Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

szybka6o

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez szybka6o

  1. Kiedyś aby kogoś obrazić, trzeba było stanąć z nim oko w oko. Teraz wystarczy naklikać jako gość co się tylko chce. Nie wiadomo nawet po co.Zwykle bzdury. To komentarz wpisu powyżej. Obejrzałam właśnie na TVN style program "cofnąć czas", możliwe, że to będzie mój ulubiony. Nie tylko odchudzanie, raczej zmiana trybu życia raz na zawsze. Napisałam kiedyś dłuższy post o swoich przygodach na dyżurze u Taty. Ale skasowałam, taki zły wydźwięk to miało. Wspominałam tutaj o swojej wizycie u gin. co to parawanu nie używa. Wtedy powiedziała mi, że szyjka czysta jak łza. Na wynik czekałam więc spokojnie. I przyszedł jakiś dziwaczny, niezrozumiały opis. Zmian nowotworowych nie stwierdzono ale trzeba się przeleczyć estrogenami i znów zbadać. Następny dowód na to, że warto czasem tak bez powodu skontrolować się profilaktycznie. Mammografia wyszła ok. Izulek, cieszę się, że poprawia się Twoja sytuacja. Myślę, że takie niedogodności na obczyźnie są jeszcze bardziej stresujące niż w ojczyźnie. Ale nie wiem, nie byłam nigdy na emigracji. Jolcia szukałam na nk. zdjęć ze ślubu, rzucisz coś? Dzisiaj mam dzień lenistwa, M.pojechał wczoraj do swojej Mamy, bo miała wszczepioną soczewkę. Rzadko jestem sama w domu, też fajnie:)
  2. Księżyc zostawię samemu sobie, w obecnych warunkach każda chwila snu jest na wagę złota, chociaż ostatnie noce są nienajgorsze: Tato tylko 3 razy budzi. Bywało gorzej, ale wstaję o 6, więc księżyc odkładam na emeryturę, jeśli się zdarzy:D
  3. Sisja dasz radę z powrotem na drogę chwały, pamiętam jak ciężko na początku topiku walczyłas, a jednak poszło. To nie koniec odchudzania, to mały kryzys. Kto jak kto, ale Ty potrafisz:) Z Dziadkiem lepiej radzi sobie Brat, bo olewa większość "problemów" Ja dopiero jestem w tej sprawie w przedszkolu, ale uczę się stawiać na swoim. Jeśli chodzi o garderobę, to szafa nabita fajnymi ciuchami, a ten tylko 40-letnie spodnie chce nosić, jeszcze ostatnio nasza Pani je wyprala, wyprasowala, to tylko te się liczą.... Szkoda słów... Nie dociera, że takie szmaty powinny być na śmietniku:o Wieczne opowieści, że w tym byłem w Krakowie, w tym w Zakopanem, a w tym w Gdańsku. Tylko kiedy to było, ech...
  4. Dziewczyny... :D Jestem jednak po kuracji dyniowej. Dlubania było na dobre dwie godziny na czczo. Na czczo? O glodzie! Oszczedze dalszych szczegółów, nic z nas nie wyskoczyło, a mąż stwierdził, że więcej się na takie akcje nie pisze, zmarnowany dzień:D Mnie jak nigdy bolała dziś glowa, kawy nie było z rana, może dlatego. Nie, nie polecam, szkoda zachodu. Ale od zawsze chciałam to zrobić i nie żałuję. X Jola, Twoje obserwacje Mamy są celne. Ja dzisiaj tylko powiedzialam Tacie, że koniec z jego rządami. Idzie jutro z bratem do dentysty i ja przygotowalam ubrania nie takie jak by chciał. Trudno: Twój wygląd świadczy o nas, więc nie będziesz się ubieral po swojemu, tylko po naszemu. Koniec. Tato ma prawie 90 lat.
  5. Wsadzilam kij w mrowisko, nawet gość się odezwał:D Jeśli chodzi o dynie, przekonałam męża, Do mikstury czosnkowej jednak nie, bo podejrzewa wrzody u siebie, stale ma jakieś problemy żołądkowe. Niestety kuracja nieco odroczona, muszę poczekać aż będę nocować w domu. Nie mamy żadnych o objawów, by podejrzewać siebie o pasożyty, ale trzy zwierzaki, kiedyś też większy pies i 55 lat na licznikach, pozwalają na takie myśli. Zobaczymy... Kału do badania nie zaniose, to już byłaby nadgorliwość :)
  6. Ale rano wychodzę do pracy. Wracam wieczorem. Brat przychodzi ze 3 razy. Tato ostatnio dość dobrze się czuje , chociaż zlew z szafką na siebie tuż po wyjściu brata na siebie przewrocił. Udalo mu sie wygrzebac. Zadzwonił do brata, ten wrócił, posprzątal i w sumie prawie nic się nie stało. Ale kiedyś się stanie. Codziennie gdy tam wchodzę, najpierw patrzę czy siedzi w swoim fotelu, bo może być różnie.
  7. Wszystko rozegra się w sobotę, Handzia w kuchni... Aż nie mogę się doczekać:D Dziekuję za rady, marynowania ponad moje siły ta zupa mi wystarczy, ale Ewa dzięki:) Dzisiaj zaczęłam dyżur u Taty,tak się porobiło że w czwartki się zmieniamy. Marta, ja miałam błąd w pierwszym pytaniu, bo oni w teście mieli błąd, nie mogłam odpowiedzieć, że wszystkie wersje są do przyjęcia. Czyli również nie było źle, ale zgodzisz się, pytania były banalne. Ależ mi się podoba Twój kącik językowy dawaj więcej:D Dobranoc:)
  8. Barbarus, bardziej liczyłam na zupę dyniową, ale jesteś nieoceniona:) Dzięki, mam czas do soboty, pomyślę. Ja niekuchenna handzia:)
  9. Pisałam dziś prawie cały wieczór, a kafe mi mówi, że mam spam:( Owszem, są dwa dłuższe linki w treści-pewnie nie zadziałają, próbuję wkleić skopiowany tekst: Cześć:) jeszcze raz gratulacje dla Nowożeńców. ------------------------------------------------------------------------------------------------- Jak zwykle przyszłam ze sprawą;) Mogłabym szukać w necie, ale wiem, że Wy tylko sprawdzone przepisy podajecie. Już był tutaj temat zagospodarowania dyni, ale ja mam problem TERAZ:D Nie dam rady znaleźć. Otóż wymyśliłam sobie, że w sobotę wraz z mężem musimy się odrobaczyć pestkami dyni według tego schematu http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/pestki-z-dyni-na-robaki-domowy-sposob-odrobaczanie-dzieci-i-doroslych_42052.html Kupiłam dziś dwie 2-kilogramowe dynie. Będzie spory odzysk, po co wyrzucać. Oczywiście nie pytam o skorupy, z nimi wiem co zrobić:D Ostatnio moja szkolna kochana nauczycielka chciała mi jedną dać na zupę, wykręciłam się, bo ona swoje dynie kupiła, niech ma staruszka. napaliłam się na to odrobaczanie straszliwie, bo podobno każdy ma jakiegoś robala. Zwierzęta odrobaczamy, siebie nigdy, aż dziwne. Może one od nas łapią robale? Żartuję. Kupiłam też 12 główek czosnku i ogórki małosolne, bo kiszonych nie było. http://www.aniamaluje.com/2013/09/odrobacz-sie-czowieku-przepis-ma.html Ale to dalszy etap. Nie mam pewności czy sok z małosolnych się nada, ale nie mam wyjścia, zobaczę. To dalsza śpiewka, najpierw dynia. Basieńka54 Najbardziej wzruszająca scena z tym filmikiem dla siebie. Ale to nierealne. Nie może tak chory człowiek wykonać aż tylu czynności po kolei,nie zapamięta. _________________________________________________________ OSTRZEŻENIE: DŁUGIE, NUDNE, OSOBISTE I NIE NA TEMAT _________________________________________________________ Nie pisałam tu o tym, ale w tym roku będąc nad morzem spotkaliśmy przypadkiem znajome małżeństwo z naszego miasta. Emeryci jeszcze młodzi. Co roku na całe lato jadą z przyczepką gdzie oczy poniosą. Mieli być w T. 2 dni, więc postanowiliśmy spędzić je razem, co nie do końca jest naszym zwyczajem, bo lubimy być we dwoje:) Coś było nie tak: ona wiele razy pytała czy mamy pieska czy suczkę, nie pamiętała skąd przyjechali, dokąd pojadą... Widziałam to, ale nawet przed sobą nie śmiałam tego nazywać po imieniu, broniłam się przed refleksją na ten temat. W końcu jednak kolega powiedział, że jest problem i trochę się zdziwił, że nie widzę. No i działo się. Na plaży w kółko te same zdania, te same pytania, te same refleksje. Zapytała ile ma lat, kim jesteśmy, gdzie właściwie jesteśmy. Najchętniej rozmawiała z 6-letnią dziewczynką, która się do nas przykleiła:( Jeden poziom:( A Kolega tak wymęczony, tak zdołowany postanowił zostać w T.aż do końca naszego pobytu. Nasze towarzystwo pozwoliło mu sięmoże na chwilę oderwać od złych myśli. Tak bardzo się nami cieszył, cały czas planował przyszłoroczne wspólne wakacje, cokolwiek wymyślimy, to on się pisze. Bardzo mi go żal, mówię Wam. Próbowałam pocieszać, że przecież są gorsze rzeczy, jest rak... Ale to nie tak, są inne rzeczy, ale nie wiem czy gorsze... I cały czas ta niepewność:czy w przyszłym roku jeszcze się gdzieś wybiorą. Chcieliśmy jej kupić w prezencie taki nieśmiertelnik "amerykański" z imieniem, nazwiskiem i telefonem, ale były ordynarne i nie mieliśmy dość odwagi , aby z tym wyjechać, bo jeszcze nie jest tak źle. Widziałam się z nimi po powrocie. Dziwne: tam nie mogłam jej przypomnieć kim jestem, a tutaj zwyczajnie: przyszła, pogadała... Smutne. Ona ma około 60, kawał życia przed sobą. Tylko jakiego życia? Jest w trakcie diagnozowania i dobierania terapii, zobaczymy. On- kiedyś despotyczny i nawet trochę hm...szorstki, okazuje się nagle cierpliwym opiekunem. Mam nadzieję, że nie tylko przy ludziach. Kiedyś role były odwrócone i ona musiała wykazać i miłość i cierpliwość i zwyczajnie się poświęcić, kiedy on potrzebował pomocy. Powiedziałam mu kilka razy, że jestem pełna podziwu itd. Dałam czadu dzisiaj, ale tak to we mnie wisiało... niezdefiniowane. Dobranoc. Wasza Handzia ps. Co z tą moją dynią? :D
  10. No dobrze, widzę, że Wam zależy, to o Mici jednak opowiem. Na moim podwórku. To jest bura, pręgowana koteczka filigranowej budowy. Na uszkach ma pędzelki niczym żbik i jest ufna, kochana, przyjazna. Zaopiekowała się tą znajdą mocno starsza Pani. Pani Ewa. Micia chodzi jak pies przy jej nodze i jest piękna. Ale kiedyś zauważyliśmy z M. że kotka ma jakiś problem: chodzi jak wąż, gdy inne koty wskakują na drzewo- ta zostaje na ziemi itd... Wzięliśmy ją do lekarza. ten zbadał stawy biodrowe i nic... Trzeba USG, a ten nie ma... Jeszcze raz się zebraliśmy i pojechali do L. spore miasto i nasza zaufana lecznica. Gość uśpił kotka, zrobił zdjęcie bioderek i kawałka kręgosłupa przy okazji. Bidra zdrowe. Micia była postrzelona z wiatrówki!!! Miała śrut w kręgosłupie! Operacja kosztuje tyle i tyle i wcale nie musi pomóc... Oddałam kotka pod narkozą jeszcze babci, która parzyła na nas jak na kotożerców"co wyście zrobili z moim kotem" Micia się zrehabilitowała, to młody kot, a my obiecaliśmy(sobie), że gdyby pani Ewa zaniemogła, to zajmiemy się nią(nie panią Ewą, Micią). Ma założoną przez nas książeczkę, ma szczepienia itd. Problem w tym, że pani Ewa ma już kolejnego kotka i pyta nas gdy bierzemy Mićkę do weta: a ten??? No i co?
  11. Iwi, z tym stomatologiem również racja. Przypominam sobie i ja podobne przejścia, kiedy to osoba postronna wchodzi do gabinetu, a ty w "negliżu" dawno to było. Teraz jeżdżę do koleżanki szkolnej i tych emocji nie przeżywam:)
  12. cześć:) Dopiero jestem w domu. przeczytałam, dzięki za komentarze moich wczorajszych wpisów Jak to dobrze popisać na forum z mądrymi osobami. Po pierwsze poskarżyłam się i całe ciśnienie ze mnie zeszło, po drugie jak ładnie Jola napisała, że nie musi od razu być skarga, łagodna sugestia może wystarczyć. Od razu moja Mama mi się przypomniała: taka życzliwa, ciepła, łagodna i bez wariackich pomysłów:) Ja niestety jestem dość porywcza ale też nieszkodliwa hehe. Nie będę nigdzie pisać, może kogoś zaboli bardziej, niech się realizuje:D Hiszpanie to łąjdaki, po kolejnym opisie Joli jestem tego pewna. Jola niekoniecznie to Alzheimer się rozwija u Twojej Mamy. zwykła starcza demencja nie jest tak agresywna, a w tym wieku bystrość umysłu rzeczywiście nie jest nadrzędną cechą ludzi. Mój Tato ma 89 lat i sam mówi, że nieraz durnieje:D Z tymi badaniami Julia rzeczywiście dałaś popis. Następnym razem proponuję siebie też objąć, na tym się nie oszczędza. Marta ja nie wpadam w szał, to nie tak. ja zaciskam zęby, może nawet robię jakieś miny. Tato jest niedowidzący, zatem mogę sobie w tej kwestii poszaleć:D Znaczenie ma to, czy założymy najpierw skarpetkę prawą czy lewą. Czy pierwsze będą spodnie, czy skarpety lub koszula. Szedł na badania i dałam mu nowe spodnie, nowy sweter. Dostałam ultimatum: jak nie dam tamtych portek, to on nie idzie A sam prosił, bo coś tam szwankuje. Następnego dnia założyłam te nowe rzeczy, to aż mlaskał z niemocy, bo wszystko było dobre, a miało nie być:D Skrytykował sweter, że niby mały, ale powietrze z niego uszło. Stary człowiek ma jak ja to mówię, sztywny mózg. postrzega świat przez pryzmat swoich doświadczeń, a przecież nic teraz nie jest takie jak dawniej. Gdy mówimy, że jest inaczej, to foch i takie cofnięcie. Mój brat jest mistrzem w wyrażaniu takich formułek i ma w nosie te dziadkowe emocje. Wtedy Tato mówi do mnie w tajemnicy, że Jacek jest dobry, ale chamski:D:D:D Basieńka54 zaskoczyłaś mnie swoim podejściem: imieniny-prezent-gin. Mocne:D Mogę zrozumieć Twoją radość z weekendu z mężem, w jakimś sensie mam podobnie, gdy trafia się weekend w domu. Ale jak wspomniałam wczoraj- na jutro spędziłam sobie gości, będzie jeszcze inaczej. Ja klikam, a M. mięso w kuchni pekluje. Och jakie mam szczęście... Iwona. A musisz te dokumenty korygować? Rozważ co się stanie jeśli olejesz. Miałam taką ciocię ąę. Była nauczycielką. W rodzinie Danka. I pewnego razu w szkolnej gazetce czytam DONATA No- myślę- ciotka pojechała po bandzie, już zwykłą Danką być nie może:D Lata minęły, ciocia zmarła i wtedy dowiedziałam się, że ona miała Donata naprawdę. :) średnio mi z tym był, przyznaję. Trzeba było sądownie ustalać jej tożsamość, ale to rutynowe działania. Ja nie jestem wcale zdyscyplinowana jeśli chodzi o profilaktykę. Wybieram się do internisty, bo drętwieją mi kończyny gdy tylko się położę na miękkim materacu w sypialni. Natomiast u Dziadka na kanapie nie. Dziwne. Chyba bardziej mój zwierzyniec jest dopilnowany, bo zawsze we wrześniu szczepimy itd. I jeszcze od starszej Pani Micię z podwórka bierzemy w ramach działań charytatywnych. Ale Micia to dłuższa historia, oszczędzę Wam tego dzisiaj... Jutro od rana goście u mnie, a ja zamiast pościel szykować rzucam psu zabawkę i klikam bez umiaru. fajnie wczoraj napisałam, więc powtórzę: jak za długie, to wiecie, co robić. Albo czego nie robić :D:D:D Dobranoc. ))) Handzia
  13. Zapomniałam wspomnieć o czymś dziwnym: Pani doktor pytała mnie o samopoczucie, czułam się naprowadzana na HTZ. Kiedy powiedziałam stanowczo dość, że z tego nie skorzystam, bo dobrze sobie radzę, widziałam w jej oczach tylko ból i rozczarowanie. I dziś koleżanka mi podpowiedziała, że mają lekarze konszachty z firmami, a ja taka niesforna nie dołożyłam się do wczasów na Bermudach. Możliwe? Jak myślicie?
  14. Dobry wieczór:) Przepraszam, real wyrzucił mnie na własną orbitę, zapomniałyście mnie pewnie, tak jak ja prawie o istnieniu netu. Ale to ja Handzia:D dzisiaj zeszłam z dyżuru u Taty, jest coraz trudniej. Przybywa spięć między nami, ale żyję. Ostatnio nawet dobrze to wyglądało, brat się nie przejmuje, więc ma lżej, a ja uczę się dopiero robić swoje i nie przeżywać. Jola to ja mam suczkę Yorka. Szkoda, że nie mamy czasu okazać jej na wystawie choć raz, kiedy do nas przybyła był taki zamysł. Teraz chciałabym przeżyć jej macierzyństwo lecz i to odkładamy, i tak jest dość problemów :) No i koty mam przecudowne. B. ma 15 lat, P 11. Są stare więc bardzo mądre. Zwłaszcza B- sklepowa. Do niej mówię jak do psa i każde polecenie jest zrozumiane. Nie mówię, że wykonane, nie nie. Ale przychodzi na wołanie, rozumie, że nie wolno penetrować zakupów klientek i ma swoje znajome panie, którym wychodzi naprzeciw :D Znajda, kilka lat temu wprowadziła się do mnie stanowczo, bo była kotna i potrzebowała oparcia :) Koty są cudowne ale nie każdy je rozumie. ja z mężem czujemy się kociarzami, obok żadnego nie przechodzimy obojętnie. x Dobrze, że pojawiają się wstawki polityczne, wolny kraj przecież. Już wczoraj klikałam, że popieram Jolę w jej wywodach, lecz słaby internet nie pozwolił mi tego wyemitować na ten zacny topik. Nie poszło i już... X Ale ja ze sprawą tutaj przyszłam. Krótko: atakowały mnie równocześnie ze 3 firmy aby mnie zaciągnąć do mammobusu na badanie. Nie mają zbyt dobrej opinii, bo podobno sprzęt słaby, więc zarejestrowałam się do renomowanego ośrodka, gdzie cytologię mogłam też zrobić przy okazji. Mammografia profesjonalna i delikatna, a potem... :o Pani ginekolog wyraźnie emerytowana, ale nic, ja też będę pracować do starości- pomyślałam. Zapytała mnie o stan zdrowia, więc jej mówię, że kiedyś tam miałam coś, a ona do mnie: "Po co pani mi o tym mówi, ja sobie sama zobaczę przecież, nie lubię jak mi ktoś mówi...":o Poszłam za parawan, dziwnie, ale cóż, u gina zwykle jest dziwnie- myślę. Na samolocie patrzę tylko na drzwi. Dlaczego ja ja leżę kroczem centralnie w srtonę rdzwi? Przecież może ktoś wejść...I wszedł. Asystentka pani doktor. Co mnie obchodzi, że to położna, że weszła służbowo. Parę dni minęło, nadal jestem wściekła. Po badaniu powiedziała mi, że ręczniki papierowe są tutaj- na przeciwległej ścianie, więc z gołą dupą zasuwałam te parę metrów, aby się ogarnąć:( Parawany były w tym gabinecie, ale widocznie dla pani doktor takie badanie jest tak banalne, że nie musi z nich korzystać. Nurtuje mnie pytanie, czy fotel nie może być zwrócony głową pacjentki do wejścia, czy nie powinno być to narzucone odgórnie? Dla mnie skandal... Mam ochotę obsmarować takie praktyki co najmniej do dyrektorki ośrodka. To jednak zaszkodzi tej lekarce. Co byście zrobiły? Mogę odpuścić, nie jestem zawzięta. Jeśli to ma znaczenie, dodam, że wszystko było na NFZ. Ośrodek jest naprawdę renomowany i widziałam wśród fachowego personelu sporo osób 50+, co - jak ze zdziwieniem zauważam- zaczyna mi się to podobać ;) Napisałybyście skargę czy nie? X na najbliższy weekend zaprosiłam sobie gości z noclegiem i wyszynkiem:D Jeśli przepadnę, jestem usprawiedliwiona, Tak? Ale czytam. I pozdrawiam. Nie mam odwagi wyliczać, kogo pozdrawiam, aby nie pominąć żadnej z Was. :D Dobranoc. Jak za długie, to wiecie, co robić, czyli czego nie robić. :D =Ania=
  15. Jestem w pracy podobnie jak wczoraj. Ale przy kawie znalazłam cos takiego http://kobieta.fakt.pl/dobre-rady/9-trikow-ktore-pozwola-ci-schudnac-bez-udreki,galeria,565851.html Na 5 zdjęciu jest jaśmin. Moze któryś z tych tricków rzeczywiście warto wdrożyć? Jola u mnie dzisiaj 33 stopnie, na szczęście mam klimę:)Pozdrawiam Ania.
  16. Nie mogę doczytać kto to jest Jadzia. Czyżby Sisja? Przyniosłam jeszcze jedną perełkę, ostatnią-obiecuję, bo główny temat zgubimy :) http://joemonster.org/filmy/71194/Wspaniale_oswiadczyny_magika_w_trakcie_show_
  17. W realnym życiu jestem pospolitą Anią. Handzia to takie zdrobnienie, które do mnie przylgnęło. Jola, Brat dzieli obowiązki ze mną solidarnie. Ja do niego absolutnie nie mam pretensji, bo jest świetny. Tylko on obsługuje Ojca w sposób bezpośredni- spacery, odwiedziny w ciągu dnia i co drugi tydzień nocki. Nocą Brat nawet nie kładzie się spać, siedzi sobie przy komputerze, a potem u siebie odsypia w spokoju.. Ja niestety lecę o 7 do pracy.Robię rzeczy dla Dziadka niewidoczne- zakupy, kiedy on śpi szykuję jedzenie, załatwiam z mężem jego sprawy poza domem, tego nie widzi. Wszystko funkcjonuje, a brat przychodzi często i nigdy się nie śpieszy. Jego domem zajmuje się żona, ma chłop luz. Nieważne kto ugotował obiad. Ważne, kto odgrzał :D Mówię Ojcu, że nie jest sprawiedliwy ostatnio, ale nie tak dydaktycznie to brzmi jak sugerujesz Jolu. Wystarczy. Zobaczcie jaką perełkę znalazłam dla Was hehe. Nie, że to moja muzyka, ale niezłe jest. Jola Ty znasz profesora Miodka? https://www.youtube.com/watch?v=MXbDguEtibw Kocham Wrocław za Miodka. Moi rodzice mieszkali przy Buskiej.
  18. Hej Jola, Ty moja ziomalka jesteś;) Jasne, że Dolnoslazaczka z Ciebie. Ja urodziłam się we Wrocławiu ale do Cieplic mam obecnie bliżej:) We Wrocławiu mam sporo dalszej rodziny, dzieci i mieszkanie, ale życie toczy się gdzie indziej. Może zostanę na emeryturze Wrocławianką, wolalabym być Kołobrzeżanką jednak...Albo Pobierowianką?
  19. Witamy reprezentantkę Wielkopolski :) Ja z Dolnego Śl.
  20. mam dwa koty i yorczynię:) Dachowiec 6kg, ona 1,8 Ona go ściga wedle uznania, dopóki ten nie postanowi jej jednak przyłożyć. Wtedy role się odwracają i pies łapie respekt:) Kot jest tak delikatny, że trzeba mu wejść na głowę, aby coś z tym zrobił. Natomiast w pracy mam kotkę. Ostatnio upolowała myszkę i przyniosła mi ją pod nogi:o Ponieważ się nie zachwyciłam zaczęła ją nadgryzać. Musiałam dzwonić po męża. Nakręciłam mały filmik jak się nią słodko bawi, ale to jednak nic ciekawego :D Z tymi badaniami nie doszłam do etapu rozmowy o cenie, ale ja nie jestem skłonna dawać się naciągać, chociaż dwa razy w tym roku ewidentnie ktoś mnie oszukał. Powiedzmy- tylko dwa razy.
  21. Bryndza, błoto, masa mięsna. Ale obrazowo opisane :D Mam nadzieję, że jakiemuś kotu smakowalo. Mąż gotuje mielone z kaszą dla naszych kotów i psa. Kot najpierw wyjada z psiej miski , potem idzie do siebie. Ale jak pies dopada jego miski, też wyczyści łakomie i w pośpiechu:D Kradzione nie tuczy.
  22. Jola, to byłam ja. Dzwonili 2 razy , chcieli 30 minut rozmawiać, a ja nie miałam na to czasu i dali sobie ze mną spokój, a ją z nimi:) Dobrze, że wiem. Żadna strata;)
  23. Ja lubię Twoje długie posty. Jola, żeby nie mieć problemu z wysyłaniem skopiuj sobie post zamiast go dzielić na kawałki. Potem wyślij cokolwiek, choćby kropkę i korzystając z funkcji "edytuj post" wklej co skopiowałaś. Wtedy wszystko bez bólu wyślesz:)
  24. Jak to dlaczego Ty jesteś gospodynią... Bo nią jesteś. zaglądasz tu kilka razy dziennie, skupiasz nas wokół swojego 25bermudy@gmail.com gasisz światło i dbasz o dobry klimat. A taka jest rola gospodarza, mianuję cię zatem oficjalnie i proszę nie odmawiać :D
  25. Krystek:) W żadnym wypadku nie będziemy robić selekcji, zwłaszcza ja. Założyłam ten temat w biegu, na kolanie gdy miałam chwilkę w pracy, stąd nick:D Gdy pisałam o towarzystwie wzajemnej adoracji, miałam na myśli to, że będziemy tutaj sobie rozmawiać o wszystkim, co nas interesuje z odchudzaniem(albo i nie) w tle. Na przykąłd o pielęgnacji ciała, kosmetykach, suplementach. Mnie akurat najmniej ciekawią przepisy kulinarne, bo nie gotuję, więc w tej sprawie nie zabieram głosu. Dla innych to ważne i przydatne, więc jest dobrze, nawet bardzo. Ale już kącik językowy czy to, o czym Jolcia opowiada, czy zwykłe troski codzienne jak najbardziej. Myślałam, że poznamy się lepiej, to nawiąże się między nami serdeczna więź i tak będziemy sobie może latami klikać w wolnych chwilach. Miałam dziś nawet myśl, że niech Jola założy topik adekwatny do tego, o czym głównie piszemy i kto chce(ja) znikamy z tematu, żeby nie przeszkadzać. Tylko po co? Mnie bardziej interesują ludzie niż diety. A zawsze można pominąć to, czego czytać nie chcemy. Jak podczas biesiady: ktoś opowiada kawały, koś mówi o chorobach a jeszcze ktoś o zwierzętach czy podróżach. Wszystko przy jednym stole. Może gdybym nazwałą topik "biesiada chudnących pań w pewnym wieku"... eee tam, też głupie :D Jestem ostatni dzień na Kwaśniewskim, od poniedziałku MŻ i mam nadzieję zobaczyć 6 z przodu za tydzień. Jestem Krystku autorką. Gospodynią jest Nocny Marek :D A Ty pisząc tu od lutego jesteś topikową weteranką, nie miej wątpliwości
×