clarice05
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez clarice05
-
Dziewczyny, Wy też macie takie lęki? Bo nie wiem, czy zwalić na ciążę, czy wybrać się do psychiatry :( Wczoraj – szefowa poprosiła o status przekazywania zadań i tak spanikowałam… Myślałam, że nie dam rady w życiu tego zrobić, że dowiedzą się, jaka jestem beznadziejna, jak mało mam tak naprawdę wiedzy itd. Potem wizyta u lekarza, już byłam w złej formie po pracy, lekarka mnie pożegnała (bo wyjeżdża na kilka miesięcy, wiedziałam już wcześniej) i tak się przeraziłam – że znowu lekarza trzeba szukać, a to usg tyle kosztuje, że ogólnie nie ogarniam ani tej ciąży, ani pracy, ani związku (dziś poprosiłam chłopaka, żeby odkurzył po powrocie z pracy, powiedział, że nie obiecuje, bo… może zapomnieć. Grrr). W nocy nie mogłam spać, bo się bałam – po prostu przerażało mnie to, ile spraw jest do załatwienia i byłam przekonana, że nie dam sobie rady… Jednocześnie chciałam, żeby noc się nie kończyła, bo przynajmniej jestem bezpieczna w łóżku. To taki lęk uogólniony – boję się, że nie dam rady (z niczym), nie umiem sobie podzielić spraw na poszczególne zadania i po trochu robić, tylko mam takie uczucie, że życie mnie przerasta, że nie powinnam żyć, bo to za trudne… Dziś już lepiej się czuję, postanowiłam, że w pracy nic już nie robię, tylko przekazuję obowiązki, a jak coś nowego mi wrzuci szefowa to od razu to odbijam i się nie angażuję. I to ja wychodzę na czas, a moi „następcy” niech siedzą do nocy i rozkminiają, jak to zrobić. Bo ostatnie 2 tygodnie naprawdę pracowałam bardzo ciężko, dużo więcej niż „przepisowo”, po godzinach, a teraz wychodzi, że zawaliłam – bo zamiast przekazywać, to sama robiłam :( A po południu idę do Luxmedu na bezczela poprosić o skierowanie na usg, mimo że nie prowadzę tam ciąży. Jak się nawet nie uda to 10 minut stresu, a przynajmniej będę wiedziała, że spróbowałam to załatwić tak, żeby nie dopłacać. Zobaczymy. X Wczoraj lekarka mi powiedziała, że już wcale nie jest taka pewna tego chłopca ;) Ale myślę, że po prostu nie „wypatrywała”, taka trochę mniej uważna była, więc dalej czekamy na synka. Chociaż jak będę miała usg połówkowe (mam zrobić między 28.12 a 5.01, jeszcze nie mam terminu) to się nie zdradzę i wypytam tego lekarza, jak on/a to widzi ;)
-
Oj Dziewczyny, ale miałam wczoraj emocji. Byłam na wizycie, było dużo wrażeń. Nowe miejsce, nowa lekarka, chyba przez 40 minut ciągle gadała – tłumaczyła mi jak liczyć tygodnie, jakie i dlaczego robi się badania, no w ogóle milion rzeczy, które zwykle lekarz zlewa i stwierdza, że wystarczy, jak sam wie. No a potem wypatrzyła mi na usg siusiaka – będzie syn! No w takich byłam emocjach, że musiałam chociaż tu się z Wami podzielić, a pisałam to idąc ulicą na telefonie ;) Po wizycie jeszcze 2 godziny łaziłam po sklepach, ale nawet nic nie oglądałam, nie widziałam tych wszystkich rzeczy, tylko mnie tak nosiło, że nie chciałam wracać do domu. Mój chłopak też dostał świra, bardzo się ucieszył, powiedział, że naprawdę bardzo chciał synka (i nie chciał nawet za dużo mówić, żeby nie wyszło, że ma preferencje co do płci, ale jak wie, że chłopiec to jest zachwycony). Od razu zawołał, że będzie prawdziwym mężczyzną, będzie wszystko umiał zrobić w domu, będzie biegał ze śrubokrętem odkąd nauczy cię chodzić (a już Wam kiedyś pisałam, że zapowiedział, że będzie go od 7 miesiąca sadzał na motorze) ;) Dzisiaj znowu cały czas się śmieję, nawet kupiłam ciastka do pracy, bo tak mi się chce dzielić tą radością. Nie wiem w sumie czemu, ja nie miałam preferencji płci (chociaż faktycznie „obstawiałam” chłopca, może intuicja, a może fart ;) ), ale jednak wiedzieć to tak jakby to już przestało być tylko „dziecko”, a jest już ktoś konkretny, syn. Naprawdę mam wrażenie, jakby jakiś nowy świat się przede mną otworzył. Oczywiście troszkę mi tam żal tego, co stracę, ale nie można iść jednocześnie w prawo i w lewo, więc jak jest chłopiec, to nie jest dziewczynka ;) Uff, po prostu trudno mi to nawet opisać, taki mam strzał energii, taką euforię.
-
Cześć, nasz wyjazd był zaplanowany już dawno, jeszcze na wiosnę kupiłam tanie bilety. Lecimy do Barcelony :) My nie jesteśmy małżeństwem (i nie planujemy). X W morfologii spadł mi hematokryt i hemoglobina (poniżej normy), a leukocyty wyszły powyżej normy. Hormony tarczycy też słabo, ale chyba lepiej, niż ostatnio, więc to już coś :) X Ja nie jem mięsa ani ryb, jestem wegetarianką :) X Napiszę Wam też, że stresuję się w pracy. Teraz jest akcja przejmowania moich obowiązków, jakoś mi z tym źle. Dziś znowu pomyślałam, że jak wyjdzie w końcu, że nie jestem w ciąży to będzie mi głupio, że tyle zamieszania narobiłam… Trudno mi z emocjami, czuję, jakby ciągle ktoś sprawdzał, oceniał moją pracę. Xxx Myślicie już o Świętach? Jakie macie plany? Ja pewnie nie będę się ruszać z domu, ale myślę już o prezentach :)
-
Hej, U mnie drugi trymestr podobny do pierwszego, nie widzę dużych zmian. Może mniej jestem zmęczona wieczorem, jakoś dociągam do 22, a wcześniej często nie dawałam rady. Ale dużo śpię, tak od 22-23 do 7-8, więc zwykle to 9 godzin. Budzę się na wc, ale ja zawsze się budziłam wiele razy w nocy, jakoś mnie to za bardzo nie wybija ze snu, potem śpię dalej. Mam też takie bóle w pośladkach/korzonkach, jak pisała majowy_groszek. Brzuch specjalnie nie boli. Czasem mam lekką zgagę, no i jeszcze krwawią mi dziąsła przy myciu zębów… Ogólnie wydaje mi się, że przechodzę to bardzo łagodnie, funkcjonuję zupełnie normalnie, a niedogodności nie są strasznie uciążliwe, najgorsze te bóle pleców i pośladków, bo czasem mam problem z chodzeniem, czasem kuleję, jak mi się na jedną stronę rzuci… Xxx Dziki_gon – szkoda, że się nie dowiedziałaś. Ja też dlatego nie wiem, czy chcę na następnej wizycie USG, bo jak się nic nie dowiem, to może szkoda kasy? Xxx Co do relacji to wiecie, ja nie jestem cierpliwa i spokojna, jestem po prostu zmęczona. Pomału mi już wszystko jedno… Wczoraj było całkiem fajnie, byliśmy nawet na kawie i w kinie. Ale dzisiaj znowu – praca od 7 do 23 :( Eh, nie mam siły po prostu myśleć o tym, niech idzie gdzie chce…
-
Cześć, napiszę Wam szybko ciąg dalszy naszej telenoweli. No niby się rozmówiliśmy, ale to taka rozmowa, że usłyszałam, że on tak pracuje, tak się pracuje na swojej działalności i tak będzie, mogę zaakceptować, albo nie. Powiedział mi też, że nie zamierza mnie w niczym zastępować w domu, w zakupach, sprzątaniu, bo ciąża to nie choroba i mogę to sama robić. I że nie pójdzie ze mną do szkoły rodzenia, bo to nudy i on nie ma czasu... A wszystkie sprawy związane z ciążą to są przecież moje sprawy - on się nie będzie spotykał z położną ani nie będzie ze mną do lekarza chodził. Oczywiście tematu podziału obowiązków to nawet nie ruszyliśmy, więc w sumie nie wiem, po to wszystko było. Tyle, że sobie ustaliliśmy, że w niedzielę po południu postara się nie pracować, żebyśmy mogli coś razem porobić. Takie mi godziny "widzenia" wyznaczył. Ja to już się czuję tak wypalona emocjonalnie, że mi wszystko jedno... Nie wiem, może się jeszcze dogadamy, na razie musimy w ogóle zacząć rozmawiać, bo z tym słabo, a kłócić mi się już nie chce, naprawdę... xxx Mam wrażenie, że brzuch mi jednak wychodzi, już mnie spodnie cisną, przy siadaniu muszę rozpinać guzik. xxx Śniło mi się dzisiaj, że byłam u lekarki na USG i choć wpisała, że płeć nieokreślona, to ja na jednym zdjęciu widziałam wyraźnie chłopaka :) Naprawdę się na tego chłopca nastawiłam :) xxx Dziki gon, pojechałaś w końcu na to USG i coś się dowiedziałaś? Ja to nie wiem, kiedy się dowiem, stąd wróżby i sny tylko zostają ;) xxx Udanej niedzieli :)
-
Cześć, ja myślę, że te buraki to akurat dobrze organizm podpowiada, tak jak pisałam, też to mam. Jemy, jemy :) xxx Ja z wyprawki na razie mam wózek (300zł), łóżeczko z pościelą też chcę kupić za ok. 300zł. Do tego rozważam komodę z przewijakiem, ale to do ustalenia (pewnie też z 300zł). Ubranka chcę kupić/dostać używane, więc nie powinno to być więcej niż 100zł za całą wyprawkę. O kosmetykach nie umiem nic powiedzieć w tej chwili. Bardzo chciałabym tez chustę dla dziecka, to też może kosztować ze 300zł, ale myślę, że warto, więc pewnie się zdecyduję. Generalnie 1500zł, może 2000zł za wszystko, z meblami, ubraniami, wózkiem, akcesoriami - taki mam cel. xxx Źle mi w pracy, nie minął tydzień, a szefowa już mnie traktuje jak niepełnosprawną, mimo iż zapowiedziałam, że jeszcze parę miesięcy zostanę :( Wiem, że się boi, że zostanie na lodzie, bo nawet nie ze złej woli zniknę wcześniej i nie będzie wiedziała, jak sobie poradzić. Ale mnie to złości, też mam swoje emocje, wkurza mnie, że wyklucza mnie z zadań, nawet takich niewdzięcznych, bo po prostu przestałam czuć się częścią zespołu... xxx Emocje mi dalej szaleją. Tak chciałam zapytać - czy dla Waszych mężczyzn jest też oczywiste, że mogą sobie rzucać ciuchy na podłogę, bo "tak im łatwiej" i to ich prawo. Ja tego nie sprzątam, co to, to nie, ale przez to mamy w kącie pokoju po prostu hałdę szmat. Jak dla mnie to jakieś chore, a dla mojego faceta to symbol niepodległości chyba. Macie coś takiego, co tolerujecie, chociaż szarpie Was ze złości? Wiecie, ja jestem przerażona, że dziecko będzie potem w tych szmatach buszować, a na koniec nauczy się, że tak się robi po prostu i też będzie tak się zachowywać :( Ogólnie on jest takim fleją, a ja naprawdę NIE BĘDĘ po nim sprzątać... i nie będę żyć w chlewie. Czy jest szansa, że się dogadamy? (wiem, że nie wiecie, czy my się dogadamy, ale może podzielicie się swoimi doświadczeniami). xxx Wczoraj przez chwilę wydawało mi się, że może, mooooże coś mnie łaskocze w brzuchu, może to już dzidziusia czuję? :) Wy coś czujecie (mnie 16tc, a wg usg 15tc, więc może to te buraki mi tak w brzuchu bulgotały, hehe ;), bo to chyba jednak za wcześnie co?)
-
Dzięki dziewczyny za dobre słowa. Dziś rano znowu byłam zdenerwowana na faceta, ale postanowiłam sobie, że będę bardziej życzliwa i odsuwam natrętne myśli... xxx Ja robię tylko morfologię, mocz i cytologię na następną wizytę, a już wiem, że z cytologią pewnie nie zdążę, bo to się czeka 2 tygodnie (chociaż może będzie wcześniej). Tarczycowe badania robię na bieżąco u endokrynologa, a o tych innych to nawet nie słyszałam :)
-
Dzięki dziewczyny. Wiem, że jego też to wykańcza, ale trochę dość mam ciągłego współczucia jemu, zaczynam też współczuć sobie. On prowadzi działalność, więc sam wybiera, ile pracuje. Oczywiście w danym dniu czy tygodniu czasem coś wypadnie, ale generalnie on decyduje - jakie brać zlecenia, jakich pracowników przydzielać do prac itp. I tak to robi, że pracuje cały czas, non stop, często wychodzi jak śpię i wraca jak śpię. Tylko co to za życie?? Jak tak będzie dalej robił, to dziecko pozna jak pójdzie do przedszkola :(
-
Cześć, Jak tam po weekendzie? Ja miałam super weekend, choć trochę brało mnie przeziębienie. Zajadałam czosnek, pomarańczki, wydaje mi się, że się cofnęło i już jest ok. Ten mój marudny nastrój w piątek to ewidentnie wpływ gorączki i potem poczułam się lepiej. Xxx Niestety mam problem z partnerem, dziś już naprawdę rozważam, czy nie powinniśmy się rozstać. Tak sobie ciągle myślę, że nie mam przy nim nic łatwiej – niewiele robi, niewiele zarabia, ciągle go nie ma, zostawia tylko brudne graty, które ja muszę sprzątać, zakupów też nie robi. Oczywiście generalizuję, czasem coś tam zrobi, ale to już ja muszę poprosić, przypomnieć, sprawdzić, dopilnować, a potem poprawić po nim, bo w sumie nic nie robi porządnie. A pracuje od 7 do 23, w soboty i niedziele też. Naprawdę nie wierzę, że samej będzie mi trudniej, i tak nie mam na kim polegać. Xxx W pracy jest beznadziejnie, moja wiecznie spanikowana szefowa świruje, że mnie nie będzie, już wszystko mi każe przekazywać (chociaż jeszcze parę miesięcy planuję pracować!), jęczy, wkurza mnie. Po prostu wszystko się zmieniło i czuję się z tym źle. Xxx A jeszcze mam jedno zmartwienie, bo byłam dziś na cytologii i położna mnie zmasakrowała, i też nastraszyła, więc muszę jakoś szybko umówić wizytę u gina. Xxx Ja nie myślę o pokoju ani o zakupach. Tzn. oddzielnego pokoju dla dziecka nie będziemy mieć, a gdzie wstawić łóżeczko to naprawdę nie wiem. Nie ma miejsca, trzeba jakoś bardziej kompleksowo do tego podejść, może pozbyć się jakichś mebli, żeby zrobić miejsce. Teraz nie wiem. Xxx Była rozmowa o lekarzu w Warszawie – ja jestem z Warszawy, ale raczej podpinam się pod pytanie, niż odpowiem. Nie mam lekarza prowadzącego i nie wiem, jak wybrać szpital. Możemy o tym więcej pogadać, na przykład zrobić wątek „warszawski” na FB i tam w komentarzach podyskutować, żeby też nie zaśmiecać tu wątku osobom z innych rejonów :) Xxx Generalnie czuję się depresyjnie, smutna, samotna, wystraszona :(
-
Ooo, ja przy mówieniu też mam zadyszkę, dobrze wiedzieć, że nie tylko ja :D Tęsknię już za kolejnym USG, kiedy Wy macie, wiecie? Ja nie wiem, mam za 2 tygodnie wizytę i może na tej wizycie, a może nie. Na pewno chciałabym połówkowe przed świętami zrobić (to będzie u mnie 20-21 tydzień), marzy mi się, żeby poznać przed świętami płeć Dzidziusia :)
-
Ja też się wcale nie czuję lepiej, wczoraj kroiłam coś w kuchni z 10 minut na stojąco, to musiałam potem usiąść i odpocząć, aż mi oddech przyspieszył z wysiłku... Mdłości też mam takie same jak dotąd, czyli do wytrzymania, ale nieprzyjemne.
-
Ja chcę karmić piersią jeśli będzie to możliwe. Temat karmienia przy ludziach w ogóle mnie nie stresuje, w tym wieku w ogóle mnie już niewiele tematów dotyczących cielesności krępuje. Co mnie przeraża to przede wszystkim ból, który się z tym wiąże. Jeśli będzie jakoś tragicznie to nie będę, bo aż taką matką Polką nie jestem, żeby się zamęczać. No i wolę w nocy nie zagrzewać po 10 razy buteleczek :) Jeśli wytrzymam to będę karmić piersią.
-
Hej, Cieszę się, że u Was wszystko dobrze. Tylko sama się zaczęłam martwić, że to moje usg to jakieś marne było. No dziecko się nie ruszało, ani nie było mowy o łożysku, ani o 3/4 tych rzeczy, które u Was lekarz badał :( xxx Niby pisałam wczoraj, że już mi lepiej, ale tak naprawdę smutno mi i wczoraj się mojemu chłopu wypłakiwałam, że już nie mam siły tak się wszystkim zajmować. Ale nic nie powiedział, tylko humor mi zepsułam, widziałam, że był zadowolony, chciał coś ze mną porobić, a ja takim smutem zarzuciłam i długą listą pretensji. Albo to przemyśli, albo się obrazi, a jeszcze bardziej prawdopodobne, że będzie udawał, że tego w ogóle nie było :(… Potem w nocy nie mogłam spać i poszłam do drugiego pokoju na kanapę, żeby mu nie przeszkadzać i może inaczej się też ułożyć. Chyba poczuł się urażony… Smutno mi, to dominujące uczucie, mało mnie cieszy… xxx Ale podzielę się też fajną wiadomością – ze 2 dni temu dowiedziałam się, że moja koleżanka też ma termin na maj :) Niby blisko siebie nie mieszkamy, ale w tym samym mieście i fajnie mieć kogoś, kto będzie na tym samym etapie (no może nie tym samym, bo ona ma już dwoje dzieci, ale jednak :) ).
-
Dziewczyny, któraś z Was wie, czy można ćwiczyć na orbitreku? Bo ja tego lekarza dzisiaj nie spytałam, stwierdziła, że przed wojną nie było takich sprzętów, więc pewnie nie wie nawet co to jest... Weszłam ostatnio na taki w parku i trochę mnie wytrzęsło, więc szybko zeszłam i stwierdziłam, że trzeba koniecznie dopytać. Może też taki porządniejszy na siłowni to nie trzęsie tak bardzo? x Faktycznie zajęcia dla kobiet w ciąży są zwykle przed południem, ale ja znalazłam też takie wieczorem, co prawda daleko, ale chciałabym jeździć, zwłaszcza na początek, żeby się nauczyć, jak to się ćwiczy. Potem może i będę w domu ćwiczyć, choć doświadczenie mi mówi, że to się rzadko udaje, nie ta motywacja, co w grupie ;)
-
Cześć, Dziś mam usg. Śniło mi się w nocy – samo badanie, ale też, że nie mogę trafić czy coś takiego… Z chłopem się rano pokłóciłam i w ogóle mam go dość. Wyszłam wczoraj na 2 godziny i powyjadał wszystkie smakołyki, chociaż było ich naprawdę dużo. Egoistyczny drań, nie mieści mi się w głowie, jak w ogóle można coś takiego zrobić :( A tydzień temu chciał przyjść na usg, poprosił, żeby mu przypomnieć, zdziwiłam się, ale mówię, że ok. A dzisiaj – to on mi łaskę robi, przyjdzie, „jeśli da radę”. Niech spada, nie jest mi potrzebny :( Nie chcę, żeby przychodził, a on sobie chyba wkręca, że to jakiś wielki jego wyczyn i robi to dla mnie. No aż mi się chce kląć! Xxx Od tego balsamu Palmer’s dostałam wysypki (tzn. chyba od tego, pewna być nie mogę, ale to jedyne, co mi przychodzi do głowy…). Zapach mi się podoba, nie powiem, ale jeśli to od tego ta wysypka, to słabo...
-
Nieee. Mam termin na 12 maja, czyli 2 tygodnie wcześniej niż Ty, dziki gon, więc moja ciaza jest 2 tygodnie starsza od Twojej, czyli Ty 11tc, a ja 13tc (om była 05.08.). Wszystko się składa :)
-
Dziewczyny, jaka ja jestem głodna! Po prostu najchętniej jadłabym cały czas…:( Nie to, że dzisiaj, cały czas tak mam. Godzinę po obiedzie najchętniej zjadłabym kolejną taką porcję, żadne owoce czy serki homogenizowane nie załatwiają sprawy na dłużej niż 30 minut. Aż jestem zmęczona, jem śniadanie, drugie śniadanie (mniej więcej podobne do pierwszego), potem owoc/serek, potem obiad, znowu owoc/serek lub kanapka i nie wytrzymuję do 17 w pracy bez dopchania się jeszcze jakimiś słodyczami (bo tylko to można tu kupić, choć najchętniej po prostu wciągnęłabym solidną kanapkę albo porcję czegoś na ciepło). Teraz znowu, zjadłam już wszystko, co przyniosłam do pracy, a ssie mnie na maksa, jeszcze 2 godziny pracy, potem zanim wrócę do domu, jakieś zakupy, to jeszcze godzina. Nie ma szans, żebym przez 3 godziny nie jadła :( (stąd się biorą te słodycze, bo po prostu nie mogę wytrzymać…). Wczoraj szłam obok kebaba wieczorem i naprawdę myślałam, żeby zjeść. 20 metrów dalej pizzeria – też miałam myśl, żeby wejść na pizzę… A to wszystko o 19, gdy wracałam z pracy po całym dniu takiego jedzenia. No masakra. Buu :( Któraś może też tak ma? Co robić? :(
-
Cześć, Ja zrobię update kilku wątków :) Do pracy chodzę normalnie i zamierzam, jeśli nie będzie przeciwskazań, chodzić jeszcze przynajmniej do końca stycznia/lutego. Nie wyobrażam sobie inaczej, i nie wyobrażam sobie nie przekazać obowiązków, nawet na zwolnieniu. Oczywiście jeśli będę musiała zostać wcześniej w domu to się zobaczy, ale na razie jest ok, więc nie rozważam innej opcji. Xxx Włosów nie farbuję, paznokci nie maluję, więc tu się nie wypowiem ;) Xxx Co do obaw to czasem martwię się bardziej niż kiedy indziej, ale zwykle jestem raczej spokojna. Tak jak pisze dark_paradise – co ma być, to będzie. Też długo się staraliśmy o dziecko (1,5 roku), więc to duże przeżycie. Do tego nie mam żadnych objawów, ani śladu brzucha, piersi trochę jakby spuchnięte, zwłaszcza same brodawki, ale nie powiększyły się jakoś bardzo, ani nie robią się „mamuśkowe”. Mdłości, bóle głowy – miewam, ale sporadycznie. Bóli brzucha nie mam. Generalnie takie dni, że „czuję się w ciąży”, są raczej rzadkością. Ale tak serio – co takiego mogę jeszcze zrobić? Jakoś mam, przynajmniej ostatnio, dużo takiego spokoju i po prostu staram się być dobrej myśli. USG mam za 2 tygodnie (2.11). Xxx Seksu pierwsza lekarka mi zabroniła i nawet ze 2 tygodnie się tego trzymaliśmy. Teraz już nie. Wyszło mi, że tamta lekarka dużo jakichś zabobonów mi nawciskała i w to też przestałam wierzyć. Z ochotą to różnie. O dziwo, co mi się wcześniej nie zdarzało, raczej mam ochotę rano, bo wieczorem to jednak już zwykle chcę spać i jeśli mam mdłości to właśnie wieczorem. Xxx Jeszcze się z Wami podzielę moim diagnozowaniem tarczycy. Lekarz niezbyt się zmartwił pierwszymi wynikami, kazał powtórzyć za dwa tygodnie i też dodatkowe badania zrobić, w tym usg. I niestety to usg nie wyszło tak pomyślnie – mam duży przerost i guzy na jednym z płatów. Trochę się zmartwiłam, ale też staram się nie myśleć o tym za dużo. Za jakieś 1,5 tygodnia spróbuję się wbić na kontrolę i zobaczymy, co dalej lekarz zaleci. Ale jednak mi smutno. Trudno, zajmę się tym w swoim czasie, w ciąży i tak nie będą mnie operować… Xxx Dobrego dnia :)
-
Eh, są moje wyniki, tarczyca kiepsko :( Nawet zadzwonili do mnie rano z przychodni, żebym koniecznie umówiła się na wizytę kontrolną… TSH dużo po niżej normy, FT4 powyżej. Wychodzi nadczynność jak diabli, choć oczywiście te normy są nie dla ciąży, więc zobaczymy, co powie lekarz. Ale się zasmuciłam… Xxx Dziś zaczynam 11tc wg OM, 10tc wg USG. Następne badanie mam USG (chyba to tzw. genetyczne, chociaż lekarz tak go nie nazwał jak mi pisał skierowanie, ale powiedział ogólnie, że to takie badanie, gdzie się robi pierwszy raz wszystkie ważne pomiary, żeby zbadać rozwój płodu – więc to chyba to). To będzie 02.11, czyli będzie 13tc wg OM (12+6), 12 wg USG (11+6) - czyli jakby nie liczyć, między 11 a 13 tygodniem ;). Xxx Powiem Wam, że ja już mam dosyć tego życia i tych dolegliwości, a obiektywnie rzecz biorąc nie jest wcale tak bardzo źle. Trochę mnie mdli, trochę mam zgagę, trochę jestem zmęczona – ale wszystko „trochę”. Męczą mnie też te obrzęki, trochę jestem taka roztrzęsiona (dosłownie, po prostu się trzęsę, nie z zimna, ani stresu. Do tego serce często wali mi mocno). Współczuję bardzo Wam dziewczyny, które macie silne mdłości cały dzień… Uściski, trzymajcie się :*
-
gość dziś - dzięki za filmik, wykorzystam. Super :) dark_paradise - ciśnienie rano miałam 115/70, puls 78 (to mierzyłam na automacie w aptece). A potem położna mi jeszcze zmierzyła, pulsu nie podała, ale ciśnienie takie samo. Czyli jak najbardziej w normie, też dla mnie to normalny poziom. Nie wiem, o co chodziło. To nawet nie ciśnienie, co takie łomotanie serca, jakby aż się obijało o klatkę piersiową. Coraz bardziej skłaniam się do interpretacji, że to na tle lękowym/stresowym...:( luthien1111 - ja dziś nie mam objawów i jestem bardzo radosna :) Ostatnie dni źle się czułam, a dziś mam energię. Po wczorajszych kłopotach z sercem mam dużą motywację do tego, żeby zadbać o to, żeby się nie nakręcać - Ty też się trzymaj :)
-
Dziewczyny – ja nie wiem, jak wybrać lekarza… Czuję się kompletnie zagubiona. Przede wszystkim chyba chciałabym, żeby pracował też w szpitalu, żebym do tego szpitala nie trafiła tak całkiem z ulicy. Jakoś mnie to przeraża i przerasta. Skąd mam wiedzieć, jaki wybrać szpital, którego lekarza? Na razie chodzę jak dotąd do Luxmedu… Ale tam nie ma (a przynajmniej nie namierzyłam) lekarza, który też pracowałby w jakimkolwiek szpitalu… Więc po prostu muszę szukać według internetu, bo w sumie nie mam kogo spytać. Może ewentualnie jedną kuzynkę, ale nie chciałam jej jeszcze mówić i tak przez to nie mam z kim porozmawiać… xxx W każdym razie byłam dzisiaj na wizycie (miała być jutro, ale przez te problemy z sercem jakoś postanowiłam przyspieszyć). Co do serca to lekarz powiedział, że to jakiś zbieg okoliczności – mam iść do internisty, jeśli będzie się powtarzać taka sytuacja. A w ogóle to może to lękowe. Co do badania to chyba najgorsze w moim życiu, przewrócił mnie prawie na lewą stronę :/ I stwierdził, że na jego oko to 8tc (co się jakoś tam składa – wg om 7t6d, czyli jestem w trakcie 8). Za 3-4 tygodnie mam zrobić USG i po nim wizyta. Dostałam jakąś listę badań (w tym różyczka, toksoplazmowa, kiła, HIV, glukoza, badanie ogólne moczu – morfologię akurat miałam aktualną, grupę krwi też mam), do zrobienia w trakcie tych 4 tygodni. Już umówiłam USG dokładnie za 4 tygodnie (27.10) i to pewnie zrobię. Umówiłam też potem wizytę u tego samego lekarza, ale tu zobaczę, może do tego czasu coś mnie olśni i wybiorę jakiegoś innego. Co jeszcze?... Wypisał mi kartę ciąży. Aha, i powiedział, że nie widzi wskazań do brania luteiny (czyli że wiek nie jest wskazaniem, skoro nic się nie dzieje, to mogę pomału odstawić, na razie co 2 dzień.). Z listy zakazów/nakazów – nie kąpać się w wannie i nie przemęczać (przy czym przemęczać to znaczy nie dźwigać, nie przenosić mebli itp.). W sumie jestem dużo spokojniejsza po tej wizycie, więc dobrze, że poszłam dzisiaj, tak to bym się z tym gryzła kolejny dzień (i pikawa by szalała ;) ) Aaaa, najważniejsze – termin mam 12 maja :D W sumie to chyba jakoś kiepsko jest policzone, ja bym „obstawiała” ze 2 tygodnie później, ale jeszcze tyle się może zmienić, że się nie przejmuję za bardzo ;) xxx Ja mam jeszcze taki jeden dylemat – kiedy powiedzieć o ciąży w pracy? W ogóle to trzeba donieść jakieś zaświadczenie czy co?? (mam umowę o pracę na czas nieokreślony, pracuję w tej firmie już 9 rok). Wstępnie planowałam gdzieś w 4 miesiącu powiedzieć, po skończeniu 1 trymestru. A Wy jak robicie? xxx Mnie brzuch nie boli za bardzo (może trochę teraz, po tym badaniu, grrr), chociaż czuję tam różne „ciągnięcia”, tylko nie tak mocne, żebym nazwała to bólem. A dzisiaj nie mam nawet mdłości :D xxx Chciałam jeszcze dopisać, że chociaż jestem zupełnym świeżakiem w kwestii ciąży (nie byłam sama wcześniej, nie mam siostry czy koleżanek, od których bym się dowiadywała szczegółów) to czytałam gdzieś, że właśnie mycie okien jest niewskazane (chodziło o to, żeby nie trzymać długo rąk w górze). Nie pytajcie dlaczego ;), po prostu dzielę się tym, co przeczytałam (tylko nawet nie wiem gdzie, niestety). xxx Trzymajcie się.
-
Dziewczyny, dziś serce wali mi jak szalone, w sumie już od wielu godzin, ale jakoś wcześniej przypisywałam to stresom. A teraz nie wiem, nie mogę spać, mam wrażenie, że aż je słychać. Nie mam jak teraz zmierzyć ciśnienia, ale domyślam się, że może być wysokie. Co robić w takiej sytuacji? To temat na następną wizytę, czy raczej mam jechać zaraz do szpitala? Nic mnie nie boli, po prostu czuję się jakbym była przed jakimś egzaminem czy ważnym spotkaniem. Na razie próbuję zasnąć, zobaczymy, może uda mi się wyciszyć po prostu...
-
Już po usg. Nie wiem, czy czuję się jakoś inaczej... Dzidziuś jest, jeden, ma 0,75cm, bije mu serce. Wychodzi, że to 6t5d, czyli tydzień mniej, niż wg om, ale to akurat się spodziewałam, bo nie mam cykli 28 dni, tylko raczej 33-35, nawet więcej. Całość badania trwała może 30 sekund i lekarz nic mi nie powiedział, bo to tylko badanie usg, a nie wizyta. W sumie jakichś wzruszeń nie miałam, tylko coraz szerzej oczy mi się otwierają, że to się dzieje naprawdę... Ale najbardziej zirytowałam się, że nie mogłam sprawnie rajstop założyć z powrotem, bo mi się jakoś powykręcały ;)
-
Tak, biorę progesteron. W sumie teraz przypomniałaś mi, że lekarka powiedziała mi, żeby zwiększyć dawkę w razie plamień. Jak do wieczora nie przejdzie to tak zrobię. Ja w końcu nie wiem, czy mam polipa, czy mięśniaka (tzn kazdy lekarz mówi inaczej), ale cos tam mam, wiec tez może byc przyczyną. A jeszcze zastanawiałam się czy nie uszkodziłam sobie śluzówki tym aplikatorem do luteiny...
-
Naomincia, dopytaj może jeszcze lekarza. Ja brałam duphaston i inne progesterony na wywołanie miesiączki. Najpierw brałam 10 dni, co dla organizmu symuluje fazę lutealna, a potem odstawiałam i organizm po odstawieniu "stwierdzał", że ciąży nie ma i zaczynał się okres. Progesteron podtrzymuje ciążę jak się go bierze, ale jak się go odstawi to myśli, ze to czas na okres. Trzeba uważać, jak masz możliwość to dopytaj.