Witam. Piszę tutaj ponieważ czuje że muszę się komuś wygadać a nie mam wokół siebie nikogo z kim mogłabym o tym szczerze porozmawiać. Od 3 miesięcy jestem w "związku" z żonatym, starszym ode mnie o 14 lat mężczyzną. Może niektórym wyda się to śmieszne ale kocham go. Czuję że jest to ten mężczyzna z którym chciałabym spędzić resztę swojego życia. Zaczęło się w sumie od tego że któregoś wieczoru napisał do mnie na portalu społecznościowym. Wiedział oczywiście kim jestem (dodam że pracowałam do niedawna z jego żoną w jednym sklepie, z którą w dodatku dobrze się za kumplowałam). Zaczęło się od głupiego "co tam słychać" po czym zaproponował że może wpadnie do mnie na jakiegoś drinka i pogadać. Wiem że nie powinnam bo to w końcu mąż mojej koleżanki ale był bardzo sympatyczny a nie planowałam niczego więcej między nami więc zgodziłam się. Siedzieliśmy, gadaliśmy aż w pewnym momencie dał mi buziaka w policzek. Przyznam szczerze że pewnie gdybym była trzeźwa wyprosiła bym go ale z uwagi na to iż byłam lekko wstawiona nawet mi się to podobało. Po tym spotkaniu następnego dnia zadzwonił do mnie i powiedział że to wszystko nie powinno mieć miejsca że mnie przeprasza i żebyśmy o tym zapomnieli. Zgodziłam się. Miałam wyrzuty sumienia wobec jego żony i też nie chciałam iść w tym dalej. Było trochę spokoju w tym temacie aż sam któregoś razu pojawił się w sklepie na mojej zmianie i zaproponował spotkanie żeby o tym wszystkim porozmawiać. Nie zgodziłam się. Za kilka dni poprosił jeszcze raz o chwilę rozmowy, tym razem ustąpiłam. Ale na tym spotkaniu, tym razem na trzeźwo poczułam że coś mnie do niego ciągnie. Bardzo fajnie nam się rozmawiało. W wielu kwestiach się rozumieliśmy. Sam stwierdził że jakoś nie może o mnie zapomnieć. No i zaczęło się. Zaczęliśmy się spotykać. W tym momencie spotykamy się co weekend ( jest kierowcą tira i zjeżdża na weekendy do domu). Zdarza się że mówi swojej żonie że trasa się przedłużyła i będzie w domu dzień później a w tym czasie jest na noc u mnie. Rozmawiał z nim na temat tego żeby ją zostawił ( sam też stwierdził że bardzo mnie kocha choć jest zdziwiony tym faktem bo nie sądził że jeszcze w tym wieku się zakocha w młodszej od siebie i w dodatku w koleżance swojej żony. Dodam że mają 15 letniego syna z którym mam dobry kontakt) stwierdził że chciałby bo jej nie kocha i bardzo by chciał żyć razem ze mną normalnie ale podobno kiedyś powiedziała mu że jeśli ją zostawi to się zabije i powiedział że nie chce mieć jej na sumieniu. Wiem że nawet jeśli zdecydował by się ją zostawić nie stanie to się z dnia na dzień ale przyznam że mam już trochę dość tego "układu". Chowamy się przed wszystkimi, często spotykam się z jego żoną w jego obecności chociażby kiedy jadę do niej na kawę kiedy mnie zaprosi i czuje się dziwnie udając że jest on dla mnie tylko jej mężem i nikim więcej. Wiem że zachowałam się jak świnia robiąc jej coś takiego ale to było silniejsze ode mnie. Jemu niby mówię że nie naciskam i wszystko rozumiem (w końcu od początku wiedziałam w co się pakuję) ale sama nie wiem co mam z tym dalej zrobić. Coraz częściej nie mogę znieść myśli że wraca do domu do niej, do jednego łóżka i żyje z nią jak gdyby nigdy nic.