Sytuacja ma się następująco. Przyjaźniłam się z chłopakiem przez 6 lat około (znaliśmy się 10-11) i potem podjęliśmy decyzję że czas przenieść naszą znajomość na wyższy poziom. Byliśmy ze sobą przez 2 miesiące - najlepsze dwa miesiące mojego życia. Potem o nagle stwierdził, że ja kocham na pewno mojego byłego, a nie jego i zaczęły się kłótnie i zerwaliśmy, ale nadal się przyjaźniliśmy chociaż wiadomo, że trochę mniej i nagle po miesiącu przestał się odzywać.
Znajoma kiedyś na lekcji napisała z jego telefonu do mnie i popisałyśmy sobie i dzień później on zablokował mnie wszędzie gdzie się dało i od tamtej pory traktuje mnie jak powietrze. Trwa to już 20 miesięcy. Przez pierwszy rok byłam zła więc nie przeszkadzało mi to specjalnie, ale od września widuje go wszędzie. Chodzimy od 3 lat do jednej szkoły i tak jak nigdy się nie widywaliśmy na korytarzu, teraz codziennie na siebie wpadamy, czasem nawet dosłownie! Byłam na koncercie mojego ulubionego zespołu i on też tam był chociaż nigdy zespołu nie lubił jak jeszcze rozmawialiśmy.
Czemu taki jest? Czemu nie odezwie się słowem do mnie? O co mu chodzi? Dręczy nie to bo go widzę codziennie i nadal go kocham, a jak napiszę kilka smsów na rok z życzeniami urodzinowymi albo świątecznymi (wysyłam wszystkim) to nie odpisuje. Niektórzy znajomi twierdzą, że on żałuje zerwania i chciałby do mnie wrócić, ale wtedy chyba powiedziałby cokolwiek. Najgorsze jest to, że kiedyś był komletnym brzydalem i ja z resztą też i kochaliśmy się ze względu na charakter, ale teraz on dodatkowo wyprzystojniał i ja nawet nie wyglądam źle, więc patrzenie na niego boli mnie bardzo, a uniknąć się tego nie da...
Nie wiem co robić. Czy jest szansa żeby się do mnie kiedykolwiek odezwał jeszcze? Chciałabym go odzyskać, ale wiem, ze jest to prawie niemożliwe. Proszę pomóżcie do z dnia na dzień jest coraz gorzej...
PS: Dodam że nie jestem żadną małolatą, tylko jestem w klasie maturalnej tak więc proszę o wyrozumiałość pod tym względem.