Cześć Dziewczyny! Jeśli chodzi o implantacje zarodka to w pierwszej ciąży generalnie zorientowałam się, że coś jest na rzeczy dopiero mniej więcej w 9tc i tylko dlatego, że poranna kawa była obrzydliwa.. Za to teraz mam problem.. Otóż, 18go stycznia współżyłam z moim partnerem bez zabezpieczenia, co prawda stosunek nie był "pełny" i było to zaraz po miesiączce. Biorąc pod uwagę moj****aardzo rozregulowane cykle ciężko przewidzieć czy były to moje dni nie płodne. Od jakiegoś czasu czuję się "dziwnie". To bardzo trafne określenie. 3 dni po owym stosunku miałam lekkie plamienie i śluz zabarwiony krwią, później zaczełam czuć ucisk w dole brzucha, co teoretycznie mogło wskazywać na owulację, tylko, że ucisk czuję nadal i wrażenie jakbym przeziębiła pęcherz.. Nie mogę się też porządnie wypróżnić. Zawsze po porannej kawie leciałam do toalety z kupką, a teraz problem.. Ja nie wiem może schizuje.. Wizyte u lekarza mam dopiero za 2 tyg, a na test ciążowy jeszcze za wcześnie, do terminu następnej miesiączki jeszcze huhuhu ! Nie jestem osobą, ktora desperacko pragnie kolejnego dziecka, ani też ciąży się nie obawiam.. Myślicie, że to jakaś schiza, czy może być coś na rzeczy? To możliwe czuć jakieś dolegliwości po tak krótkim czasie? Jakie są wasze doświadczenia?