-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Milo54
-
Jeżeli chcesz wyleczyć się ze świerzbu przejdź na forum http://f.kafeteria.pl/temat/f2/jak-wyleczyc-swierzb-p_6360029
-
Przyłączam się do pytania powyżej ,które zadała Niebieska zieleń . Jesteś przykładem faceta po wyjątkowo dużym przebiegu i w większości przypadków po przypadkowym seksie więc jak to jest z tym materiałem na męża czy żonę ? Jestem bardzo ciekawa Twojego zdania.
-
Słuchajcie goście,jesteście już nudni i robi się mdło od tego waszego powtarzania w kółko tego samego a swoją drogą to co wami kieruje,że tak usilnie chcecie go zmusić do rozwodu? Wrzućcie na luz ,już tyle razy powiedzieliście te swoje racje,ile można to powielać.Jak chcecie się wyszaleć emocjonalnie to piszcie coś nowego,twórczego.
-
Czytam te wypowiedzi C.L. ,ja rozumiem ,że są problemy w tym małżeństwie ,ale wciąż nie mogę się nadziwić jego rozumowaniu " Dlatego przypuszczam, że miała tego nadto wcześniej. " ,jak można mieć takie skojarzenia ,jak można zbudować sobie samemu gigantyczny problem życiowy tak rozumując ,bo przecież problem C.L. w głównej mierze wynika właśnie z tego chorego rozumowania,że jak jemu nie daje to widocznie kiedyś zbyt dużo dawała,widocznie ma duży przebieg,innym dawała wszystko a jemu żałuje,wyszalała się za młodu,puszczała się it.d. a tymczasem wiele kobiet ma niski popęd seksualny a żona C.L. ma do tego problemy ze zdrowiem psychicznym i wypaczoną psychikę przez kościół co jedno z drugim się wiąże. C.L. , przy takim rozumowaniu Ty nigdy nie rozwiążesz swoich problemów.Wiele można zmienić w małżeństwie ,ale najpierw trzeba zacząć od zmian w sobie i wyzwól się ze swojej zasady ,że Ty masz swoje zdanie , to właśnie to Twoje zdanie w wielu sprawach rujnuje Ci życie i tylko nie zacznij znów pisać o ustępowaniu miejsca staruszkom.
-
Bardzo mi się podoba to co piszecie powyżej , widać ,że macie zdrowe podejście do życia. C.L. jest bardzo dobrze mieć zasady ,ale to wcale nie znaczy ,że wszystkie zasady wyniesione z domu są dobre .Nasi rodzice wyrośli w innych czasach i stosowali inne zasady i takie przekazali nam ,my je początkowo stosujemy ,ale żyjemy już w innym świecie i nasze zasady powinniśmy dostosować do naszych czasów. W czasach mojego dzieciństwa pannę z dzieckiem wytykano palcami,bo takie były zasady,czy to znaczy ,że dziś też mamy to robić? Kiedyś seks bez małżeństwa był brudny ,był wstydliwy ,nikt się do niego nie przyznawał ,czy dziś mamy to kultywować? Ty to robisz. W związku z powyższym kultem kobieta miała być dziewicą aż do zawarcia małżeństwa ,dziś jest to nieaktualne ,ale nie dla Ciebie choć tak naprawdę to w Twoich zasadach jest pełno hipokryzji i tak jak pisze któryś tam gość (szkoda,że nie ma NIK-u) w Twoim związku brakuje uczucia , więzi .Na dobry seks składa się wiele drobnych spraw a seks jest uwieńczeniem dzieła ,ale Ciebie nie interesuje nic poza wyrafinowanym seksem i mocnym argumentem do skoków w bok. " , bo chociaż zdania nie zmienię to jednak na pewne sprawy patrzę obiektywniej. Pozdrawiam C.L. " i tu jest właśnie Twój problem ,Twoja hipokryzja ,Twoje zasady nie są w stanie się zmienić choć wszyscy piszą,że są głupie.Niby szukasz pomocy ,ale broń Boże żebyś z niej skorzystał. Seks Twojej żony przed Tobą to nie jest coś co ona musi Tobie powiedzieć,to są intymne sprawy,które każdy ma prawo zachować dla siebie i nic nie wskazuje na to żeby życie seksualne Twojej żony było bujne więc nie dociekaj ,to nie ma nic wspólnego z uczciwością a środowisko w jakim się obracała? Czasami nie mamy wpływu na to w jakim środowisku się obracamy,bo składa się na to wiele czynników ,czasami nabieramy mądrości zbyt późno i imponuje nam to co nie powinno .Już tacy jesteśmy,że popełniamy błędy i mamy do tego prawo,Ty też popełniałeś błędy,ale Twojej żonie odbierasz prawo do popełniania błędów a to nie jest ok. Nie ma żadnego obowiązku do przyznawania się do błędów młodości chyba,że są to błędy typu kradzieże,oszustwa,morderstwa it.p.,ale nie ilu mieliśmy partnerów i jaki seks z nimi mieliśmy ,to zwyczajne wścibstwo ,które Ci wpojono jako zasadę.
-
No właśnie to Ty wmawiasz mi coś czego nie ma,ja Ci niczego nie wmawiam. Co rozumiesz dwojako ?
-
C.L. , Ty chyba jednak niewiele rozumiesz z tego co piszą inni , bo do mnie już nie pierwszy raz piszesz coś czego ja nigdy nie pisałam i nie popieram i chyba jednak nie odróżniasz normalnego seksu w zwiążku od "puszczania się" i dlatego masz problem.
-
To nie prawda,że każda kobieta się puszcza za młodu .Między puszczaniem się a normalnym seksem w związku jest chyba zasadnicza różnica ,ale to właśnie mężczyźni mają skłonność mówić tak o kobietach nawet jeśli usłyszą tylko od jednego przechwałki ,które są na ogół mocno ubarwione co oczywiście nie znaczy,że typowych puszczalskich nie ma ,są .Ja osobiście znam taką,która nigdy nie wychodzi z domu bez przygotowania się , t.zn.seksowna bielizna,goli się,myje,bo wiesz,mówi,nie wiadomo czy kogoś nie spotkam.Pytam ją ,co ty masz z tego seksu? a ona mówi,chodzi ci o orgazm? na przykład,odpowiadam.Wiesz,kiedyś miałam orgazm,ale teraz nie mogę tego osiągnąć,bo wiesz,ci faceci to tak aby szybko albo najczęściej to chcą żeby loda im robić . Ja nie mogę tego zrozumieć ,wiem,że pieniędzy też za to nie dostaje więc po co to robi ?Ale piszę to po to aby pokazać jaka według mnie jest różnica między puszczalstwem a normalnym seksem w związku . A jak nazwać facetów ,którzy robią to samo?Też są puszczalscy więc jak szukacie poważnego związku to w innym środowisku,ale nigdy nie można mieć pretensji o poprzednich partnerów i nie ma to nic wspólnego z zaufaniem.Seks to tajemnica alkowy i każdy ,kobieta i mężczyzna , mają prawo do zachowania tajemnicy.
-
C.L. - po co to wszystko robisz ,zobacz co piszesz ". I tak za swoją kobietą, niezależnie od wszystkiego, w ogień bym skończył. Poza tym jak pisałem przez te parę lat przeszliśmy więcej niż wiele małżeństw z o wiele większym stażem. Zresztą człowiek przyzwyczaja się do człowieka.Tylko musimy nad pewnymi sprawami popracować. " Po co Ci te wszystkie dywagacje i dociekania.Masz rację,że musicie nad pewnymi sprawami popracować , oboje ,ale TY przede wszystkim i nie licz na jej inicjatywę. Co do seksu to przekraczaj tą czerwoną linię,bo jej prawdopodobnie o to chodzi , ona po prostu boi się otworzyć,bo boi się twojej oceny,boi się,że jak bez problemu przystanie na wyrafinowany seks to Ty powiesz,że pewnie wcześniej robiła to z innymi i im nie żałowała ,zrozum ,wiele zahamowań Twojej żony być może sam spowodowałeś .Teraz powiedz przy miłosnych igraszkach gdy będzie się wzbraniała "nic z tego, teraz cię zgwałcę czy chcesz tego czy nie" , oczywiście tego "gwałtu" nie traktujemy w dosłownym tego słowa znaczeniu i pamiętaj,w żaden sposób nie komentuj tego co ona z Tobą robi ,jedynie możesz się zachwycać, mówić jak dobrze Ci było.
-
gość dziś - podpisuję się pod wszystkim co napisałeś(aś) i to święta prawda i ja o tym też już pisałam i sama ze swoim idiotą też tak zrobiłam czyli " bo ona bedzie miala w pewnym momencie dosc ciebie i twojgo zatruwania kazdego dnia." Little_My - Ty oczywiście też masz rację i ja to rozumiem ,że większość nie idzie na ilość ,ale jak jest się w związku to seks też jest.Nikt nie robi z tego problemu i nikt nie rozlicza z tego swoich partnerów i oczywiście to faceci idą na ilość a statystyki jednak podają ,że na 10 rozwodów 3 są z powodu zdrady męża a 1 z powodu zdrady żony a Cycuś próbuje tu odwracać kota ogonem ,ale od zarania dziejów było tak ,że w opinii mężczyzn to kobiety były gorsze.
-
C.L. - seks oralny to klasyka .Musisz jeszcze raz porozmawiać ze swoją żoną o tego rodzaju seksie. Bardzo ważna przy tym jest higiena,może Twoja żona miała właśnie przykre doświadczenia właśnie z powodu higieny mężczyzny z którym to kiedyś robiła. Moja koleżanka całowała się pierwszy raz w życiu z chłopakiem któremu bardzo śmierdziało z ust i później bardzo długo miała problem z całowaniem się ,ale wszystko można pokonać. Piszesz,że masz problem z inicjowaniem seksu no to rzeczywiście masz problem ,bo czekanie na to,że Twoja żona przejmie inicjatywę raczej nie przyniesie efektu. C.L. , weź się do roboty.Nie wiem co tam w domu masz,prysznic czy wannę.Możecie zacząć od wspólnej kąpieli,potem to Ty zacznij ją pieścić językiem w miejscach intymnych,niech zobaczy , niech poczuje,że to bardzo przyjemne,doprowadź ją do orgazmu a potem łagodnie powiedz: kochanie to taka sama część ciała jak i inne,ja też pragnę żebyś dała mi rozkosz , lub coś w tym rodzaju,traktuj to tylko jako sugestię. Oczywiście,wcześniej możesz zapalić świece,kadzidełka ,w kieliszkach wino albo zmrożony szampan a jeszcze gdy postarasz się o piękne kwiaty, nastrojową muzykę......C.L. , takie rzeczy zawsze działają na zmysły i nigdy nie wyjdą z mody. O swoich pragnieniach powiedz jej nie w formie ultimatum tylko tak żeby wiedziała,że to jest dla Ciebie bardzo ważne i , że w ten sposób ona sprawi,że Ty będziesz w siódmym niebie,ale zawsze pamiętaj,że trzeba też dawać,nie tylko chcieć brać. Zostaw już te swoje domysły,zacznij działać,zobaczysz,wszystko będzie dobrze.
-
C.L. to jest straszne,że Ty sam sobie zatruwasz życie swoimi domysłami a inni myślą,że Twoja żona naprawdę była puszczalska. Przecież ty tylko zastanawiasz się czy tak było. Sam piszesz,że mieszkaliście od dawna w pobliżu gdy jeszcze nie byliście parą.Polska i nie tylko Polska to taki kraj,że w małym środowisku gdy kobieta puszcza się na prawo i lewo to wiedzą wszyscy a Ty tego nigdy nie słyszałeś.To,że miała jekichś facetów to przecież normalne.Ty masz jeszcze ten problem co ona z nimi robiła, otóż robiła z nimi to czego oni się domagali,wierz mi,niejedna pierwszy raz,zwłaszcza jak facet bardzo się jej podoba,robi wiele rzeczy,ale potem ona nie chce tego robić,bo jej to wcale nie odpowiadało.Każda czegoś raz w życiu spróbowała,ale to nie znaczy,że będzie to robić do końca życia. Bez względu na opinie,które tu,na tym forum Tobie odpowiadają lub nie,największy problem jest w Tobie. Twoja żona nigdy nie była dziwką a świadomość ilu facetów miała przed Tobą i co z nimi robiła nie jest Ci do niczego potrzebne.Seks to bardzo intymna strona naszego życia i mamy prawo zachować ją dla siebie. Jeżeli w seksie brakuje Ci pewnych spraw to skup się na tym problemie,rozmawiaj o tym z żoną albo stwórz taką atmosferę żeby samo wszystko wyszło. I jeszcze jedno,nie każda kobieta rodzi się seksualnym wampem i raczej nic się na to nie poradzi,ale gdy kocha to dla miłości zrobi wiele. Sam piszesz,że gdyby nie Twoje wątpliwości to Twój związek byłby idealny. CHŁOPIE !!!!! , bardzo mało osób może to powiedzieć o swoim związku a Ty swoją chorą psychiką niszczysz to co w życiu najcenniejsze , ale , niestety , Twojej psychiki nie zmieni nic . Dopiero gdy stracisz to co masz , zrozumiesz swoją głupotę , ale wtedy może być już za późno ,bo Twoja żona będzie miała dość życia w ciągłym poczuciu winy do czego Ty się przyczyniasz. Normalni ludzie nie domagają się żadnych szczegółów z przeszłości swoich partnerów a Tobie żadna szczerość nie wystarczy ani na początku związku ani w połowie związku, Ty zawsze będziesz podejrzewał ,że to jeszcze nie wszystko. Ty musisz zniszczyć swoje małżeństwo żeby zrozumieć swoją głupotę a w nowym związku wcale nie będzie lepiej.
-
CL - dobrze,że skończyłeś ten durny temat,ale innych Twoja filozofia zainteresowała na tyle,że został napisany na Twój temat felieton,możesz go przeczytać,bo wciąż jest widoczny,ale gdyby znikł to Ci go przytaczam: "Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr" Forumowicz o uroczym nicku Cycus Lizus porusza problem seksualnej przeszłości, czy też przeszłości jako takiej. Przypuszczalnie chodzi mu o to, że jego małżonka, nim się pobrali, miała dość bujną przeszłość erotyczną i facet nie daje sobie z tym rady już siódmy rok. Żali się nawet, że spotkał się z niezrozumieniem wśród internautów. Cóż, przy statystycznym internaucie nawet aligator wydaje się aniołem. Sam pana Cycusa Lizusa doskonale rozumiem, choć się z nim nie zgadzam. Z przeszłością istnieje tego rodzaju trudność, że każdy ją posiada. O przyszłości nie sposób powiedzieć czegoś podobnego, zaś teraźniejszość, de facto, nie istnieje. Czym jest moje teraz, kochane dziewczęta? Przecieka mi przez palce, przelatuje niczym pendolino obok frajera zagubionego na poboczu. Tymczasem przeszłość możemy zgłębiać, weryfikować, a także przejmować się nią, zupełnie niepotrzebnie. Rozmyślałem kiedyś nad nieco podobnym problemem co miły pan Cycus Lizus. Mianowicie, zastanawiałem się, czy mógłbym związać się z osobą po zmianie płci. Albo chociaż wykonać z nią jakieś przyjemne fikoły. Mówimy oczywiście, o facecie który zmienił się w dziewuchę, nie na odwrót. Musiałby mi się podobać w tej nowej postaci, to jasne. Nie mam nic przeciw transgresji płci, ani ładnym dziewczynom. Niemniej, snując te rozważania czułem jakiś zgrzyt. Coś nie grało. No bo jak to? Przecież kiedyś ta dziewczyna wyglądała zupełnie inaczej, ba, nawet nie była dziewczyną, miała włochate przedramiona i... no właśnie. Wiecie, co jej tam kiedyś dyndało. Z pewnością, gdybym nie wiedział o zmianie płci, nie miałbym żadnych kłopotów. Lepiej nie wiedzieć, więc. A jeszcze lepiej się nie przejmować. Problem z bujną przeszłością aktualnej partnerki wydaje mi się pochodną dość barbarzyńskiego spojrzenia na życie erotyczne mężczyzn i kobiet. Facet, który miał wiele miłosnych przygód, mówiąc wulgarnie zaliczał dziewczynę za dziewczyną, budzi zazdrość, a nawet cieszy się szacunkiem. Dziewczynę, która prowadzi analogiczne życie, czyli cieszy się seksem z dużą ilością partnerów, klasyfikuje się jako puszczalską i k********a, co oczywiście jest krzywdzące. Każdy ma prawo do życia erotycznego w kształcie, jakiego potrzebuje. Jednemu starcza żona, drugiemu żona i kochanek dziesięć, a jakaś kobieta ma prawo zaprosić do łóżka całą drużynę piłki nożnej, łącznie z trenerem i rezerwowymi. Jej sprawa, a nam nic do tego. Być może żyję na jakiejś cudacznej wyspie, ale naprawdę w moim otoczeniu mało kto ma z tym problem. W pradawnych czasach, kiedy miałem jeszcze dziewczynę, czasem pijałem sobie piwko z jej byłym, długoletnim chłopakiem i jeśli pamięć mnie nie myli, ów sympatyczny człowieczyna bywał nawet u nas w domu. Lubiliśmy się, a rzeczona koleżanka nigdy nie była tematem naszych rozmów, ani obiektem zazdrości. Z kolei, niedawno wpadłem na urodziny do koleżanki, gdzie świetnie bawiłem się w towarzystwie jej trzech byłych facetów oraz aktualnego. Mimo że żyjemy w Polsce, obeszło się bez scen zazdrości. Nie wiem, dlaczego liczba partnerów seksualnych w przeszłości, czy też iloczyn stosunków może mieć jakiekolwiek znaczenie dla kogokolwiek. Być może chodzi o próbę zawłaszczenia drugiego człowieka. O traktowanie go jak rzecz. To całkiem możliwe. Niemniej, seksualna przeszłość nie jest przeszłością jedyną. Prawda jest prosta. Każdy z nas uczynił coś złego w swoim życiu. Zdradził przyjaciela albo został kanarem. Gdy sam myślę o swoich złych uczynkach, to kulę się ze wstydu, jak wesz łonowa umykająca przed szamponem. Boję się, że prawda wyjdzie na jaw, że ludzie się dowiedzą, a ja zostanę sam, opuszczony przez wszystkich. Drżąc, strzegę swoich tajemnic. Wiem, że zawsze mogą wyjść na jaw. Większość ludzi, z pewnością, ma podobnie. Każdy z nas zrobił coś złego. Każdy się czegoś wstydzi. To płaszczyzna, łącząca mnie i ciebie. Dlatego, gdy wiążemy się z drugim człowiekiem, powinniśmy to zrobić nie zwracając uwagi na jego przeszłość. Bywa to trudne, lecz innego wyjścia próżno szukać. Nie obchodzi mnie, czy moja wybranka była portową dziwką, zakonnicą, albo pracowała na dwa etaty w klinice aborcyjnej. Interesuje mnie jedynie to, kim stała się wskutek tego doświadczenia. Jest dobra czy zła? Solidna czy leniwa? Mogę na nią liczyć, czy też wprost przeciwnie? Przecież na tej wiedzy, nie żadnej innej, zbudujemy wspólne życie. Drugiemu człowiekowi przynależy prawo do przeszłości (idzie za tym rzecz mniej przyjemna, czyli ponoszenie konsekwencji własnych czynów), ale i prawo do tajemnicy. Jeśli ktoś – przyjaciel, żona, dziewczyna, kochanka – chce pewne rzeczy z przeszłości zostawić dla siebie, muszę to uszanować. Mało tego, nie powinienem nawet drążyć motywów dla których coś ukrywa. Ze strachu? Ze wstydu? Z nieufności? A do diabła z tym! W zamian oczekuję dokładnie tego samego, czyli prawa do swoich tajemnic i swojej przeszłości, którą będę rozliczał ja, nikt inny. Nikt nie ma prawa oceniać tego, co należy do mojej przeszłości, łącznie z żałosnymi przejawami aktywności erotycznej. No dobrze. Śmiać się z niej możecie, jeśli to wam poprawi humor. Ludowe powiedzonko głosi „Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr”. To mądre słowa. Warto ich posłuchać.
-
coś się urwało w poprzedniej mojej wypowiedzi więc wysyłam jeszcze raz. C.L. - Ty nigdy nie zaznasz spokoju,nawet gdy Twoja żona powie Ci wszystko i jeszcze więcej, Ty i tak będziesz myślał,że ona nie powiedziała wszystkiego.Sam piszesz,że nie jest najgorzej w Twoim małżeństwie więc nie niszcz tego co masz . Ja jestem w nowym związku i mój partner z własnej woli powiedział mi dużo o sobie,ale ja wcale nie jestem z tego powodu bardziej szczęśliwa ,wolałabym tego nie wiedzieć a sytuacja jest taka ,że gdyby sam mi tego nie powiedział to nigdy bym się tego nie dowiedziała. Ja nie mam z tym problemu,ale po co mi ta wiedza? Bardzo mądrze napisał gość kilka postów wyżej "gość 2015.07.15 " i bierz z niego przykład a to co napisał na końcu traktuj jako dewizę " kobieta po przejściach jest lepsza od kobiety bez przejść z prostego powodu bo ta po przejściach ma doświadczenie życiowe, a ta druga to naiwna dusza nie rozumiejąca ani świata ani siebie. Doświadczenie życiowe, nawet złe, jest zawsze dużym plusem." - brawo !!!!!!