

kinia1711
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez kinia1711
-
Malarybka - moja maja chodzi do Surówki i też jest zadowolona. Faktycznie specyficzny lekarz i ma specyficzne poczucie humoru, ale mojej mamie się właśnie to podoba. Koleżanka mojej mamy z kolei jest niezadowolona bo nie smiesza jej jego żarty i że wali prosto z mostu. Jak widać lasy lubi co innego. Ja osobiście woletez konkretnych lekarzy bez zbędnego biadolenia i taką też jest Pilecka.
-
Gość - ja chodziłam do dr Poradowskiej- Pileckiej do Centrum św. Łukasza. Byłam zadowolona, jedynym minusem jest to że nie pracuje już w szpitalu, ale wcześniej do niej chodziła i nie chciałam zmieniać, a opieką tam jest bardzo dobra i dobry sprzęt. Jeżeli planowała bym drugie dziecko to zaczęła był chodzić do doktora Wilkowskiego, przyjmuje w dzbowie prywatnie, ale też w Łukaszu i na NFZ na Kopernika. Lekarz z powołania, odbierał mi porod i bardzo pomógł, bardzo opiekuńczy. Moja lekarka mi mówiła że to jej bardzo dobry kolegą i że bardzo dobrze trafiła
-
Ellen a na pocieszenie powiem ci że bez tego też się da urodzić ją żałowała potem że to wzięłam bo tylko opóźnia porod, szybciej bym urodziła.
-
Co do wyników to może się okazać że masz za słabą krzepliwosc krwi, ale nie martw się na zapas może okaże się że to nie dużo poniżej normy i każą ci przed samym porodem powtorzyc
-
Ellen - nie wiem to zależy od lekarza. A kiedy idziesz do anestezjologa? Zawsze możesz jeszcze powtórzyć wynik dla pewności. Tak musisz mieć skrócony akt malzenstwa potem będzie do odebrania w urzędzie stanu cywilnego w Blachowni. Sztućce tak kubek tak,ale jakbys nie miała to i tak chyba dają plastiku. Mi się talerzyk nie przydal.
-
ellen - co do kangurowania to tylko tak piszą :P Co prawda mój mąż był przy tym obecny bo poszedł z położną wykąpać dziecko i ubrać i potem dopiero je dostałam na chwilę do piersi, pocyckała i ją zabrali do tych specjalnych łóżeczek, ale potem ją dostałam do pokoju jak tylko wróciłam z porodówki, było już po 20 więc ok. 21 zabrali mi ją na noc żebym mogła odpocząć po porodzie, od następnego dnia już miałam cały czas.
-
Lenka 2015 - nie nie miałam lekarza stamtąd, ale moją lekarkę tam wszyscy znają bo współpracują z nią w centrum św. Łukasza - tam też chodziłam, więc i ordynator i wilkowski i reszta lekarzy ja bardzo dobrze znają, same położne stamtąd wcześniej pracowały w Łukaszu jak jeszcze były tam porody. Ja jak byłam na Blachowni jeszcze 3 tyg. przed terminem porodu, to się pytałam lekarza kiedy mam się zgłosić w razie gdyby nic się nie działo - to powiedzieli mi że 7 dni po terminie. Moja lekarka na ostatniej wizycie w dniu terminu pow. że jak bede chciała to żebym sobie wczesniej podjechała albo jak bede sie zle czuła albo bede miała słabo wyczuwalne ruchy. Nic się nie działo złego to pojechałam 6 dni po terminie do szpitala zrobili mi ktg, obejrzał je Wilkowski i pow. że wszystko dobrze, zbadał mnie bo chciałam ale szyjka była jeszcze zamknięta i pow. żebym przyjechała za 2 dni bo teraz nie ma sensu. Pojechałam za 2 dni zrobili znowu ktg. tym razem badała mnie Tarkowska i rozmasowała mi szyjkę i mówiła że na 1 cm rozwarcie i jest i że może przez weekend się rozkręci. kazała jechać do domu i w razie jak co to przyjechać. od tego dnia musiałam już jeździć codziennie na ktg bo było 8 dni po terminie. W sobotę jak zwykle pojechałam standardowo ktg. i potem lekarka zrobiła jeszcze usg i przepływy. Znowu wszystko ok. i pow. że najwcześniej mnie przyjmą w poniedziałek jak nic się nie będzie działo ( w sumie mieli rację bo po co ja mam tam drugi tydz. leżeć jak mogę w domu być) oprócz badań kazali po 3 razy dziennie liczy ruchy dziecka - wilkowski dał mi kartkę. W niedziele ktg i w poniedziałek powtórka z rozrywki ktg i potem Tarkowska pow. że mam 2 cm i przyjęła mnie na oddział i w tym dniu dostawałam zastrzyki, potem amnioskopia i jeszcze usg. na następny dzień oksytocyna i w tym dniu 11 po terminie urodziłam :)
-
Lenka 2015 - powiem ci, że mnie też bardzo Wilkowski pomógł i tak musiał naciskać brzuch bo bardzo nie chciałam cesarki. Gdyby nie on to pewnie bym trafiła pod nóż bo mała była bardzo zaparta. Ja do ordynatora nic nie mam, jak dla mnie jest spoko. Ma swoje zboczeni może dlatego niektórym się wydaję chamski, ale przynajmniej jest tam porządek. Trzeba przed nim chować telefon komórkowy w szufladzie i najlepiej wyciszyć, bo tego przy dziecku nie toleruje (w sali nawet wisi kartka żeby nagminnie go nie stosować). Co do wywoływania to faktycznie od razu nie chcą, mnie np. kazali jeździć codziennie, też się zgłosiłam 6 dni po terminie i jeżeli jest ok. to po co leżeć w szpitali. Przyjęli mnie 10 dni po terminie i dopiero w 11 wywołali oksytocyną - nie ma co się spieszyć - dzidzia wie kiedy sama ma wyjść :)
-
majak86 - tak ogólnie to zawsze jest spokój ;) czasami jak wszystkie sale są przepełnione to wiadomo że zawsze się usłyszy dziecko, ale ogólnie właśnie plus mają też za to że jest spokojnie i nie ma harmidru. Mało łóżek więcej spokoju :)
-
a jeżeli chodzi o odsyłanie pacjentek, to trochę ci to pokolorowali, bo ja jak byłam na oddziale to ze 3 osoby odesłali bo nie mieli miejsc - a miejsca trzymają w razie czego dla pacjentek które maja lekarza prowadzącego, więc tylko tak mówią że przyjmą, a potem dają skierowanie na parkitkę - nawet jedna dziewczyna tu pisała, że ją odesłali z powodu braku miejsc, więc to tylko taka bajerka. Mimo wszystko warto próbować.
-
ellen - cesarka jest na tym samym pietrze tylko w odwrotnej stronie korytarza niż oddział, tak jak byś szła do sekretariatu oddziału. co do anestezjologa to niby nie trzeba sie umawiać wcześniej ale tak jak mi lekarz mówił są przypadki że są planowe operacje i nikt cie nie przyjmie i bedziesz am slęczęć bóg wie ile, więc sami mówią żeby sobie przedzwonić o ktorej najlepeij przyjechać - ja byłam o 14.30 więc nie ma scisłej reguły - a położne to tak naprawdę dużo o tym nie wiedzą tylko przekazują informacje. Nie wiem czemu tak z tymi badaniami cie poinformowali ze nie trzeba jak ja byłam to anestezjolog wymagał ode mnie badań aktualnych i od razu wpisał na kwalifikacji, wiec dla mnie dziwne, bo pierwsze co to sie o badania pytaja. co do sal to była jedna pojedyncza, a druga była z 3 stanowiskami - moze jedna jeszcze dorobili ?
-
kajka030 - powiem ci, że ja jak rodziłam w sierpniu to nie mogę narzekać na lekarzy bo na każdym obchodzie mnie badali, po porodzie lekarz nawet ze 2 razy do mnie przychodził i sprawdzał jeszcze czy wszystko ok. może od tego czasu coś się zmieniło. Jeżeli chodzi o noworodki to ja odniosłam odmienne wrażenie, bo bardzo na wszystko zwracali uwagę i wręcz chuchali. Główny pediatra był aż nadto upierdliwy, ale bardzo dobrze jak coś budziło jego niepokój to nawet kazał zostać na kolejną dobę żeby wszystko sprawdzić.
-
gość199009 Mnie do szpitala przyjęli dopiero 10 dni po terminie, ale pewnie dlatego że mieli mega oblężenie, a ja chciałam rodzic tam, więc kazali jeździć na ktg codziennie i robili też usg, w 10 dniu mnie przyjęli zrobili amnioskopię czy nie ma zielonych wód płodowych i dawali jakiś zastrzyk rano i wieczorem z jakimiś witaminami ( twierdzili, że może wreszcie będą jakieś regularne skurcze) wieczorem przyszedł kowalik zrobić mi usg, późnym wieczorem przyszedł i pow. że nie ma sensu dawać tych zastrzyków tylko jutro dadzą oksytocynę, bo też nie wiadomo czy od razu zadziała. Rano położna pobrała krew do badania i zrobiła lewatywę ( w sumie nie wiem po co - bo potem i tak jadłam :D nawet inna położna kazała żeby nabrać energii) podłączyli mnie najpierw dostosowali dawki i miałam najpierw z tym leżeć chyba z 1,5 godz lub 2 nie pamiętam na początku to nic nie czułam bo w sumie testowali dawki i chyba dopiero na3/4 dawce zaczęły się pojawiać skurcze. w ogóle na tym ktg to wychodziły słabe a miałam już dość silne. potem sobie chodziłam po korytarzu bo leżeć nie chciałam, zresztą cały poród maszerowałam i wszyscy się śmiali że po mnie nie widać że rodzę (nie lubię robić szumu w okół siebie) po jakimś czasie miałam kryzys i pytałam na jakim etapie jestem a ona mi mówi że to dopiero początek więc ból będzie większy, więc ja przerażona chodzę dalej bo w takim razie to żaden ból :) potem jednak przyszła Tarkowska mnie zbadać i okazało się że mam już 5 cm rozwarcia :D położna nie wierzyła że tak można wyglądać rodząc i spokojnie chodząc i się uśmiechać więc poszłam sobie już na porodówkę tam oczywiście też nie leżałam poskakałam chwilę na piłce, ale nie podobało mi się. powdychałam trochę gazu - jak dla mnie nic nie pomógł ale miałam kwalifikację od anestezjologa na zzo więc jak miałam 7 cm rozwarcia to mi dał. i miałam z godzinę spokoju i tak w sumie to zleciało że nie wiedziałam że to tak szybko zleciało. Jeżeli masz kwalifikację to sobie weź zzo bo przy oksytocynie to można się wykończyć - skurcz za skurczem, ale dałabym rade bez. patrząc z perspektywy czasu lepsza jest kroplówka bo szybciej się rodzi, więc ten plus dla ciebie. Chyba że dzidzia będzie na tyle uparta że nawet oksy nie pomogą :P
-
lenka2015 ja już urodziłam:P W sierpniu tego roku ;) Ja chodzę do przychodni na Wrzosowiak - i tam są dobrzy pediatrzy. Kamińska-Gawin jest spoko, ale zdarza mi się też być u Grochowiny też bardzo dobra lekarka :)
-
gość199009 Najlepszy to jest doktor Wilkowski odbierał mi poród - bardzo sympatyczny i pomocny i pomagał też w trakcie parcia, gdyby nie on to pewnie miałabym cesarkę a bardzo nie chciałam mieć, zrobił parę chwytów i dzidzia wyszła ;) poza tym interesował się przychodził po porodzie itd. fajna jest też Tarkowska - bardzo delikatnie bada i można tez z nią pogadać i się pośmiać i też bardzo delikatnie bada. spoko tez jest ordynator Olejnik inni na niego psioczą ale moim zdaniem pilnuje wszystkiego i dzięki niemu jest taki porządek na oddziale i ma specyficzne poczucie humoru ale trzeba przed nim chować telefon komórkowy bo nie toleruje mieć przy dziecku - trzeba włożyć do szuflady i najlepiej wyciszyć ;) Jest jeszcze taka stara baba wojciechowska ale jej nie lubię - takie wredne stare babsko (trochę mnie postraszyła - a g****o wiedziała) nie wiem jak bada bo nie miałam przyjemności :P Też miałam tam wywoływany poród w sierpniu i dobrze wspominam. kowalik odbierał poród koleżance z sali ale w końcu była cesarka wiec mówiła ze jako tako jej nie badał - zresztą była pacjentką ordynatora to skakał przy niej ;D
-
ja miałam kontakt z nim w szpitalu. Jak dla mnie bardzo dziwny lekarz, w trakcie usg nic nie mówi - w ogóle takie mało dobre wrażenie robi. W trakcie badania ginekologicznego mało delikatny - wręcz badanie było nieprzyjemne, całe szczęście że nie było go podczas mojego porodu bo nie wiem jak bym to zniosła ;D Jednym słowem bucowaty. Być może dla swoich pacjentek jest inny.
-
Majak86 wystarcza badania w karcie ciąży. Oryginały to grupa krwi i gbs - coc w moim przypadku tego też nie brali spisali z karty ciąży.
-
Kajka030 ją urodziłam w sierpniu i w szpitalu kazali dawać witaminę D i dali nam opakowanie promocyjne. A wit. k kazali dawać w 8 dobie i tak tez pediatra mówił.
-
Ja się też tym kierowałam, i słyszałam rożne komentarze, że czemu nie na parkitce itd. zresztą moja lekarka sama mi przyznała rację, żebym jechała na blachownię bo tam będę miała bardzo dobrą opiekę. Na parkitce leżałam na patologii raz i juz wtedy mi odechciało tam leżeć, nawet nikt się tobą nie zainteresuje i nie zajrzy - masakra. Może uda ci się trafić podczas porodu na p. Kasię super położna, pomaga, doradza i naprawdę można się o wszystko pytać. reszta położnych też jest ok. Pani Jadzia też jest super - taka dobra mama ;)
-
ellen - nie wiem czy teraz coś wskórasz, bo trochę za późno a i tak będziesz miała większość ciąży u innego lekarza i na pewno każdy z nich będzie się pytał czemu tak teraz przyszłaś. a ordynator to pewnie jeszcze cie wyzwie - bo ma taki charakter( Ja tam go lubię :)), ale jest specyficzny i nawet swoje pacjentki wyzywał jak coś kombinowały bo leżałam jedną z nich. Wilkowski pracuje z tego co wiem na pół etatu, ale bardzo dobry lekarz i interesuje się bardzo - co prawda to bardzo dobry kolega mojej lekarki, ale podejrzewam z opinii innych że jest ok dla wszystkich. Ja tam też nie miałam lekarza prowadzącego, miałam ten plus że chodziłam do centrum Łukasza do Pileckiej i ordynator i wilkowski tam tez przyjmują prywatnie i wszyscy się dobrze znają, a do tego większość położnych z blachowni tam pracowała i jak się mnie pytali o lekarza to się uśmiechali. fakt ze dobrze mieć kogoś stamtąd, ale bez przesady. jedynym minusem teraz może być tak ze będą mieli dużo rodzących i nie będą mieli miejsc,a wtedy cie nie przyjmą, ale bądź dobrej myśli i tak cie wezmą do porodu bez lekarza stamtąd kwestia tylko wolnych miejsc. Jak chcesz możesz próbować iść do wilkowskiego, ale czy coś wskórasz to nie wiem.
-
w domu mi się te koszule przydały przez pierwsze 2 miesiące, teraz już zakładam normalne pidżamy i podwijam bluzkę do góry :)
-
majak86 Jeżeli chodzi o witaminę d i k to witaminę d dostaniesz w szpitalu - dadzą ci parę sztuk takie promocyjne opakowanie ( ja dostałam w 2 dobie) a witaminę k dopiero się bierze od 8 doby. chyba że nie będziesz mogła karmić piersią to wtedy podobno się nie daje, ale z tego co mówisz to karmić piersią będziesz. Jeżeli chodzi o koszule to ja miałam te ciążowe kupiłam sobie 3 szt. dwie przez allegro a potem na rynku za PZU jedna dokupiłam taka samą za 20 zł. ja miałam z przodu rozpinane na zatrzaski (takie jak przy bodach) sprawdziły się bo były najwygodniejsze. Do porodu to możesz wziąć męża koszulę - ale ja np. poród spędziłam aktywnie, za nic bym się nie położyła i łaziłam uśmiechnięta z kroplówką po korytarzu, wszyscy mówili że nie widać że rodzę :P :D i w takim przypadku lepiej się czułam w koszuli do tego dostosowanej bo nic nie było widać i nic nie prześwitywało - bo wiadomo majtek nie miałam :P najlepiej wybrać takie w jakich ty byś się czuła wygodnie.
-
Wystarczy ze zadzwonisz do szpitala i wybierzesz numer wew. anestezjologów i zapytasz czy mogłabyś dziś podjechać na rozmowę w sprawie znieczulenia do porodu i mniej więcej na którą godzinę to ci w miarę doradza. Tak musisz mieć na wizycie badania bo zostaną wpisane na kartę kwalifikacyjna a ty dostaniesz potem ksero tego i w dniu porodu dasz kartkę położnej. Jeżeli zażywasz jakieś inne leki lub na coś cierpisz to sobie zanotuj żebyś nie zapomniała wspomnieć bo to tez jest ważne ( ja np. biorę leki na tarczyce). Weź sobie lepiej RMUA mnie się przydał bo w EWUSIU widnieje na czerwono mimo ze jestem ubezpieczona. W sumie i tak musiałam codziennie podpisywać oświadczenie, i tak jest za darmo ale papirologia musi być ;) Z dokumentów oryginał grupy krwi i gbs - choć na to ostatnio spojrzeli tylko w kartę. Reszta może być na karcie - u mnie przynajmniej nikt nic nie chciał w papierze ponadto (zawsze lepiej mieć). Majtki jednorazowe miałam, ale ich nie stosowałam - bo też nie można (pewnie po cichaczu nie jedna nosiła) ja nie zakładałam, bo na obchody to codziennie przychodzili o innej godzinie, a położna nie zawsze przychodziła przypomnieć i dopiero by się ktoś wkurzył a tak dałam jakoś rade. Jeżeli chodzi o ubranka, to ja naszykowałam mężowi body krótki rękaw i na to pajac, łapki niedrapki, czapeczka i potem owinęli ja w rożek a kocyk był pod rożkiem do środka wrzucili chusteczki nawilżane i parę pampersów i tetrę. Ja miałam paczkę pampersów tych małych. Fakt wychodzą 2 torby i tez tak miałam, zresztą chyba wszyscy ;) jedna dla mnie i dla małej. papier toaletowy jest, ale w razie czego miałam( raz się przydał), dobrze mieć ręcznik papierowy. sztućce i kubek miałam swój, jedynie talerzyk mi się nie przydał. Jeżeli nie będziesz miała to i tak dadzą w jednorazowych. ale kubek i tak weź. ja miałam gaziki ale z nich nie korzystałam, dopiero w domu - w sumie w szpitalu nie byli potrzeby bo było raz kąpane a specjalnie nie kazali nic robić. w domu sobie już sama przemywałam buźkę. Personel bardzo w porządku, położne super, panie od noworodków też - odpowiadają na wszystkie pytania. Lekarze jak dla mnie spoko, zwłaszcza wilkowski i Tarkowska. Ordynator jak dla mnie spoko, specyficzne poczucie humoru :) jedynie dr. kowalik mało łagodnie raz mnie badał ( chyba nie ma wyczucia) I jest jedna mało sympatyczna dr. wojciechowska - starsza chyba na emeryturze - pracuje tam a nic nie wie. chciała mnie wysłać na parkitkę bo rzekomo tam wywołują porody. a przecież w blachowni tez, ale ją olałam i słuchałam innych lekarzy :)
-
oprócz rożka weź sobie jeszcze kocyk bo mnie się przydał ;)
-
jeżeli będziesz chciała o coś jeszcze zapytać to pisz, wyżej napisałam jako gość, bo nie chciało mnie zalogować :)