Dzisiejsze jedzenie zamknęłam - teroetycznie, mam nadzieję, że mnie nie podkusi nic, bo teraz najciężej:(
rano zjadłam pół miseczki zupy grzybowej, potem dwie parówki, na obiad pierś kurczaka z grila z fasolką szparagową i pieczarkami podsmażonymi na maśle, na kolację brukselka z bekonem. Potem kilka śliwek suszonych i garść mieszanych orzechów. Dwie kawy z mlekiem są oczywista oczywistością. Śliwki teraz pędzą mnie do toalety i myślę, czy nie wsiąść na rowerek na 30 min, żeby się wprawić przed przyszłym tyg. kiedy wszystko ma ruszyć pełną parą.