Bharat
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Bharat
-
Tak, Monalisa, masz rację cena w Bocianie, to czysty altruizm w porównaniu z innymi klinikami. Można powtarzać procedurę wielokrotnie. Ja się modlę, żeby chcieli ze mną gadać.
-
Roma, patriotyzm mam na myśli w tym sensie, że moje i Jej dziecko nigdy się nie spotka. A reszta, masz rację, w dużym stopniu zależy ode mnie. Czy to dziecko będzie lubiło zalegać przed tv z paczką chipsów czy raczej poszaleć po lesie na rowerze, zależy ode mnie w czym pokażę mu więcej frajdy. Czy będzie lubiło teatr, zależy ode mnie czy mu ten teatr pokażę......
-
Mimika, dla mnie bocianowe plusy pozafinansowe, to trochę inne jak te, o których pisze Monalisa. Dla mnie plusem jest to, że komórki oddaje kobieta, która sama podchodzi do in vitro, więc moje dziecko ewentualnie będzie mieć dwójkę przyrodniego genetycznego rodzeństwa, a nie 10 jak może być przy kd - bo może przecież oddawać komórki kilka razy. Plusem jest też to, że komórki oddają Białorusinki. Mam nadzieję, że jej dziecko będzie gorącym patriotą kochającym swój kraj i nigdy go nie opuści, a moje z kolei będzie wolało zwiedzać zachodnią Europę niż wschodnie rubieże. Ja patrzę na wszystko trochę dalej niż tylko moje życie i moje szczęście.... No i Białorusinki nie są brzydkie, to są raczej ładne kobiety. I taka, która jedzie do obcego kraju na leczenie musi być raczej rozgarnięta. Łamaga życiowa nie zada sobie takiego trudu. Tak może trochę naiwnie sobie myślę.........
-
Monalisa :) :) a nieee.... poród to cc. Pan Doktor zapraszał mnie na oddział w innych okolicznościach i obiecał, że zrobi mi cesarkę. A on wygląda na kogoś słownego. Zus na mnie jeszcze nie ucierpiał, bo w zusowskie jeszcze nie weszłam, więc jeszcze nawet złotówki na mnie nie wydał. Ale nfz.... ten to szarpnęłam na 8 dniówek szpitalnych. To dopiero niepatriotyczne.
-
W Bocianie chodzi mi o to, aby spytać czy możliwe jest podwójne dawstwo, KD+nasienie. No i te soboty u Pietrzyckiego ewentualnie też. Ja teraz chwilę odpuszczam, muszę się ogarnąć trochę, ale potem będę myśleć co dalej... Najbardziej chciałabym się zakochać. Tak bez wątpliwości żadnych.... I mieć sytuację taką, jak Wy. Byłoby pięknie.........
-
A zwolnienie chcę skracać właśnie w szpitalu u lekarza, który je wystawiał. Można coś takiego zrobić. Zmieniłby datę i zaparafował. Już dzwoniłam do szpitala i pytałam pani, powiedziała że nie mam się czym stresować, że będzie niezgodność w zusie, zus niech się tym martwi. I ja się z nią zgadzam. W zusie jest tyle niezgodności, że ta wyszłaby pewnie dopiero przy moim przejściu na emeryturę. A zawsze uwzględnia się zwolnienie faktycznie zrealizowane, czyli zus musiałby się dostosować do mojego pracodawcy. Ale ja już sobie to przemyślałam i jak się uda je skrócić, to skrócę, a jak nie, to bić się o to z nikim nie będę. Mam prawo być chora w końcu. Co nie???
-
Z moich szwów dzisiaj, że tak powiem dupa z króla. Rozładował mi się akumulator w aucie, no i nie pojechałam. Ale to nic, jutro pojadę. Już sobie odpaliłam samochód z kabla od jakiegoś miłego pana.
-
Dzięki Dziewczynki. Jak możecie, to która będzie wcześniej, to zapytajcie. Chyba, że nie wytrzymam i sama wcześniej zadzwonię do nich. Tylko trochę się boję, że usłyszę: nie!! W razie czego zostaje Łódź i Salve, tylko że tam drożej. Ale też jest szybko i wydaje mi się, że dobrze. Ale może jest możliwy Białystok. W Białymstoku ja zaczynam dostrzegać plusy, których nie ma w innych klinikach. I nie chodzi o te finansowe. Ja się czuję dobrze. Jadę dziś na zdjęcie szwów. Jestem na zwolnieniu lekarskim. Trochę mnie lekarz zaskoczył z tym zwolnieniem, bo myślałam, że zaraz po wyjściu ze szpitala wrócę do pracy, a on mi wypisał dwa tygodnie po szpitalu zwolnienia. Dzisiaj spróbuję je jednak skrócić o tydzień, ale jak się nie da to trudno. Nigdy nie byłam na takim długim zwolnieniu. Nika, pytałaś mnie czy brzuch mnie nie boli. W ogóle mnie nie bolał. Od samego początku. Nie wiem, co Ty miałaś robione przy laparoskopii, że trzeciego dnia był kryzys, ale ja miałam tylko przez dwa dni wzdęty i trochę ogólnie obolały, poza tym nic szczególnego się nie działo. Od razu wstawałam z łóżka i właściwie normalnie funkcjonuję. A psychicznie staram się o tym nie myśleć. Wczoraj trochę poczytałam w necie opisy kobiet, które były w takiej sytuacji jak ja i doszłam do wniosku, że bagatelizowałam wszystko. Wiedziałam czym to grozi, miałam pełną świadomość co może się stać, ale zupełnie nie brałam pod uwagę, że może być tragicznie. A może być, jeśli na czas się nie zareaguje albo trafi na złych lekarzy.
-
Monalisa, dokładnie to samo, co Ty powiedział mi wczoraj mój lekarz. Że gdyby nie ten jajowód to ten zarodek byłby tam gdzie trzeba.
-
Monalisa, jesteś kochana:))) Albo to albo to, co szybciej. Albo co w ogóle jest możliwe. Ja do nich jeszcze nie dzwoniłam, mam zapisane telefony od Ciebie do Twojego lekarza, ale nie zdążyłam zadzwonić bo pojawił się Invimed. Szkoda, że wcześniej nie znalazłam tego forum i nie wiedziałam o Bocianie, bo bym od razu kierowała się do nich zamiast do Invicty. Miałabym kilka podejść w tych pieniądzach, które tam wydałam. No ale trudno... Jak możesz, to spytaj.
-
Klaudia, u mnie na razie czekają, bo tu ordynator oddziału wierzy w cuda. On chyba liczy jeszcze na to , co u Ciebie. Kiedy powiedziałam, że przy takim poziomie bety niemożliwe , żeby nagle zarodek znalazł się w macicy, skoro teraz go tam nie widać, powiedział, że różne przypadki juz się zdarzały.
-
Dziewczynki, dzięki za wszystkie słowa otuchy i za wsparcie. Od razu trochę robi się lżej, kiedy czyta się Wasze wpisy. Ja jeszcze się nie poddaję. Jeszcze do ściany nie doszłam. Teraz jestem w patowej sytuacji, bo nie mam na nią żadnego wpływu i nie mogę nic zrobić, ale wyjdę z tego w końcu, ogarnę się, złapie trochę oddechu i następne podejście. Monalisa , jak zaczekasz , to faktycznie będziesz mieć towarzystwo w Białymstoku, bo ja pewnie tam uderzę, jeśli tylko zechcą ze mną rozmawiać :-)
-
Dlaczego tak się mogło stać u mnie? Czy ten transfer był źle zrobiony? Zarodek jest podawany do macicy, więc jakim cudem może się znaleźć w jajowodzie? Bo najczęściej przy ektopowej tam się umiejscawia...
-
U mnie nadal nieciekawie. Dziś dostałam krwawienia. Myślałam, że to dobry znak, że za chwilę wszystko się skończy.... a tu okazuje się ze dzisiejsza beta urosła. Jest 4800. Mamy czekać, robić betę, usg i szukać tej ciąży. Zdechnę do tego czasu.
-
Nika, a Ty nie bierz za bardzo do siebie tego co się dzieje trudnego z nami, tymi którym się nie udało. Ty ciesz się swoją ciążą, dbaj o nią i detektuj się tym czasem, bo szybko zleci.
-
Monalisa, czekać? Ja mam za chwilę 41 lat. Boję się że jest już tak późno, że nic nie poukładam tak jak chciałam... A najgorsze jest to, że jestem sama, bo we dwoje walczy się łatwiej. Przykry taki pobyt w szpitalu w mojej sytuacji. Wokół same dziewczyny z brzuszkami, na ścianach zdjęcia noworodków, instrukcje karmienia, kąpania.... ehhh
-
Ania, powiedz po jakim czasie u Ciebie się wyjaśniło wszystko i jak to wyglądało. Jeśli możesz oczywiście....
-
Ja jestem w szpitalu. Leżę i czekam na razie. Pobrali mi wczoraj i dziś krew na badanie. Wczoraj usg. Ciąży w macicy nie ma na pewno. Przypuszczam, że skończy się na laparoskopii. Farmakologicznego usuwania tu stosują, bo nie ma ppewności jak zadziała, a jak sami znajdą i wytną to mają pewność. Najgorsze jest to czekanie. To jest zdecydowanie gorsze niż hcg 0.
-
Nie mogę spać. Podejrzenie pozamacicznej. Beta rośnie a nie widać pęcherzyka. Idę do szpitala, żeby jej szukali. Jestem przerażona co mnie tam czeka i ile tam będę musiała być. Nigdy nie byłam w szpitalu.
-
Dzięki Dziewczyny za wsparcie. Teraz sama rozumiem jak to jest dobrze, kiedy można się komuś trochę wyżalić. Dzwoniłam do mojej lekarki, jednak idę do niej. Tylko w czwartek. Trochę mi lżej, bo wolę do niej niż do jakiegoś lekarza, który mnie nie zna. Przynajmniej tyle.
-
Boję się tego, co może wyjść na tym usg. Do tego wszystkiego musiałam umówić się do innego lekarza, bo moja lekarka prowadząca ma urlop. To jest chyba gorsze niż hcg 0 .....
-
hmm..... :) Nika, jeśli będzie nadal rosnąć, to urośnie, ale nigdy w życiu do wartości zbliżonych, jakie Ty miałaś... Chciałabym już wiedzieć co jest z tą ciążą, gdzie ona jest.
-
Roma, dzięki Ci za Twoją historię. Nie wiem czy mój przypadek ma szansę na szczęśliwe zakończenie.... ja się na to raczej nie nastawiam. U mnie jest inaczej jak u Ciebie. Nie mam żadnych krwawień, nie boli mnie brzuch, nie kują jajniki, nic.... właściwie nic nie czuję po sobie. Czasami może tylko czuję jajniki, ale tylko czasami i tylko trochę. I moja beta jest wyższa, prawie drugie tyle, co u Ciebie i nie skacze góra dół. Cały czas rośnie. Myślę, że jeśli będzie będzie nadal rosła i nie spadnie do środy, to powinno być już coś widać. Chociaż nie wiem od jakiego poziomu jest już coś widoczne, ale powyżej 1000 chyba już pęcherzyk jest widoczny.... Masz rację, najgorszy jest taki stan zawieszenia.
-
Roma, cz Ty wtedy też tą betę tak często musiałaś robić ? Co drugi dzień.
-
Szczęśliwa przede wszystkim i dlatego zakręcona :-) Fajne macie Dziewczyny te przyrosty. Oby dalej tez tak rosły. U Ciebie Full of Hope bardzo duży... może ten Blastek mały się podzielił. Ja w środę mam umówioną wizytę, zobaczymy co wyjdzie na usg.