Rybitwa
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
O proszę barachło poszło
-
Ha! Ja też nie lubię stać przy garach, ale… Jak sama zrobię to wiem co mam i tak: podarowane z własnego ogródka pyszne, piękne pomidory (tyle że większość mocno dojrzała, nie do zjedzenia wszystko na surowo jednocześnie) + dwóch nastolatków jedzacych jak stado Hunów + wychowanie w świadomości że jedzenia się nie wywala = keczup! Ja sama go nie jadam, nie potrzebny mi do szczęścia. Dziś, z kapusty od gołabków został środek, dołożyłam swojej kiszonej, i wszystko co tam trzeba, zamknęłam w słoiki i mam bigos, w razie potrzeby obiad jak znalazł. W tygodniu już nic nie ugotuję, ale cały dzień przy garach, małż w tym czasie maluje :) Wszędzie śmierdzi kapucha, taki mamy klimat :)
-
Dzięki Maxi, wypróbuję :)
-
Brawo Maxi! Brawo Ja ; ) Carmen, od grapefruita uzależniłam się, uwielbiam, a zjadać całego będę pewnie jak nadejdzie sezon. To blisko, teraz sa jakie sa, jak to wszystko przed - byle jakie plus cena. To miłe, że smakuje mi bardzo coś, co zbija wagę i jest to potwierdzone badaniami. Dzięki :)
-
Otóż Carmen, ja na warzywach i mięchu- pół na pół z rybami jadę cały czas. Jeszcze jest nabiał w formie twarogu, kefiru, śmietany ( to najmniej)oraz jaja i na tym właśnie schudłam, ale ostatnio pozwalam czasem sobie - minimalnie. To powoduje utrzymanie wagi. Rozpasanie - jak w ostatnim tygodniu powoduje wzrost. Myślę że masz rację, gdybym restrykcyjnie przytrzymała się białka i warzyw byłoby OK, natomiast chciałabym spróbować postu WO w ramach sprawdzenia siły woli oraz sprawdzenia właściwości regenerujacych organizmu. Taki klimat. Fakt że trochę zastanawiam się co po tym nastapi. Czy kiedy wrócę do mięsa, ryb i twarogu nie wyskoczy nagły wzrost? To na czym jadę od lutego- jw- i chudnę jest smaczne, syci i nie sprawia mi problemu, mogę tak się karmić , tylko waga stop. Dlatego uważam że potrzebny mi kop, zwłaszcza że waga aktualna nie jest ta docelowa. Pomimo najszczerszych chęci wszystko wskazuje na to że nadal mam nadwagę :(
-
Oczywiście że nie myślę, jestem bezmózgiem, a dożyłam dorosłego wieku tylko dzięki nie wiem czemu bo nie myślę.
-
Witajcie! Dziś motywuję się przegladajac zdjecia z zeszłorocznych wakacji, wprawdzie unikałam bycia w kadrze, ale zawsze coś zostało - o matko i córko! Dobrze że zostało będzie ku przestrodze. Teraz w tych ciuchach z tamtych wakacji szwędam się po domu bo wisza ze wszystkich stron, a wtedy nie mogłam niczego innego na siebie nasadzić (to też motywacja) Maxi zazdroszczę grzybobrania bo uwielbiam zbierać i zjadać też, ale zwykle większość zbiorów wywalam, bo nie jestem pewna tego co przyniosłam. Jedynie kurki, prawd***** i podgrzybki ocaleja. Ciagle chodza za mna gołabki, babcia kapelusze smażyła nam na patelni tylko z sola no miód w gębie! Wszystkie wnuki przeżyły, ale babcia znała się doskonale. Ja nie odważę się zjeść blaszkowego zebranego przez siebie ;) Co do picia wody to ja bez nakazów oraz ideologii wypijałam zwykle dużo i tak zostało. Lubię wodę. Dziś mam dzień gospodarczy, nastawiłam ogórki małosolne, będa jak znalazł na wszelkie przekaski i dodatki. Co do wagi to jest dobrze. Owszem w ostatnim czasie spada baaaaaardzo powoli, ale jednak. Na wczoraj to jest 77 kg - co daje 3 kg w ciagu 1,5 miesiaca oraz 19 kg! od pierwszego wpisu tutaj :) Chcę jeszcze 12, a przynajmniej 7 :) Powodzenia wytrwałości.
-
Witajcie Jak ktoś wyżej pisał urlop nie służy diecie, przynajmniej mojej. Udało mi się wcześniej zejść do 78, a potem szaleństwo, smażone ryby na wyjeździe, weselisko. Teraz miałam pilnować się, ale lenistwo skłania do swobody. Nie szaleję, ale schudnać na tym co jem teraz raczej nie dam rady, (a to bułka do kalafiora, a to lód, a to piwko) a brakuje jeszcze 9- 10 kg. Przede wszystkim nie jem regularnie oraz rzadziej a więcej. Cóż postaram się nie przytyć, a po powrocie do pracy i rutyny spadać dalej :) na wadze oczywiście. Na poczatku, kiedy zaczynałam dukanem, kalkulator wyliczył mi że wagę 70 osiagnę z poczatkiem września. Oby tak było. Tak czy siak nie rezygnuję, bo ogólnie podoba mi się i efekt dotychczasowy i dobrze mi na duszy i ciele :) Wczoraj 1/2 grapefruita, twaróg + pomidor duży 1/2 fileta z kurczaka gotowanego, 1 ziemniak, mizeria lód cytrynowy :) kalafior z masłem i bułka tarta Wytrwałości i sukcesów wszystkim i sobie życzę
-
Z dzisiaj: 1. Napar z czystka, pół grapefruita, jabłko tarte z otrębami, orzechami włoskimi, siemieniem lnianym 2. makrela z puszki + twaróg- prosto od krowy ;) 3. dużo rzodkiewek + serek wiejski 4. kapuśniak z młodej zabielany śmietana( trochę w nim było mięsa od kości) + kromka chlebka z samych ziaren na nim grubo masła Nie miałam truskawek, wtedy zamiast jabłka byłyby truskawki z kefirem + otręby, orzechy, siemię jako bełt
-
Dzięki forumki za gratulacje! Nie bywam często, bo z natury małomówna jestem i również, jak pisałam chęci=energii mało. Chmurko nie wiem co napisać w kwestii diety, ponieważ działam na czuja. Najbliżej mi chyba teraz diecie dla cukrzyków, aczkolwiek nie jadam makaronów nawet pełnoziarnistych, ani ryżu dzikiego,ani ziemniaków. Trochę pieczywa o niskim indeksie - jakieś kilka kromek tygodniowo. Staram się aby dieta nie była monotonna, czasem właczam zupełnie odmienne składniki, by organizm nie przyzwyczaił się do jednolitości. Nie potrzebuję rezygnować z nabiału. Jest mi potrzebny do szczęścia i codzienności. Odpusty zdarzaja się na rzecz ciasta imieninowego, piwa, lodów. Wszystko ograniczone w czasie i objętości.Wiem już które z ze względnie zdrowych i dietetycznych produktów sprawiaja że czuję się dobrze, a po których mi ciężko, lub mam kłopoty z trawieniem. Na co dzień staram się nie być głodna, jednak czasem świadomie przedłużam porę posiłku, aby poczuć taki konkretny głód, a nie tylko chęć spożycia jedzenia i to mnie trochę kręci (czasem :) Nie wiem czy pomogłam, bo dietę wymyśliłam sama dla siebie między innymi z Waszych doświadczeń i wpisów tutaj :)
-
Monik, ważymy tyle samo a mnie jest sporo więcej :( Muszę to wyjaśnić :) Pas i brzuch to u mnie to samo na wysokości pępka w najszerszym obwodzie, ramiona - zawsze byłam szeroka i biuściasta. Ile masz wzrostu? ja 163 cm. Masz pewnie większa masę mięśniowa, stad Twoje fajne wymiary. To kara dla mnie za to że się słabo ruszam - patrz post wyżej. Tak, zazdrość mnie zżera i dobrze mi tak . Może wreszcie ruszę tyłek :)
-
Dzięki Sisja za gratki, nie wiem może masz kogoś w pobliżu kto by Cię wsparł realnie? Trochę przypilnował i zmotywował, taki trener co rozliczy ostro z grzechów, ale będzie dopingował, koleżanka np, facet, czy ktokolwiek? Ja nie mogę zmotywować się do ćwiczeń, chociaż kurka uwielbiam sportowo zakręconych i mam mnóstwo możliwości: rower, kijki, programy w necie, fitness dwa kroki od domu, sportowe dzieci do towarzystwa ;P i jeszcze pewnie wiele innych, a ruszam tyle ile ustawa przewiduje. Jak spróbowałam skalpela Chodakowskiej to wymiękłam po 10 min, a skóra u ramion zaczyna zwisać :( O! mam nawet ciężarki, zakurzone. Każdy ma jakiś ból. Dla mnie słodycze moga nie istnieć, Ty jesteś od nich uzależniona, mnie nie chce się ćwiczyć ( ale profil Chodakowskiej śledzę uważnie), a Carmen nie może żyć bez sportu. A wszystkie walczymy z nadwaga. Musisz znaleźć dla siebie motywatora. Maxi, to już 11 kg, niby powoli a jednak nie w kij dmuchał. Ta zmiana już musi być zauważalna, prawda? :) Waga dziś - 83kg - 13kg ramię - 38 cm - ? nie zmierzyłam na wyjściu biust - 112cm - 13cm pas - 100 cm- 15cm biodra - 111cm - 3cm udo - 64cm - 3cm Wyniki 2,5 m-ca, całkiem nieźle, ale jeszcze ho, ho Jutro czekaja mnie zastawione stoły, alkohol i próba sił. Co zrobić, to że jestem na diecie nie znaczy że mam siedzieć zamknięta w domu, choć w obecnym stanie rzeczy ta impreza mało mi się uśmiecha.
-
Taki mam zamiar. Ważę się zwykle w piatek rano :) Na święta majowe życzę Wam wszystkim abyście osiagnęły wymarzony sukces, wygladały bosko, czuły się świetnie i szeroko uśmiechały. Wszystkie bez wyjatku! Co diet nic nie doradzę, bo słaba w tym temacie jestem, ale fajnie że jesteście. Dla mnie to duże wsparcie. Wcześniej w watkach przeczytałam o pieprzu. Mam wrażenie że swoje dietetyczne dania znacznie przepieprzam, chociaż wcześniej nie przepadałam za pikantnym. Teraz wszystko jest mocno doprawione. Intuicja, czy potrzeba, czy co :)? Chyba też coś wyregulowało mi się w organizmie, bo wcześniej na głód reagowałam gwałtownie: teraz, natychmiast coś zjeść! Obecnie mogę odczuwać głód i nie jest mi słabo, niedobrze, nie boli mnie głowa. To duży plus i czuję że tak jest lepiej. Może nie koniecznie o głód dokładnie mi chodzi, ale potrzebę. Głód kojarzy mi się z wielkim , długotrwałym niedostatkiem.
-
To ja odpowiem. Przez to że nic mi nie zarzucał mój facet, tak się fajnie utuczyłam ;) Żart, ale rzeczywiście nigdy mi nie zarzucił że jest mnie coraz więcej. On lubi babki z ciałem, ja też nigdy nie byłam super szczupła, choć kiedy się poznaliśmy to było 30 kg temu! Do wagi z 16 lutego dochodziłam 17 lat sukcesywnie (tyle jesteśmy małżeństwem), po drodze dwie ciaże, wiek , lenistwo, eksperymenty kulinarne bo mężuś przyjmjuje karmienie z zachwytem, sam też czasem gotuje. Również on przytył, ale pracuje fizycznie, więc jakoś formę utrzymuje, ja natomiast zaczęłam się fatalnie czuć zarówno fizycznie jak i psychicznie. I tak oto po raz pierwszy w życiu podjęłam decyzję o diecie. Gdyby mój połówek coś wcześniej poruszył to kto wie :) Ale też raczej nie bo ja oślo uparta jestem i pewnie bym się postawiła. Obecnie podziwia i dopytuje o to i tamto zwiazane z dieta i o samopoczucie i ile spadło, ale sam się nie przyłącza. Generalnie mam wsparcie, tak czuję chociaż on jada trochę inaczej.
-
Chmurko, ja od poczatku po fazie uderzeniowej z dobrym wynikiem zmodyfikowałam dukana pod siebie. Czułam że daleko na ścisłej diecie nie zajadę. Jest to podobne do tego co pisze Carmen. Codziennie zjadam owsiankę (całe płatki nie otręby) która słodzę miodem, pół grapefruita, pół jabłka. Codziennie też warzywa do białek. Nie kumuluję tego w jednym dniu. Na mnie działa dobrze, czuję się fajnie, nie głodzę i chudnę. Oby tak dalej. Zrezygnowałam też właściwie z nabiału light (serki grani, twaróg), na rzecz tych "ledwie " 10 kalorii droższych, ale smaczniejszych i bardziej sycacych Po jednym opakowaniu grani plus duuużo rzodkiewki jestem w stanie bez głodu przetrwać 4-5 godzin. Np dziś: 1. goraca woda, pół grapefriuta. Owsianka - 4 łyżki płatków mleko pół na pół z woda +łyżeczka miodu + łyżeczka orzechów wloskich + pół jabłka 2. serek grani +większa część pęczka rzodkiewki + dwa drobiowe kabanosy 3. pół dużego fileta kurzego z rosołu + pół dużego pomidora Więcej nie zmieściłam ale smakowałam bardzo umiarkowanie to co przygotowywałam na jutro na proszony obiad ;) Acha i nie jem po 18, ale pierwsze śniadanie to 6:30 ;)