Mam 24 lata, jestem od roku z chłopakiem. On ostatnio przestał się starać, przynajmniej tak mi się wydaje, kiedyś pisaliśmy dużo, wyznawał mi często, że mnie kocha, że tęskni itd. Teraz prawie w ogóle nie pisze. Jak już pisze to mam wrażenie, że jest taki oschły, pisze bez uczuć, tak jakbym była mu obojętna. Chciałam, żeby znowu zaczął się starać i napisałam mu sms-a, że lepiej będzie się rozstać. Myślałam, że powalczy o mnie, że zacznie mu zależeć na nowo. A on wręcz przeciwnie, powiedział, że skoro tego chce, to ok. Później mu wyjasniłam sytuację i się zeszliśmy, powiedziałam mu, że chciałam tylko, żeby zaczął na nowo się starać, że tak naprawdę nie chciałam z nim zrywać bo go kocham. Sprawa ucichła, on był ciągle obojętny. Jakiś czas potem gdy siedzieliśmy i rozmawialiśmy, on mi powiedział: "Nasza miłość wygasa". Od tamtej pory nie potrafię cieszyć się spotkaniami z nim. Mam wrażenie,że jemu jest ze mną źle, już nie cieszy się tak jak kiedyś, jest zupełnie inny. Podczas seksu czuje się okropnie, ciągle mam w głowie te słowa, zaczęłam się go wstydzić, nie wiem co mam mówić, mam takie dziwnie uczucie. :( Problem jest w tym, że on mi bardzo pomaga w remoncie mieszkania, kładzie płytki, fuguje, praktycznie robi wszystko. Znajomi mówią, że on w ten sposób się stara. Chce mu zapłacić za to, on nie chce tych pieniędzy. Ale czy to mieszkanie to oby napewno jego starania, może robi to z litości, bo ja mam ciężką sytuację życiową. Co ja mam o tym myśleć?