Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

alkapralkaxx

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. alkapralkaxx

    A właśnie, że schudnę :)

    Ja mieszkam na Pomorzu i u nas jest ładnie, nie tak jak pokazują na dole. Ale wyraźnie sie ochlodzilo :-(. Ja jak mam impreze typu grill czy jakas rodzinna bibka to tez wczesniej ustalam sobie co zjem i to mi pomaga w samokontroli. Po moim czterodniowym obzarstwie waga pokazala kilogram wiecej. To malutko, myslalam ze będzie wiecej. Ale juz nie grzesze. Ja jak chodze do pracy to wygodniej mi gotowac zupy. Mamy na dwa dni zawsze i tak dzis mamy szczawiowa ze świeżego lesnego szczawiu. Przepyszna, kwasniutka, z mlodymi ziemniakami i jajkiem. Ja np zup nie zabielam smietana tylko jak juz to kubeczkiem gęstego jogurtu naturalnego. Wiadomo ze taka zupa nie wygląda pięknie, bo jogurt osiada na dnie i wyglada jak zwazony ale najwazniejszy jest smak i wartości a nie wyglad. Sniadania mam zazwyczaj serek wiejski i kanapka z warzywami typu pomidor czy cukinia, ogorek a najczęściej jem owsianki bo ne wprost kocham. Przekaski to zawsze owoce lub jogurty. Problemy mam z kolacjami, bo nie chce na noc szamac chleba ani nic tlustego. W ogole przestalam jesc wafle ryzowe, bo mimo malej kalorycznosci, nie dostarczają wartości odzywczych i.jestem potem glodna wiec wole zjesc kromke porzadnego razowca niż 3 wafle. Co tam u Was Slonka? Zostalo mi do zrzutki jakies 2 kg ale one sie tak z***biście ciagna ze to jest masakra :-)
  2. alkapralkaxx

    A właśnie, że schudnę :)

    Dlatego tak sobie myślę Sheloba o Tobie, że może wlasnie fajnie się skupic na takich drobnostkach, żeby nie zszokować swojego organizmu :). Czytalam w internecie, ze fajnie jest z tygodnia na tydzień dodawać sobie nowe postanowienie. Ale to tylko moje sugestie, nie musisz się nimi sugerować :). Dla mnie poczas odchudzania najważniejsze było nie obżerać się po przysłowiową kokardkę, jadać w miare regularnie 4-5 posiłków, pić co najmniej 1.5 litra wody i chociaż 2-3 razy w tygodniu zapewnić sobie jakakolwiek aktywność, taka jaka lubimy, a nie taka jaka widzimy w internecie. Fajnie jest odnaleźć się w tym, co sprawia nam przyjemność, tak jak ja lubie chodakowska, nordic walking i spacery, a nie cierpię wręcz roweru :). Ale się rozpisałam, mam nadzieję, że nie smęcę. Jeszcze dodam, że u mnie na sniadanie była owsianka z truskawkami (moja zbawicielka, dzięki której normalnie się wypróżniam a nie raz na 4 dni), na drugie sniadanie był pomidor i 4 ogórki, na obiad mam schabik robiony na parze z warzywami i młode ziemniaki, na podwieczorek nic nie wymyśliłam, pewnie jakies owoce czy warzywa a na kolacje sobie dziś zrobie omlet ze szpinakiem :). A w ramach aktywności zabiorę psa na godzinny spacer- obie skorzystamy :)
  3. alkapralkaxx

    A właśnie, że schudnę :)

    Favorita, postaraj sie znalezc poo godzinki dla siebie 3 razy w tygodniu. Na youtube jest swietny trening Chodakowskiej detocell academy, trwa 30 min i jest lepszy od godzinnego pedalowania. Zmienne tempo, duuuzo potu i to.starczy. Do tego dobre jedzonko, zadnych odstepstw i tez dopniesz swego! Staraj sie wysypiac, pij duzo wody, owoce jedz do 16, na kolację nic ciężkiego i bedzie super. To takie moje glowne zasady. Jak nie masz czasu sily czy ochoty na trening to wyjdz Do sklepu czy pracy na pieszo, tez dziala :-)
  4. alkapralkaxx

    A właśnie, że schudnę :)

    Ja wciąż nie odpuszczam! Dzis nawet dalam rade zrobic cale turbo spalanie chodakowskiej, bylam mokra jak swinka, ale satysfakcja mega. Do tego slynne boczki Tiffany :-). Jadlospis mam dzis na 1480 kcal. Śniadanie owsiane pancakes z grapefruitem i jogurtem naturalnym. Na drugie potreningowe sniadanie koktajl z bananem i daktylami. Na obiad krupniczek i piers z indyka, na podwieczorek sok pomidorowy i dwa wafle ryzowe. Na kolacje moj standard serek wiejski, papryka rzodkiewka 3 plasterki poledwicy sopockiej i kromka zytniego razowego :-). Jutro reset od cwiczen chociaz mam mega zajawke na Chodakowska, podczas cwiczen klne na nia ale na koniec mam taki blogostan, ze szok!! Na wadze nie mam efektow ale wizualnie tak i to sie liczy. Brzuszek przyodziewa sie w miesnie, kości biodrowe sie tez wychylaja :-)
  5. alkapralkaxx

    A właśnie, że schudnę :)

    Czesc Laseczki!! Jak Wam minal dzien? Na właśnie siedzę i gleboko oddycham po cwiczeniach. Zrobilam: 40 minut biegu, 25 minut cardio i 10 minut z Tiffany :-). Jutro i w niedziele reset od cwiczen a dodatkowo w niedziele zjem domowe lody bananowe ktore wrzucilam do zamrażarki. Dzis na sniadanie mialam serek wiejski, wafel ryzowy, plaser sera, kawalek papryki i kubeczek galaretki z piersi indyka. Na drugie sniadanie gruszka i banan. Obiad to zupa krem z marchwi z kasza gryczana i wkrojonym serem brie. Na podwieczorek jogurt naturalny z granola a na kolacje będą wiosenne kanapeczki. Upieklam dzis ciasto z fasoli, cala forma to 800 kcal, bedzie jak znalazl na jutrzejsze drugie.śniadanie :-)
  6. alkapralkaxx

    A właśnie, że schudnę :)

    Ja na podwieczorek zjadlam 2 wafle ryzowe i wypilam swiezy sok z burakow. Na kolacje omlet otrebowy z dwoch jajek z ogorkiem papryka cebulka i piersia kurczaka. na zumbie byl dzis mega wycisk, dodatkowo dokonalam dzis w moim mniemaniu niemozliwego. Zaprowadzilam psa do fryzjera i pobiegłam na dosłownie drugi koniec miasta po wyniki badan, to jakies 3.5km a ja zrobilam tylko jedna przerwe. Droge powrotna tez biegłam, totez psa odbieralam zupelnie mokra. Potem na zumbe poszlam z kijami, godzina tanca i z kijami wrocilam. Jestem z siebie dumna, jeszcze w drodze powrotnej dostalam nagrode od losu bo znalazlam na srodku drogi 50 zl, hehe :-). Szczerze Wam powiem ze aktualnie nie wyobrazam sobie nie cwiczyc. Chociaz kiedys bylam wrogiem aktywnosci, nawet za czasow szkolnych bylam wypisana z wf i nienawidzilam chodzic na piechotę. Teraz moje auto stoi w garazu i czeka na swoja sporadyczna wyprawe :-)
  7. alkapralkaxx

    A właśnie, że schudnę :)

    Bardzo sie ciesze, ze placki smakuja, przyznam, ze to moj substytut sernika który wprost kocham! A z kolei dziś zrobilam, jako dodatek do malokalorycznego obiadu, zamiennik plackow ziemniaczanych i od razu Wam opiwiem jak. Ugotowalam ziemniaki i je pogniotlam ba puree. 100g ziemniaka to ok 80 kcal. Ja mialam 250g i na ta ilosc wbilam cale jajko, dodałam łyżeczkę jakieś 5g maki ziemniaczanej, jedna zeszklona cebule, na suchej patelni, bez tluszczu i solidna lyzke jogurtu naturalnego. Aha i jeszcze natka pietruszki ale to wg gustu. Sol, pieprz, slodka papryka. Teflonowa patelnie nagrzalam i kladlam placki, od razu mowie ze niezbedne beda dwie lyzku, bo masa jest dosc kleista. Z tej porcji mi wyszło jakies 8 plackow. Zero tluszczu a smak cudowny, z zewnatrz podpieczone i chrupiace a w srodku mięciutkie. Polalam je resztka jogurtu nat i posypalam szczypiorkiem. Jak polubilam kije? Zaczne od ich kupna. W Internecie zamawialam buty sportowe i Na koniec transakcji wyskoczylo ze nieduza kwota zostala mi do darmowej wysylki. Wiec.przejrzalam oferte i wpadly mi w oko te kije, byly mocno przecenione bodajze ze 140 na 50 zl. Na obrazku wyglądały solidnie, kauczukowe raczki, komplet koncowek, itp. I zamowilam. Zwlaszcza ze na letnie miesiące szukałam alternatywy dla silowni. Bo na silce płaciłam niemalze 100 zl a nie.bylam zadowolona z calej oprawy. Sprzet i obsluga super, ale duzy tlok, czekanie na przyrzady i rozkrecone ma full kaloryfery, bo obsludze zimno a było tak duszno ze po szybach spływala woda a powietrza nabieralam jak ryba wyjeta z wody. No i przyszly te kije i zakochałam sie. Zwlaszcza ze mieszkam na peryferiach i mam cudne tereny do obejścia. Standardowo robie 8 km. Dzis przeszlam sama siebie, bo zrobilam 6 km z kijami i 45 minut na podłodze. A to dlatego ze jak wrocilam po pracy to pogoda byla fatalna i wzielam sie za mel b na podłodze a po 18 zrobiło sie pieknie i nie wyobrażałam sobie nie wyjsc więc poszłam na godzinną rundke :-). Na kolacje zjadlam 2 jajka na miekko, krazek z wedlina i pomidorem i wypilam sok wielowarzywny. Favorita, ale mi z tym zebem przypomnialas cos! Mianowicie miedzy innymi dzieki zebowi zaczelam swoja metamorfoze!! 1 grudnia bylam u dentysty z potwornym bolem. W efekcie przez kolejny tydzien moglam spozywac tylko plyny i papki. I potem jak juz mi przeszlo to pomyslalam ze skoro tydzien dalam rade sie ograniczyc to jest to dobry początek i należy to pociagnac. I nie zwolniłam, dzis jestem tu 11 kg chudsza :-). Powodzenia Kochana, oby bylo wszystko dobrze!!
  8. alkapralkaxx

    A właśnie, że schudnę :)

    Parasole, odpowiedzialas sobie sama: jem ponizej bmr. Kochana, zwieksz koniecznie ilosc spozywanych kalorii. Niech będą rowne bmr, daj organizmowi paliwa, niech ma sile walczyc a nie jechac na minimum energii. Ja aktualnie ponizej bmr nie schodze. Dzis na sniadanie były dwie kanapki z indykiem i serem i do tego szklanka mleka, jablko. Na obiad 8 pierogow ze szpinakiem i z jogurtem greckim. Na podwieczorek krazek ryżowy z wedlina, warzywami i surowka warzywna. Na kolacje zjem roladę szpinakowa z lososiem i twarozek wiejski. Do tego wyszlam na poltorej godziny na kije, przed snem zrobie dwa Razy abs z Mel B :-)
  9. alkapralkaxx

    A właśnie, że schudnę :)

    Parasole, to chyba pogoda sprawia, ze nas tu mniej. Ja jestem taka szczesliwa z powodu tej pieknej aury, czuje sie jakbym byla zakochana!! Dzisiejszy dzien zaczelam od dwóch krazkow ryzowych z wedzonym ns ciepło lososiem. do tego kawalek ogorka, papryki i trzy rzodkiewki plus herbatka. Potem sie zebralam i na poltorej godziny wyszlam z kijami. Pot sie ze mnie niemilosiernie lał, wypalanie na maxa :-) Po powrocie zjadlam pimidorowke z ryzem i kawałkiem piersi indyczej. Na podwieczorek byl koktajl z banana i kiwi z mlekiem a na kolacje troche surówki z lodowej, krazek z wedlina i krążek z lososiem. Teraz jestem na nocce i mysle nad jutrzejszym obiadem. Jutro mam luzacki dzien, bez ćwiczen i zjem loda :-). No i na wage wskocze. Jestem z siebie zadowolona, bo od poniedzialku do dzis codziennie cwiczylam, co najmniej po 30 minut. Jesli chodzi o cele to tez mam, nie zwiazany z wlosami, bo obciachalam je do golej glowy, chociaz juz podrosly za uszy :-). Z kolei ja walcze z cellulitem, robie sobie peelingi, masaze i wklepuj****lsam :-). W ogole nawet jesli na wadze nic nie drgnie to musze powiedziec ze i tak jestem z siebie super dumna, bo mam coraz ladniejsze i coraz bardziej wytrzymale cialo :-) Favorita. Kochana, wracaj do nas z nowa energia, do lata zostały 72 dni!! Damy rade?? Ja przez te 72 dni chce zrzucic jeszcze 2 kg :-). Ustalam sobie male, realne cele, zeby nie zameczyc swojej glowy.
  10. alkapralkaxx

    A właśnie, że schudnę :)

    Dziewczyny, rano miałam 65.5 czyli w tym tygodniu schudłam pół kilograma. Bardzo sie ciesze i mam motywacje zeby dzis sie nie obzerac. Zjadlam miseczke zurku, dwie kielbaski biale, jeden maleńki devolaj i plasterek pieczeni rzymskiej. Na razie basta. Potem zjem dwa rodzaje ciasta po kosteczce. :-)
  11. alkapralkaxx

    A właśnie, że schudnę :)

    Ja nigdy nie nosilam stanika z gąbką, zawsze mialam cienkie miseczki. I nie mówię o tym jak pierś wyglada w staniku tylko jak zmienila sie w dotyku i wizualnie sama w sobie. Ja dzis dzień zaczęłam pozno totez rozkład moich posiłków jest następujący: 12 sniadanie 15.30 obiad 19.30 podwieczorek i 22 po wejściu do pracy, kolacja. Sniadanie bylo na 350 kcal, obiad na 400, podwieczorek dzis szalony bo bułka maślana z jogurtem naturalnym i rodzynkami ok 330 kcal, na kolacje to co wczoraj. Dwa krazki ryzowe z pasta rybna z wedzonego pstraga ok 220 kcal. Wiec caly dzien to 1300 kcal. Bardzo dobry wynik! Do tego pol godziny cwiczen i pol godziny kijów. Cudnie sie czuje a po Mel B mam strasznie obolaly brzuch :-)
  12. alkapralkaxx

    A właśnie, że schudnę :)

    Zapomnialam dodac ze tez jestem typowa pania domu, moge nawet powiedziec, ze kura domowa. Kocham gotowac, ostatnio dopiero probuje swoich sil w pieczeniu i jestem najszczesliwsza gdy moje dania znikaja ze stolu. Lubie tez sprzatac, prac i prasowac. Nie lubie tylko myc okien, a ze mam ich malo w mieszkaniu to tragedii nie ma. Wolny czas lubie spedzac na czytaniu i ostatnio na kijach. Nigdy nie mialam problemow z waga. Zawsze wszyscy mi zazdrościli ze moglam jesc co tylko zachce i o roznych porach i wazylam 64 kg. Odkad poszlam do pracy utylam do 75 kg, bo nuda sprawiala ze nosilam siatke jedzenia i wciaz jadlam. Mam lajtowa prace, nikt mnie nie kontroluje i nie wyznacza czasu czy zakresu obowiazkow. Wiem co mam robic i jak wszystko ogarnelam to zaczynałam wielkie ucztowanie... Teraz mam 65.8 kg i czuje sie cudnie, ale chcialabym miec 62 kg.
×