-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
nawet bardzo dobre. robiliśmy jeszcze jakies dodatkowe przed tym ostatnim transferem, bo dr zlecił dla pewności. miały one pokazać zdolność chyba zapładniania czy jakoś tak..musiałabym spr bo nie pamiętam. ale dr powiedział, ze u męża wszystko jest ok.
-
ja o adopcji zarodka nie zastanawiałam się w ogóle. Mężowi bardzo zależy, aby dziecko było jego. Mi już teraz jest całkowicie obojętne (nawet w porównaniu DK i adopcji)... ale dla niego próbujemy. Adopcja zarodka jest więc w naszym przypadku jak adopcja dziecka. A tematu adopcji jeszcze nie podejmowaliśmy... i boję się poruszyć temat. z obawy, że usłyszę nie to, co bym chciała.. Kocham męża bardzo... i rozumiem, że nie każdy może móc zdecydować sie na adopcję. Kiedyś (dość dawno temu) mąż mi powiedział, że przy adopcji bałby się, że mógłby nie pokochać tak mocno dziecko, które nie jest biologicznie jego... i jest to trudne, ale istnieje takie prawdopodobieństwo. I jestem dumna, że to usłyszałam.. Choć bardzo boli :(
-
ja spróbuję zapewne jeszcze raz - z tymi moimi 2 zarodkami... nie wiem czy próbować 2 x 1 czy 1 x 2... zastanawiam się, czy jak podzielę po 1 zarodku na próbę, to może zwiększę szanse? muszę zerknąć jaki koszt transferu mam w tej klinice, gdzie obecnie jestem... teraz biorę antykoncepty aby odpocząć.. jak je przerwę, dostanę krwawienia i wtedy wszystko od początku... co radzicie?
-
miałam embrioglue przy tym transferze. przy poprzednich miałam embrio i nacinanie. Tarczycę miałam badaną i mam niedoczynność na granicy - brałam leki. wydaje mi się, że wszystkie badania i możliwosci zostały wykonane... nie wiem, czy są jakieś badania, aby móc odp sobie na pytanie czy jestem zdolna przyjąć zarodek.... moja beta za każdym razem nawet się nie ruszyła z miejsca...
-
mój był 4. mam jeszcze 2 zamrożone zarodki w klinice.
-
mój mąż jest zamknięty w sobie, nie umie rozmawiać. bardzo go to boli, jestem pewna, ale chyba nie umie zrozumieć, co ja czuję... jak bardzo się obwiniam, jak gasnę przy każdym niepowodzeniu i jak mało sił już zostało... a myśli z godziny na godzinę coraz straszniejsze...
-
dziś zrobiłam badanie. jutro popołudniu będą wyniki. Dostałam dziś także inf od dr z invimedu, że dawstwo na razie jest wstrzymane. Ponoć muszą określić jakieś dodatkowe badania - uwaga - dla partnerów. i wstrzymują wszystko na jakiś czas - póki co mam się dowiadywać pod koniec listopada. Zapewniono mnie, że to nie jest problem, ale chcą wszystko najpierw ustalić a nie działać po ciemku...
-
zrobię betę w poniedziałek.. i sama sobie wmawiam, że mam nadzieję jeszcze :( Jutro wybiorę się do kawiarni na dużą latte i lody... ktoś chętny? z bitą śmietaną i polewą toffi
-
miałam 1 na swoich kom, potem jeden z żywej dawczyni, i dwa z mrożonych kom :( z ostatniego mam 2 zarodki jeszcze zamrożone, Czy wiecie ile czasu trzeba zrobić przerwy, aby doszło do kolejnego ET? jest jakiś termin minimalny?
-
u mnie niestety tylko proces wchodzi w grę :( więc ciężko o "nieplanowane" zajście (nie mam jajowodów) podejrzewam, ze każda z nas chce tak bardzo jak ja.. i nawet jak chwilę odpuści, to potem wraca ze zdwojoną siłą... dziś pochmurnie nie tylko za oknem.. czeka mnie ciężka rozmowa z rodziną :(
-
mam takie nurtujące mnie pytanie.. czy jest jakies badanie, które wskaże, czy ja w ogóle jestem w stanie być w ciąży? Jesteśmy po kolejnej nieudanej próbie... może ja po prostu nie jestem w stanie zagnieździć zarodka?
-
mam jeszcze 2 zarodki zamrożone. czarne myśli i brak chęci na wszystko... i teraz nie wiem czy lepiej podać oba za jednym razem, czy podzielić je na 2 próby...
-
też były na 3 dobę podane.
-
ja bete mam robić w poniedz. czyli 14 dni po ET ... ale chyba nie mam dobrych mysli
-
w poniedz tydzień temu miałam ET :( ale 1 kreska jest bordowa a drugiej ani śladu :(:(