Hej. Stwierdziłam że napiszę ten post, bo wszędzie spotykam się z tematem uczucia do nauczyciela, nigdzie jednak nie jest to nauczyciel spoza szkoły, jak w moim przypadku, a bardzo potrzebuję Waszej rady. No więc sprawa przedstawia się tak: zakochałam się już daaawno w swoim korepetytorze z języka włoskiego. Chodziłam do niego nie dlatego, że potrzebowałam pomocy, tylko po prostu uwielbiam ten język. Facet jest 8 lat starszy ode mnie (ja mam 18) i jest synem dyrektora w biurze mojej mamy, poznaliśmy się ponieważ mama jest z przełożonym od lat w bardzo dobrych, przyjacielskich stosunkach. No i tu zaczyna się problem: chłopak niedawno przestał mnie uczyć, bo pozdawałam już wszystkie potrzebne testy, przeszliśmy ze sobą na "ty". Świetnie nam się od zawsze rozmawiało, ostatnio zaczęliśmy się spotykać jako znajomi, niemniej jednak to w sumie ja wyszłam z inicjatywą, na szczęście nie odebrał tego (chyba...) w żadnym stopniu dwuznacznie. Teraz mam studniówkę i bardzo, bardzo, baaardzo chciałabym żeby to on ze mną poszedł. Wiem, że nie ma od dawna dziewczyny i zawsze się przy mnie śmieje że po przejściach ze swoją byłą parę lat temu chyba zostanie starym kawalerem. Problem w tym, że nie wiem jak się zachować... Facet jest dla mnie absolutnie kimś wyjątkowym, nie wyobrażam sobie, żeby teraz jak przestaliśmy się co tydzień widywać na włoskim zniknął z mojego życia.. Ale onieśmiela mnie też fakt, że jest 8 lat starszy, dlatego boję się wyjść z inicjatywą (przeszliśmy na "ty" dopiero ostatnio, nie wiem czy postrzega mnie bardziej jako swoją byłą uczennicę, czy może teraz już jako dziewczynę, która mogłaby być dla niego kimś więcej). Jak się spotykamy rozmawia nam się fantastycznie, poza tym on też opowiada mi o swoich osobistych sprawach, więc wydaje mi się że jest to dowód na przyjaźń i zaufanie. Nie wiem jednak, jak i czy w ogóle powinnam próbować przekuć to w coś więcej, tak żeby ewentualnie nie stracić w nim przyjaciela, jeżeli uzna, że nic więcej nie chce. Boję się też zaprosić go na studniówkę ot tak, żeby nie zabrzmiało to jako otwarte: podobasz mi się.. Ostatecznie do tej pory poza zajęciami spotkaliśmy się tylko dwa razy.. :/ To ogólnie bardzo otwarty człowiek, w gimnazjum w którym pracuje jest z uczniami w bardzo bliskich stosunkach, dlatego nie wiem czy jego zachowanie wobec mnie można nazwać czymś wyjątkowym... Poza tym obawiam się że nie bez wpływu mogą pozostać relacje naszych rodziców, a głównie fakt, że on zna się z moimi od dziecka i może bać się ich reakcji, gdyby coś z tego wynikło.. Proszę, poradźcie mi co powinnam zrobić :( Z góry dziękuję! :)