jesteśmy chyba jedynym krajem, w którym najgłośniej agitują nie politycy, a sami wyborcy.
jeden drugiemu chce koniecznie wepchnąć do gardła prawdę objawioną na temat kandydata X lub Y, jakby człowiek nie miał własnego rozumu.
media społecznościowe zapełniają się stadami ryczących agitatorów, którzy ci powiedzą, że jeśli zagłosujesz na X, to jesteś głupi, jeśli na Y - jeszcze głupszy, a jeśli na Z, to lepiej od razu idź się powiesić.
wielu musi się pochwalić swoimi preferencjami politycznymi, w niewybrednych słowach określając resztę kandydatów.
rozumiem rozczarowanie polską polityką, ale na miłość boską, sami sobie tych polityków wybieramy, więc o co chodzi?
a już najzabawniejsi są ci, którzy przy okazji każdych wyborów zapowiadają, że jeśli wygra partia taka czy siaka, to oni wyjadą z kraju.
niestety, nie wyjeżdżają i zrzędzą przez kolejne 4 lata, żeby potem znowu zapowiadać, że wyjadą. i tak w kółko.