncie, niech emocje opadną i zobaczysz co dalej. Ja tak postanowiłam i mam nadzieje ze czas wpłynie pozytywnie. Póki co tego sie trzymam. Jeśli po pewnym czasie okaże sie ze ani Ty ani on nie jesteście w stanie zyc bez siebie to moze faktycznie jesteście sobie przeznaczeni. Wtedy pomyślcie na spokojnie co dalej. Teraz daj sobie czas. Ja tak zrobiłam i liczę na efekty które sprawia ze bede szczęśliwa, czy z mezem czy z kochankiem. Niech to bedzie próba dla każdego.
-
Ochloniesz i bedzie lepiej. Najgorsze sa pierwsze dni i początki. Tylko musisz byc silna. Przeczekać. Wiem co mowie. Ja silna nie jestem i to mnie kosztuje kolejna dawkę cierpienia. Wspomnienia wracają z koszmarnie wielka siła. Za duzo pięknych chwil i człowiek żałuje i rozkleja sie na amen. Mysle ze on jest w tak złym stanie, moze w szoku ze byłaś tyle lat obok a teraz powiedziałaś dosc, ze facet majaczy i traci zmysły. Myśli ze szantażem Cie zatrzyma bo z miłości nie pozwolisz mu na inna kobietę.
-
Były kochanku, udało Ci sie pokochać szczerze Twoja partnerkę? Gdybym ja po jakimś czasie miała spotkac sie z kochankiem tylko na kawę na zasadach dobrej znajomosci to bym chyba umarła z bólu, nie wytrzymałabym chłodnej i obojetnej relacji. A moze Twoja kochanka ma cicha nadzieje na wznowienie romansu? Nie chce palić mostu za sobą?
-
Były kochanek, na co liczy Twoja kochanka inicjując spotkanie? Co daje jej ten kontakt? Czy po Waszym romansie zwiazales sie z kimś? Czy jestes sam?
-
Były kochanku, w sumie mogę podjąć ostatnią batalię o moje małżeństwo. Ostatni raz spróbować. Może się uda, a może nie. Tego nie wiem, ale jeśli nie spróbuje to się nie dowiem. Martwi mnie jednak fakt, że jeśli podejmę tą walkę i przegramy z mężem to kochanek nie będzie czekał ( bo niby czemu, on też chce szczęścia i w tym czasie kiedy jak będę próbowała z mężem może sobie kogoś znaleźć). Ale co ma być to będzie.
-
Chyba czas teraz gra decydującą rolę. Nie wiem ile mam go sobie dać. Mogę spróbować odratować moje małżeństwo, podjąć walkę ten ostatni raz. Nie wiem czy teraz to możliwie bo moje uczucie do kochanka jest za świeże i za mocne, a to utrudnia zaangażowanie się w małżeństwo. Jeśli się nie uda- odejdę. Nawet jesli miałabym byc sama. Jeśli się uda to zostanę. Jedno z dwóch. Pewna osoba mi tak radziła, żebym tak zrobiła. Z drugiej strony mogę rzucić to wszystko w cholerę i raz w życiu zaryzykować. Szanse sa 50/50. Albo sie uda albo nie.
-
Żeby była jasność kontakt mamy jedynie tel. Póki co nie spotykamy się, ale gdyby miało do niego dojść bardzo bałabym się tego spotkania. Niektórzy mówią, że zostawił mnie w najgorszym momencie zamiast być dla mnie wsparciem. Myślę, że zrobił to po to, żeby mnie zmusić do odejścia, żebym szybciej podjęła decyzję, ale to jest cholernie trudne, bo ja mogę stracić wszystko a on nic ( jest singlem). Odszedł też, bo miał dość. Chciał coś zbudować, stworzyć prawdziwy związek,a ja go zbywałam, bo wciąż tkwiłam i tkwię w małżeństwie.
-
Trochę się łudzę, że może jak minie trochę czasu to inaczej spojrzę na to wszystko. Teraz to jest za świeże, moje uczucie za mocne. Nie potrafię udawać.
-
I dziękuję za każdy głos, wsparcie, za wszystkie rady. Dzięki Wam mogę się wygadać i zawsze jest trochę lżej.
-
Musze dać sobie trochę czasu. Chyba nie ma pośpiechu w takich tematach. Jeśli kochanek mnie kocha to zaczeka, da mi czas na dojście do siebie i przemyślana decyzje. A jeśli nie kocha prawdziwie albo poznał kogoś to całkowicie kopnie mnie w tyłek. Czas pokaże. Chociaż zawsze wydawało mi sie ze to on mocniej kocha, był zdolny do ogromnych poświęceń. Ktos dobrze napisał: czas jest moim sprzymierzeńcem. Życie pokaże co bedzie. A najbliższa przyszłość pokaże czy jestem w stanie zyc z mężem czy nie jestem. Jeśli nie bede, odejdę. Bo to moje życie i nikt go za mnie nie przeżyje. Czasem trzeba byc egoista jeśli wazy sie własne życie. Czy mój tok myślenia jest dobry? Czy majacze jak potluczona?
-
Nie mamy dzieci to plus. Bedzie łatwiej i szybciej w razie rozwodu. Z jednej strony boje sie podjąć ryzyka. Obawiam sie ze moze mi sie nie ułożyć, ze kiedys kochanek mnie zostawi bo ponoć karma wraca. A z drugiej strony chce byc szczęśliwa, kochana i szanowana. Jasne ze maz moze kiedys mnie zostawić. Teraz to bym sie moze cieszyła z takiego obrotu sprawy ale takie rzeczy przychodzą z nienacka.
-
Gdyby nie było kochanka to chyba nie myslalabym o rozwodzie bo jestem z tych kobiet które nigdy nie były same i nie wiem czy umiałabym zyc jako singielka. Ale prawda jest taka ze mój maz to wiecznie dorastający chłopiec z bogatego domu, rozpieszczony i nauczony ze wszystko ma byc za niego zrobione. Maminsynek. I niezle sie wpakowalam. Kiedys zakochana patrzyłam przez palce i przemykałam oko na wiele rzeczy, ale klapki po ślubie szybko spadły z oczu. I zaczęło sie użeranie. I to był powód nowego mężczyzny w moim życiu.
-
Widzę, że nam się Arancia wkręca...
-
On jest bardzo kreatywnym romantykiem. Wyobraźnie to on ma.
-
R jak R, brak szacunku przejawia sie w tym ze jak prosze i mowie to ma to gdzieś. Całe życie był rozpieszczany i wyręczany i najchętniej obarczył by mnie wszystkim. Wykorzystuje jak moze i nawet nie podziękuje. Jest maminsynkiem. Madzia, co to za niemiła sytuacja? Nie bądź taka tajemnicza.
-
Madzia, co sie stało?
-
Mckanzie, nie przejmuj sie krytycznymi opiniami. Każdy ma jakies doświadczenie. Kobiety od których odszedł maz dla kochanki beda Cię potepialy, ale kobiety które sa kochankami żonatych beda Cię wspierały i współczulnego Ci jednocześnie. Punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia. Ja Cię nie skrytykuje bo Cię rozumiem choc nie byłam nigdy w takiej sytuacji. Kochasz i zrobisz wszystko zeby byc szczęśliwa. Mój kochanek jest kochankiem mężatki. Jest mi go żal i wiem za momenty ze cierpi tak samo jak Ty. Często rozmawiamy o moim rozwodzie. On tego chce. Ja tez ale mam wątpliwości czy słuszna decyzje podejmę. Prawda jest taka ze tez go kocham. Życze Ci duzo sił!
-
Faceci ja Wam zazdroszczę takiego luznego podejścia. Gość dlaczego zerwałes? Napisz cos wiecej.