Witam,mam w ch*j problem z moim facetem. nie pracuje,mam 19 lat mieszkamy ze soba od pol roku, moze na poczatku jak bylismy (mam na mysli 1wszy miesiac razem) troszke po sobie sprzatal,dbal o swoja higiene,dziennie myl zeby,ale do pracy chodzil tak choby wcale,ale miał coś tam kasy. od jakiegos czasu on pracuje w budowlance,czasami wraca o 14 czasami o 15,17 i twierdzi,ze zbyt zmeczony jest na to mzeby mi pomoc chociazby ogarnac lazienke,albo duzy pokoj albo j*$%##bane naczynia,jestem tak wsciekla na niego,ze najchetniej bym go w cholere zostawila. czuje sie jak cholerna kura domowa,ale co z tego,jakbym pracowala to gowno by sie zmienilo,bylo by tak samo tlyko ze pewnie wiekszy syf. Najwiekszy bajzel robi on,jego cuchnace skarpetki,koszulki i ten cholerny piach z budowy i po 2dniach podłoga wygląda tak jakbym urzadziła domówke i kazdy by w buciorach lotoł.Mam tego dość,nie chce mu sie nic,nie chce mu sie odgrzac żarcia ze słoika,jak go zostawilam na dwa dni to dwa dni lotoł głodny!(zachowuje sie jak dziecko normalnie)ja mam 19lat i nie chce cholera siedziec jak kursko domowe i swiata po za nim nie widziec.W OGÓLE W NICZYM NIE POMAGA.przyjdzie z pracy,to jeszcze lata gdzieś do późna(twierdzi,ze załatwia wazne sprawy,a tak naprawde pewnie ciśnie pierdoły z kolegami) co mam zrobić z takim gnojkiem.teraz już wgl o siebie nie dba.owszem kąpie sie,ale musze mu jak małemu dziecku tłumaczyc,dlaczego się zęby myje,fuj fuj.nie całujemy się w ogóle,sprawy łóżkowe leżą kiepsko,bzykam się bez "rozkoszy".uciekam od seksu.co mam zrobić z takim typem.czy ja tak wiele wymagam ! ma któraś podobny problem?najlepsze jest to,ze on nienawidzi brudu,ale jak mu wytlumaczyc,ze jakby tak nie syfił to by tak nie było? on chce porządek ale się W OGÓLE NIE PRZYKŁADA DO TEGO.Rozmowa jest już na nic.ja mowie i mowie to mnie gasi jakas darmną gadką,że on mnie utrzymuje,ciezko pracuje na to mieszkanie bla bla bla.to jak to ma tak wygladac do konca to ja się wypisuje.. Pozdrawiam :)