Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

nusia8888

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez nusia8888

  1. Sylwia to źle zrozumialam ;) Slyszalam że warto - moja przyjaciółka robila to badanie (250 zł razem z filmem na płycie) i powiedziała, że przynajmniej była spokojna (bardzo dużo można sprawdzić na tym badaniu, zwykle USG tyle nie pokaże) + najwspanialszy widok na świecie Malenstwa :-) Na YouTube jest mnóstwo filmików z takich USG a na necie sporo opisów czym różni się od klasycznego USG.
  2. Sylwia tylko podgląd? Nie daje Ci wydruków dla Ciebie?
  3. Jaga - trzymam kciuki! Goscant - ja się kwalifikuję do badań prenatalnych w ramach NFZ, więc oczywiście robię. Jeśli nie mialabym ich bezpłatnie, to chociaż USG 4D zrobilabym prywatnie, bo u kilku moich znajomych u dzieci wykryto wady dopiero po porodzie, i lekarze im mówili że gdyby miały w trakcie ciąży robione właśnie chociaż to 4d, to przynajmniej można byłoby się do tego przygotować. Bardzo się boję tych badań ale wolę wiedzieć. Agora - ja mam bóle/klocia z lewej i prawej strony - tak jakby od jajników i mi ginekolog powiedziała że to normalne - najważniejsze żeby bólu nie było pośrodku. Bezzka - gdzieś czytałam, że taki posmak jest normalny i wiele kobiet w ciąży tak ma :-)
  4. Sylwia ja miałam zlecone te wszystkie badania, ale w ramach NFZ (a nawet więcej). Na czas ciąży musialam sobie znaleźć dobrego ginekologa, ale właśnie na NFZ bo wiedziałam, że będę miała często wizyty przez epilepsję, a prywatnie nie byłoby mnie na to stać. Badania są niestety drogie - zanim zaczęliśmy starania to robilam prywatnie na toksoplazmoze - ale w ciąży i tak kazała powtórzyć. To badanie jest konieczne. Moja przyjaciółka chodziła prywatnie całą ciążę i była w szoku jak się dowiedziała ile mam już badań zrobionych i to ze składek zdrowotnych.
  5. Kawusia mi od razu powiedziała że nie ma mowy o doustnym bo zbyt duże obciążenie dla wątroby (biorę silne leki przeciwpadaczkowe) i nie wiadomo jak tabletki będą razem wspolgrac. :-( Zobaczymy co powie na wizycie - wtedy będzie już 12 tydzień.
  6. Hej Kochane. Ja się dzisiaj wystraszylam - wczoraj znalazłam w końcu trochę energii i posprzatalam mieszkanie (wcześniej rozkladalam to na raty) i od razu się to dzisiaj odbiło. W piątek wzielam ostatni raz luteine, przez weekend nie bralam i było w porządku, a dzisiaj rano ból brzucha i jednorazowo ciemnozolty galaretowaty śluz - ile stresu się najadlam, ale nie ma żadnych plamien, śluz się nie powtórzył, a uplawy takie samej barwy jak były (czyli w normie bo pytalam lekarza). Od razu wzielam luteine i cały czas leże, ból powoli puszczał i gdzieś od godziny jest spokój. Obawiam się, że jednak z luteiny nie będę mogła zrezygnować, i że czeka mnie lezenie przez cały czas. Oby tylko z dzieciątkiem było wszystko w porządku. A kontrola dopiero w przyszła środę.
  7. Witamy GOSCIU serdecznie :-) Ja cały czas się boję, ale wszystkie znane mi matki mówią mi, że od dnia, w którym kobieta dowiaduje się, że jest w ciąży zostaje matka i będzie się bała o swoje dziecko już zawsze. Prawie potrojna mama - mój też się zrobił jak piłka :-) Mam wrażenie że to po luteinie tak szybko urosl ;-) Koleżanka i Mama nie widzialy mnie 2 tygodnie i były w szoku :-P
  8. Kawusia - rozbroilas mnie :-D Justynka - dziękuję bardzo :-* Sylwia - też jestem zdania, że nie powinno się dziecku opowiadać bajek o bocianach (tym bardziej że jestem biologiem, więc ciężko by mi to przez gardło przeszło) - można powiedzieć ale wiadomo w łagodny sposób ;-) Takie książeczki są bardzo fajne :-) Co do witaminy B6 - polecam, biorę magnez z b6 i musi pomagać, bo raz nie wzielam tabletki i mdłości się nasiliły. Wielu lekarzy poleca B6 w ciąży właśnie na mdłości.
  9. Hej Dziewczyny! Nie było mnie tu kilka dni i nie nadążam z czytaniem :-P Gość321 gratulacje!!!!!!!!!! Karolina_r22 - u mnie widać wybrzuszenie dość spore - odkąd muszę brać luteinę to tak "wybiło" ;-) anianiani - bardzo Ci współczuję Kochana :-( ale musisz być dobrej myśli i się nie poddawać! pozytywne myślenie (choć wiem, że o nie ciężko), ale potrafi zdziałać cuda. Mi kiedyś jeden ginekolog powiedział, że w ogóle w ciążę nie zajdę, a jednak się udało. Niecałe 2 lata temu miałam usuwanego guza z jajnika - prawie nic z niego nie zostało, a do szpitala szłam załamana, bo lekarz mnie uprzedził, że nie wiadomo, czy nie będą musieli usunąć obu. Ale się udało - i prawdopodobnie jajeczko poszło właśnie z tego biednego kawałka jajnika, bo akurat podczas owulacji bolał mnie ten właśnie operowany. Mojej kuzynce np. powiedzieli, że w ogóle nie będzie mogła mieć dzieci, więc przestali się zabezpieczać, a tu nagle po półtorej roku szok - ciąża. Przestałam ufać jednej opinii lekarza zwłaszcza po tym, gdy ginekolog dała mi do zrozumienia, że mam raka jajnika - gdzie nie miałam wtedy jeszcze markerów, niczego. Będzie dobrze, zobaczysz! Też mnie zastanawia, że lekarz tego wcześniej nie zauważył na USG... :-( Do dziewczyn, które nadal się starają, a się nie udaje - mi wszyscy mówili - odpuść - a to właśnie nie pomagało. Aż w pewnym cyklu pomyślałam nie, nie będę odpuszczać, to jest TEN miesiąc, teraz się uda - byłam pozytywnie nastawiona, miałam dobre przeczucie, nawet do męża powiedziałam na samym początku ostatniej miesiączki: zobaczysz, teraz się uda :) I się udało :) Co do mdłości i wagi - byłam totalnie przerażona, bo przy padaczce na którą choruję, najczęściej są tzw "niepohamowane wymioty". Ale nie zwymiotowałam ani razu, choć było baaaardzo blisko. Ale niedobrze jest mi ciągle i bez przerwy, mam problem z apetytem, więc na razie waga leci, bo wmuszam w siebie jedzenie. Najgorszy objaw to strasznie silne zawroty głowy - niestety to wina padaczki i chyba będzie już tak do końca ciąży :-( Za wszelką cenę muszę unikać stresu, każda czynność jeśli nie jest wykonana w odpowiednio wolnym tempie kończy się nasileniem zawrotów i silnymi drgawkami dłoni. Do samych starań o ciążę musiałam przygotowywać się przez wiele miesięcy - mnóstwo badań, zmiana leków, mniejsza dawka leków, co bardzo dało mi w kość, dodatkowo muszę brać już od wielu miesięcy 5 mikrogram dziennie kwasu foliowego więc sporo, bo zdrowa kobieta w ciąży bierze 0,4. Ale zrobiłam wszystko co mogłam, żeby zapewnić dziecku jak najmniej obciążeń, ale i tak drżę na każdym kroku. Chyba jedynym plusem tej choroby jest to, że co chwilę robią mi USG, wszystkie badania, bo wolą dmuchać na zimne. Dostałam też skierowanie do poradni prenatalnej na 01.12. Jak na razie ginekolog mówi, że Maluch rozwija się wręcz książkowo. Niestety, kilka godzin przed ostatnią wizytą zaczęły się dość silne bóle podbrzusza w części środkowej, więc od razu przepisała mi luteinę. Czy któraś z Was brała tabletki dopochwowe? Są strasznie suche i chyba mnie trochę podrażniły, bo odczuwam od dzisiejszej nocy lekkie pieczenie, ale nie ma żadnej wydzieliny ani zapachu, więc na infekcję to nie wygląda. Na razie powoli ustępuje, ale jeśli się nasili to biegnę do lekarza. Przeczytałam dodatkowo, że nie powinno się w ciąży używać wkładek, bo utrudniają przepływ powietrza. W sumie to też mogło dodatkowo podrażnić. A męczyłyście się już z przeziębieniem? Mnie dopadło - ta niska odporność w ciązy daje w kość ;-) Kuruję się Prenalen syrop i tabletki na gardło - tę serię polecaję lekarze dla kobiet w ciązy, bo są z samych naturalnych składników. Niestety, działają wolniej, ale za to są bezpieczne. Choć syrop jest paskudny - tu niby słodkie owoce, a za chwilę kurczę czosnek, który później czuje się cały dzień i na mdłości wcale nie pomaga ;) Aaaa i co do piersi - tragedia... Akurat Bozia obdażyła mnie obfitością w tym temacie, ale moim zdaniem przesadziła ;) Przed ciążą miałam miskę J - teraz to już się nie mieszczę, rosną w oczach po prostu, a to dopiero początek! Jestem przerażona :-P Skóra swędzi, sutki bolą strasznie, już nie wspomnę o biednym kręgosłupie. Chce mi się płakać jak muszę ubrać biustonosz - a przy takiej misce ciężko znaleźć gładki, wszystkie jak na złość z koronką. A jak Wasze humory ciążowe? ;-) Mąż był ostatnio w szoku :-P Oglądałam filmik ze śmiesznymi kotami, poleciało ze śmiechu kilka łezek, a za chwilę JAKI PŁACZ - mąż pyta czy ja się śmieję, czy płaczę, wystękałam, że płaczę. Pyta, ale dlaczego. Moja odpowiedż - nie wieeeeem - i jeszcze większy płacz :-P Jak już mnie przytulił i w końcu przestałam płakać, to stwierdził, że to rzeczywiście wygląda jak na filmach :-P No i oczywiście płaczę za każdym razem jak w tv pokazują płaczące dziecko - teraz już wolę przełączać programy ;-)
×