clarice05
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
Dziewczyny, Wy też macie takie lęki? Bo nie wiem, czy zwalić na ciążę, czy wybrać się do psychiatry :( Wczoraj – szefowa poprosiła o status przekazywania zadań i tak spanikowałam… Myślałam, że nie dam rady w życiu tego zrobić, że dowiedzą się, jaka jestem beznadziejna, jak mało mam tak naprawdę wiedzy itd. Potem wizyta u lekarza, już byłam w złej formie po pracy, lekarka mnie pożegnała (bo wyjeżdża na kilka miesięcy, wiedziałam już wcześniej) i tak się przeraziłam – że znowu lekarza trzeba szukać, a to usg tyle kosztuje, że ogólnie nie ogarniam ani tej ciąży, ani pracy, ani związku (dziś poprosiłam chłopaka, żeby odkurzył po powrocie z pracy, powiedział, że nie obiecuje, bo… może zapomnieć. Grrr). W nocy nie mogłam spać, bo się bałam – po prostu przerażało mnie to, ile spraw jest do załatwienia i byłam przekonana, że nie dam sobie rady… Jednocześnie chciałam, żeby noc się nie kończyła, bo przynajmniej jestem bezpieczna w łóżku. To taki lęk uogólniony – boję się, że nie dam rady (z niczym), nie umiem sobie podzielić spraw na poszczególne zadania i po trochu robić, tylko mam takie uczucie, że życie mnie przerasta, że nie powinnam żyć, bo to za trudne… Dziś już lepiej się czuję, postanowiłam, że w pracy nic już nie robię, tylko przekazuję obowiązki, a jak coś nowego mi wrzuci szefowa to od razu to odbijam i się nie angażuję. I to ja wychodzę na czas, a moi „następcy” niech siedzą do nocy i rozkminiają, jak to zrobić. Bo ostatnie 2 tygodnie naprawdę pracowałam bardzo ciężko, dużo więcej niż „przepisowo”, po godzinach, a teraz wychodzi, że zawaliłam – bo zamiast przekazywać, to sama robiłam :( A po południu idę do Luxmedu na bezczela poprosić o skierowanie na usg, mimo że nie prowadzę tam ciąży. Jak się nawet nie uda to 10 minut stresu, a przynajmniej będę wiedziała, że spróbowałam to załatwić tak, żeby nie dopłacać. Zobaczymy. X Wczoraj lekarka mi powiedziała, że już wcale nie jest taka pewna tego chłopca ;) Ale myślę, że po prostu nie „wypatrywała”, taka trochę mniej uważna była, więc dalej czekamy na synka. Chociaż jak będę miała usg połówkowe (mam zrobić między 28.12 a 5.01, jeszcze nie mam terminu) to się nie zdradzę i wypytam tego lekarza, jak on/a to widzi ;)
-
Oj Dziewczyny, ale miałam wczoraj emocji. Byłam na wizycie, było dużo wrażeń. Nowe miejsce, nowa lekarka, chyba przez 40 minut ciągle gadała – tłumaczyła mi jak liczyć tygodnie, jakie i dlaczego robi się badania, no w ogóle milion rzeczy, które zwykle lekarz zlewa i stwierdza, że wystarczy, jak sam wie. No a potem wypatrzyła mi na usg siusiaka – będzie syn! No w takich byłam emocjach, że musiałam chociaż tu się z Wami podzielić, a pisałam to idąc ulicą na telefonie ;) Po wizycie jeszcze 2 godziny łaziłam po sklepach, ale nawet nic nie oglądałam, nie widziałam tych wszystkich rzeczy, tylko mnie tak nosiło, że nie chciałam wracać do domu. Mój chłopak też dostał świra, bardzo się ucieszył, powiedział, że naprawdę bardzo chciał synka (i nie chciał nawet za dużo mówić, żeby nie wyszło, że ma preferencje co do płci, ale jak wie, że chłopiec to jest zachwycony). Od razu zawołał, że będzie prawdziwym mężczyzną, będzie wszystko umiał zrobić w domu, będzie biegał ze śrubokrętem odkąd nauczy cię chodzić (a już Wam kiedyś pisałam, że zapowiedział, że będzie go od 7 miesiąca sadzał na motorze) ;) Dzisiaj znowu cały czas się śmieję, nawet kupiłam ciastka do pracy, bo tak mi się chce dzielić tą radością. Nie wiem w sumie czemu, ja nie miałam preferencji płci (chociaż faktycznie „obstawiałam” chłopca, może intuicja, a może fart ;) ), ale jednak wiedzieć to tak jakby to już przestało być tylko „dziecko”, a jest już ktoś konkretny, syn. Naprawdę mam wrażenie, jakby jakiś nowy świat się przede mną otworzył. Oczywiście troszkę mi tam żal tego, co stracę, ale nie można iść jednocześnie w prawo i w lewo, więc jak jest chłopiec, to nie jest dziewczynka ;) Uff, po prostu trudno mi to nawet opisać, taki mam strzał energii, taką euforię.
-
Cześć, nasz wyjazd był zaplanowany już dawno, jeszcze na wiosnę kupiłam tanie bilety. Lecimy do Barcelony :) My nie jesteśmy małżeństwem (i nie planujemy). X W morfologii spadł mi hematokryt i hemoglobina (poniżej normy), a leukocyty wyszły powyżej normy. Hormony tarczycy też słabo, ale chyba lepiej, niż ostatnio, więc to już coś :) X Ja nie jem mięsa ani ryb, jestem wegetarianką :) X Napiszę Wam też, że stresuję się w pracy. Teraz jest akcja przejmowania moich obowiązków, jakoś mi z tym źle. Dziś znowu pomyślałam, że jak wyjdzie w końcu, że nie jestem w ciąży to będzie mi głupio, że tyle zamieszania narobiłam… Trudno mi z emocjami, czuję, jakby ciągle ktoś sprawdzał, oceniał moją pracę. Xxx Myślicie już o Świętach? Jakie macie plany? Ja pewnie nie będę się ruszać z domu, ale myślę już o prezentach :)
-
Hej, U mnie drugi trymestr podobny do pierwszego, nie widzę dużych zmian. Może mniej jestem zmęczona wieczorem, jakoś dociągam do 22, a wcześniej często nie dawałam rady. Ale dużo śpię, tak od 22-23 do 7-8, więc zwykle to 9 godzin. Budzę się na wc, ale ja zawsze się budziłam wiele razy w nocy, jakoś mnie to za bardzo nie wybija ze snu, potem śpię dalej. Mam też takie bóle w pośladkach/korzonkach, jak pisała majowy_groszek. Brzuch specjalnie nie boli. Czasem mam lekką zgagę, no i jeszcze krwawią mi dziąsła przy myciu zębów… Ogólnie wydaje mi się, że przechodzę to bardzo łagodnie, funkcjonuję zupełnie normalnie, a niedogodności nie są strasznie uciążliwe, najgorsze te bóle pleców i pośladków, bo czasem mam problem z chodzeniem, czasem kuleję, jak mi się na jedną stronę rzuci… Xxx Dziki_gon – szkoda, że się nie dowiedziałaś. Ja też dlatego nie wiem, czy chcę na następnej wizycie USG, bo jak się nic nie dowiem, to może szkoda kasy? Xxx Co do relacji to wiecie, ja nie jestem cierpliwa i spokojna, jestem po prostu zmęczona. Pomału mi już wszystko jedno… Wczoraj było całkiem fajnie, byliśmy nawet na kawie i w kinie. Ale dzisiaj znowu – praca od 7 do 23 :( Eh, nie mam siły po prostu myśleć o tym, niech idzie gdzie chce…
-
Cześć, napiszę Wam szybko ciąg dalszy naszej telenoweli. No niby się rozmówiliśmy, ale to taka rozmowa, że usłyszałam, że on tak pracuje, tak się pracuje na swojej działalności i tak będzie, mogę zaakceptować, albo nie. Powiedział mi też, że nie zamierza mnie w niczym zastępować w domu, w zakupach, sprzątaniu, bo ciąża to nie choroba i mogę to sama robić. I że nie pójdzie ze mną do szkoły rodzenia, bo to nudy i on nie ma czasu... A wszystkie sprawy związane z ciążą to są przecież moje sprawy - on się nie będzie spotykał z położną ani nie będzie ze mną do lekarza chodził. Oczywiście tematu podziału obowiązków to nawet nie ruszyliśmy, więc w sumie nie wiem, po to wszystko było. Tyle, że sobie ustaliliśmy, że w niedzielę po południu postara się nie pracować, żebyśmy mogli coś razem porobić. Takie mi godziny "widzenia" wyznaczył. Ja to już się czuję tak wypalona emocjonalnie, że mi wszystko jedno... Nie wiem, może się jeszcze dogadamy, na razie musimy w ogóle zacząć rozmawiać, bo z tym słabo, a kłócić mi się już nie chce, naprawdę... xxx Mam wrażenie, że brzuch mi jednak wychodzi, już mnie spodnie cisną, przy siadaniu muszę rozpinać guzik. xxx Śniło mi się dzisiaj, że byłam u lekarki na USG i choć wpisała, że płeć nieokreślona, to ja na jednym zdjęciu widziałam wyraźnie chłopaka :) Naprawdę się na tego chłopca nastawiłam :) xxx Dziki gon, pojechałaś w końcu na to USG i coś się dowiedziałaś? Ja to nie wiem, kiedy się dowiem, stąd wróżby i sny tylko zostają ;) xxx Udanej niedzieli :)
-
Cześć, ja myślę, że te buraki to akurat dobrze organizm podpowiada, tak jak pisałam, też to mam. Jemy, jemy :) xxx Ja z wyprawki na razie mam wózek (300zł), łóżeczko z pościelą też chcę kupić za ok. 300zł. Do tego rozważam komodę z przewijakiem, ale to do ustalenia (pewnie też z 300zł). Ubranka chcę kupić/dostać używane, więc nie powinno to być więcej niż 100zł za całą wyprawkę. O kosmetykach nie umiem nic powiedzieć w tej chwili. Bardzo chciałabym tez chustę dla dziecka, to też może kosztować ze 300zł, ale myślę, że warto, więc pewnie się zdecyduję. Generalnie 1500zł, może 2000zł za wszystko, z meblami, ubraniami, wózkiem, akcesoriami - taki mam cel. xxx Źle mi w pracy, nie minął tydzień, a szefowa już mnie traktuje jak niepełnosprawną, mimo iż zapowiedziałam, że jeszcze parę miesięcy zostanę :( Wiem, że się boi, że zostanie na lodzie, bo nawet nie ze złej woli zniknę wcześniej i nie będzie wiedziała, jak sobie poradzić. Ale mnie to złości, też mam swoje emocje, wkurza mnie, że wyklucza mnie z zadań, nawet takich niewdzięcznych, bo po prostu przestałam czuć się częścią zespołu... xxx Emocje mi dalej szaleją. Tak chciałam zapytać - czy dla Waszych mężczyzn jest też oczywiste, że mogą sobie rzucać ciuchy na podłogę, bo "tak im łatwiej" i to ich prawo. Ja tego nie sprzątam, co to, to nie, ale przez to mamy w kącie pokoju po prostu hałdę szmat. Jak dla mnie to jakieś chore, a dla mojego faceta to symbol niepodległości chyba. Macie coś takiego, co tolerujecie, chociaż szarpie Was ze złości? Wiecie, ja jestem przerażona, że dziecko będzie potem w tych szmatach buszować, a na koniec nauczy się, że tak się robi po prostu i też będzie tak się zachowywać :( Ogólnie on jest takim fleją, a ja naprawdę NIE BĘDĘ po nim sprzątać... i nie będę żyć w chlewie. Czy jest szansa, że się dogadamy? (wiem, że nie wiecie, czy my się dogadamy, ale może podzielicie się swoimi doświadczeniami). xxx Wczoraj przez chwilę wydawało mi się, że może, mooooże coś mnie łaskocze w brzuchu, może to już dzidziusia czuję? :) Wy coś czujecie (mnie 16tc, a wg usg 15tc, więc może to te buraki mi tak w brzuchu bulgotały, hehe ;), bo to chyba jednak za wcześnie co?)
-
Dzięki dziewczyny za dobre słowa. Dziś rano znowu byłam zdenerwowana na faceta, ale postanowiłam sobie, że będę bardziej życzliwa i odsuwam natrętne myśli... xxx Ja robię tylko morfologię, mocz i cytologię na następną wizytę, a już wiem, że z cytologią pewnie nie zdążę, bo to się czeka 2 tygodnie (chociaż może będzie wcześniej). Tarczycowe badania robię na bieżąco u endokrynologa, a o tych innych to nawet nie słyszałam :)
-
Dzięki dziewczyny. Wiem, że jego też to wykańcza, ale trochę dość mam ciągłego współczucia jemu, zaczynam też współczuć sobie. On prowadzi działalność, więc sam wybiera, ile pracuje. Oczywiście w danym dniu czy tygodniu czasem coś wypadnie, ale generalnie on decyduje - jakie brać zlecenia, jakich pracowników przydzielać do prac itp. I tak to robi, że pracuje cały czas, non stop, często wychodzi jak śpię i wraca jak śpię. Tylko co to za życie?? Jak tak będzie dalej robił, to dziecko pozna jak pójdzie do przedszkola :(
-
Cześć, Jak tam po weekendzie? Ja miałam super weekend, choć trochę brało mnie przeziębienie. Zajadałam czosnek, pomarańczki, wydaje mi się, że się cofnęło i już jest ok. Ten mój marudny nastrój w piątek to ewidentnie wpływ gorączki i potem poczułam się lepiej. Xxx Niestety mam problem z partnerem, dziś już naprawdę rozważam, czy nie powinniśmy się rozstać. Tak sobie ciągle myślę, że nie mam przy nim nic łatwiej – niewiele robi, niewiele zarabia, ciągle go nie ma, zostawia tylko brudne graty, które ja muszę sprzątać, zakupów też nie robi. Oczywiście generalizuję, czasem coś tam zrobi, ale to już ja muszę poprosić, przypomnieć, sprawdzić, dopilnować, a potem poprawić po nim, bo w sumie nic nie robi porządnie. A pracuje od 7 do 23, w soboty i niedziele też. Naprawdę nie wierzę, że samej będzie mi trudniej, i tak nie mam na kim polegać. Xxx W pracy jest beznadziejnie, moja wiecznie spanikowana szefowa świruje, że mnie nie będzie, już wszystko mi każe przekazywać (chociaż jeszcze parę miesięcy planuję pracować!), jęczy, wkurza mnie. Po prostu wszystko się zmieniło i czuję się z tym źle. Xxx A jeszcze mam jedno zmartwienie, bo byłam dziś na cytologii i położna mnie zmasakrowała, i też nastraszyła, więc muszę jakoś szybko umówić wizytę u gina. Xxx Ja nie myślę o pokoju ani o zakupach. Tzn. oddzielnego pokoju dla dziecka nie będziemy mieć, a gdzie wstawić łóżeczko to naprawdę nie wiem. Nie ma miejsca, trzeba jakoś bardziej kompleksowo do tego podejść, może pozbyć się jakichś mebli, żeby zrobić miejsce. Teraz nie wiem. Xxx Była rozmowa o lekarzu w Warszawie – ja jestem z Warszawy, ale raczej podpinam się pod pytanie, niż odpowiem. Nie mam lekarza prowadzącego i nie wiem, jak wybrać szpital. Możemy o tym więcej pogadać, na przykład zrobić wątek „warszawski” na FB i tam w komentarzach podyskutować, żeby też nie zaśmiecać tu wątku osobom z innych rejonów :) Xxx Generalnie czuję się depresyjnie, smutna, samotna, wystraszona :(
-
Ooo, ja przy mówieniu też mam zadyszkę, dobrze wiedzieć, że nie tylko ja :D Tęsknię już za kolejnym USG, kiedy Wy macie, wiecie? Ja nie wiem, mam za 2 tygodnie wizytę i może na tej wizycie, a może nie. Na pewno chciałabym połówkowe przed świętami zrobić (to będzie u mnie 20-21 tydzień), marzy mi się, żeby poznać przed świętami płeć Dzidziusia :)
-
Ja też się wcale nie czuję lepiej, wczoraj kroiłam coś w kuchni z 10 minut na stojąco, to musiałam potem usiąść i odpocząć, aż mi oddech przyspieszył z wysiłku... Mdłości też mam takie same jak dotąd, czyli do wytrzymania, ale nieprzyjemne.
-
Ja chcę karmić piersią jeśli będzie to możliwe. Temat karmienia przy ludziach w ogóle mnie nie stresuje, w tym wieku w ogóle mnie już niewiele tematów dotyczących cielesności krępuje. Co mnie przeraża to przede wszystkim ból, który się z tym wiąże. Jeśli będzie jakoś tragicznie to nie będę, bo aż taką matką Polką nie jestem, żeby się zamęczać. No i wolę w nocy nie zagrzewać po 10 razy buteleczek :) Jeśli wytrzymam to będę karmić piersią.
-
Hej, Cieszę się, że u Was wszystko dobrze. Tylko sama się zaczęłam martwić, że to moje usg to jakieś marne było. No dziecko się nie ruszało, ani nie było mowy o łożysku, ani o 3/4 tych rzeczy, które u Was lekarz badał :( xxx Niby pisałam wczoraj, że już mi lepiej, ale tak naprawdę smutno mi i wczoraj się mojemu chłopu wypłakiwałam, że już nie mam siły tak się wszystkim zajmować. Ale nic nie powiedział, tylko humor mi zepsułam, widziałam, że był zadowolony, chciał coś ze mną porobić, a ja takim smutem zarzuciłam i długą listą pretensji. Albo to przemyśli, albo się obrazi, a jeszcze bardziej prawdopodobne, że będzie udawał, że tego w ogóle nie było :(… Potem w nocy nie mogłam spać i poszłam do drugiego pokoju na kanapę, żeby mu nie przeszkadzać i może inaczej się też ułożyć. Chyba poczuł się urażony… Smutno mi, to dominujące uczucie, mało mnie cieszy… xxx Ale podzielę się też fajną wiadomością – ze 2 dni temu dowiedziałam się, że moja koleżanka też ma termin na maj :) Niby blisko siebie nie mieszkamy, ale w tym samym mieście i fajnie mieć kogoś, kto będzie na tym samym etapie (no może nie tym samym, bo ona ma już dwoje dzieci, ale jednak :) ).
-
Dziewczyny, któraś z Was wie, czy można ćwiczyć na orbitreku? Bo ja tego lekarza dzisiaj nie spytałam, stwierdziła, że przed wojną nie było takich sprzętów, więc pewnie nie wie nawet co to jest... Weszłam ostatnio na taki w parku i trochę mnie wytrzęsło, więc szybko zeszłam i stwierdziłam, że trzeba koniecznie dopytać. Może też taki porządniejszy na siłowni to nie trzęsie tak bardzo? x Faktycznie zajęcia dla kobiet w ciąży są zwykle przed południem, ale ja znalazłam też takie wieczorem, co prawda daleko, ale chciałabym jeździć, zwłaszcza na początek, żeby się nauczyć, jak to się ćwiczy. Potem może i będę w domu ćwiczyć, choć doświadczenie mi mówi, że to się rzadko udaje, nie ta motywacja, co w grupie ;)
-
Cześć, Dziś mam usg. Śniło mi się w nocy – samo badanie, ale też, że nie mogę trafić czy coś takiego… Z chłopem się rano pokłóciłam i w ogóle mam go dość. Wyszłam wczoraj na 2 godziny i powyjadał wszystkie smakołyki, chociaż było ich naprawdę dużo. Egoistyczny drań, nie mieści mi się w głowie, jak w ogóle można coś takiego zrobić :( A tydzień temu chciał przyjść na usg, poprosił, żeby mu przypomnieć, zdziwiłam się, ale mówię, że ok. A dzisiaj – to on mi łaskę robi, przyjdzie, „jeśli da radę”. Niech spada, nie jest mi potrzebny :( Nie chcę, żeby przychodził, a on sobie chyba wkręca, że to jakiś wielki jego wyczyn i robi to dla mnie. No aż mi się chce kląć! Xxx Od tego balsamu Palmer’s dostałam wysypki (tzn. chyba od tego, pewna być nie mogę, ale to jedyne, co mi przychodzi do głowy…). Zapach mi się podoba, nie powiem, ale jeśli to od tego ta wysypka, to słabo...