Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Mortisia666

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Mortisia666

    łysienie

    Cześć, u mnie zmiany na lepsze. Włosów wypada mniej. Odstawiłam wszelkie wcierki i odżywki, teraz stosuję tylko Loxon 2% - dziś mi się skończył, więc postanowiłam go zastąpić tańszym Piloxidilem (to zamiennik Loxonu). Oprócz tego 2-3 razy w tygodniu stosuję urynoterapię. 1 raz na 2-3 tygodnie robię peeling emulsją Squamax (trzeba ją długo trzymać, dlatego wiecznie brakuje mi czasu, by go nakładać) Od niedawna dołączyłam też do tego olej kokosowy (nakładany zaraz po urynie, jedno i drugie zostawiam na całą noc), zmniejszają one okrutną suchość po Loxonie. Czy wpływają na wypadanie - nie wiem, chwilową poprawę przypisuję głównie Loxonowi. Muszę powiedzieć, że Loxon stosuję w bardzo dużych ilościach, bo wcieram w całą głowę. Włosów wypada mniej, gdzieniegdzie pojawia się odrost, ale najbardziej widoczny jest niestety na ciele - głównie na twarzy, brodzie, szyi. Nie sposób usunąć tego paskudnego meszku, ale stosuję płyn konsekwentnie. Silnie na niego zareagowałam - ok. 2-3 tygodnia pojawiło się linienie, włosów wtedy wypadało 2-3 razy więcej. Potem wypadanie się zmniejszyło, a moją twarz zaczął porastać puch. Nigdy wcześniej nie miałam problemów z hirsutyzmem, ale Loxon niestety nie działa tylko w miejscu stosowania, choć odnoszę wrażenie, że na głowie również odrastają pojedyncze włoski, a z trichogramu i trichoscanu wiem, że wcześniej odrost był minimalny. Loxon zaczęłam stosować 17.09. Jakoś na początku stycznia wypadanie się zmniejszyło. Włosy nadal lecą, ale są w lepszej kondycji. Łykam tylko Gelacet. A właściwie po 1. zużytym opakowaniu zamieniłam go na tańszy genertk - Ammocon forte. Bardzo się cieszę z tej choćby krótkotrwałej poprawy, bo z łysieniem walczę już 11 lat i już dawno straciłam nadzieję na to, że cokolwiek może się w tej kwestii zmienić.
  2. Mortisia666

    łysienie

    Ja nie mogę siedzieć na przeciw lustra w domu, knajpie czy gdziekolwiek, bo zawsze patrzę tylko na włosy, jak bardzo widać prześwity. Mogę nawet nie zwrócić uwagi, że się rozmazałam, bo obsesyjnie moje myśli zaprząta tylko ta jedna rzecz. Mogłabym zmienić wiele rzeczy w swoim wyglądzie: spróbować wyciągnąć dolną szczękę do przodu (bo jest cofnięta), próbować pracować nad właściwą postawą, walczyć z rozstępami i cellulitem, ale nie. Wszelkie nadwyżki finansowe wydaję a to na trichogram, a to na kolejne cudowne ampułki, które mają zahamować proces utraty włosów. Trwa to już 10 lat i nadal jestem w punkcie wyjścia. Coraz bardziej zniechęcona, ale jednocześnie zdeterminowana, by wylewać na siebie kolejne opakowania loxonu i innych wcierek. Mogę chodzić w dziurawych skarpetakch i starych spodniach, ale muszę wypróbować kolejną nowość, bo być może w końcu odnajdę ratunek.
  3. Mortisia666

    łysienie

    Dziewczyny, pisałyście o środkach sprowadzanych z zagranicy: Reagine i Ell-Cranell Alpha and Pantostin. Jak je sprowadzacie? Kupujecie przez E-baya? Jak można je nabyć? Jakie są ceny?
  4. Mortisia666

    łysienie

    Ktoś pytał o linienie po Loxonie. Owszem, występuje, ale nie u wszystkich. u mnie na początku wcierania wypadało 0k. 60-70 włosów. Po 2 tygodniach wcierania wypada 180-200. O kępach gubionych przy myciu nawet nie wspomnę. Ile mniej więcej może się utrzymywać linienie? Stosuję tylko 3-4 razy w tygodniu, zgodnie z zaleceniem dermatologa. Jeśli to nie pomoże, to już chyba nic nie zadziała. Skonsultuję jeszcze z dermatologiem powrót do mezoterapii, chociaż 3 zabiegi u lekarza + kilkukrotne samodzielne nakłuwanie niczego nie zmieniły.
  5. Mortisia666

    łysienie

    Ppaola, jesteś dzielną kobietą, trzymam za ciebie kciuki!
  6. Mortisia666

    łysienie

    A propo jeszcze dermorollera - to takie urządzonko do nakłuwania skóry, prawda? Kiedy zapytałam Panią trycholog, czy mogę się samodzielnie nakłuwać, to powiedziała, że nie, bo to niehigieniczne, zakażenie itp. Po to tylko, by przekonać mnie do mezoterapii mikroigłowej w jej ośrodku. Miałam wcześniej mezoterapię i to nie mikroigłową, a igłową. Od Pani doktor medycyny estetycznej (a więc wreszcie lekarza!) dostałam kilka igiełek, by móc nakłuwać się samodzielnie). Dlatego też postanowiłam, że do trychologa już raczej nie pójdę, bo przynajmniej praca tych krakowskich ogranicza się do sprzedawania kosmetyków marki MonRin, które owszem - w sezonowym wzmożonym wypadaniu może i pomagają, ale nie w przypadku 10-letniego łysienia, bo to już choroba.
  7. Mortisia666

    łysienie

    Gościu, podzielam twoją opinię o krakowskim gabinecie przy św. Krzyża. Przy 10-letniej obfitej utracie włosów, pani zaproponowała mi jedynie "relaksującą kąpiel" MonRina, sugerowała jeszcze, że "mam za dużą wiedzę" (naczytałam się internetów i łapię się wszystkiego, co napiszą blogowe nastolatki). Chciała mi zorganizować trichogram (jakąś wzbogaconą wersję, na którą miałby nawet pan doktor przyjść, bo przecież ona z medycyną nie ma nic wspólnego poza ukończeniem krótkiego kursu, który, zdaje się, można nawet zrobić online) za ok 350 zł. Kiedy zobaczyła moją minę (normalnie trichogram robi się za 100 zł, to obiecała, że jej koleżanka zadzwoni do mnie i opowie o zabiegu. Ale nigdy nie zadzwoniła. Bo troszkę kwestionowałam metodę leczenia szamponem relaksującym. Poza tym wszystko, co powiedziała, było dokładnie przeciwne do opinii znacznie bardziej doświadczonego trychologa, do którego chodziłam wcześniej (który też jednak skwitował mnie: "a już nie wiem, co mogłoby pani pomóc. Jeśli czarna rzepa nie pomoże, to chyba już nic".) No tak, bo trycholodzy nie są lekarzami, a ich praca opiera się głównie na ścisłej współpracy z producentami kosmetyków trychologicznych, które nie leczą, a jedynie pielęgnują. Z lekami jest inaczej, na łysienie opatentowano jak dotąd 2 substancje o udowodnionym działaniu: minoxidil i finasteryd (czyli działające podobnie 2 inhibitory alfa-reduktazy, enzymu przekształcającego testosteron). W każdym razie osobom z poważnymi problemami nie polecam kuracji u trychologa, bo to nie leczenie, a kosmetyka. Dermatolodzy z kolei nie bardzo chcą diagnozować takie przypadki, zlecają właściwie tylko morfologię i badania tarczycy, a na podstawie tylko tych wyników nie da się odszukać przyczyny (chyba, że jest nią rozregulowana tarczyca), więc zlecają minoxidil , (czasem Alpicort E) działające na łysienie androgenowe, bo to najczęściej występujący wśród populacji typ łysienia. Minoxidil 2% jest bez recepty, więc żeby go dostać, wystarczy włączyć internet, nie trzeba wcale czekać 4 miesięcy w kolejce lub płacić za wizytę u dermatologa. Jak w takiej sytuacji szukać przyczyny? Drogie Panie coś podpowiedzą? Jak było w Waszym przypadku, jakie badania robiłyście na początku?
  8. Mortisia666

    łysienie

    Witam, drogie Panie. Czytając Wasze opinie, utwierdzam się w przekonaniu, że problem może zrozumieć tylko osoba nim dotknięta. Z wypadaniem włosów borykam się od 10 lat. Wtedy przebyłam boreliozę i mononukleozę. I moje piękne, wyhodowane na zdrowej żywności i witaminach włosy, posypały się całkowicie. Teraz mam krótkie (choć wybitnie mi nie do twarzy z takimi) i bardzo rzadkie. Próbowałam się leczyć trychologicznie (serią Mon Rin). Efektów brak. Na własną rękę leczyłam się Waxem, Loxonem, Vichy Dercos Aminexil, wszelkimi Seboradinami, Radicalami, Placentą, Jantarem, Rzepą Joanny i suplementami: Revalidem, Novophane, Humvitem Z, Centrum, Vita-minerem, H-pantotenem i mniej znanymi specyfikami. W skalp wcierałam maseczkę z jajek, cytryny i oleju rycynowego i kozieradkę. Wyczytałam chyba cały Internet, ale nie natrafiłam na nic, co by pomogło. Obecnie stosuję szampon Novoxidyl naprzemiennie z szamponem mocznikowym, wcieram znów Loxon i Alpicort E - kuracja nowej pani dermatolog. Raz w tygodniu robię też peeling złuszczający zrogowaciały naskórek. Zrobiłam bania: morfologię, żelazo, cynk, sód, hormony tarczycy, DHEAs, wszystkie w normie. Wynik trichogramu słaby: anagen 63% (norma: 80-90%), w tym: anagen dysplastyczny 10% anagen dystroficzny 13%, katagen: 7% (norma 0-2%), telogen 30 (norma 15-20%). Jak już wspomniałam jestem na terapii loxonowo-alpicortowej (5 dni w tygodniu, naprzemiennie). Loxon stosowałam już parę lat temu i jakoś nie pomógł, więc nie wierzę, by zadziałał tym razem. Właściwie jak dotąd nie zadziałało nic, nawet naświetlania laserem i mezoterapia. Włosy wypadają nieprzerwanie. Równo, z całej głowy, największe skupiska przerzedzeń są jednak nad uszami. Jestem zrozpaczona, nie mam nawet pomysłu na dalsze badania, które pomogłyby postawić diagnozę. Zastanawiam się nad trichoscanem. Miałam robione badanie mikrokamerą, wykazało znaczne przetłuszczanie włosów, poza tym skóra głowy w normie. Myślałam też nad zbadaniem poziomu hormonu stresu (kortyzolu). To jedyne szlaki, na które natrafiłam, wirtualnie na podstawie opisu trycholog zasugerował, że to łysienie androgenowe, ale w najbliższej rodzinie nikt nie ma problemów z wypadaniem włosów, a mężczyźni mają nad wyraz bujne czupryny. Drogie Panie, jakieś pomysły, sugestie? Przeczytałam praktycznie ciągiem pierwsze 20 stron tematu, jestem pod wrażeniem Waszej solidarności. Ciekawa jestem, czy są tu jeszcze osoby, które stworzył ten temat, jak Wasza walka? Proszę o przyjęcie do Waszego grona.
×