Otóż mam problem, sama jestem dziewczyną i miałam właśnie dziewczyne. Byłyśmy ze sobą rok i 1 miesiąc (13 dni do 2 miechów).
Wyszłyśmy z naszymi wspólnymi znajomymi, potem pojechaliśmy do niej i tam tak jakoś wyszło że no przykro mi było była bardziej zajęta kolegą bo mu coś rysowała na ręce a ja nie miałam co robić to sobie grałam.. Później wyszłąm z pokoju i położyłam się w innym i wzięłam sobie chomika przyszłą to powiedziała że nie bd mi juz przeszkadzac i wyszła.. Potem jechaliśmy na miasto, usiadła z koleżanką a nasz kolega z inną, a ja sama.. I ciągle się śmiali a mnie mieli w d***e i popłakałam sięw autobusie. Uciekłam do domu, zadzwoniła raz zapytala o co mi chodzi, rozlaczylam sie, drugi raz, pytala gdzi ejestem powiedzialam e w domu... I jakos tak wyszlo ze powiedziala ze nie chce mnie widziec i sei poplakala do kolezanki. PIsalam z nia, powiedziala ze ja zmienilam ze zachowuje sie jak dziecko, ciagle sie klocimy o drobnostki, i wgl.. Wiem ze to tez moja wina. Napisala mi spier*** daj mi odetchnac, napisalam ok. nie odzywalam sie. czekalam az odetchnie, pozniej poszlam na zdj z kolezanka ustawilam nowe na fb... potem dodalam sscreena z rozmowy z tym kolega, i chyba byla zla bo napisala mi ze to koniec ze juz nigdy nie bedziemy razem. ze jestem nienormalna i ze jak mogla ze mna byc, ze to co mowilam to klamstwo. i ze nie ma mnie juz w jej zyciu. zablokowala moj nr tel i usunela na fb.. jest mi bardzo przykro napisalam jej dlugi list, poszla z moja kolezanka a ja z nia do niej ale siedzialam w kawiarni w srodku a one byly na zewnatrz, na poczatku nie cciala przeczytac lisu a potem przeczytala. okazalo sie ze go wyrzucila. jak dowiedziala sie ze jestem w srodku uciekla poszlam za nia chcialam porozmawiac powiedzialm ze ja kocham a ona to pokochasz sobie kogos innego, prosilam ja aby usiadla nic z tego krzyczala na mnie na miescie mowila nie dotykaj mnie... teraz pytanie co moge zrobic? zalezy mi na niej. nie mam sie juz do kogo zwrocic o pomoc... jak mam postepowac? czy napisac do niej jakos? Mowila ze juz nigdy nie chce z emna byc.. mowila to tak powaznie pdobno. bardzo ja kocham jest moim wszystkim i nie wyobrazam sobie zycia bez niej juz sie pocielam i chcialam odbierac zycie... jakies rady ? jak mam postepowac ? co robic? czy odezwac sie za jakis czas?