Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

iwcia10

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Posty napisane przez iwcia10


  1. Madzia ja w pracy zawsze wymyslalam ze zaczely mi sie kobiece problemy. Przy pierwszym transwerze mialam problem z wolnym i poszlam do pracy czego bardzo zaluje bo do dzisiaj sie zastanawiam czy to nie zadecydowało. Przy drugim juz nie ryzykowalam. Powiedzialam ze wykryli mi polipa i musze miec usunietego na wczoraj bo może pękac itd itd. Mialam transwer w srode i bralam urlop bo powiedzialam ze po zabiegu musze lezec bo moge krwawic. Kolezanka miala wtedy zaplanowany urlop i strasznie sie z tym czulam dlatego jej powiedzialam prawde bo by sie na mnie obrazila ze musi przyjsc za.mnie do pracy gdzie planowala urlop na te dni od dluzszego czasu. Jak sie dowiedziala ze mam miec transwer to juz nie bylo zadnego problemu z wolnym. Ja Ci odradzam po transwerze prace ale oczywiscie to Twoj wybor. Wymysl sobie cos i tyle, praca jest wazna ale potem możesz sobie pluc w brodę tak jak ja.

  2. Helen u nas wszystko dobrze, oby nie bylo gorzej to nie będę az tak narzekac:) Ty lada moment bedziesz miala swoje szczescie:) pisz od razu jak juz bedzie po. Hope ja kiedys chodzilam do kosciola co niedziele, moze nie tyle zw bylam bardzo położna ale tak bylam nauczona w domu. Od kiedy kosciol ingeruje w to co nie powinien chodze czasami, ostatnio bylam na swieta i teraz tez pojde na swieta. Zacznie sie lato to zaczne chodzic z dzieckirm wozkiem ale to bardziej w ramach spaceru niz poboznosci. Nie spowiadam sie od jakiegos czasu, znaczy spowiadam sie ale w myslach odmawiam to co mialabym powiedzieć ksiedzu. Skoro Bog jest wszedzie, wszystko widzi i slyszy to moją spowiedz rowniez prawda? Nie czuje potrzeby mowic ksiedzu o swoich grzechach gdzie niejednokrotnie on ma ich wiecej niz ja. Do kosciola nic nie mam ale do jego pracownikow owszem. Niech sie zajmą tym co powinni a nie decyduja w sprawach ktorych nie powinni. O mieszaniu sie w polityke juz nawet nie wspomnę, in vitro dopiero bo jak słyszę tych gamoni co opowiadaja to żal mi tych bezmózgów. Kiedys powiem dziecku ze jest z in vitro i niech sam zadecyduje czy chce o tym informowac otoczenie i czy chce zostac nadal katolikiem. Jaką decyzje by nie podjął to go popre, dlaczego na sile mamy chodzic tam gdzie nas nie chca i uważają ze pozbawiamy dzieci zycia bo mrozimy zarodki? Gamonie nie pojmuja ze po to je sie rowniez mrozi zeby wlasnie nie zabijac a wykorzystac pozniej. Kosciolem to sie akurat niw przejmujcie:) ostatnio zagotowalam sie jak ten zlodziej z Torunia dostal tyle milionow a odebrali refundacje...zgroza.

  3. Gość ja tez mialam momenty zwatpienia ze będę mamą. Przy pierwszej inseminacji bylam pewna ze się uda a tu wielkie rozczarowanie, potem kolejna i kolejna bez skutku. Kolejny krok in vitro o ktorym wczesniej nic nie wiedzialam dopóki nie podjelismy decyzji ze próbujemy. Podchodzac myslalam że to pewniak az nie dostalam prosto w twarz wynikiem hcg 0. Po tym bylam nastawiona ze sie chyba nigdy nie uda i bardzo to przezywalam ale mąż mnie postawil do pionu ze próbujemy dopóki starczy sił i kasy. Mnie na szczescie ominęły te wszystkie badania o których teraz piszcie, straszne koszta i w ogóle:( nie pozwolcie żeby starania pogorszyly relacje w Waszym zwiazku bo i tak czesto bywa. My trzymalismy sie wersji ze jesli nie bedzie nam dane byc rodzicami to zrobimy wszystko żeby nie odbilo sie to na naszym malzenstwie. Postanowilismy ze jesli bedziemy we dwojke to bedziemy sie kochac jeszcze mocniej i milosc którą mielismy dla dzidziusia podzielimy dodatkowo na siebie. Moze mam inne nastawienie ale byla bym w stanie pogodzic sie z tym ze nie będę mamą. Wiem ze to ciezkie ale dla mnie do zaakceptowania. U nas byla tez opcja adopcji no ale udalo się i Wam życzę rowniez dzieciatka bo od kiedy jest z nami nie ma nic wazniejszego. Uda sie i Wam tylko kazdy ma swoj czas.

  4. Gość za pierwszym razem udaje się nielicznym. Mi sie udało za drugim razem i sama widzisz ze to nie jest reguła. Naszej rekordzistce z forum udalo sie za dziesiatym podejsciem takze musisz zmienic trochę nastawienie. Była tutaj Malisia ktora ma coreczke z in vitro przy pierwszym podejsciu a teraz przy probie o drugiego dzidziusia nie powiodlo sie trzeci raz. Kazdy przypadek jest inny i nie mozna jednego z drugim porownywac az tak.

  5. Basik trzymaj sie! Gosc , Catarina miala podany jeden zarodek bo sprawdzilam a my po dwa. U mnie z blastkami taka sama sytuacja bo na dwa przyjął sie jeden. Kazdy ma inne zdanie ale ja balabym sie czekac do piatej doby na transwer ze zarodki nie dotrwaja. Jesli jest podany dwudniowy tez są szanse pol na pół. Albo przestanie sie rozwijac albo ładnie sie zadomowi w brzuszku tak jak miala to wlasnie Ani ani. Dobrze ze podali jej ten jeden wczesniej bo reszta nie dotrwala do piatej doby a ten jeden zadomowil sie w wiadomo ze lepszych warunkach niż w laboratorium.

  6. Gość musialabym poszukac w papierach jakie mialam zarodki ale ja na to az tak bardzo nie patrze. Sa dziewczyny ktore maja piekne zarodki i zasen sie nie zaklimatyzuje a sa takie ktorym przetrwa jeden słaby i jest z niego dzidzius. Jak ja podchodzilam z trzema dziewczynami z forum to im sie udalo za.pierwszym razem jednej w drugiej dobie drugiej w trzeciej dobie a mi z zamrozonej blastki. Mialysmy podane z Malinka po dwa zarodki a tylko i tak jeden przetrwal. Dla mnie jest to loteria ale na jakosc zarodkow nie patrze bo wiadomo ze sa oceniane tylko zewnetrznie. Embriolog wybierajac najlepsze sugeruje sie ich rozwojem wizualnie i wybiera najladniejsze ale jak silny jest to juz nie mogą sprawdzic dlatego ja jestem zdania ze zawsze lepiej bedzie mu w brzuszku wczesniej.

  7. Helen jak to leci, juz dziewiąty miesiąc:) noe tak dawno ja rodzilam a jutro moj szkrab ma 7miesiecy. U nas dobrze, Szymek juz siada i nie ma mowy o lezeniu na plecach. Jak go postawie i sie czegos trzyma to chwilkę nawet stoi. Ogolnie czas zasuwa nanprzod i juz sie stresuje powrotem do pracy bo bardzo bym chciala pobyc z nim jeszcze w domu, tyle lat na niego czekalismy i chcialabym byc przy nim caly czas przynajmniej do drugiego roku ale z jednej pensji nie da rady. Dziewczyny pod koniec ciazy pchnięcie to normalne a pod koniec i po porodzie moze byc spore. Mi az rak mocno nie puchlo ale dziewczyny ze mna na sali chodziły w skarpetkach bo nic na nogi nie mogly założyć. Pewnie wyprawki juz macie gotowe? A jak stres przed porodem? Jest juz? Ja mialam okres gdzie bylam przerazona ale juz w szpitalu tak chcialam zobaczyc moje dziecko ze stresu zero i czekalam zeby juz mnie zabierali. Dzien cc mimo iz byl ciezki to wywołał takie emocje ze stal się najpiekniejszym z dotychczasowych a lzy lecialy wielkosci grochu;) kazdej z Was tutaj zycze takich przezyc. Powodzenia jutro na becie!

  8. Kicia mi nie chodzi o osoby ktore wchodzą tutaj przed podejsciem i potem są do bety i dluzej. Chodzi mi o pary ktore podchodząc do in vitro nie szukaja na necie forum na ten temat bo nie czują takiej potrzeby. Statystyk klinika nie moze sobie wymyslac takze gdzies muszą byc osoby ktorym sie udało. Przykladem jest np Basia ktorej udało sie teraz w Gyn z naszego fb a tutaj sie nie udziela.
×