-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
Witaj Kajtek :) Ja się ne trzymam jadlospisu, gotuję dla rodziny i jem to samo. Mniejsze porcje, odstawiła slodycze, cukier. Było ciężko, bo wieczorem napadała mnie ochota na słodkie i wcinałam cukierki lub czekoladę. Teraz jabłka, śliwki, kalarepkę. Dzisiaj na obiad miałam makaron z pesto z fetą. Zjadłam dwie łyżki. W zupełności mi wystarcza, bo żołądek już mi się skurczył. Liczę kalorie. Dzisiaj przekroczyłam o 200. Wyszło mi 1400. Nie jest źle. Jutro się przypilnuję, by nie przekroczyć 1200 :)
-
Hej, schudłam 2 kg. Pomału to idzie, ale coś drgnęło :) Byle do wiosny :) Co tam u Was dziewczyny? Ja sie pilnuję z liczeniem kalorii. Mam nadzieję,że Wy też się jakoś trzymacie. Zimno się zrobiło i ciągnie mnie do smażonego, pieczonego, a tu nie wolno :( Muszę jakoś wytrzymać. Ciężko będzie, bo w lecie jakoś człowiek nie miał ochoty na takie ciężkie potrawy, a teraz widzę, że mnie ciągnie.
-
Hej dziewczyny :) Ja skrupulatnie liczę kalorie. Koleżanka dzisiaj powiedziała mi, ze schudłam. Ostatniojak się ważylam, to miałam 2 kg mniej. Teraz na wage nie wchodzę. Szukam małokalorycznych przekąsek. W pracy nie wiedziałam co zjeść, to zjadłam jednego ogórka i serek bialy z tuńczykiem w sosie wlasnym. Tak się opchałam, że kolacji nie jem. Herbetkę wypiję i będzie. Zaczyna mi sie to podobać :) Nic nie ćwiczę, nie mam czasu. Zimno na polu, nic się nie chce, poza tym mam zamiar zamienić mieszkanie i mam z tym wiele spraw do pozałatwiania. Nie wyrabiam na zakręcie. Motywujemy sie w pracy z dziewczynami, bo wszystkie jesteśmy na diecie. To pomaga :) Mam nadzieję, że jakieś rezultaty szybko zobaczę :) Scheloba- takim "gościem" się nie przejmuj, pokazał swój poziom :/ Trzymam kciuki byśmy wytrwały. Będzie dobrze.
-
carmelkova- Fitatu się nie da oszukać :) Faktycznie wszystko super podliczy i mamy jasność :) Damy radę :) Hej Sandy :) Ja jakoś się trzymam. Słodyczy juz w ogole nie jem. Kawa, herbata gorzka, ograniczam cukier do minimum. Wczoraj posłodziłam sobie 1/5 łyżeczki, bo mam doła. Uśpiłam swoją sunię wczoraj i bardzo przeżywam.
-
Witaj, u mnie też waga stoi w miejscu. Mam nadzieję, że z synkiem już wszystko w porządku. Ja od dzisiaj już chodzę normalnie do pracy, więc mogę trzymać dietę. Ciężko się trzyma żywiąc się w barach. Nie przytyłam więc jest ok, ale od dzisiaj wracam do diety. Słodyczy juz w ogole nie jem. Chyba się odzwyczaiłam :) Ograniczam porcje, liczę kalorie, czekam na efekty :) Musi coś w końcu drgnąć.
-
To ja właśnie dzisiaj stanęłam na wadze i nie wiem czy mi się na te upały woda zatrzymuje czy to przez @, bo mam 74,8 ! Koszmar, jeszcze tyle nigdy nie ważyłam. Wczoraj czułam się opuchnięta, dzisiaj już nawet brzuch mogłam wciągnąć, ale ta waga mnie przeraża. Dzisiaj mam 32 st. w mieszkaniu, a termometr na zewnątrz pokazuje 40 st. Jestem o śniadaniu, dwie kanapki z pastą z tuńczyka i tyle. Nie mogę patrzeć na jedzenie. Tylko piję. W lodówce mam gotowany schab, ale nie chce mi się ziemniakow obierać, w pokoju ledwie siedzę, a co dopiero w kuchni stać. A Wy jak znosicie ten upał? Zaraz otwieram zimne piwo. Niestety. Nie dam rady siedzieć w tym upale.
-
Alka- jestem w szoku :) Wyglądasz super i naprawdę nie musisz się już odchudzać. Będziesz za szczupła. Teraz wyglądasz szczupło i zdrowo. Masz piękne, jędrne ciało. Skup się na utrzymaniu wagi, a nie na chudnięciu. Nie popadaj w paranoję, bo jeszcze się jakiejś anoreksji nabawisz. Odżywiasz się zdrowo i tak trzymaj. To jeszcze nikomu nie zaszkodziło, a oprócz tego że utrzymasz wagę to będziesz ładnie wyglądać. W dzisiejszych czasach śmieciowego jedzenia i przetworzonych podpicowanych chemią produktów, to najlepsze co możesz zrobić. Jedz zdrowo i nie rezygnuj z ruchu, bo ruch też samo zdrowie. Nic poza tym nie musisz robić, nie musisz się katować, bo jesteś młoda, nie masz nadwagi i wyglądasz świetnie. Bez kadzenia, całkiem obiektywnie to piszę. Oczywiście nie rezygnuj ze wspierania nas :)
-
Ja się nie ważyłam, jestem wykończona pracą. Jeszcze dzisiaj tyrałam na cały zegar i w pracy zjadłam pierogi ruskie :( Jakiś koszmar. Jeden ma 100kal. a zjadłam 10 :(
-
Hej, ja dopiero z pracy wróciłam. Dzisiaj mam dzień straszny. Czuję się cały czas glodna. Zjadłam garść frytek jak wrocilam do domu, bo mąż nie gotuje obiadów :( Mam wyrzuty sumienia, ale trudno. Jeszcze do wtorku tak ciągnę z pracą na cały zegar. Potem koleżanka wroci z urlopu, to wszystko wróci do normy. Fajnie sheloba że dajesz radę i super że lecisz z wagi. Ja mam do schudnięcia 10kg i to najgorzej zrzucić. Co schudnę, to przytyję i tak w kołko. Chyba się na sałate przerzucę :)
-
Hej :) Sheloba- wszystkiego najlepszego :) Ja miałam ciężki weekend. W sobotę pojechałam z kotem na operację, potem do Ikei na niewielkie zakupy i tak zeszło do wieczora. Malo co zjadlam z braku czasu i stresu.Wyszlo pewnie z 1000 kal tak licząć z wieczornymi drinkami. Wczoraj na śniadanie jedną kromeczkę z wędliną, potem rosołek i kurczaczka pieczonego, wieczorem garść czereśni. Mialam 30st. w mieszkaniu, więc wieczorem wypiłam piwko :( Poszłam spać o 4 rano, bo było tak gorąco, a o 3.30 rozpętała się taka burza, że dawno czegoś takiego nie przeżyłam. Musiałam całkowicie pozamykać okna, grzmiało okrutnie. Rano wwstałam pojechałam do pracy. Niestety samochodem, bo jeszcze padało. Na śniadanie zjadlam dwie malutkie kromeczki z wędliną, w pracy kanapkę i czarną kawę, po pracy pojechałam z kotem do kontroli i wróciłam do domu przed chwilą. Zjadłam talerzyk rosołu. To tak na kolację. Mam jeszcze trochę czereśni i kalarepkę, jak mnie będzie ssało. Do rana wytrzymam :)
-
Oczywiście, że mam podobnie :) W sumie gdybym odchudzała się tylko dla siebie, to nie dryfowałabym w pracy :) Chodzę bokiem, bo wstydzę się wielgachnego tyłka :) Od jakiegoś czasu obserwuję co ludzie noszą w reklamówkach wracając z zakupów, co wkladają do koszyka w markiecie i wiecie co zauważyłam? Ci szczupli przeważnie niosą warzywa, owoce, nabiał i produkty mniej kaloryczne, a Ci otyli kupują balerony, kiełbachę wiejską, tluste sery. Poobserwujcie też :) Zwracam uwagę przy kasie. Ludzie przede mną wykładają zakupy i tak sobie obserwuję co kupują. Jest taka zależność.
-
Hej dziewwczyny. Ja się aż tak bardzo sąsiadami nie przejmuję, ale swojej wagi się wstydzę. Wydaje mi się że wszyscy plotkują o tym jak utyłam. Jak napisałam- wydaje mi się. Tak naprawdę, nikogo to nie obchodzi. Ludzie są często egoistami i martwią się swoimi problemami, myślą o sobie. Co do alkoholi to w sobotę wypijam pare drinków, czasami piwko, w tygodniu nie piję. Przed chwilą wrociłam z pracy, po 12 godzinach. Musiałam zastąpić koleżankę i ciągnęłam dwie zmiany. W pracy byłam rowerkiem. Ćwiczenia więc zaliczyłam. Niestety w pracy zamowilyśmy obiad z pobliskiej pierogarni. Ja jadłam pierogi ruskie. Nie bylam w stanie nic wziąć z domu do jedzenia, a już mi się o 15.00 żołądek do kręgosłupa przyklejał. Jutro wracam do diety.
-
Hej :) Na kolację mialam te truskawki i nic więcej nie zjadłam. Może i owoce slodkie, ale wolę zjesć garść truskawek, które mają śladowe ilości kalorii (65kal) niż np. kanapkę z serem zółtym. Swoją drogą te truskawki były wyjątkowo kwaśne. Brr. Dzisiaj zjadłam kanapkę z wędliną z kurczaka bez margaryny, bo zapomniałam kupić :) Na obiad gotuję gulasz z szynki wieprzowej, ale ja chyba zjem kalafiora. Na kolacje się zobaczy. Może wytrzymam na truskawkach :) Dzisiaj do pracy jadę na rowerku, więc ćwiczenia zaliczę :)
-
Hej dziewczyny. U mnie waga stoi w miejscu :( Na sport nie mam czasu. Praca, dom, praca, dom, sprzątanie, gotowanie, prasowanie, rachunki itd. Dzień za dniem mija, a ja stoję w miejscu. Jestem podłamana. Parasole- zostałyśmy chyba same na polu walki, alkapralkaxx już laska, zostało jej 2 kg. Zrzuci szybko i zostaniemy same. Musimy walczyć i się nie poddawać.
-
Hej :) U mnie też bez zmian. Trzymam się jednak malych porcji. Na śniadanie jedna kromka z białym serem. W pracy kawka biała. Na obiad polędwiczki wieprzowe z ziemniakiem i mizerią. Kolacja- jedna kromka z kiełbasą i musztardą. Ta kiełbasa mało dietetyczna, ale niewielkie ilości nie zaszkodzą. W 1200 kal. się zmieściam. Ostatnio ograniczylam do minimum chleb, a margarynę do zera. Kanapki robię z samym serkiem i pomidorem. A co u Was?