Ja nie widzę nieścisłości w pierwszym wpisie. Rzeczywiście, samotność w małżeństwie to brzmi nieco kuriozalnie, ale jest tak częsta, że chyba nawet u singli nie występuje aż tak masowo. Najgorszy jest moment, kiedy człowiek nieco się zdąży odkochać, bo wtedy widzi to wszystko, czego nie dostrzegał wcześniej, te pozorne zmiany, ten bezwzględny egoizm partnera, to promowanie wyłącznie pomysłów i sukcesów własnej rodziny (żona to rodzina dodana, albo nawet nie rodzina). I wtedy nieraz brnie się w to nadal, bo jest Rodzina.