Witam,
zakładam nowy temat bo mój przypadek jest chyba wyjątkowy i mało spotykany.
Mój synek ma 4 miesiące. W wieku trzech zachorował na zapalenie ucha. Zanim lekarz się zorientował że jest to zapalenie mały przepłakał trzy doby. Dopiero gdy z ucha mu się coś wylało to wtedy była diagnoza. Poszliśmy do laryngologa który przepisał Augmentin w zawiesinie. Mały po nim miał rzadkie kupki.
Po pierwszym zapaleniu był miesiąc spokoju. Po miesiącu znowu płacz całą noc a rano wyciek z ucha. Tym razem po wycieku jakby małemu zrobiło się lżej. Nie miał gorączki. Lekarz rodzinny przepisał znowu Augmentin. Nie wspomnę już o tym że mały cały czas ma rzadkie kupy. Po antybiotyku wszystko przechodzi. Nie mija tydzień znowu płacz przez całą noc.
Leki przeciwbólowe mało pomagają na ból, mały cały czas płacze. Na moje nieszczęście jest piątek w nocy. Jadę do szpitala na laryngologie. Lekarka mnie odsyła z kwitkiem i każe jechać do domu (to jest temat na osobny wątek) że nie ma żadnego zapalenie. Uszy czyste. Ja wiem że to jest to bo mały zawsze tak reaguje. Jadę w sobotę prywatnie do lekarza (całkiem nowego) który stwierdza że mały jest zdrowy. Uszy czyste. Że to prawdopodobnie od zębów bo ma napuchnięte dziąsełka i jeden ząb nam już wychodzi. Nie mija chwila i w domu po karmieniu podnoszę malca a tam na pieluszce ropa. Mały jest już spokojniejszy. Dzwonię do lekarza który mówi że to może jakaś przetoka i że to nie wymaga leczenia antybiotykiem.
Tak jest na dzień dzisiejszy. Mały jest spokojny nie potrzeba już przeciwbólowych. Na wieczór miał 38 gorączki. Obecnie nie gorączkuje.
Jutro wybieramy się do laryngologa.
Jeżeli ktoś z was miał podobny problem to proszę o pomoc. Skąd te ciągłe wycieki. Czy jest to zapalenie ucha czy coś innego. Nie wyobrażam sobie przechodzić tego co tydzień.
Nie chcę żeby mały tak cierpiał.
Pozdrawiam
Joanna