Choroba psychiczna członka rodziny to zazwyczaj temat tabu- czasem jest ukrywana a czasem ignorowana. U mojego męża w rodzinie choroba psychiczna teściowej była (tak mi się wydaje) ignorowana- wszyscy tłumaczyli jej dziwne zachowanie ciężkim charakterem. Ja od początku widziałam, że coś jest z nią nie tak- nigdy nie miałam z nią bliskiego kontaktu ani też nigdy nie porozmawiałam na tematy inne niż dyplomatyczne. W końcu doszło do tego, że kompletnie straciła kontakt z rzeczywistością i wylądowała w szpitalu psychiatrycznym. Od tamtej pory (minęło już jakieś 5 lat) regularnie tam przebywa, bo nie bierze leków. Mój mąż bardzo się tym przejmuje i nie może pogodzić z faktem, że nie ma normalnej rodziny. Ja ograniczam kontakty z teściową do minimum (jeżdżę tylko w święta), bo nie mam o czym z nią rozmawiać i ogólnie wizyty u niej są bardzo sztywne i dziwne. Jednocześnie mam z tego powodu wyrzuty sumienia, bo mężowi zapewne jest przykro, że jeździ tam sam, podczas gdy do mojego taty jeździmy razem. Zbliżają się święta i znowu będę musiała tam jechać i robić dobrą minę do złej gry, co pozbawia mnie jakiejkolwiek radości ze świąt, bo jestem osobą, która nie lubi udawać. Czy ktoś też ma taki problem z chorą teściową? Jakie macie relacje? Spotykacie się czy odpuszczacie? Nie mam z kim o tym porozmawiać :(