ja juz calkiem trace nadzieje, widze ze mu lepiej beze mnie, spotyka sie ze znajomymi, bawi, czekam tylko az sie dowiem ze znalazl nowa, jest zimny, nie odzywa sie, nigdy sam sie nie odezwal pierwszy, nawet jak byl bardzo zakochany, taki jest dumny.nie wiem czy mu dac czas, nie potrafie sie do niego nie odzywac, boje sie ze bedzie za pozno.chcialam mu zaproponowac kolezenstwo i moze w ten sposob sie do niego zblizyc, ale obawiam sie ze on sie nie zgodzi.jak mozna dzielic z kims swoje zycie 5 lat a pozniej wogole sie nie interesowac co u niego, wymazac ze swojego zycia...bylam jego pierwsza miloscia, skarbem, kotkiem, a teraz?faceci sa okrutni :(