-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
Hej Dziewczyny. Nie wiem, czy pamiętacie mnie jeszcze, bo ostatni raz pisałam chyba w grudniu. Przepraszam, że tak zniknęłam, ale wkrótce po tym jak przeczytałam tutaj o poronieniu jednej z dziewczyn, dowiedziałam się, że poroniła też moja kuzynka, w dodatku moja ciąża też nie przebiegała zbyt pięknie. Rodzina się bała, że może to wszystko źle się skończyć i mąż wręcz zabronił mi czytać forum, żebym się "nie nakręcała". To jak lekarz mi powiedział, że trzeba będzie usunąć ciążę też bardzo się na mnie odbiło. Na całe szczęście mój synek rozwija się dobrze, pomimo wszystkiego. Jednak całą ciążę jestem na lekach na podtrzymanie, napady padaczki bardzo się nasiliły, w lutym wylądowałam na oddziale patologii ciąży z zagrożeniem przedwczesnym porodem. Od tej pory ciągłe skurcze, nic mi nie wolno. Pierwszy termin miałam ustalony na 11.06, ale przez te leki na podtrzymanie najprawdopodobniej dziecko tak urosło, że rodzić będę chyba jeszcze w kwietniu. 3 tygodnie temu wg USG Mały ważył już 3 kg. Ja już będę szczęśliwa, jak Synuś będzie z nami, bo tyle stresu, płaczu i nerwów ile przeszłam w tej ciąży to już za dużo na moją biedną, chorą głowę. Najważniejsze, że w razie czego jest już na tyle duży, że samodzielnie przeżyje, a z serduszkiem nie ma problemów, choć na drugim badaniu prenatalnym lekarz w pierwszej chwili znowu twierdził, że coś jest nie tak. Ehhh, ta znieczulica i olewanie ze strony lekarzy jest masakryczne w tym kraju. Na całe szczęście moja ginekolog jest bardzo dobra i dokładna, w szpitalu też spotkałam się z bardzo dobrymi specjalistami. Przepraszam, że tak zniknęłam. Mam nadzieję, że u Was wszystkich wszystko jest dobrze, bo nie mam szans przeczytać 150 stron ;-) Pozdrawiam Was wszystkie i całuję :-*
-
Wyrazy współczucia Kochana... Nie ma słów, które mogłyby Cię pocieszyć... Wasz mały Aniołek będzie odtąd czuwał nad Wami i Waszą dwójką Dzieciątek...
-
Co do więzadeł to u mnie jest tragedia - dokuczaja ciągle, ale najgorzej jest przy zmianie pozycji z siedzącej na stojąca, jakby mi wyrywalo jajnik i przy dłuższym chodzeniu. Z prawej strony boli bardziej, ale tu mam większe blizny po operacji jajnika i to ma spory wpływ pewnie też. Jak szybko rośnie brzuch widzę właśnie po bliznie pod pępkiem bo rozciąga się w trybie błyskawicznym :-P
-
Prawie potrojna mama - może nie chcą wyjmować spirali, żeby nie spowodować zbyt dużo uszkodzeń - mogłoby to bardziej zaszkodzić dziecku niż sama jej obecność... Slyszalam właśnie o kilku takich przypadkach - podobno ta spirala hormonalna daje większą pewność. Ale siostra mamy ma założoną spiralę ta zwykla - stosuje te metodę już 15 lat i wszystko jest ok, natomiast moja Mama musiała szybko ją usunąć, bo jej organizm nie akceptował tego. Pewnie już czytałas w Internecie jak się postępuje w takich przypadkach zajścia w ciążę przy założonej spirali, więc jestes bardziej zaznajomiona z tematem. Ale Dzieciątko musi być silne, że spirala nie zapobiegła zagniezdzeniu, więc walczy z całych sił i Ty też Kochana musisz być silną dla tego Malucha. Wszystko będzie dobrze :-*
-
Justek będzie dobrze :* :* :* A z pęcherzem pustym - raz mnie ginekolog okrzyczala :-P
-
Prawie potrójna mama- trzymaj się Kochana, dasz radę :* Nikitka - suuuuuper :) Wszystkim dziewczynom dziękuję raz jeszcze za wsparcie - jesteście kochane :* Kawusia - mi też się takie głupoty śnią, ostatnio śnił mi się poród i krzyczałam do męża, że przecież ja jeszcze nie mam torby do szpitala naszykowanej! :-P Ale raz za to śniło mi się, że były pierwsze święta z Maleństwem, byliśmy już w wyremontowanym domu, a ja trzymałam na kolanach śliczną półroczną dziewczynkę :-) Alex - to jest normalne :-) Mąż i Mama ciągle mi mówią, że ja cały czas narzekam :-P Gracjana - mąż wczoraj miał wieczór andrzejkowy z kilkoma kolegami z pracy, ja odpoczywałam w domu, a sobotę i niedzielę spędzimy przed tv ;-) Oboje jesteśmy fanami angielskiej piłki nożnej, więc mamy co oglądać :-P Mnie tez pobolewa głowa od wczoraj. Dzisiaj zrobiłam mniej więcej listę wyprawkową - i się przeraziłam :-P W przyszłym tygodniu opracuję ją dokładniej i wszystko przejrzę. Wczoraj zamawiałam leki do apteki - witaminy dla kobiet w ciąży, DHA, kwas foliowy, luteina, magnez -uuuuu, sporo pieniążków. Dobrze, że kwas foliowy i luteinę mam na ryczałt.
-
Dzięki Kochane raz jeszcze :* Też uważam, że powinien sprawdzić najpierw na dopochwowym, a nienod razu mi powiedzieć - tym bardziej, że mam padaczkę i w ciąży nie wolno mi się w ogóle stresowac - a on o tym wiedział. Jaga - ja mam ogólnie sporą nadwagę - przez leki przeciwpadaczkowe przytylam 30 kg w 4 miesiące - lekarz mówi, że to głównie woda, a nic nie pomagało - dosłownie się kataowalam ćwiczeniami, dietę miałam dobrana przez dietetyka i nic :-( Dopiero zmiana leków może pomoc, ale ten, który biorę teraz nie pomógł, a kolejny raz mogę zmienić dopiero jak skończe karmić. Teraz wazę 82 kg, schudlam 5 w ciąży - możliwe, że po prostu pozbywam się wody, bo przecież teraz bardzo często biegam siusiu ;) Wczoraj mąż mnie pilnował i musialam więcej zjeść. Od początku ciąży mam problem z apetytem, ale powoli wraca. Mam nadzieję, że wróci do świąt, bo po raz pierwszy chciałabym zjeść to, na co mam ochotę, bez wyrzutów sumienia :-P
-
Dzięki Kochane - stres był straszny. Kawusia - ja nie wierze takim kalendarzom - choć z samej ciekawości sprawdzilam, ale na zagranicznej stronie, bo tam maja inaczej obliczany wiek - te polskie kalendarze bazują na latach gregoriańskich a nie lunarnych. Wychodzi chłopiec, a śni mi się ciągle dziewczynka. ;) Wiadomo, że części osób się sprawdzi, a części nie, ale po tyłu miesiącach zajęć z embriologii człowieka ciężko mi w to wierzyć ;-) Na szybko sprawdzilam najbliższe koleżanki i się nie zgadza ;) Licze, że na USG polowkowym już się okaże, bo chciałabym część rzeczy kupić w lutym. :) Choć też nigdy nie wiadomo czy lekarz się nie pomylić - koleżance powiedział, że córka, a za 2 tygodnie okazało się że chłopak :-P
-
Hej Kochane. Trzymam kciuki za Was dziewczyny, żeby te plamienia wreszcie się skończyły i żeby wszystko było dobrze :* Ja się wczoraj nie odzywałam, bo byłam tak psychicznie wykończona po tym całym stresie, że nie miałam na nic sił i pół dnia walczyłam z tragicznym bólem głowy. Już rano byłam zestresowana samym badaniem, do tego tysiące głupich myśli, jak np. to, dlaczego ginekolog nie powiedziała, że z Maleństwem jest w porządku, tylko powiedziała, że jest większy, czy coś może przede mną ukrywała, czy to, że cały czas chudnę nie odbija się na dziecku - na wizycie 16.12 mam już nakaz, że mam ważyć więcej, no i oczywiście przede wszystkim, co wyjdzie na badaniach prenatalnych. Serce miałam w gardle. Pan doktor najpierw robił mi USG przezbrzusznie - okazało się, że to nie jest jednak USG 4D, tylko tak jakby zwykłe USG, ale potrafiące wykonywać wszystkie specjalistyczne pomiary. Pan dr badał wszystko pokolei - przezierność karkowa mieści się w normie, przegroda nosowa jest, podniebienie nie jest rozszczepione, rączki i nóżki prawidłowe - Maluszek tak wywijał rączkami, że dokładnie było widać paluszki i najprawdopodobniej są wszystkie (powiedziałam mu, że bratanica ojca urodziła synka bez 4 paluszków, dlatego sprawdzał dokładniej), żołądek bez problemu, serduszko bije poprawnie. A później zaczął sprawdzać mózg - i patrzy, szuka - czułam, że coś nie tak - no i mi mówi, że nie widać podziału półkul mózgowych. Że możliwe, że po prostu jest jeszcze niewidoczne na USG, ale za 2 tygodnie ma to sprawdzić moja ginekolog, bo jak nie będzie, to ciążę trzeba przerwać. Zamurowało mnie - jako biolog wiem sporo o wszystkich chorobach - więc, wystarczyło, że powiedział o braku podziału półkul i wiedziałam o co chodzi. Chyba dosłownie serce mi stanęło. Musiał widzieć ten wielki strach na mojej twarzy, bo powiedział, że jednak zrobimy dodatkowo USG dopochwowo, bo może będzie widać dokładniej - często tkanka skórna i tłuszcz powodują aberracje. Poszłam się rozebrać i czułam się jak jakieś zombi - nie wiedziałam co się dzieje. Zaczął badać dopochwowo i ulga, niesamowita ulga - pokazał mi bardzo wyraźny podział półkul mózgowych. Boże, dziewczyny, do mnie wczoraj po powrocie do domu nic nie docierało, a dzisiaj dopiero ze mnie schodzi cały stres. Po badaniu wprowadził do komputera wszystkie wyniki badań i była jeszcze ankieta. I, początkowo wynik dla 27 lat - prawdopodobieństwo wystąpienia zespołu Downa 1:800 (dla pozostałych trisomii oczywiście mniejsze), ale po wprowadzeniu wyników, prawdopodobieństwo zmalało do 1:2500 (i odpowiednio dla pozostałych). Ufff. Jestem tak szczęśliwa, tak bardzo się obawiałam, że coś będzie nie tak. Dopiero za tydzień dostanę pełny wynik jak go porównają z testem PAPPA. Ale dla mnie USG było najważniejsze, bo test zbyt często jest zafałszowany przez branie luteiny. I po raz pierwszy tak długo widziałam swoje Maleństwo (i po raz pierwszy widziałam jak się rusza), cały czas podskakiwał i strasznie się mu nie podobało, że lekarz tak mocno przyciskał głowicę (swoją drogą, do tej pory boli mnie brzuch, ale powiedział, że tak musi i niczemu to nie zaszkodzi), rączkami cały czas machał. Bardzo ruch liwe te moje Dzieciątko :) Przez całe badanie miałam łzy w oczach. Co do płci - jeszcze niewiadomo, choć między nóżkami nic nie było widać ;) Wczoraj miał 6,57 cm :) A dzisiaj - zgodnie z terminem ostatniej miesiączki - zaczyna się 4 miesiąc :) Jeszcze tydzień do końca pierwszego trymestru. Dzisiaj po raz pierwszy się wyspałam od początku ciąży. Co do problemów ze skórą, które opisujecie - ja mam strasznie wysuszoną skórę od początku ciąży, mam wrażenie, że jest też tak cienka - jak dotykam to boli. Włosy rosną jak szalone - przed ciążą miałam prawie do pasa, a teraz już są za pas. Tylko straaaasznie się przetłuszczają. Paznokcie też rosną w wariackim tempie. ;)
-
Witamy pisklaki :-) Bezzka, prawie potrojna mama - no właśnie niczym takim nie karmilam, bo nie mam apetytu, i pomimo braku wymiotów schudlam ponad 3 kg od początku ciąży i już mi lekarka zapowiedziała, że na kontroli u niej 16.12 mam wazyc więcej ;-) Podejrzewam, że to przez luteine - lekarze się wypierają, ale wszystkie moje koleżanki, które musiały brać w ciąży luteine mialy większe dzieci :-) Więc coś w tym musi być ;-) Bo w tym momencie wychodziloby, że owulację miałam podczas okresu :-P a robilam tesdty owulacyjne i owu wyszła dokładnie 14 dnia cyklu i na początku wszystkie pomiary Malucha się zgadzały, a teraz było pierwsze USG po luteinie, a tu taki duży Szkrab :-) Zobaczymy, jak będzie jutro :-)
-
Goscant - tak, ją miałam podwyższony i robilam to badanie już na początku ciąży - pamiętaj, żeby wziąć pół cytryny i wycisnac ją do tej glukozy - mi to zrobiła wszystko Pani w gabinecie - bo inaczej ciężko cholerstwo wypić. Nie jedz już 12 godzin przed badaniem, a wcześniej lekkie rzeczy. Jak masz taką możliwość, to niech lepiej Ci ktoś towarzyszy. Ja mam ciągle cukier wysoki, a po tym badaniu okazało się, że wszystko jest w normie :-)
-
Różefi bardzo dziękuję, Kochana :-) :-*
-
Prawie potrojna mama - super, cieszę się razem z Tobą Kochana :-) :-* A ja po dzisiejszym USG. Najpierw lekarka stwierdziła, że tylko mnie zbada, ale USG robić nie będzie, bo 1 grudnia mam 4D, ale później jednak stwierdziła, że przez te bóle brzucha sprawdzi, ale przezbrzusznie. I tu szok - Maleństwo tak urosło, że wg badania wychodzi na to, że jutro zaczyna się 14 tydzień! Czyli prawie 2 tygodnie do przodu. Ma już 6,5 cm :-) Była tak zdziwiona, że w końcu znowu nie widziałam monitora, ale mam słodkie zdjęcia - na jednym ma nóżki w górze, a na drugim ssie kciuk. Cudowne :-D Tylko, że musialam w tym momencie szybko zmienić termin badań prenatalnych, bo w przyszłym tygodniu powiedziała, że będzie zbyt późno. Udało się Paniom w rejestracji przepisach mnie na jutro na 8.20, więc trezymajcie proszę kciuki, bo ją chyba zawału dostanę. Na szczęście mężowi udało się załatwić wolne i pojedzie że mną. Ja też test PAPPA mam w pakiecie i nic z tym zrobić nie mogę - tak wygląda to na NFZ i wyjścia nie ma. Ale zależy mi głównie na USG 4D, bo testy slyszalam, że często wychodzą błędne jeśli matka przyjmuje luteinę, a ja biorę od 3 tygodni i przez to, że bóle brzucha wracają, gdy ją odstawiam, to na razie mam ją brać cały czas.
-
Odkąd zamieszkalismy razem planowalam każda Wigilię spędzać sama z mężem, ale w tym roku nie dam rady wystac przy garnkach, więc jadę do Mamy, ale wyjątkowo. Jestem za tym ogólnie, że Wigilię powinno się spędzać z mężem i dziećmi. U Mamy będziemy w tym roku na Wigilii i obiedzie w I dzień świat, a po południu pojedziemy do teściów. Drugi dzień spedzimy sami :-) Ale za rok miejmy nadzieję, że już w nowym domku z naszym malem Szkrabem będziemy świętować pierwsze święta :-) Oby nam wszystkim, Kochane, wszystko dobrze się ulozylo i żebyśmy mialy zdrowe Dzieciątka, które rozpromienia przyszloroczne święta :-* I, Alex, Wigilia wyjdzie Ci wspaniala, bo zrobisz ją od serca i po swojemu dla Ciebie i Ukochanego :-) Ja miałam w zeszłym roku pierwszą wspólną Wigilię z mężem i pierwszy raz przygotowywalam ją sama. W sumie wtedy po raz pierwszy poczulam się prawdziwą panią domu ;-) A reakcja rodziców się nie przejmuj - to Ty masz być szczęśliwa i przede wszystkim spokojna, żeby Dzieciątko się też nie denerwowalo. Masz wsparcie chłopaka, kogoś z kim chcesz spędzić życie i wkrótce będziecie tworzyć pełną rodzinę, więc nic innego nie jest ważne. Tylko Wasze szczęście. A ślub nie jest najważniejszy. Spokojnie można z tym poczekać. Myśl o sobie i dziecku, pamiętaj :-*
-
Dziewczyny szalejecie z tymi wpisami :-D U nas było na takiej zasadzie, że wzielismy najpierw ślub cywilny, przed pierwszą rocznica ślubu zaczęliśmy sie zastanawiać nad dzieckiem - mój instynkt osiągnął apogeum i ryczalam na wiadomość o kolejnych ciazach koleżanek, poza tym lekarze naciskali, żebyśmy się pospieszyli. Kościelny ślub mamy zamiar połączyć że chrzscinami. Moja Mama ciągle powtarzała, że jeszcze czas na dziecko, że nie teraz itd. Dopiero jak zaczęliśmy się starać w czerwcu, to stwierdziła, że jednak mogłabym to dziecko już mieć - zaznacxze że mam 27 lat, więc nie jestem młoda. Znowu teściowa już od dawna pytalam kiedy w końcu zdecydujemy się na dziecko. No jka zdecydowaną byłam od dawna, tylko mąż musiał do tego dojrzeć ;-) Mama mi się przyznała, że nie bardzo rozumie się ze mną w sprawie starań itd, bo - nie powiedziała mi tego dosłownie, ale wioem dokładnie jak było. Rodzice wpadli - szybko musieli brać ślub, praktycznie zero radości z tego, że będzie dziecko. Mimo, że Mama miała 22 lata jak się urodziłam, to nie byli z ojcem dojrzali do dziecka. Więcej dzieci już nie mieli. Całą ciążę się kłócili, Mama ciągle płakała. Teściowie jej totalnie nie byli zadowoleni, afera za aferą. Już wiele badań potwierdziło, że niechciane dzieci odczuwają to już w brzuchu matki i później są problemy. Ja ciągle plakalam, Mama usypiala mnie po kilka godzin i zasypialam na pół godziny. Dlatego teraz jak sama jestem w ciąży chce okazać ciepło i uczucie Malemstewu już w brzuszku, żeby wiedział, że wszyscy na niego czekamy i jesteśmy szczęśliwi z jego powodu.