asik56
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez asik56
-
słońce jutro na bieżni przebiegnę dodatkowy km (więcej nie dam rady:) za Ciebie:) pozdrawiam
-
izulek cofnęłam się do wpisów jak pisałyśmy o siłowniach i to zaszyfrowana miała 83,1 i ją w myślach na siłowni goniłam:) a nie Ciebie:) pozdrawiam
-
słońce jak masz @ i bóle brzucha może odpuść sobie 1dzień... mięśnie i tak muszą odpocząć, do tego brzydka pogoda..., a jak jednak zdecydujesz się na bieganie to tak bardziej lajcikowo...nie ma co przesadzać (no i dzisiaj nie ćwicz brzuszków:)
-
cześć widzę, ze na tym wątku oprócz tego, że dietetycznie to jeszcze aktywnie się zrobiło;) super! ja dzisiaj też aktywnie... Najpierw góry (na szczycie zrobiliśmy ognisko i wcześniej zaopatrzyłam się w piersi z kurczaka:) wszyscy piekli kiełbaski a ja fileta wrzuciłam w ognisko - na żar (obwinięty był w złotko) i po chwili był gotowy...pycha), potem rower z dzieciakami i teraz leżę padnięta (po kolacji sałatkowej z mielonym z indyka;) ... czyli dzień bez grzeszków. Jutro się zważę, bo dzisiaj nie miałam nawet czasu rano.
-
czarnula, dziewczyny napewno macie racje, i ja o tym wiem, wiem też, że przez to, że mam czasami dziwne nawyki jedzeniowe (pewnie od wiecznych diet), dlatego miewałam napady słodyczowe... Ja popadam ze skrajności w skrajność, ale na szczęście czym jestem starsza tym zdrowiej już do tego podchodzę...
-
ja też tak wolę, ale moja rodzinka nie (do tego to chudzielcy - mąż mniej, ale dzieci mogą jeść i jeść i są ciągle chudzi, więc kalorii im nie oszczędzam)
-
ja nie ściągnęłam skórki, bo warzywa z ziemniaczkami w tym sosie to dla rodzinki (ja tego nie jem bo za tłuste). Jak dla siebie robię kurczaka to też bez skórki, ale swoich chudzielców chciałam podtuczyć (i tak im lepiej smakuje-staram się ich nie obciążać swoją dietą). Ja dzisiaj, ponieważ jest ze skórą wyjadam tylko środek (i to piersi, resztę oni:) , ale napewno bardziej dietetyczny byłby bez skóry...
-
zrobiłam dzisiaj szybki obiad (zazwyczaj takie robię;) tzn.szybkie). Kupiłam kurczaka,posoliłam, posypałam majerankiem, do środka napchałam mu cebuli, marchewki, czosnku, wrzuciłam na głęboką patelnie, dorzuciłam mnóstwo marchewki, brokuła, podlałam min.wodą, bo zaraz kurczak puści soki, duszę pod przykrywką, na koniec dorzucę pieczarki (w całości, tylko umyte, takie w sosiku z kurczaka są pyszne) i ja będę miała dietetycznego kurczaka (tłuszcz się wytopi), a rodzinka zdrowy sosik z warzywami. Wszystko zrobione na 1patelni, więc mycia też mało;) Dla rodzinki dorobię tylko ziemniaczki... hmmm...ziemniaki też zaraz dorzucę na patelnie(z 3-4, bo więcej mi się nie zmieści;), to pod przykrywką się uduszą i nie będzie garnka do mycia po ziemniakach, a one przejdą w smaku warzywami, kurczakiem, pieczarkami...
-
dziewczyny dlaczego nie zrobicie sobie stopki? Łatwiej się czyta jak wiadomo kto od kiedy jest na diecie, ile waży itp... zajmuje to dosłownie 1minutę;)
-
przecież zdaję sobie sprawę, że to, czy schudnę szybciej, czy wolniej, czy ktoś będzie szybciej lub wolniej ode mnie chudł nic w moim życiu nie zmienia. Chudnę dla siebie (a ciałko ujędrniam dla mężusia;)... tylko chyba miło sobie tak pożartować...
-
słońce ja myślę, że z tym "gonieniem się" to takie miłe, żartobliwe, służące motywacji... przynajmniej tak jest z mojej strony...
-
hej, nie byłam na wątku od wczoraj, a tu tyle do czytania (fajnie). Ćwiczenia z dziećmi to super sprawa. U mnie sprawdzała się jazda na rowarach (starszy sam, młodszy u mnie w siodełku - dzieci były zachwycone i do dzisiaj słyszę "mamo chodźmy na rower", tyle, że od 2-3tyg.mój młodszy też chce już jeździć po trasach rowerowych na swoim rowerze, więc mniejsze kilometry trzaskamy). Ciuchy w szafie mam w trzech rozmiarach (w każdym pełna garderoba;), bo niestety skaczę po tych rozmiarach...) Teraz noszę ten najwyższy (42-44), ale zamierzam niedługo wchodzić znowu w 38-40). Na szczęście porozdawałam dawno rozm.46, w który wbijałam się na końcówce ciąży;) i do niego nigdy już nie wracałam! Co do mojej siłowni to wczoraj byłam i było rewelacyjnie (to uczucie zmęczenia, to że w końcu ćwiczę a nie mówię, to, że będę miała jędrne ciałko itd...). Jak kładłam się spać czułam, że dzisiaj nie będzie lekko, i rzeczywiście tak było...zakwasy. Zawiozłam dzieci, wzięłam na wszelki wypadek torbę na siłownie i okazało się, że tak się rozruszałam, że znowu poszłam godzinkę poćwiczyć... właśnie jestem po i jutro znowu idę:), zaszyfrowana i słońce uważajcie, bo Was gonię z wagą... Aktualnie mam 86,7 (było 86,2, ale skoczyło;( ), dorzuciłam ćwiczenia, więc mam nadz., że tą 7 z przodu pod koniec tego m-ca zobaczę;) ;) ;) Miłego dnia
-
dzisiaj spadek aż 0,5kg (wczoraj był wzrost o 0,2). Poprawiłam stopkę w swoim profilu i właśnie zdałam sobie sprawę, że 5kg już za mną (kolejny mały sukcesik - pierwszy to było zdecydować się na dietę i ją utrzymywać;) ). Ten, kto czyta moje wypowiedzi to wie, że święta nie byłam;) Robiłam więcej dni PW niż samych P (jestem na dukanie), podjadałam trochę owoce, czasami i też mały słodycz się trafił, ale nigdy po grzeszku nie rzucałam się na niedozwolone jedzenie, tylko mówiłam sobie, że ok: podjadłam, było miło i nadal dietkowałam. Oczywiście było też dużo dni bezgrzesznych, małe, drobne odstępstwa tylko się zdarzały, nie były codziennością. miłego dnia
-
kleo jak czytam Twoją powyższą wypowiedź to aż mi lepiej, bo też mam podejście, że jak raz na jakiś czas (nie codziennie!) podjem coś w małych ilościach na co kiedyś rzuciłabym się bez opamiętania to nic strasznego się nie stało! Po prostu przez sekundę "było miło", zapominamy i dalej ładnie dietkujemy;)
-
czarnula to dużo zdrówka i wypoczywaj!!!!
-
no to dzisiaj ja poleciałam... poszłam z dziećmi na festyn i skusiłam się na kiełbaskę z grila (wmawiałam sobie, że pewnie tłuszcz się wytopił i jest chuda;) -chleba nie jadłam, a potem jeszcze........ mały serniczek... i to napewno nie dukanowski.... tak, że resztę dnia wcinam tylko biały serek odtłuszczony i fileta z piersi i jak pogoda się poprawi(bo zaczęło padać) to pojadę z dziećmi na rower. doła nie mam, ale trochę mi szkoda ;( , bo ostatnie 2dni naprawdę byłam grzeczna
-
izuś sto lat i takiego lepszego nastawienia do diety jak dzisiaj! evka cieszę się, że koncentrat wyszedł pyszny-tym bardziej, że nie ma przy nim prawie roboty:) (ja muszęsię przyznać, że do zimy mój pewnie nie dotrwa, bo co chwilę otwieram słoiczek i robię sobie np.pomidorówkę tzn.ten koncentrat z rosołkiem warzywnym lub lekkie mięsko z tym koncentratem-pycha. To jest moje pogotowie jak coś za mną chodzi...) W kolejny czwartek znów mam rynek, więc chyba go dorobię (dodam tym razem cukinię i paprykę - inny smak, trochę inne witaminki i na dni PW będzie:) a nic nie smakuje jak domowe przeroby, w których nie ma chemii, a jest duuuużo warzyw i zdrowia. Za bardzo nie lubię się babrać w słoikach, ale przy tym przecierze nie ma prawie pracy:)
-
Iza w diecie nie można zbyt dużo myśleć, analizować, szukać wytłumaczeń-trzeba sobie powiedzieć "nieważne dlaczego, wiem jedno CHCĘ BYĆ CHUDSZA, a żeby to osiągnąć NIE MOGĘ się poddawać" Łatwiej przechodzić dietę jak się pozytywnie do niej nakręci, zajmie się czymś miłym... ps. tak sobie to wszystko czytam i myślę, skoro to wszystko takie łatwe to dlaczego sama się tak zapuściłam:) :) :) ale teraz mam fazę wielkiej motywacji
-
być może brakuje Ci magnezu (wtedy ma się cholerną ochotę na słodycze...) jak mi się chce słodkiego to pod ręką też mam serek biały lekki, który mieszam z jog.naturalnym, słodzikiem i ulubionym olejkiem do ciasta (waniliowy, migdałowy, pomarańczowy - w zależności na co mam ochotę), można też dodać kakao wtedy jest namiastka czekolady i siadam sobie z taką słodką papką i objadam się, aż mnie zemdli:) na zachcianki trzeba zawsze mieć coś pod ręką (czego przygotowanie zajmie nie dłużej niż 2-3min.) czasami też robię sobie kisiel z dużą ilością słodziku-cokolwiek-oby było słodkie:)
-
izulek to postaraj się nie dopuszczać do sytuacji, że jesteś głodna... wiem, że łatwo się pisze, a trudniej zrobić, ale jest kilka zdrowych sposobów na oszukanie się: przede wszystkim objedz się warzywami, rób sobie małe uczty z tego co lubisz a jest zdrowe i lekkie i jak będziesz najedzona podczas karmienia małego to nie będzie tak Cię kusiło... pomiędzy posiłkami pij dużo wody, abyś była "pełna". Ja np.dzisiaj po obiedzie miałam taką ochotę na coś (sama nie wiedziałam na co, mimo, że obiadem objadłam się na maxa) ), że cały czas zaglądałam do lodówki w poszukiwaniu "czegoś" i jeszcze chwila a skończyłoby się w szafce ze słodyczami, ale obrałam marchewki (które lubię), schrupałam kilka, wypiłam ulubioną herbatkę i od razu było mi lepiej:) pomimo diety trzeba się rozpieszczać zdrowymi produktami i zawsze mieć coś na podjadanie (u mnie są to marchewki:) )
-
dzięki za odpowiedzi, czyli nadal będę je jadła, ale teraz przynajmniej bez wyrzutów...bo cały czas mam w głowie, że na dukanie nie można owoców... mam nadz.tylko, że w biedronce nie pojawiły się na chwilę, tylko zostaną w dłuższej sprzedaży, bo nigdzie indziej ich nie widziałam (np.w Tesco są chyba tylko jogobelle i jogobelle light-brak tych jogobelli 0%)
-
efcyk jestem, jestem na dukanie (już drugi raz) Ok.3lata temu schudłam 12kg w 4m-ce i ładnie trzymałam się przez 2lata, a potem powolutku, powolutku wracało i niestety 10kg wróciło...głównie słodycze:) , więc znowu wzięłam się za siebie. Kiedyś byłam bardziej restrykcyjna i jak Dukan pisał bez owoców to było bez owoców, ale chyba gdzieś wyczytałam, że podobno w jednej z najnowszych książek dopuścił już takie jogurty...) Cholernie brakuje mi owoców (nabiał lubię , mięso i warzywa uwielbiam, więc to dieta dla mnie, bo zawsze miałam problem z "mniej jedz") odchudzam się od zawsze i po tylu latach nabrałam przynajmniej jeden zdrowy nawyk-jem lekko - moja waga to zasługa słodyczy. Nawet jak tyłam to mój obiad wyglądał sałatka+ lekkie mięso (bez tłuszczu) a na deser... cała czekolada (i w ciągu dnia na tej ilości słodyczy się nie kończyło:( Ze słodyczami na dukanie sobie radzę, ale owoce (takie słodziutkie, pachnące, soczyste) wiecznie coś mi szeptają i czasami kuszę się na nie...
-
dziewczyny co myślicie o jogurtach owocowych odtłuszczonych i bez cukru??? znalazłam ostatnio (w Biedronce po chyba 0,79zł) jogobellę 0% słodzoną słodzikiem, zawartość owoców 9%, a skład białek, węglowodanów i tłuszczy jak w jogurcie naturalnym light (mój jog.nat.light ma węgl+tłuszcz=6,2; białko 4,9 a jogobella owocowa z biedr. ma węgl+tłuszcz5,1; białko 4,3. Przyznaję, że ją podjadam, ale nie samą, tylko mieszam (np. chudy twaróg 250g, mały jogurt naturalny light i mały jog.owocowy ten jogobella, dodaję też troszkę słodzika). Wychodzi super papkausmiech.gif o owocowym smaku i zapycham się nią na słodkousmiech.gif Tylko uwaga:są jogobelle 0% słodzone cukrem i mają dużo więcej węglowodanów. Dodam, że jestem na dukanie...
-
ten wyżej wpis to ja...tylko byłam wylogowana :) Jaka motywacja tu na forum panuje...aż miło poczytać... Mi jakoś nie chce się ćwiczyć, ale jak jeszcze trochę schudnę, to ciało sflaczeje i będę musiała ruszyć tyłek. Na razie tylko bieganie za moimi dwoma urwisami (5i6lat), czasami rolki, rower, tenis (ale taki na poziomie 6latkausmiech.gif . Dobrze, że dzieci mam aktywne i pogoda dopisuje... Zaszyfrowana "górki" są ekstra odskocznią od codziennych ćwiczeń! Idziesz pomiędzy tą przyrodą i nawet się nie spostrzegasz a tu już tyle kalorii zgubioneusmiech.gif Mnie często mąż wyciąga na weekend, bo lubi się wspinać i chcemy trochę zmęczyć dzieci, żeby poszły szybciej spać-ale to są górki na 3-4godz.wędrówki...jednak jak dla mnie wystarczy. Życzę ładnych widoków (a takie będą napewnousmiech.gif )
-
a ja ćwiczę mięśnie w kuchni:) właśnie robię przeciery pomidorowe do słoików, aby w zimie było trochę natury... jestem pełna podziwu dla "niepodjadających". Waga Wam to wynagrodzi:) ja przyznaję się bez bicia, że często mam dni bez podjadania, ale zdarzają się też "z podjadaniem"-jednak drobnym-wtedy też się nie poddaję i mówię sobie trudno-zamiast zrzucić kilogram, zrzuce 0,8kg:)