-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Bezcukrowa
-
Mamo adopcyjna - bardzo podoba mi się to co napisałaś :) tak naprawdę każdy ma prawo decydować za siebie i nikt nie powinien nikomu narzucać tego, co powinien zrobić. Jedna chce powiedzieć, inna nie - jedno i drugie jest dobre. Zwłaszcza, że mamę tak naprawdę ma się tylko jedną - tą, która nas wychowuje i kocha najmocniej na świecie :)
-
Nadia - dziękuję. Ciągle zastanawia mnie jedno. Wyeliminowanie nabiału - rozumiem, bo też miałam to zlecone i to zrobiłam, ale nie wiem sama dlaczego tak ma być? Czy to chodzi o laktozę? Kazeinę? Właśnie uświadomiłam sobie, że zapomniałam dziś zapytać na wizycie o to. Bo można pić mleko roślinne, ale zastanawiam się, co z mlekiem bez laktozy? Dla mnie to byłoby idealne rozwiązanie, bo kocham kawę z mlekiem i to jest coś, czego nie potrafię sobie odmówić. Przez 2 miesiące w ogóle nie piłam kawy, ale ostatnio znowu to robię. I tak sobie myślę, że jakby mleko bez laktozy nie było przeciwwskazane, to byłoby idealnie... :D Czy wiesz coś może na ten temat?
-
Przepraszam bardzo "gościu", nie wiedziałam, że jeśli zacznie się jakiś temat, to musi być on bezwzględnie przez wszystkich kontynuowany aż do wyczerpania :/
-
Hej hej, witajcie po kilku dniach mojej nieobecności. Miałam kilka rzeczy do ogarnięcia i jakoś nie złożyło się, żeby napisać. I Jagoda - nie będę rozpisywać się tutaj, że jest mi przykro, bo na pewno o tym wiesz. Ale najważniejsze, żebyś szybko się pozbierała i oczywiście próbowała dalej - do skutku. W końcu się uda! :) Pytałaś ostatnio o dietę, dlatego napiszę kilka słów na ten temat. Przy zbyt wysokim TSH powinno się stosować dietę o dużej zawartości białka - oczywiście takiego pełnowartościowego i zarazem zdrowego, dlatego powinno spożywać się: rybki morskie, jajka (ale nie za dużo), chudy drób (indyk), owoce morza, kefir, maślanka (naturalne, bez owoców, a więc też bez dodatku cukru). Należy ograniczyć glukozę i jeść owoce i warzywa o niskim indeksie glikemicznym (spis znajdziesz w necie), trzeba też dodać do diety dużo błonnika - jego źródłem jest siemię lniane, pełnoziarniste pieczywo, orzechy (nerkowca, brazylijskie, poza orzeszkami ziemnymi), różnego rodzaju ziarna, dodatkowo kasze (gryczana - zamiast ziemniaków!, jaglana - do deserów). Należy wykluczyć jasne makarony, biały ryż, jasne pieczywo i warzywa takie jak: kapusta, brokuły, brukselka, kalafior i rośliny strączkowe. Szczególnie podczas zażywania np euthyroxu zakazane jest spożywanie produktów sojowych. Tyle obecnie mogę powiedzieć na ten temat, mam nadzieję, że pomogłam chociaż troszkę:) I Jeśli chodzi o inne sprawy - byłam dziś w klinice. Mogę w końcu powiedzieć, że coś ruszyło! Za jakieś 3-4 tygodnie mamy zrobić badanie MSOME-6600 i jeśli wyjdzie chociaż 1% prawidłowych plemników, to za około miesiąc ruszamy z procedurą in vitro :) Jeśli jednak nie, to pewnie wszystko się trochę opóźni. Ale mimo wszystko cieszę się, że w końcu zaczyna coś się dziać. A tak poza tym - czy któraś korzystała z programu "In vitro z sukcesem" i byłaby w stanie powiedzieć coś na ten temat?? M.in. czy to się opłaca? W zasadzie to dziwię się, że zostało mi to zaproponowane, bo w regulaminie jest napisane, że trzeba mieć AHM>1,5 (moje to 0,71) i wykluczeniem z programu jest endometrioza III/IV stopnia (ja mam endometriozę, ale nie wiem który stopień, przypuszczam, że to może być nawet III). Ogólnie w cenie 10000 zł są 2 pełne pakiety in vitro, w każdym pakiecie po 1 transferze (pozostałe transfery są dodatkowo płatne), dodatkowo embryoglue i mrożenie zarodków jest w cenie. Dowiedziałam się też, że jeśli nie uda się uzyskać żadnych komórek lub zarodków, to można później złożyć wniosek o jakąś rekompensatę pieniężną. Jeśli ktoś się orientuje cokolwiek na ten temat, to bardzo prosiłabym o pomoc, bo na ten moment jestem zielona w tym temacie :D
-
Jagoda - to nie jest magia, to jest rzeczywistość. Nie bez powodu mówimy 'jesteś tym co jesz'. Sama byłam rok temu u lekarza medycyny naturalnej, która dietą potrafiła wyleczyć ludzi z raka. Natomiast moja znajoma około 30 przestała miesiączkować, pojechała do Pani ginekolog do Wrocławia, która jest Hinduską i leczy przede wszystkim dietą. I po roku stosowania diety dostała znowu miesiączkę, bez żadnych leków itp. To naprawdę działa. Nie bez powodu ja również dostałam taką dietę jak Ty. W lutym mialam tsh powyżej 2, jak byłam w szpitalu w tamtym tygodniu to zrobili mi badanie i moje tsh wynosi 0,78. Ja wiem, że to z pewnością dzięki lekom, ale wierzę, że połowę tego sukcesu zawdzięczam diecie. W normie mam też fsh, które było za wysokie i estradiol, który był za niski. I wierzę również w to, że gdybym bez leków trzymała się rygorystycznie tej diety, to moje wyniki byłyby równie dobre. Niektóre składniki pożywienia mają ścisły związek z występowaniem pewnych chorób, polecam poczytać sobie o nauce zwanej nutrigenetyką i nutrigenomiką, to już mówi samo za siebie, prowadzonych jest wiele badań nad eliminowaniem pewnych składników z diety i tym samym wyelimonowaniem niektórych chorób. Pozdrawiam :)
-
Jagoda - ja niestety się na tym nie znam, mogę jedynie napisać to co przeczytałam ;) "Literatura medyczna nie przynosi w tej kwestii jasnego rozwiązania. W czasopiśmie Reproductive BioMedicine Online Volume 25, Issue 6 , Pages 561-571, December 2012, w artykule: „Uszkodzenie endometrium w celu pokonania nawracającego niepowodzenia w implantacji zarodków: systematyczny przegląd i metaanaliza” (Endometrial injury to overcome recurrent embryo implantation failure: a systematic review and meta-analysis) stwierdzono, że wśród badań, które zostały włączone do metaanalizy wszystkie opisywały czas zabiegu jako cykl poprzedzający stymulację owulacji do IVF, jednak faza cyklu, w której wykonywano zabieg była bardzo różna. Trzy badania opisywały wykonanie zabiegu we wczesnej fazie proliferacyjnej (przed owulacją) (Demirol and Gurgan, 2004, Makrakis et al., 2009; Rama Raju et al., 2006); dwa badania opisywały wykonanie zabiegu zarówno w fazie proliferacyjnej, jak i lutealnej (przed i po owulacji) (Barash et al., 2003, Narvekar et al., 2010), pozostałe dwa badania opisują wykonanie zabiegu tylko w fazie lutealnej (Karimzadeh et al., 2009; Raziel et al., 2007). Nie ma zgodności co do tego, w jakim momencie cyklu wykonywać zabieg i czy ma to jakiekolwiek znaczenie." Znowu na innej stronie pisali, że Baum i wsp. robili dwukrotnie - w 9-12 oraz 21-24 dniu cyklu poprzedzającego stymulację.
-
Raissaa powodzenia! Informuj na bieżąco, bo też chodzę do Invimedu, a że ten etap jeszcze przede mną, to chętnie się dowiem co i jak :)
-
Według mnie powinnaś iść, a martwić się będziesz jak dostaniesz odpowiedź, że Cię przyjęli :) A może akurat tam też będziesz mogła się dogadać i będziesz miała równie dobre warunki umowy :) Nie ma się co martwić na zapas.
-
Jeszcze jeden - robiłam już parę rzeczy z tej strony i były pyszne, więc myślę, że ten pasztet będzie tak samo dobry :) http://www.olgasmile.com/pasztet-z-soczewicy-zielonej.html
-
Jagoda - ja ze swojej strony mogę polecić Ci jedną stronę z przepisami, sama nie robiłam pasztetu z soczewicy, ale znajoma bardzo zachwala wszystkie przepisy, które się tu znajdują ;) Są to chyba 3 rodzaje pasztetu z soczewicy, może któryś Ci się podoba :) http://www.jadlonomia.com/p/spis-przepisow.html
-
Ja nie chcę się kłócić, więc zakończę temat kawy takim stwierdzeniem: życzę powodzenia wszystkim kobietom, które starając się o dziecko nie piją kawy każdego miesiąca od owulacji aż do pierwszego dnia miesiączki, bo przecież mogą być w 'potencjalnej ciąży' :) Koala - pewnie chodzi o rozszerzone badanie nasienia i jeśli macie zamiar robić je na wizycie, to pamiętaj o tym, że musicie żyć 3-5 dni przed wizytą w celibacie :D
-
Kurcze 2-3 filiżanki to tak naprawdę wychodzi może jeden większy kubek, więc nie przesadzajmy że to dużo dla osób nie będących w ciąży. A poza tym, czy myślisz że w czasach, gdzie jedzenie faszerowane jest chemią i innymi świństwami, kawa stanowi największe zagrożenie? Te wszystkie konserwatny, dodatki, stabilizatory itp mogą okazać się bardziej szkodliwe od kawy. Zresztą sami lekarze zalecają pić kawę lub colę w ciąży w przypadku bólu głowy czy też nieprawidłowego ciśnienia, więc chyba nie byliby aż tak głupi żeby to robić, gdyby była szkodliwa. Dodatkowo, wiele kobiet na tym etapie na którym jest Jagoda, nawet nie spodziewa się, że może być w ciąży, a jakoś kawę zapewne piją. Zresztą, ciąża to nie choroba, więc nie można popadać w paranoje i traktować siebie samego jak jajko, tego nie jeść, tamtego nie jeść, tego nie pić, tamtego nie pić, bo szkodzi... przydałoby się zachować trochę dystansu do tych wszystkich 'mitów'.
-
Dzięki Zuza :) Jeszcze nie robiliśmy żadnych innych badań, właśnie planowałam pogadać najpierw z lekarzem, a potem robić badania, które zleci :) Wiem, że może morfologia nie jest najistotniejsza, ale wiadomo - nieprawidłowe plemniki to zawsze mniejsza szansa :( sama ginekolog mi mówiła, że trzeba poprawić te wyniki. no cóż, nie będę panikować, tylko poczekam do wizyty :)
-
Witajcie :) Próbowałam odezwać się od poniedziałku, ale niestety jak korzystam z internetu na telefonie, to nie chce mi wysłać wiadomości ;/ Więc musiałam się wstrzymać do dzisiaj. W poniedziałek poszłam do szpitala z myślą, że zabieg usunięcia płytek ze szczęki odbędzie się szybko i w znieczuleniu miejscowym. We wtorek dowiedziałam się, że będę miała go jednak w znieczuleniu ogólnym... Na szczęście udało mi się i już wczoraj mi go zrobili, a dziś mogłam wrócić do domu. Jestem opuchnięta i obolała, wyglądam jak mały chomik :D ale jestem równie szczęśliwa, że mogę już być w domu :) I Tak sobie planowałam, że po zabiegu zaczynam działać z in vitro, ale niestety zrobił się duży problem :( mój chłopak miał badanie nasienia, w którym wyszło wszystko ok oprócz tego, ze morfologia paskudna. 0% prawidłowych morfologicznie plemników :( najgorsze jest to, ze on nie ma żadnych nałogów, nigdy nie palił, alkohol pije parę razy w roku. Miesiąc brał FertilMan Plus, bo poprzednio morfologia tez była 0%. Po miesiącu powtórzyliśmy badania i nadal kiszka....ale dopiero później uświadomiłam sobie, ze tabletki mogły nie zadziałać, bo spermatogeneza trwa ok 3 miesięcy, wiec plemniki po tabletkach jeszcze mogły się nie wytworzyć. Chociaż w sumie chyba nie powinnam się nastawiać, ze za 2 miesiące będą już dobre... :( musimy coś z tym zrobić, bo z jednego problemu zrobiły nam się dwa... tak sobie pomyślałam, ze w czasie jak on się będzie leczył to ja powinnam spróbować podejść do stymulacji i zobaczyć czy coś w ogóle z tego wyjdzie. Jeśli tak (oby), to po prostu można by zamrozić komórki i do czasu aż u niego będzie ok to mogłabym tak mieć z 2, 3 stymulacje i może coś by się nazbierało. O ile w ogóle coś z tego będzie. Bo jeśli nie, to przynajmniej będę wiedziała na czym stoję i nie trzeba będzie później bez sensu tracić na to czasu. Ale to tylko moja teoria, a jak będzie w praktyce - to już zadecyduje Pani doktor na wizycie (planuje iść w przyszłym tygodniu). Czy któraś z Was spotkała się już z takimi wynikami nasienia i czy dało się coś z tym zrobić? I Trzymam kciuki za wszystkie transferujące, testujące i również za te, którym tym razem się nie udało :* Pozdrawiam! :)
-
Zawsze jest nadzieja i nawet przy fatalnych wynikach można zajść w ciążę, nie wiadomo jakim cudem ;) podobno TSH przy staraniach o dziecko najlepsze jest w granicach 1,0 ;) ja miałam nieco ponad 2 i od razu dostałam euthyrox na obniżenie. Ostatnio jak badałam to miałam 1,2 i p. doktor powiedziała, że jest bardzo dobre :)
-
Luna34 - ja jestem pacjentką Invimedu w Katowicach. Nie jestem w stanie powiedzieć Ci, jakie wrażenia po in vitro/ in vitro z KD, bo to jeszcze przede mną, ale powiem tak - ogólne odczucia bardzo pozytywne. Rzeczowe podejście, bez 'owijania w bawełnę', wizyty nieszczególnie długie, ale pewnie jakbym miała jakieś pytania to trwałoby to dłużej. No i przede wszystkim już na pierwszej wizycie udało się zauważyć, że znają się na rzeczy :) Zlecono mi wtedy badania i na kolejnej wizycie dostałam już leki, inne zalecenia typu dieta itp i oczywiście zalecenie do powtórzenia badań i zgłoszenia się z wynikami. Pewnie jakby nie inne sprawy, które muszę załatwić przed in vitro, to byłabym już po wszystkim ;) Także mogę śmiało powiedzieć, że nie ma naciągania na nie wiadomo jak dużą ilość wizyt i wszystko jest szybko i sprawnie. Takie są moje odczucia na początku mojego leczenia ;)
-
Dobry wieczór :) :D Taida - jak tam po wizycie? Zuza - oczywiście życzę Ci powrotu we trójkę :) Ja ostatnio jestem trochę zła, bo poszłam do szpitala przygotowana na zabieg, a oni mnie odesłali z kwitkiem i przełożyli zabieg na 11 maja :( i przez to wszystko się przesuwa, zaczęłam się denerwować nawet faktem, że muszę nadal do tej pory trzymać dietę, a już mi coraz ciężej...nie daję rady momentami. Ta nasza polska służba zdrowia... No ale cóż :) W każdym razie jeszcze przed zabiegiem zamierzam jechać do kliniki, zrobię znów badania w 3 dniu cyklu, zawiozę wyniki badania nasienia i może już umówię się jakoś z Panią doktor na wizytę z moim chłopakiem. Żebym od razu po dojściu do siebie po zabiegu mogła zacząć działać :) Pozdrowionka! :)
-
Gościu (nie podałaś nicku, więc nie wiem kim jesteś :) ) cytologia to co innego, a biocenoza i wymaz w kierunku ureaplasma, mycoplasma i chlamydia to co innego :) niby materiał na cytologię i na badanie tych trzech drobnoustrojów pobiera się z szyjki macicy, ale do ich wykrycia robi się specjalne testy, więc w cytologii to raczej nie wyjdzie. No ale mimo wszystko, lekarze działają według pewnych schematów i nie wiedząc a naszych wcześniejszych problemach po prostu z reguły nie zlecają pewnych badań. A uwierz mi - gdybym wielu badań nie wykonywała na własną rękę, to wielu rzeczy do tej pory bym nie wiedziała i nie mogłabym się na nie leczyć. Dlatego ja nie mówię, że te badania są konieczne przed ciążą, pewnie nikt ich nie zleci tak po prostu. Więc nie ma się co dziwić, że lekarze ich nie zlecają - wiadomo, to są dodatkowe koszty itp, a prawdopodobieństwo, że się jest zakażonym nie jest jakieś duże. Ale skoro Monalisa miała już taki problem, to myślę, że naprawdę warto je wykonać. Ja sama pewnie też tak zrobię, ale to już moje zboczenie zawodowe :D decyzja należy do każdej z Was z osobna :) bo pewnie gdybym zapytała lekarza, powiedziałby, że nie jest to konieczne :)
-
Monalisa - jasne, jak tylko będziesz chciała coś wiedzieć, to daj znać. Właśnie GBS to okropna bakteria, na szczęście jednorazowe podanie antybiotyku podczas porodu powinno załatwić sprawę, no ale jak wiadomo - lepiej zapobiegać niż narażać dziecko na niepotrzebne faszerowanie lekami. Więc zanim zajdziesz w ciążę, naprawdę ważna jest biocenoza pochwy i jeszcze 3 dodatkowe badania: na obecność mykoplasmy, ureaplasmy i chlamydii. Razem z GBS mogą one powodować przedwczesne pęknięcie błon płodowych i przedwczesny poród, no i oczywiście zakażenie maluszka. A prawda jest taka, że nawet nie spodziewamy się, że jesteśmy tym zarażeni. Ja np podczas badań na nawracającą grzybicę pochwy dowiedziałam się, że mam ureaplasmę. Niby w internecie jest napisane, że daje ona jakieś tam objawy, a ja tak naprawdę żadnego z nich nie miałam, a tu się okazuje, że jestem nią zakażona. 2 tygodnie antybiotyku i było po sprawie :) Badania takie można zrobić pewnie w każdym lepszym laboratorium, ja robię w Centrum Badań Mikrobiologicznych i kosztują mnie one 210 zł, w cenie jest biocenoza + te 3 drobnoustroje o których napisałam wcześniej. Możliwe, że w innych miastach/laboratoriach jest taniej. No ale mimo wszystko - przy całych kosztach in vitro to nie jest duża kwota, a przynajmniej w razie czego można się wyleczyć przed ciążą, a później to tylko kontrolować :)
-
Znieczulenie miejscowe, dlatego właśnie jestem troszkę przerażona. Może chociaż "głupiego jasia" dostanę ? :D Po 2 tygodniach już podobno zero opuchlizny, można jeść normalnie itp :) mam nadzieję, że we wtorek od razu mnie wypuszczą, chociaż wolę nastawić się, że wyjdę w środę. W czwartek planuję iść już na zajęcia :D Bo jak będę siedzieć w domu to umrę z nudów :D Ja w święta też zgrzeszyłam troszkę z jedzeniem... śniadania, obiady i kolacje były dietetyczne, ale niestety tyle ciast było u rodzinki, że zjadłam chyba z 15 kawałków :D tyleeee cukru, chyba muszę zmienić nick :D
-
No witam Coconut i resztę Dziewczyn! Cały czas tu jestem, nie zniknęłam! :) Podczytuję Was sobie, ostatnio miałam coś nawet napisać, ale pisałam z telefonu i nie wiem czemu moje posty wtedy się nie chcą wysłać. I Tak, kończę studia w tym roku, mam jeszcze troszkę badań do zrobienia, ale powoli brnę ku końcowi. Temat mam dość ciekawy - GBS u kobiet w ciąży. Jakby któraś miała/będzie miała z tym problem - służę pomocą :D I Siedzę ostatnio cicho, bo troszkę się stresuję moim zabiegiem usunięcia płytek. To już w najbliższy wtorek! Z jednej strony się boję, ale z drugiej się cieszę, bo wiem, że jak będę miała to załatwione, to mogę brać się do roboty w klinice :) :) :) I A teraz coś serii ciekawostek (chociaż pewnie już to wiecie). Dziś na zajęciach mówiliśmy o mleku i karmieniu piersią. Podobno "panuje moda" na karmienie dzieci mlekiem modyfikowanym, w proszku. Kobiety coraz rzadziej chcą karmić piersią. Oglądałam zdjęcia kosmków jelitowych dzieci karmionych piersią i karmionych mlekiem w proszku. Powiem Wam jedno - tragedia. Kosmki po mleku modyfikowanym wyglądają jakby ktoś wyciągnął je z pralki po wirowaniu na najwyższych obrotach :D I potem to wszystko skutkuje różnymi alergiami, nietolerancjami i ogólnie problemami z układem pokarmowym. Oczywiście są przypadki, że kobieta nie może karmić piersią, ale jeśli nie ma przeciwwskazań - karmcie jak najdłużej! :) Dla dobra Waszych dzieciaczków :) I Taida - wiadomość można by powiedzieć całkiem dobra :) jest nadzieja, że to jednak maleństwo, a nie jakiś paskudny zaśniad. Trzymam kciuki za pozytywny rozwój sytuacji :)
-
Zuza - ja również się wyluzowałam. Nawet byłam dziś u kuzynki i bawiłam jej 5-miesięczne maleństwo. Winko potrafi zdziałać cuda! :D
-
Ja również życzę wszystkim tego, o czym każda z nas marzy! Dziś mijają 2 miesiące od mojej diety, więc postanowiłam się napić :) troszkę jestem pijana, ale życzę Wam wszystkiego, co najlepsze, dużo cierpliwości i wytrwania w tych wszystkich próbach, oby było ich jak najmniej! I Kaszmir - dostałaś ostatnio mojego maila?
-
Brawo dla zajączka! Oby przyniósł super-jajeczka! :) :D
-
Do soboty czas szybko minie, a teraz polecam sprzątanie, gotowanie i zakupy :) ja dziś skorzystałam z tej ostatniej opcji i powiem Ci, że od razu lepiej się czuję :D dodatkowo dzięki temu zleciał mi ten dzień ekspresowo :) i pocieszę Cię, że Ty musisz czekać do soboty, a ja niestety dopiero do kolejnego piątku. Więc jesteś w lepszej sytuacji :D Jak będziesz miała ochotę się wygadać albo pożalić to pisz, ja chodzę późno spać, więc do jakiejś 2/3 godziny 'służę odpisywaniem' :D