emaiko
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez emaiko
-
ja niestety znowu palę :(
-
ok, ale ten wewnętrzny spokój bywa zwodniczy :P
-
jestem też, ale strasznie dziwne to forum, tzn maila przychodzą poczwórnie z inf o wpisie, po wejściu w odnośnik ląduję na 1 str forum a i czasem zdarza się, że mimo maila wpisu nie ma. Wrrr :P
-
lubisz 1 września... a ja właśnie 1 września 15 lat temu zaczęłam palić :P Dzisiaj 9 dbp :) Trzymam za Was kciuki (i za siebie też ) :)
-
o ja , po 6 latach.... Dobrze, że teraz szybko chcesz rzucić, może będzie łatwiej niż po np. roku. Trzymam kciuki.
-
Marcin, po takim czasie jeszcze potrzebne są wspomagacze? Ja wcinam tak-taki i żelki haribo, aż wczoraj szukałam w google 'czy można przedawkować tik-taki?' :) ważne, że również kolejny dzień bp i kolejna bezsenna noc :P
-
świetnie Marcin :) a co do pralki, to ja pierwsza kopnęłam, więc to był odwet :P
-
minie Słońce, minie :) ja dzisiaj śmieję się jak głupi do sera i nie wiem czy to od tego pierd....ęcia pralki czy od niepalenia :) ważne, że humor dopisuje :)
-
odkuleczkujemy się jak się przyzwyczaimy do niepalenia, tzn jak to będzie takie naturalne :) Dobrze, że tic tac ma 2 kalorie, bo to mój główny składnik diety od ostatnich 5 dni :)
-
a o kg nie wspomnę :P mam 164cm i 62,5kg - przytyłam po tabletkach na tarczycę a teraz jeszcze się objadam po rzuceniu fajek. Wrr, ale będę się martwić gdzieś za dwa tygodnie jak już się wewnątrz trochę uspokoi.
-
zgadza się :) frajerzy w jej ustach - fajnie to brzmiało - uśmiech na twarzy sam się pojawiał. Tak na dokładkę kopnął mnie dzisiaj prąd z pralki. Masakra. Odkładałam kupno nowej, ale już dłużej nie mogę. Ja pierdziu, jaki to był szok. Pierwsza myśli (bez cenzury): Kopnęło mnie!!! Rzeczywiście mnie kopnęło. Jak to boli. Przeżyję. Co teraz. :) Zadzwoniłam do męża - z zawodu elektryka - zapytać się czy przeżyję, ale nie odebrał :P Ten prąd mnie tak naładował, że energii mam za stu :)
-
fajny filmik, dzięki :) Ja dzisiaj zaczynam czuć radość z niepalenia, ale faktem wczoraj się złamałam na chwilę :P w momencie jak paliłam tamtego papierosa, przed oczami zobaczyłam wszystkie niewypalone przez te dni fajki (wtedy ok.70) i uświadomiłam sobie jakie to jest durne, i że jak wezmę następnego papierosa, to znowu będzie tona fajek a nie 1 czy 10. Wyobraziłam sobie, że przez te 4 dni wypaliłam te papierosy, jeden po drugim, blee. Dopiero wtedy zrozumiałam jaką ilość toksyn wpuszczam do organizmu. Zauważyłam jeszcze, że osad na języku, którego nie umiałam się pozbyć od wielu lat, zaczyna znikać. Zszokowało mnie to, bo to dopiero 4-ty dzień wczoraj był. Więc puknęłam się w czoło i nie zeruję licznika, bo nie żałuję tamtej fajki - oczyściła mój umysł ze złudzeń i skończył się psychiczny głód. Już mnie nie telepie, bo zdałam sobie sprawę z tego absurdu :) Pozdrawiam i trzymajcie się :)
-
dodob... wyobraź sobie, że jak przeczytałam, że się złamałaś, to Ci pozazdrościłam, że paliłaś... Ja ciągle walczę. Niby jest trochę lepiej, ale walka jest. Chciałam, żeby chociaż mi się przyśniło palenie, ale nieee :P Ciągle mam tego aniołka i diabiełka na ramionach i co minutę chcę iść za innym :) Co do plusów, które zauważyłam przez te 3d11h niepalenia : -źle śpię, ale mimo wszystko budzę się wyspana, a wcześniej nawet po 10h spania byłam rano niewyspana -bardziej nawilżona skóra , zauważyłam to wczoraj wieczorem, bardzo miłe wrażenie -lepszy węch - nawet perfumy, które myślałam, że się nie trzymają na mnie, jednak się trzymają :) -uznanie w oczach palącego męża :) - nawet wczoraj pozmywał sam z siebie (była w szoku, chyba czuje się winny, że pali :) ).
-
Też z tego założenia wychodzę i jem jak szalona :P Paluszki, tik taki, żelki i kawaaaa :) Jest ciężko, bardzo ciężko, ale trzymam się :)
-
hejka, dziś mój trzeci dzień bez nawet jednego macha. Oto statystyki z quit counter: mEmilia - Free and Healing for Two Days, 17 Hours and 7 Minutes, while extending my life expectancy 4 Hours, by avoiding the use of 54 nicotine delivery devices that would have cost me 33,92 zł. Oczywiście korci mnie strasznie i walczę sama ze sobą, ale tak jak przez pierwsze dni myślałam o fajkach 60 razy na minutę, to teraz może 45 razy :) czyli jest progres. Trzymajcie się dzielnie :)