Sil_sb

Ala :( powtórz ale przy blastkach w 7-8 dniu już powinno coś być wiadomo. Na mojej karcie ze szpitala jest info ze bete robi się 14 dni od punkcji czyli przy 6 dniowych zarodkach to 8 dpt Sunshine jak tam? Małami dzwonili?

Ania od 3 próby i u kobiet pow 35 rż zapładnia się wszystko. Ja spełniam pierwszy punkt więc wszystko co dojrzałe pójdzie do zapłodnienia.

Ewela lekarz powiedział że jak komórki są ładne to takie podają i takie mnożą. Jak rokowania są gorsze to podaje się wcześniej. Więc wszystko zależy od nich, ja nie mam wiele do gadania.

Ja już w domu, wyleguję się w wyrku. Sunshine trzymam mocno kciuki za ciebie. Malami czekam na dobre wieści

zaś strona?

Kasiurek on mi mówił na wizycie o jednym zastrzyku, ale w czwartek zapytam go, czy go można dłużej brać :) No ja mam komfortową sytuację w pracy bo szef mi pozwala pracować wtedy, gdy to mi pasuje, jeśli np. nadrobię wcześniej pracę, to go nie boli ze następnego dnia jestem cały dzień u lekarza itp. A Białystok bardzo fajny, powiem wam. Choć ja sama dużo nie zwiedzam. W ciągu dnia dużo pracuje. A nie czuję się rewelacyjnie więc popołudniami i wieczorami leniuchuję.

Crio kosztuje między 1000-1500 zł w zależności od czasu mrożenia. Za mrożenie nie płaci się nic. Klej i nacięcie i embrioskop jest w cenie, ale... tu naprawdę decyduje lekarz. Jeśli wg niego to nie jest potrzebne, to to nie jest wykonywane. Nacięcie wg nich więcej szkodzi niż daje dobrego, robią tylko w wyjątkowych sytuacjach. Klej podają tylko przy blastocyście bo podobno źle działa na komórkę, która blastką nie jest. Ni i nie da się powiedzieć - chcę mieć IMSI i tyle. Oni sami wybierają najlepszą metodę zapłodnienia, na podstawie nasienia - IVF, ISCI lub IMSI. Cen leków nie podaję, za to wszędzie tyle samo byście zapłaciły. Lutinus mam przypisany 3x1, doktor powiedział że nie ma potrzeby większej dawki w tej chwili.

Kasiurek ja będę miała transfer między sobotą a wtorkiem, ale myślę, że to raczej będzie wtorek. Zapytam lekarza jak mi odpisze na kolejnego maila, jak to jest z tą papaweryną i kiedy dokładnie się ją przyjmuje. Bo to kolejna super rzecz - mój lekarz ze mną mailuje :D

W GynC miałam antybiotyk po punkcji, teraz mam antybiotyk 2x1 od jutra, czyli dzień przed punkcja.

Olusia ja się martwiłam hiperką już w niedzielę. Ale lekarz powiedział że nie mam się czym póki co stresować. Ja swoje ważę, mam sporą nadwagę. Dr powiedział że trzeba na mnie zupełnie inaczej patrzeć i on póki nie myśli by był problem z transferem.

Na skurczę dostanę zastrzyk domięśniowy w szpitalu. W cenie jest. I stosowany ponoć odkąd robią in vitro. Betadyna to chyba żeby mieli pewność, że pochwa jest czysta. A, endometrium dziś 9 mm.

U mnie tak: Estradiol 5101, TSH spadło do 1,01 Punkcja w czwartek W prawym jajniku lekarz zmierzył 7 pęcherzyków 16-22 mm i było trochę mniejszych W lewym jajniku zmierzył 11 pęcherzyków też tak 16-20 mm i były liczne mniejsze których już nie mierzył. Lewy jajnik w końcu odczepił się od macicy i nie było problemu z dostaniem się do niego. Zaczął też bardzo dobrze pracować (W KOŃCU). Dziś wieczorem ovitrelle i jeszcze dopochwowo betadyna (dziś i jutro). Chyba od jutra unidox (antybiotyk) a od czwartku wieczorem fragmin. Lutinus mam zażywać 3x1. Dziś zapłaciłam 1680 zł (1600 za procedurę i 80 za ovitrelle) i 2200 za szpital (punkcja, zapłodnienie, transfer). Potem podliczę wszystkie koszty jakie poniosłam. Jeśli komórki będą ładne to transferowane i mrożone będą blastocysty.

AnciaaS bardzo, bardzo mocno tulę kochana :(

Małami na którą masz wizytę?

Malami trzymam kciuki za twoje dzisiejsze podglądanie. Mnie od soboty boli lewy jajnik, ale od wczoraj to mnie już bardzo boli, utrudnia wręcz chodzenie. Ale - zniosę wiele dla dzidziusia

Ania teraz jeszcze możesz łykać leki, jeśli coś cię bierze to lepiej weź coś silniejszego, bo potem będzie kiepsko jak się pochorujesz.

Aneta na pewno nic się nie stanie, tylko dbaj o tą ranę, żeby się to ślimaczyć nie zaczęło. Dzięki wszystkim za kciuki. Chyba przynoszą póki co szczęście. Estradiol 2564, badanie w 9 ds, jeszcze przed 9 dawką leków, więc to jakby 8ds. W Artemidzie przyjmują w niedzielę i przyjeżdża do pacjentki jej lekarz. Więc dziś dr Z przyjechał dla mnie i dla jeszcze jednej dziewczyny i zaraz pojechał. Fajne jest, że na taką wizytę wchodzi pielęgniarka i lekarz wszystko jej dyktuje, dzięki czemu pacjenta też wszystko wie. I tak oto mogę powiedzieć, że w prawym jajniku mam jakieś 8-10 jajek (zgubiłam się przy liczeniu w pewnym momencie) - wielkość 14-16 mm. Za to lewy jajnik ruszył z kopyta. Lekarz zmierzył z 10 pęcherzyków - każdy 12-14 mm. A lekarz nie wszystkie pęcherzyki zmierzył, było też kilka mniejszych. Dziś doktor zamienił mi leki. Od wieczora będę brała 75 gonalu i 150 menopuru. Dr Z mówi, że to po to, by podnieść trochę LH. Ma nadzieję, że jajeczka nie okażą się wydmuszkami. Endometrium dziś ładne, ale tylko 8 mm, powiedział że to za mało, więc trzeba jeszcze popracować. Powiedział też, że mam się nie stresować przestymulowaniem. Swoje ważę, więc na mnie trzeba troszkę inaczej patrzeć, nie szablonowo na estradiol. Więc on ma jeszcze przyrastać. Zapytałam, co by się stało, jakby jednak doszło do przestymulowania, czy nie będzie transferu. Powiedział, że na tę chwilę nic na to nie wskazuje, by do transferu miało nie dojść :) Ogólnie bardzo miła wizyta, lekarz zadowolony. Kolejne spotkanie we wtorek, na 9 badanie krwi i na 14 do lekarza na podglądanie :)

Zwierzaki mają się dobrze :) podróż przeżyły bez problemu, w mieszkaniu się zadomowiły :)

Oczywiście będziemy zwiedzać. Ja niestety nie będę leżeć do góry brzuchem przez cały czas, bo gdybym miała leżeć to raczej nie byłoby nas stać na in vitro. Ale myślę, że miło spędzimy najbliższe tygodnie :) Zaraz jedziemy do sklepu i chyba do parku. Muszę kupić lampkę nocną bo tu tylko lampy sufitowe a ja nie potrafię funkcjonować przy takim świetle. W domu mam lampy sufitowe ale ich prawie wcale nie używam...

Madzia ja za pierwszym i drugim razem miałam krótki protokół, najpierw gonal 150 (3 kom, 2 dojrzałe, jedna z nich obumarla w 2 dobie) za drugim razem gonal 75 i menopur 75 i tylko jedna dojrzała. 3 procedury prowadził dr M. Ale dr Z powiedział, że zrobiłby to samo, może tylko widząc ci się dzieje zwiększyłby dawkę. Za 3 podejściem dr M zastosował długi protokół i dr Z sam mówi że teraz x niego ściąga. Jedyne co to że myślał o podniesieniu dawki leków, ale i pęcherzyki są ładne i estradiol już ładnie narasta. Choć raz... bo z nim mam zawsze problemy.

Wszystko zależy. Ja myślę że między 2 a 3 tygodnie to wyjdzie. Zależy ile potrwa stymulacja i ile czasu zejdzie na hodowli zarodków. Jakby mi transferowali 2-3 dniowe to chciałabym tu zostać do 5 dpt. A jak będą transferować blastki to do 3 dpt zostanę na miejscu.

Mala_wredna pisałam do dr Z w sprawie podwyżki, czy już wprowadzona, czy coś wiadomo. Napisał że jeszcze nic nie zmieniono. Mam nadzieję że sobie odpuszczę póki co.

Ja mojego męża bardzo kocham. Wiem, że studia doktoranckie i napinka na nich bardzo go stłamsiły, nie dał rady skończyć pracy i rzucił tym wszystkim. I od tamtej pory trudno mu się wziąć w garść. Wcześniej zdecydowaliśmy się na psa, pies wymaga wiele uwagi, nie zostaje sam w domu i mój mąż poświęcił się mu. Wiem, że chce dzieci, ale myślę, że gdyby nie ja, nie naciskałby na ich posiadanie. On ma psa, jest szczęśliwy... Uh, nie powinnam się tak użalać. Tylko w jakiś taki dołek wpadłam, a jeszcze ząb mnie boli, w sumie to pół szczęki a moja dentystka na wakacjach jest... ech...

Ania np. ja wynajmuję mieszkanie nieoficjalnie. Nie mam własnego M, nie mam nawet zgłoszonej umowy, by było trochę taniej. Zamiast zbierać na wkład do własnego M wydajemy kasę na próby zajścia w ciążę. Więc jeszcze przez kilka lat na coś własnego nas stać nie będzie. Obecnie jest więc tak, że ja jestem zameldowana u swoich rodziców, a mój mąż u swoich (bo moi teście nie chcieli się zgodzić na zameldowanie mnie). Nie mamy więc nawet wspólnego adresu, co wiąże się z wieloma problemami już w chwili obecnej, a co dopiero przy adopcji. Może coś się zmieniło od momentu kiedy o tym czytałam, ale wątpię. Do tego ja jestem jedynym żywicielem rodziny, mój mąż nie ma pracy. Może się to zmieni... a może nie.

Kasiurek byłam pewna że masz jeszcze jakieś zarodki. Z oocytami to faktycznie tak jest, że ponoć trudniej o zapłodnienie, ale przynajmniej nie trzeba wydawać kasy na leki do stymulacji, kłuć się i martwić o to ile będzie i jak się zapłodnią komórki. Ty masz jeszcze refundowane leki nie?