Cześć wszystkim. jestem na forum od kilku dni i z uwagą czytam od pierwszej strony . Niestety poddałam się bo to już któryś dzień z kolei. Postanowiłam opisać swój przypadek. Trzy lata wstecz miałam kontrolne badania tzn. morfologia itd. i pierwszy raz TSH. Wynik 5,01 norma 0.25 - 5.00. Po trzech latach TSH 9,430 norma 0.270-4.200. Po dwóch miesiącach TSH 10,130 przy normie 0.270-4.200 i FT3 4,24 norma 3,13-6,76 a FT4 12,410 przy normie 12,000-22,000 . Lekarz pierwszego kontaktu skierowała mnie na usg tarczycy . I tu niestety źle. Tarczyca dwupłatowa w położeniu typowym. Płat prawy 44x15x13 mm, guzek hypoechogeniczny o wzmożonym mieszanym unaczynieniu 13x8 mm celowa BACC. Płat lewy 37x12x10 . Cieśń 3 mm. Tarczyca poza opisanym guzkiem o prawidłowej echogeniczności i unaczynieniu. Węzły chłonne szyjne niepowiększone. Wdrożono euthyrox od 12.5 stopniowo zwiększając do 75. Ach jeszcze Anty TPO 17,7 przy normie < 34 . Zrobiłam biopsję której rozpoznanie brzmi : w rozmazach wśród elementów morfotycznych krwi treść płynowo-koloidowa , tyreocyty, w większości tworzące struktury drobnopęcherzykowe i im odpowiadające. WNIOSEK: Obraz cytologiczny zmiany pęcherzykowej bliżej nieokreślonej.Kategoria 3. Moja endo powiedziała że powinna mnie wysłać na operację ale zaproponowała abym po trzech miesiącach zrobiła jeszcze raz biopsję u dr. Kubickiego . Ten patomorfolog ponoć najtrafniej opisuje wynik. Tak tez zrobiłam. Opis drugiej biopsji : proliferatio follicularis . Obraz cytologiczny guzka pęcherzykowego . Do kontrolnej BACC za rok. TSH po sześciu miesiącach spadło do 0,538 w normie 0,270-4,200. Endo zmniejszyła euthyroks i teraz biorę naprzemiennie 50-75 co drugi dzień. Po trzech miesiącach TSH 2,420 w normie 0,270-4,200. Po odebraniu wyników drugiej biopsji udałam się na wizytę do endokrynolog z nadzieją ,że może zaproponuje obserwację guzka a tu kuku. Bez zbędnych tłumaczeń z zimną krwią powiedziała, że istnieje podejrzenie raka . Wymachując rękoma powtarzała kilka razy: guz pęcherzykowy ! Właściwie to podniesionym głosem tak że odjęło mi mowę. Poczułam się strasznie winna tej sytuacji . a ona wręczyła mi skierowanie do instytutu onkologi. Dzisiaj nie wiem co z tym fantem robić. Pierwsze to odnalazłam to forum i studiuję . Rozbolała mnie głowa. zastanawiam się czy iść do innego endo . Czy obserwować guzka który od wykrycia do drugiej biopsji( minęło 9 miesięcy ) nie zmienił swej objętości ? Czy pokierować kroki do onkologa ? Jestem straszną panikarą i boję się jak ...... Jestem z tych ludzi którzy przekraczają próg przychodni i zaraz wszyscy chcą mnie leczyć na nadciśnienie. Ktoś kiedyś to nazwał chorobą białego fartucha. Nie jestem waleczną osobą w tym temacie. Proszę napiszcie co sądzicie o moich wynikach ? Co byście zrobili na moim miejscu ? Dziękuję i pozdrawiam Wszystkich.